^Powrót na górę!
Po krótkiej przerwie wracamy do europejskich pucharów i przed nami 1/8 finału Ligi Europy. Po wygranej w pierwszej rundzie fazy pucharowej przychodzi czas na 1/8 finału tych rozgrywek gdzie Baskowie zagrają w bratobójczym pojedynku z inną hiszpańską drużyna. Los skojarzył ekipę z Bilbao z Valencią CF, która dostała się do tych rozgrywek poprzez rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów gdzie Ches zajęli trzecie miejsce. Takie a nie inne rozwiązanie powoduje że co najmniej jedna drużyna z La Liga (a miejmy nadzieję że więcej) będzie grała w ćwierćfinale. A kto nią będzie z dwójki dzisiejszych rywali? Być może cześć odpowiedzi na to pytanie otrzymamy już dzisiejszego wieczora. Mobilizacja kibiców w Bilbao jest ogromna. Autobusowi z piłkarzami, który o 19.15 ma się zameldować na San Mames ma towarzyszyć szpaler fanów z racami. Kilka tysięcy ludzi ma już w drodze wspierać swoich zawodników w walce o zwycięstwo i pierwszy krok do awansu do kolejnej rundy. Początek spotkania o godzinie 21.05.
Pierwszy dwumecz fazy pucharowej o wiele lepiej zagrała Valencia ale miała też łatwiejszego przeciwnika. Nietoperze rozbiły w dwumeczu Rapid Wiedeń wygrywając aż 10-0 co jest najlepszym wynikiem w historii fazy pucharowej tych rozgrywek. U siebie ekipa z Estadio Mestalla wygrała aż 6-0 i na rewanż do Wiednia pojechali głównie rezerwowi co nie przeszkodziło im wygrać aż 0-4. O wiele trudniejszego rywala miał Athletic, który musiał zmierzyć się z francuskim Olimpique Marsylia. Baskowie pokonali popularnych Fenicjan na wyjeździe 0-1 dzięki bramce Aritza Aduriza. W rewanżu długo przegrywali 0-1 by dzięki golowi Sabina Merino w końcówce meczu wywalczyć zwycięski remis i przejść dalej.
Dla Nietoperzy obecne rozgrywki to ostatnia szansa na to że coś zwojować w obecnym sezonie. W La Liga mimo że teoretycznie mogą jeszcze zając miejsce dające grę w europejskich pucharach to jednak wydaje się to mało realne patrząc na to jaki mają kalendarz i jak prezentują się na murawie. Co innego jednak rozgrywki kontynentalne gdzie zespoły, które teoretycznie nie radzą sobie w kraju mogą je zupełnie zdominować. Przykład Espanyolu z 2007 roku, Schalke z 1997 roku czy tez Parmy z 2005 roku (gdy dotarła do półfinału) jest tego najlepszym przykładem. Pod tym względem Valencia może być naprawdę bardzo groźnym przeciwnikiem, tym bardziej że nagrodą za wygranie finału jest przecież udział w przyszłorocznej Champions League. Pytanie jest tylko na ile kryzys ligowy przeniesie się na na puchary i czy w ogóle. Wydaje się że trener Neville kompletnie nie panuje nad zespołem a co gorsza nie ma na niego oraz jego grę żadnego pomysłu. Na domiar złego Ches prezentują się coraz słabiej w tych aspektach, które dotychczas wydawały się dość mocną strona Chodzi głównie o stałe fragmenty gry z których zespół traci sporo bramek. Z 33 bramek straconych od połowy grudnia aż 10 zostało wbitych do siatki po rozegraniu ze stojącej piłki. Jest to dość dziwne bo wydawałoby się że pochodzący z Anglii bracia Nevillowie powinni znać wielką wagę tego typu zagrań do których na Wyspach przykłada się olbrzymia wagę. A w ekipie Nietoperzy wygląda na to jakby nikt tego nigdy na treningach nie ćwiczył a w każdym razie jest to słabo trenowane od kiedy przyszedł obecny szkoleniowiec. Ponadto w 17 kolejnych meczach Valencia nie zachowała ani razu czystego konta. Generalnie zespół jest w rozsypce nie tylko fizycznej ale i emocjonalnej bo zawodnicy są już wyszydzani nawet przez własnych kibiców np.: Negredo i Parejo, co wcześniej odbywało się sporadycznie i to za naprawdę poważne przewinienia głównie poza boiskiem. Najdobitniej słabą formę zespołu widać po tym że Cheryshev, który przyszedł do drużyny w styczniu na wypożyczenie z miejsca stał się jej najlepszym zawodnikiem i to nie znając się za bardzo z kolegami. Pozostali zawodnicy są po prostu totalnie rozbici. Tak więc dziwne wydaja pogłoski jakoby właściciel klubu chciał przedłużyć na 2 lata umowę z Anglikiem. Tym bardziej, że trener nie ma kompletnie poparcia kibiców. Najlepiej o tym świadczy fakt że po prostu ukrywa się przed nimi. Po środowym treningu czekał na swoich podopiecznych w autobusie nie chcąc iść ze swoim podopiecznymi w obawie przed reakcją fanów. Jednak mimo tych wszystkich problemów podobnie jak w meczu z Rapidem rozgrywki kontynentalne mogą wskrzesić w piłkarzach dodatkową motywację i zagrać naprawdę świetne zawody stąd lekceważenie rywala i patrzenie na ich formę z rozgrywek ligowych może być błędem. Drużyna z Mestalla wciąż dysponuje olbrzymim potencjałem, który może w każdej chwili wybuchnąć.
