Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
W końcu mamy długo upragnione zwycięstwo w lidze. Ostatni raz Athletic cieszył się pełną pulą punktów na początku stycznia kiedy odprawił z San Mames ekipę Deportivo Alaves. W niedzielne późne popołudnie udało się zapisać kolejne trzy oczka na koncie i nieco poprawić swoją sytuację w tabeli La Liga. Tym razem ofiarą Los Leones padła zmierzająca prostą drogą do Segunda Division Malaga, która wprawdzie napędziła Baskom mnóstwo strachu strzelając jako pierwsza bramkę za sprawą En Nasyriego ale później trafiali już tylko Markel Susaeta oraz Mikel San Jose a w bramce świetnie spisywał się Kepa Arrizabalaga broniąc m.in. rzut karny w drugiej połowie spotkania. Niestety o mało co a po raz kolejny mecz by zawalił trener Ziganda, który zamiast dobić rywala zaczął bronić wyniku. To kolejny dowód na to jak beznadziejnym jest trenerem gdyż bronienie wyniku z ostatnią drużyną w tabeli La Liga i to na własnym obiekcie jest po prostu policzkiem dla fanów.
Zadanie w Lidze Europy zostało wykonane z większym lub mniejszymi problemami a teraz czas na rozgrywki ligowe. Zanim nastąpi powrót na europejskie salony czekają nas aż trzy kolejki ligowe, w których Los Leones dwa mecze zagrają na własnym obiekcie. Pierwszy z nich już w niedzielę gdy na La Catedral przyjedzie outsider rozgrywek La Liga i niemal pewny kandydat do spadku – Malaga FC. Baskowie nie wygrali od początku stycznia kiedy pokonali Alaves i jest to idealna okazja żeby przełamać serię bez zwycięstwa w lidze. Bo z kim zdobyć komplet punktów jeśli nie z najsłabszą drużyną w całych rozgrywkach? Nawet tak beznadziejny taktyk i motywator jak Ziganda nie powinien mieć z tym najmniejszych problemów. Początek spotkania o godzinie 16.15 w niedzielne popołudnie a poprowadzi je Pan Hernandez Hernandez.
Niestety po raz kolejny futbol przegrał. Przegrał z bandytami stadionowymi omylnie uważanymi za kibiców. Przed meczem z Los Leones na ulicach Bilbao rozegrała się regularna bitwa pomiędzy ultrasami Spartaka a Athletic Bilbao. Jej ofiarą padł 51-letni funkcjonariusz policji Ertzaintza Alonso Garcia, który doznał rozległego zawału serca i pomimo szybkiej reanimacji, w której brał udział również jego brat pracujący w tej samej mobilnej jednostce Ertzaintza, przewiezienia do szpitala w Basurto nie udało się uratować jego życia. Początkowo myślano, że atak serca był skutkiem bezpośredniego uderzenia jedną z licznych odpalonych przez kibiców Spartaka rac. Teoria szybko upadła bo na kamizelce nie znaleziono śladów od uderzenia. Prawdopodobnie jednak raca przyczyniła się pośrednio do śmierci funkcjonariusza gdyż na filmach z interwencji widać jak wybucha w niewielkiej odległości od niego i wybucha a następnie policjant upada na chodnik. Jak podała policja śledztwo będzie prowadzone również w kierunku przekroczenia uprawnień przez przełożonych funkcjonariusza gdyż jak wykazały dokumenty był on 13 godzinę na służbie i być może w ogóle nie powinien brać udziału w ochronie meczu.
Zapewne nie takie rewanżu ze Spartakiem Moskwa spodziewali się kibice Athletic. Zamiast święta futbolu w Bilbao i Kraju Basków gdzie każdy mecz Ligi Europy jest wyjątkowy mamy prawdziwie oblężona twierdzę z olbrzymią ilością policji na ulicach. Do Bilbao ma przyjechać nawet ok 2500 fanów ekipy z Moskwy w tym aż 800 radykalnych ultrasów. Stąd zmobilizowane nadzwyczajne siły. Tylko w okolicach stadionu ma być rozmieszczonych ok 500 uzbrojonych po zęby agentów elitarnej Ertzaintza. Do tego ma dojść 100 agentów policji miejskiej oraz ok 200 specjalnych agentów ochrony wynajętych prze klub (zwykle jest maksymalnie kilkudziesięciu). Do tego dodatkowe siły mają obserwować z powietrza całe miasto z pokładów kilku helikopterów. Zresztą od wtorku zorganizowane grupy „bydła" spod znaku ultras Spartaka rozrabiały w Vitorii gdzie ucierpiało kilka postronnych osób. Dzisiaj przenieśli się do Bilbao i już doszło do kilku incydentów gdzie musiała interweniować policja. Fani Athletic również nie pozostali dłużni bo przez centrum miasta przeszła manifestacja zorganizowana przez radykalną grupę HNT pod hasłem „Przeciw faszyzmowi, obronimy nasze miasto". Manifestacja zakończyła się koło grupy radykałów Spartaka. Obie grupy rozdzieliła policja choć nie obyło się bez konfrontacji, po której sześciu fanów przyjezdnych musiało skorzystać z pomocy medycznej. W związku z tym po raz pierwszy na nowym San Mames zawita policja, która będzie ochraniała sektor gości i pilnowała wejść na obiekt. Dotąd La Catedral była wolna od służb gdyż stadion ochraniała wynajęta ochrona i stewardzi bo nie było potrzeby aż takich środków bezpieczeństwa. No ale jak przyjeżdża dzicz z dalekiego wschodu Europy to niestety czasami futbol schodzi na dalszy plan.
Tradycji stało się zadość. Athletic wrócił z Wanda Metropolitano bez punktów, które stracił na własne życzenie po kardynalnych błędach w środkowej linii, które bezwzględnie wykorzystali podopieczni trenera Simeone. Klopsy autorstwa Mikela San Jos wykorzystali Kevin Gameiro oraz Diego Costa trafiając po jednym razie do bramki Kepy. Tym sposobem Los Colchonerros dotrzymują kroku Barcelonie i przewaga Katalończyków nad rywalami w dalszym ciągu wynosi 7 oczek. Dla Athletic z kolei strata punktów oznacza spadek na 14 miejsce w tabeli, na szczęście z przewagą aż 10 oczek nad strefą spadkową i 7 punktami straty do miejsca dającego grę w europejskich pucharach.