^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 15 gości oraz 0 użytkowników.

Kolejna strata punktów na San Mames na własne życzenie i kolejny mecz, w którym Los Leones spoczywają na laurach po pierwszej połowie praktycznie nie wychodząc na drugą. W pojedynku z Barcą kosztowało to ich przegraną a w pojedynku z Valencią, w którym mieli obowiązek wygrać skończyło się na remisie, czyli stracie 2 oczek. Zresztą nawet ten punkt został uratowany cudem bo po strzeleniu bramki przez De Marcosa w 32 minucie, Los Leones w ciągu 6 minut stracili dwa gole (Fran Perez, Hugo Duro) i dzięki Unaiowi Simonowi oraz akcji dosłownie w ostatnich sekundach meczu udało im się doprowadzić do remisu za sprawą Alexa Berenguera. Czy to objawy kryzysu? Trudno powiedzieć ale dziwnie to wygląda gdyż zwykle zespoły po rozmowie motywacyjnej w szatni grają lepiej a w przypadku Athletic jest dużo gorzej. Co więc wyprawia Valverde z zawodnikami w przerwie meczu? Trudno powiedzieć ale miejmy nadzieję że Los Leones otrząsną się z tego marazmu jak najszybciej. Choć nie będzie niestety łatwo gdyż prawdopodobnie z kadry wypadł kolejny obrońca – Pardes, który zakończył mecz z kontuzją. To drugi z trzech nominalnych defensorów Los Leones, który może być wykluczony z gry.

Mecz zaczął się od przewagi Valencii, która już w 4 minucie miała doskonałą okazję do zdobycia bramki po centrze z lewej flanki i wygranym pojedynku powietrznym przez Hugo Duro, który na szczęście przestrzelił. W 13 minucie goście mieli jeszcze lepszą sytuację. Diego Lopez ograł Imanola na prawym skrzydle, posłał centrę na długi słupek gdzie Amallah uderzył celnie ale świetnie niemal na linii bramkowej spisał się De Marcos, który zapobiegł utracie bramki. Pierwszy kwadrans należał więc do przyjezdnych ale później do pracy zabrali się gospodarze. W 17 minucie centymetry dzieliły Sanceta od szczęścia po strzale z około 11 metrów. W 22 minucie świetną interwencją popisał się Mamardashvili po uderzeniu Inakiego Williamsa, chronią swój zespół przed utratą bramki. Dwie minuty później Correia powstrzymał bardzo groźny rajd Sanceta. W 27 minucie kolejną setkę miał Inaki, który doszedł do dalekiego podania z linii obrony, przejął piłkę na klatkę i w sytuacji sam na sam uderzył, ale w ostatniej chwili portero gości zostawił nogę i zdołał wybronić niemal pewna bramkę. Niespełna 60 sekund później kolejną szansę miał Sancet. Inaki świetnie poszedł skrzydłem, wyłożył piłkę w pole karne Oihanowi ale nasz ofensywny pomocnik ponownie zepsuł strzał. W końcu jednak Baskowie dopięli swego. Świetna trójkowa akcja pomiędzy Nico, Sancetem i De Marcosem, zakończyła się podaniem do tego ostatniego, który wpadł w pole karne i gdy wszyscy spodziewali się wycofania piłki w okolice 11 metra do nadbiegających kolegów, Oscar niespodziewanie uderzył na bramkę totalnie zaskakując bramkarza, który przepuścił piłkę między nogami i ta wpadła do siatki. 1-0 na San Mames, Los Ches odpowiedzieli w 38 minucie meczu. Fran Perez świetnie prostopadle podał do Hugo Duro, ten bez namysłu uderzył z pierwszej piłki ale na szczęście na posterunku był Unai. Za chwilę ponownie było niezwykle groźnie pod bramką Athletic i tym razem nasz portero popisał się niesamowitym refleksem i umiejętnościami broniąc nogami kąśliwy, płaski strzał Amallaha. Ostatnie słowo w tej cześci gry mogło jednak należeć do Athletic, a właściwie do Nico Williamsa, który świetnie znalazł się w polu karnym zostawiając z tyłu Correię ale finalizację młodszy z braci Williamsów pokazowo wręcz spartolił. 1-0 do przerwy i naprawdę świetne zawody w wykonaniu obydwu drużyn.