Trener Gary Neville zabrał do Bilbao 19 osobową kadrę w której znaleźli się:
Bramkarze: Ryan, Jaume,
Obrońcy: Barragan. Cancelo, Mustafi, Vezo, Abdennour, Santos, Gaya
Pomocnicy: Fuego, Danilo, Andre Gomes, Parejo, Feghouli,
Napastnicy: Piatti, Rodrigo, Mina, Negredo, Paco Alcacer
Angielski szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z usług wspominanego już Cherysheva, który jest wykluczony na miesiąc z powodu kontuzji a więc nie będzie go w rewanżu. W ostatnim pojedynku kontuzje złapali Alves oraz Enzo Perez i również zostali w Walencji wraz z niezgłoszonymi do rozgrywek Bakkalim oraz Siqueira. Za to po urazach wracają Gaya oraz Abdennour.
Ciężko stwierdzić jaki skład wystawi Gary Neville. Na pewno do zmiany dojdzie w bramce gdzie powinien zameldować się Ryan. W obronie również dojdzie do zmian i niepewnego Santosa zastąpi Abdennour a na prawej obronie raczej zagra bardziej defensywny Barragan. Reszta raczej bez zmian i skład defensywy uzupełnią Mustafi i Gaya. W drugiej linii raczej na pewno pojawią się Parejo i Fuego. Pozostaje kwestia obsadzenia trzeciego pomocnika którym w wariancie bardziej ofensywnym powinien być Andre Gomes a w defensywnym Danilo. Kolejne znaki zapytania to formacja ofensywna. Neville uparcie stawia na Negredo i prawdopodobnie to On zagra na środku ataku. Partnerować mu powinni Piatti i Rodrigo.
Przed meczem z Valencia w ekipie Athletic temat był tylko jeden – zdrowie Aduriza. Na każdym kroku dziennikarze wypatrywali naszego najlepszego snajpera ale próżno go było szukać wśród trenujących w poniedziałek i wtorek. W środę dziennikarze nie zostali wpuszczeni na trening i nie byli w stanie określić czy Aritz, który zszedł z urazem w meczu ze Sportingiem będzie w stanie grać. Dziennikarze byli do tego stopnia natarczywi że wyraźnie podirytowany Raul Garcia w końcu nie wytrzymał i przy jednej z wypowiedzi dla dziennikarzy wypalił: „Niech Aduriz mówi za siebie a nie ciągle nas o to pytacie. Moim zdaniem jest dobrze i każdego dnia wygląda lepiej. Owszem jest jednym z kluczowych zawodników zespołu ale musimy się też nauczyć grać bez niego". Na szczęście chyba na razie nie będą musieli bo trener Valverde włączył go do meczowej 18-stki na dzisiejsze spotkanie, która prezentuje się następująco:
Bramkarze: Herrerin, Iraizoz,
Obrońcy: Laporte, Boveda, San Jose, Etxeita, Balenziaga, Lekue,
Pomocnicy: Benat, Iturraspe, De Marcos, Susaeta, Mikel Rico, Raul Garcia, Eraso,
Napastnicy: Muniain, Aduriz, Sabin Merino.
