Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Fatalne, zawody i jeszcze bardziej fatalny wynik. Tak można w skrócie nazwać to co widzieliśmy w sobotni wieczór na San Mames. Athletic w tragicznym wręcz stylu przegrał pojedynek z ostatnia drużyną w tabeli. No ile to można w ogóle nazwać jakimkolwiek stylem bo powiedzmy to sobie szczerze ale piłkarze Los Leones zadrwili sobie z kibiców bo zlekceważyli rywali i to było niestety ale widać z grze na murawie i zachowaniu. To niedopuszczalne na żadnym poziomie, szczególnie w La Liga a wiec najlepszej lidze na świecie.
Nie będę relacjonował tego meczu bo można powiedzieć ze przeżywaliśmy już podobny zawód 2 miesiące temu gdy Athletic grał na własnym boisku z Granada. Wtedy również przyszła porażka, błąd popełnił ten sam zawodnik a wiec Iturraspe, który podał piłkę rywalowi a ten pognał sam a bramkę i bez problemów w sytuacji sam na sam pokonał Iraizoza. Wtedy był to Isaac Success a teraz to samo zrobił Ghilas. Różnica polegała na tym ze wtedy Ander był ostatnim zawodnikiem przez Gorka i stracił piłkę na rzecz napastnika rywali a tym razem po prostu podał mu piłkę. Błąd kolegi próbował jeszcze naprawić Gurpegi, który zaryzykował nawet dostanie czerwonej kartki gdyby trafił w piłkarza rywali (był ostatnim obrońcą) ale wypożyczony z Porto snajper dal rade przejść naszego kapitana i wykorzystać sytuacje sam na sam z bramkarzem.
W 14 kolejce La Liga czeka Athletic teoretycznie najłatwiejsze spotkanie z możliwych. Na San Mames zawita zamykającą tabele Cordoba CF, beniaminek, który nie zasmakował jeszcze zwycięstwa po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jest tylko jeden problem, który wszyscy musza wziąć pod uwagę. Cordoba kiedyś w końcu wygrać musi a Athletic niestety zmaga się z plaga kontuzji i na La Catedral wyjdzie bez swojego najlepszego strzelca – Aritza Aduriza, który doznał kolejnego urazu. Miejmy nadzieje jednak ze trener Valverde znajdzie odpowiednie zastępstwo a Los Leones odniosą kolejne zwycięstwo przybliżające do strefy pucharowej. Początek spotkania o 18.00.
W poprzedniej kolejce Cordoba gościła na swoim stadionie Villarreal. Zespół z Lewantu nie dal szans sąsiadom z Andaluzji i bez problemów wygrał 0-2 jeszcze bardziej pogrążając Los Califas na dnie tabeli. W międzyczasie w środku tygodnia podopieczni trenera Dukica przegrali jeszcze z Granada 0-1 na wyjeździe w Copa del Rey. Athletic z kolei kontynuuje swoja serie bez porażki i w sobotnim meczu pokonał na wyjeździe Getafe 1-2 a w Pucharze Króla w dość eksperymentalnym składzie zremisował z trzecioligowym Alcoyano, co na pewno chluby Baskom nie przynosi. W każdym bądź razie dzięki wygranej w 13 kolejce ligowej Los Leones są już o niewielki kroczek od miejsc dających grę w europejskich pucharach zajmując 9 miejsce.
Po meczu z Alcoyano zespół dostał dzień wolnego na dojście do siebie. Trener Valverde wyszedł z założenia ze skoro grał wieloma rezerwistami to w zasadzie nie ma co poprawiać gdyż w sobotę przeciwko Cordobie na San Mames wyjdzie zupełnie inny skład niż we wtorek a zawodnicy bardziej potrzebują odpoczynku niż treningu, co niestety widać po kontuzjach.