Konia z rzędem temu co zgadnie co się stało w przerwie meczu w szatni Athletic i dlaczego Los Leones praktycznie nie wyszli na część drugiej połowy. Zespół zadowolony z minimalnego prowadzenia zaczął grać tak jakby mecz się właściwie skończył. Valencia coraz bardziej dochodziła do głosy, grała ambitniej i z sercem za wszelką cenę chcąc doprowadzić co najmniej do remisu. I tak się stało, ale zanim Los Ches ucieszyli San Mames powinno być 2-0 dla Athletic. Świetnie przedarł się skrzydłem Sancet, dośrodkował do Guruzety, który niestety nieco spóźnił strzał z bardzo dobrej pozycji pozwalając Gayi na dołożenie w ostatnich chwili nogi by zablokować to uderzenie. W 60 minucie świetnym wolejem popisał się Dani Garcia ale wyprężony jak struna Mamardashvili sparował piłkę, która niestety ale wylądowała na poprzeczce. Los Leones poczuli się zbyt pewni siebie i zostali skarceni. Stratę na połowie rywala zanotował Imanol, Diego Lopez podał prostopadle do Hugo Duro, ten w sytuacji 2 na 1 wypuścił sam na sam z Simonem Frana Pereza, który pokazał Inakiemu Williamsowi jak należy kończyć takie akcje. 1-1 na San Mames i wydawało się że mecz będący pod pozorną kontrolą Los Leones zaczął się od nowa. Strata bramki nic nie dała do myślenia podopiecznym trenera Valverde bo dalej grali jakby mecz miał się sam wygrać. W 67 minucie powinno być 1-2 dla rywali bo Javi Guerra świetnym prostopadłym podaniem wyprowadził sam na sam z Simonem Hugo Duro ale napastnik rywali niepotrzebnie próbował minąć dryblingiem naszego portero i ten zdołał w porę zablokować strzał ręką. Co się odwlecze to nie..... Minutę później padła druga bramka dla gości. Świetne podanie za plecy Imanola dostał Fran Perez, zabrakło asekuracji stopera (Paredes zszedł z kontuzją i Vivian nie zdążył z asekuracją), skrzydłowy rywali pognał do linii końcowej i dośrodkował na 5 metr gdzie Duro wyprzedził zaskoczonego Pradosa i piętą skierował piłkę w długi róg bramki Simona. Przepiękna akcja o koszmarna postawa obrony Athletic. Los Leones mieli ponad 20 minut na przynajmniej wyrównanie stanu meczu ale grali jak gdyby nigdy nic i straty miały same się odrobić. W 81 minucie Inaki Williams popisał się fenomenalną główką po centrze De Marcosa, ale znowu na posterunku był Mamardashvili, który wykazał się świetnym refleksem na linii bramkowej zapobiegając stracie bramki. Kwintesencją nonszalanckiej gry Athletic była akcja z 89 minuty gdzie Berenguer dośrodkował w pole karne a Villalibre zamiast spróbować przyjąć piłkę i strzelić bo był w dobrej sytuacji (ewentualnie przepuścić bo ta szła w kierunku długiego rogu) postanowił się popisać techniką i strzelał pięta co przy jego technice mogło zakończyć się tylko niepowodzeniem bo futbolowka, która szła w światło bramki dzięki niemu wyszła poza boisko. Dopiero doliczone minuty gry przyniosły determinację a wręćz desperację w próbie wyrównania stanu gry. Athletic praktycznie nie wychodził z pola karnego rywali. W 94 minucie Prados miał wyrównanie na nodze ale spudłował. W jednym ze starć z Mosquerą na murawę padł Villalibre domagając się rzutu karnego. W końcu w w 97 minucie starania Basków zostały uwieńczone sukcesem. Dośrodkował w kierunku długiego słupka Inaki Williams, Berenguer idealnie w tempo wyszedł z linii obrońców i uprzedził bramkarza delikatnie zmieniając tor lotu piłki, która wpadła idealnie w róg bramki Valencii. 2-2 na San Mames. Tylko remis i aż remis.

