Pierwszy malutki kroczek w kierunku awansu do 1/8 finału Ligi Europy został poczyniony. Athletic po przepięknej bramce Aritza Aduriza wygrał na Stade Velodrome 0 – 1 i teraz w rewanżu będzie musiał postawić tylko kropkę nad i. Samo spotkanie może nie zachwyciło bo sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo ale piłkarze zaserwowali fanom mordercze wręcz tempo gry, płynne przemieszczanie się spod jednego pola karnego do drugiego i naprawdę ciekawe rozwiązania w ofensywie. Niestety obydwa zespoły zanotowały też ogromną liczbę strat, świetną grę taktyczną i defensywną, co było właśnie powodem tego że mecz nie zakończył się wyższym wynikiem bramkowym. Rezultat można też uznać za sprawiedliwy bo właśnie o tą jedną bramkę odrobinę lepsza była drużyna przyjezdna. Rewanż już za tydzień na La Catedral.

Pierwsza część meczu była bardzo intensywna i piłkarze na pewno włożyli w nią wiele wysiłku. Zabrakło w niej jednak tego co jest najważniejsze a więc sytuacji podbramkowych, które mogłyby zostać zamienione w bramki bo dzięki szybkości gry czas minął dość szybko. W zasadzie jedyną groźną sytuacją można nazwać strzał Fletchera w 11 minucie z narożnika boiska. Poza tym gra toczyła się od pola karnego do pola karnego gdzie świetnie radzili sobie defensorzy oraz z licznymi przechwytami w środku pola i masą niedokładnych podań. Obie drużyny były świetnie ustawione taktycznie pod siebie i eliminowały większość atutów rywali. Można nazwać pierwsze 45 minut pojedynkiem dla „koneserów"

Kibice o wiele więcej obiecywali sobie po drugiej części meczu i mieli rację bo oba zespoły z minuty na minutę słabły a co za tym idzie łatwiej było się dostawać w pole karne i tworzyć sytuacje podbramkowe. Już w 48 minucie bliscy zdobycia bramki byli Baskowie. Williams ograł na prawej stronie Manquillo i próbował pokonać Mandandę ale bezskutecznie. W odpowiedzi świetne podanie w pole karne od Fletchera otrzymał Barrada ale ofiarną interwencją popisał się Etxeita blokując strzał Barrady będącego w niemal 100 procentowej sytuacji. W 54 minucie meczu Los Leones strzelili jak się okazało jedyną bramkę w tym spotkaniu. Herrerin posłał długą piłkę pod pole karne Marsylii, Sabin Merino zgrał futbolówkę głową do Aduriza a Aritz zdecydował się na natychmiastowe uderzenie z woleja z około 30 metrów. Wydawało się że decyzja jest niezbyt fortunna bo do bramki było dość daleko ale jak się okazało była trafna. Nasz snajper zauważył że Mandanda był dość mocno wysunięty a Aduriz nadał futbolówce taka rotację że ta fantastyczną parabola wpadła za kołnierz bramkarzowi. Przepiękna bramka napastnika Los Leones. Nie minęła jeszcze minuta a snajper Basków mógł podwyższyć na 0-2. Przy linii końcowej pola karnego ograł obrońcę i próbował zmieścić piłkę pomiędzy Mandandą a słupkiem ale ostatecznie futbolówka odbita od słupka i od portero padła łupem tego osttaniego. Niestety gra później siadła a intensywność meczu dawała się coraz bardziej we znaki podopiecznym trenera Valverde. Dopiero sama końcówka przyniosła emocje i przewagę Marsylii bo Los Leones myślami byli już chyba przy niedzielnym pojedynku przeciwko Realowi Sociedad. Tyle że przewaga Olimpique ograniczyła się do jednej ale za to doskonałej okazji jaką miał Thauvin bedąc sam niepilnowanym w polu karnym ale Balenziaga ofiarną interwencją zablokował strzał i piłka wylądowała na rzucie rożnym. To była właściwie ostatnia akcja tego spotkania, które zakończyło się minimalną ale w sumie sprawiedliwą wygraną Los Leones.

Athletic nie zagrał porywająco ale trzeba przyznać, że bardzo inteligentnie a tego przede wszystkim wymaga gra w tej fazie europejskich pucharów. Obrona nie dopuściła do większego zagrożenia pod bramką Herrerina. Olimpique miał w zasadzie tylko dwie nazwijmy to 100 procentowe okazje do zdobycia bramki ale ofiarność obrońców zapobiegła stratom goli. Poza tym niewiele mogli zdziałać przeciwko pewnie interweniującym defensorom Los Leones. Swoja drogą Michel miał ciekawy aczkolwiek dość łatwy do rozszyfrowania bo obrońcy i pomocnicy próbowali wykorzystać szybkość napastników i skrzydłowych i właściwie przez pełne 90 minut puszczali długie górne piłki lub prostopadłe podania za plecy naszych defensorów, którzy na szczęście świetnie się ustawiali i z łatwością przerywali akcje rywali. Inna sprawa to taka że wymusiło to na nich granie głębiej na własnej połowie i nasi boczni obrońcy nie mogli się tak często podłączać do akcji ofensywnych na czym cierpiały ataki Athletic. I właśnie w ofensywie brakowało trochę ludzi bo często Williams, Sabin i Aduriz byli osamotnieni gdyż nasi piłkarze z drugiej linii i boków obrony nie nadążali do ofensywy. Tyle że nie ma co tak naprawdę roztrząsać bo zespół na ciężkim wyjazdowym terenie osiągnął naprawdę bardzo dobry rezultat a czy zdobył to w takim czy innym stylu nie ma zupełnie znaczenia. Szczególnie w perspektywie widowiska jakie czeka nas w niedzielę gdy na San Mames przyjedzie Real Sociedad San Sebastian i będziemy się emocjonować Wielkimi Derbami Kraju Basków.

Statystyka meczu:

Składy:

OM: Mandanda – Isla, N'Koulou, Rolando, Javi Manquillo – Romao, Diarra – Alessandrini (59' Thauvin), Barrada (59' Batshuay), N'Koudou – Fletcher.
Trener: Michel

Athletic: Herrerin – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – San Jose, Benat (90' Elustondo) – Williams, Eraso (58' Mikel Rico), Sabin Merino (75' Boveda) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 0 – 1
Bramka: 54' Aduriz
Żółte kartki: Diarra, Isla – Benat, Balenziaga, Elustondo
Posiadanie pilki: 55% - 45%
Strzały: 10 – 8
Strzały celne: 2 - 3
Rzuty rożne: 9 – 6
Spalone: 5 – 1
Faule: 7 – 15
Podania: 449 – 336
Podania celne: 365 - 258
Widzów:
Sędzia: Craig Thompson (Szkocja)