Poza kontuzjowanymi Ibaiem i Williamsem mecz z wysokości trybun obejrzą również Elustondo, Gurpegi oraz Viguera. Jak widać po ww. liście wybrańców kłopotów z zestawieniem składu raczej nie będzie i można się spodziewać najmocniejszej jedenastki. Jedyny dylemat może dotyczyć obsadzenia lewego skrzydła gdzie świetnie radził sobie na Mestalla Sabin Merino i nie da się ukryć że bardzo by się przydał w walce powietrznej z zawodnikami Valenci bo właśnie tutaj może się rozstrzygnąć sprawa awansu. Baskowie od lat słyną ze świetnej gry głową przy stałych fragmentach gry czy też dośrodkowaniach ze skrzydeł. W meczu na Mestalla wbili w ten sposób dwa gole przy kompletnie biernej postawie obrony rywali. I tym może się kierować Valverde przy ustalaniu podstawowej jedenastki.
Dzisiejszy mecz będzie małym jubileuszem dla Oscara de Marcosa. Nasz wszechstronny zawodnik po raz 50 założy koszulkę Athletic w meczu europejskich pucharów. Tylko dwóch graczy Athletic jest od niego lepszych w tym jeden wciąż czynny zawodowo i do tego grający wraz z Oscarem na prawej stronie. Chodzi oczywiście o Markela Susaetę, który jak na razie zagrał 51 spotkań w koszulce Basków i dzisiejszy mecz będzie nr 52. Przed nimi jest jeszcze legendarny Jose Angel Iribar, który 55 razy reprezentował Los Leones w rozgrywkach kontynentalnych. Nikt nie miałby nic przeciwko jeśli obaj nasi piłkarze jeszcze w tym sezonie pobiliby rekord legendarnego portero.
Wszyscy zgodnym chórem po jednej i po drugiej stronie twierdzą że wygrana na Mestalla sprzed tygodnia nie będzie miała znaczenia w dzisiejszym meczu bo rozgrywki ligowe a pucharowe to dwie różne sprawy. Trudno się z tym nie zgodzić ale tez trudno przypuszczać żeby tamten wynik nie ciążył na podopiecznych trenera Nevilla jak i na nim samym. Valencia tez całkiem nieźle radzi sobie na San Mames i zwykle jako pierwsza strzela bramki co w meczu pucharowym może być bardzo ważne szczególnie w perspektywie rewanżu na własnym obiekcie. Stąd też dość ciężko wskazać faworyta tego spotkania, bo niby Athletic jest w gazie i imponuje formą to jednak Ches to wciąż świetna drużyna, która gdy bardzo chce to może wszystko. Pytanie tylko na ile dywersję w tej materii będzie uprawiał angielski trener, który czasami lubi sam podcinać swojemu zespołowi skrzydła. No i na ile widoczne będą braki Enzo Pereza i szczególnie Cherysheva a więc dwóch najlepszych ostatnio zawodników Ches. Miejmy nadzieję że Los Leones wygrają dzisiejszy mecz i co najważniejsze nie stracą bramki, która może być kluczowa w perspektywie rewanżu, który czeka nas już za tydzień.
Przewidywane składy:
Athletic: Herrerin – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – San Jose, Benat – Susaeta, Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde
Valencia: Ryan – Barragan, Abdennour, Mustafi, Gaya – Fuego, Parejo, Andre Gomez/Danilo – Piatti, Negredo, Rodrigo.
Trener: Gary Neville
Data: 10.03.2016 r. godz. 21.05
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Bjorn Kuipers
Na koniec jeszcze kilka słów o holenderskim arbitrze dzisiejszego spotkania. Pan Bjorn Kuipers jest zdecydowanie najbogatszym sędzią na świecie gdyż nie tylko odnosi sukcesy na murawie będąc jednym z lepszych sędziów międzynarodowych ale również w biznesie. Jak podaje holenderski portal quotenet.nl majątek arbitra szacowany jest na 9 mln euro. Jest właścicielem kilkunastu supermarketów oraz świetnie prosperującego i ekskluzywnego salonu fryzjerskiego które rocznie przynoszą mu ok 1,4 mln euro zysku. Dodatkowo na inwestycjach w nieruchomościach miał zarobić około 4 mln euro a w 2006 roku zakupił w miejscowości Twente dom za ok 700 tys. euro. Przy tym można powiedzieć że sędziowanie to raczej jego hobby bo jak wyliczył ww. portal z tego tytułu zarobił w ubiegłym roku „zaledwie" 125 tys. euro. Trudno żeby jednak nie miał takiej pasji jak sędziowanie bo jego ojciec również był arbitrem piłkarskim tak samo jak dziadek jego małżonki.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.