Można powiedzieć że to kolejne stracone punkty na San Mames. Znowu kluczem do tego była przerwa w meczu i to co się stało w szatni Athletic, który zamiast wyjść na drugą połowę zmotywowany i dobić rywala postanowił mu pomóc rzucając koło ratunkowe. Bramki dla Los Ches to skutek nonszalancji zespołu, zlekceważeniu rywala, którego powinno się dobić bo na pewno zespół z Mestalla nie był monolitem w obronie, ale zawodnicy trenera Valverde chyba stwierdzili że bramki się same strzelą prędzej czy później a będący w tragicznej sytuacji kadrowej rywal położy się i przestanie grać. Nie przewidzieli że serce, ambicja, i chęci a więc to czego zabrakło Baskom przez większość drugiej polowy jeszcze wiele znaczą w futbolu. Valverde tez chyba zapomniał że jego defensywa boryka się z potężnymi kłopotami kadrowymi i lepiej piłkę trzymać jak najdalej od własnego pola karnego i jak najszybciej kończyć mecze gdy jest okazja zamiast się bawić bo to się może źle skończyć. Przespanie większej ilości czasu i zabranie się do pracy tak naprawdę w ostatnich 10 może 15 minutach meczu to zdecydowanie za mało. W meczu z Valencią na pewno swój błąd w meczu z Barcą po części odkupił Unai Simon, który bronił naprawdę świetnie. Przy straconych bramkach nie miał szans. Słabiutko spisała się obrona ale trudno się dziwić skoro jest tak przetrzebiona kontuzjami. Do tego doszła teraz kolejna – Paredesa, który nie wiadomo jak długo będzie wykluczony z gry. Słabo spisał się Imanol ale trudno oczekiwać żeby grał lepiej jak po prostu nie gra i nie jest nawet wpuszczany na końcówki żeby nabrać trochę doświadczenia. Bo przecież musi grać taki tuz gry obronnej jak Lekue. Vivian od pewnego czasu jest pod formą i tutaj można powiedzieć nie było nic nowego. Jedynie dyspozycję trzyma De Marcos. Co do reszty drużyny to jedyne zastrzeżenie to skuteczność, która w dalszym ciągu jest fatalna. Można do tego dorzucić jeszcze nonszalancję w grze i zbytnią pewność siebie. Osobny temat to Valverde. Kolejny mecz i kolejny blamaż naszego szkoleniowca w przerwie meczu. Naprawdę trudno powiedzieć co tam się dzieje że drużyna wychodzi odmieniona na drugą połowę ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Granie na utrzymanie wyniku 1-0 to pierwszy stopień do klęski bo to nie jest żadna przewaga, szczególnie jak ma się mocno przemeblowaną obronę i do tego w nie najwyższej formie. Każdy klasowy trener o tym wie, a chyba Valverde za takiego uchodzi, że rywala po prostu się dobija strzelając kolejną bramkę zamykając mecz jednocześnie pozbawiając przeciwnika złudzeń i spokojnie później kontrolując grę do końca i to bez zbędnego wysiłku. Można przy okazji oszczędzić podstawowych zawodników na kolejne mecze. Właśnie przez takie mecze albo podobne Athletic przegrał w poprzednim sezonie puchary, gdzie kluczem są pojedynki na własnym boisku i trzeba zdobywać maksymalną ilość punktów a nie masowo je tracić, tak jak to robi ekipa Los Leones. Oby wszyscy wyciągnęli z tego jak najszybciej wnioski bo inaczej czeka nas kolejny rok bez europejskich pucharów i marnowanie potencjału tej drużyny.

Statystyka mecz:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes (65' Prados), Imanol – Galarreta, Dani Garcia (65' Vesga) – Inaki Williams, Sancet (72' Muniain), Nico Williams (73' Berenguer) – Guruzeta (73' Villalibre).
Trener: Ernesto Valverde

Valencia: Mamardashvili – Correia, Paulista, Mosquera, Gaya – Pepelu – Javi Guerra, Amallah (58' Canos) – Fran Perez (73' Foulquier), Hugo Duro (78' Yarenchuk), Diego Lopez (73' Guillamon).
Trener: Ruben Baraja

Wynik: 2 – 2
Bramki: 32' De Marcos, 90' Berenguer – 62' Fran Perez, 68' Hugo Duro
Żółte kartki: Paredes, Dani Garcia, Galarreta – Amallah
Posiadanie piłki: 58% - 42%
Strzały: 12 – 11
Strzały celne: 7 – 5
Podania: 499 – 381
Faule: 11 – 9
Żółte kartki: 3 – 1
Spalone: 3 – 2
Rzuty rożne: 10 - 4
Widzów: 46563
Sędzia: Figueroa Vazquez

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Getafe - Athletic


 
-:-

 Data: 03.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Coliseum Alfonso Perez

Sędzia:

Poprzedni mecz

Atletico - Athletic

-:-

 Data: 27.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Civitas Metropolitano

Sędzia: Martinez Munuera

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 8 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United