Niestety z tym jest niewesoło w naszej drużynie. Kolejny uraz w tym sezonie we wtorkowym meczu odniósł Carlos Gurpegi. Skręcenie kostki to wprawdzie nic poważnego i na pewno lepsze niż jakiekolwiek problemy z kolanami a które coraz częściej narzeka nasz kapitan i które były operowane ze względu na zerwane więzadła ale zawsze to obniża formę piłkarza a w tym wieku w jakim jest Gurpe trudniej dojść do optymalnej dyspozycji a tylko taka pozwala na dalsze kontynuowanie kariery. Niestety to tez ogranicza możliwości Valverde w defensywie. Jeszcze rok temu narzekaliśmy na przesyt na pozycji środkowego obrońcy a tym razem robi się mocno nieciekawie. Kontuzjowany jest Xabier Etxeita, teraz doszedł Gurpegi.
Dość niespodziewanie remisem zakończył się pojedynek Athletic w pierwszym meczu 1/16 Copa del Rey. Co najbardziej zaskakujące jest to remis bardzo szczęśliwy dla Basków, którzy wyrównali stan meczu na 1-1 już w doliczonym czasie gry za sprawa świetnego uderzenia Borjy Viguery, który powoli zaczyna wyrastać na ważną postać pierwszej drużyny z Bilbao. Jednak nie wynik był w tym przypadku najważniejszy a to żeby jak największa liczba podstawowych zawodników odpoczęła i nabrała sil a trener mógł przyjrzeć się dublerom.
Athletic przeważał przez cały mecz dość często goszcząc pod polem karnym rywalu. Tyle ze po pierwsze zabrakło ostatniego podania otwierającego drogę do bramki rywali, po drugie trochę ciężko było o zrozumienie w szeregach zespolu w którym grało wielu piłkarzy rezerwowych a w końcu po trzecie naprawdę dobre zawody rozegrała drużyna gospodarzy, która świetnie ustawił w tym meczu trener Oscar Cano. Widać było olbrzymia determinacje w szeregach Alcoyano żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Trzecioligowiec potwierdził tez ze jest ostatnio w bardzo dobrej formie i 4 wygrane w 5 meczach nie były przypadkiem. Jednak to nie tłumaczy wcale podopiecznych trenera Valverde, którzy zagrali po prostu słabo. Niektórzy piłkarze mieli cos do udowodnienia swojemu trenerowi ale trudno stwierdzić czy grali tak bo byli w słabszej formie z powodu nielicznych występów czy po prostu zlekceważyli rywala wierząc ślepo w swoja wyższość.
Jeszcze dobrze nie zakończyło się świętowanie wygranej z Getafe a już przed nami kolejne wyzwanie. Rozpoczyna się 1/16 rozgrywek Copa del Rey. Athletic jako uprzywilejowany zespół, z racji występów w europejskich pucharach mógł wylosować tylko drużyny z Segunda B Division. Los skonfrontował Basków z ekipa CD Alcoyano grającą w Segunda B Division w Grupie III i zajmującą tam 8 miejsce po 15 kolejkach. Początek spotkania dzisiaj o godzinie 20.30.
Rywal Athletic w tej rundzie pochodzi z Lewantu z 66 tysięcznego miasteczka Alcoy w prowincji Alicante. Club Deportivo Alcoyano powstał w 1929 roku z połączenia dwoch lokalnych zespołów Levante i Racigu. Przez cztery sezonu miał okazje rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej Hiszpanii a wiec w sezonach 45/46, 47/48, 48/49 i 50/51. Pozostałe lata to głównie Tercera Division i Segunda B z małymi wyskokami w gore do Ligi Adelante albo w dół do Ligi Regional. Ostatni raz Alcoyano zameldowało się na zapleczu Primera Division w sezonie 2011/2012 ale na koniec rozgrywek zajęli 21 miejsce, co oznaczało powrót o klasę niżej. Największym sukcesem tego zespolu jest bez wątpienia znalezienie się na 10 miejscu w pierwszej lidze w sezonie 47/48. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to ze za plecami mieli wielki Real Madryt, który o mało co a poleciałby wtedy o klasę rozgrywkowa niżej.