^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 10 gości oraz 0 użytkowników.

Finał Copa del Rey czas zacząć. Athletic stanie przed kolejną szansą na wzniesienie w górę ulubionego trofeum Basków. Rywalem jest Mallorca a więc przeciwnik nie z górnej półki ale niewygodny i niebezpieczny bo przystępujący do tego spotkanie z pozycji zespołu mającego w opinii ekspertów niewielkie szanse na wygraną. Takie zespoły nie mają nic do stracenia a najwięcej do zyskania więc grają bez presji, a wtedy potrafi wyjść naprawdę wszystko. Tym bardziej że na ławce ekipy z Balearów jest naprawdę świetny fachowiec w osobie Javiera Aguirre, czyli popularnego „El Vasco", który potrafi ze swoich piłkarzy wycisnąć naprawdę wiele i przygotować ich doskonale taktycznie do każdego meczu. Mobilizacja u zawodników jest ogromna ale jeszcze większa wśród kibiców, którzy tłumnie ściągają do Sewilli gdzie odbędzie się prawdziwe święto furbolu. Tego dnia stolica Andaluzji będzie piłkarską stolicą Hiszpanii. Początek spotkania w sobotni wieczór o godzinie 22.00 a poprowadzi je sędzia Munuera Montero.

Obydwa zespoły zaczęły swoją rywalizację w najwcześniejszym możliwym terminie dla ekip z Primera Division, a więc już na początku listopada. Patrząc na rywali i potencjał drużyn nieco trudniejszą drogę miała ekipa trenera Aguirre, która na początku dość łatwo poradziła sobie z Boiro, Valle Egues i drugoligowym Burgos (odpowiednio 0-4, 0-3 i 0-3). Potem zaczęły się męki bo z Tenerife udało się wygrać dopiero po dogrywce dzięki bramce Larina niemal w ostatnich sekundach meczu. Kolejnym rywalem była ekipa rewelacyjnej Girony, która jednak pokpiła mocno sprawę gdyż dała się dość łatwo zaskoczyć i po pierwszej połowie było właściwie posprzątane gdyż podopieczni Aguirre strzelili 3 gole (Larin i Prats x 2 w tym z karnego). Wprawdzie w drugiej połowie ambitna ekipa Michela próbowała odrobić straty ale nic jej nie wychodziło na tle mądrej gry Wyspiarzy. Jedynie udało się zmniejszyć rozmiary porażki dzięki trafieniom Stuaniego z rzutu karnego i Savio w szóstej minucie doliczonego czasu gry, stąd wrażenie wyniku niemal na styku. W półfinale przyszedł czas na Real Sociedad. Po pierwszym meczu na Son Moix wydawało się że Txuri-Urdin zakończą sen ekipy Mallorki ale nic z tych rzeczy po koszmarnie pokpili sprawę w rewanżu, dali sobie strzelić gola (Gonzalez), na którego na szczęście udało się odpowiedzieć Oyarzabalowi,, ale polegli w konkursie jedenastek i zameldowali się w finale. Karnego dla ekipy Erreala nie strzelił kapitan drużyny Mikel Oyarzabal.

Dla Basków z kolei obecny turniej to swoistego rodzaju sinusoida. Niesamowite męczarnie w I rundzie z szóstoligowym Rubi (1-2), w miarę gładka przeprawa z Cayon i Eibarem (0-3) choć też bez fajerwerków oraz w miarę pewne zwycięstwo nad Alaves (2-0). Potem już byli rywale z najwyższej możliwej półki i paradoksalnie mecze o wiele łatwiejsze niż początkowo sądzono. Chyba zadziałała olbrzymia motywacja bo Barcelona, mimo pewnych kłopotów została zdemolowana 4-2 (po dogrywce), co szczególnie widać było w strzałach na bramkę (29 – 7) i przewadze fizycznej zespołu z Bilbao. Tym sposobem Los Leones zameldowali się w półfinale gdzie czekało Atletico Madryt Diego Simeone. Na Civitas Metropolitano Baskom udało się wygrać 0-1 po trafieniu z rzutu karnego Berenguera, natomiast na San Mames podopieczni trenera Valverde zafundowali Los Colchonerros łomot wygrywając pewnie 3-0 po trafieniach braci Williams i Gorki Guruzety i tym sposobem meldując się w finale Copa del Rey.

Kto kiedykolwiek był w Bilbao to na wjeździe z lotniska Sodinka pierwsze co zobaczy to imponujący most Salbeko Zubia, Muzeum Guggenheima, potężny wieżowiec Iberdrola oraz tuż obok niego widoczny stadion San Mames. Panorama naprawdę piękna i imponująca i bardzo nastrajająca do zwiedzania tego przepięknego miasta. Natomiast pierwsze co odkryje zwiedzający to miasto to to że miejscowi mają po prostu mówiąc łagodnie hopla na punkcie Athletic. To że restauracje, sklepy niejednokrotnie mają na wystawach flagi lub barwy Athletic już nikogo nie dziwi, tak samo jak balkony i okna domów maja flagi i bandery Los Leones, ale to że często można spotkać barwy Athletic w lokalnych instytucjach, bankach, urzędach to już może dziwić. To jest zbiorowy fanatyzm skupiony na jednym. Użyłbym tutaj innego sformułowania, bardziej dosadnego ale nie chcę obrazić estetyki wypowiedzi czytających tą zapowiedź. O pamiątkach Athletic wszelakiej maści i autoramentu w każdym sklepie z souvenirami nie ma nawet co wspominać. A teraz proszę tych o największej wyobraźni zamknąć oczy i pomnożyć to razy 1000 albo i więcej. Tak wyglądają przygotowania Bilbao do tego finału. Nawet popularny Puppy siedzący przed Muzeum Guggenheima ma mieć okolicznościowe przybranie w barwy Los Leones. Znaleźć coś nie przybrane w barwy Athletic to cud, a jeszcze większym będzie spotkanie kogoś na ulicy w sobotni wieczór o 22.00 kiedy zabrzmi pierwszy gwizdek w meczu finałowym. Zupełnie inaczej będzie na drugim końcu Hiszpanii w Sevilli gdzie stolica Andaluzji zmieni się na Bilbao – bis. Los Leones dostali około 20 tys. biletów. Kibiców którzy pojadą do Sewilli będzie kilka razy więcej. Ostrożne szacunki mówią o około 50 a nawet 70 tys. fanów. Ci którzy nie wejdą na stadion będą mieli okazję obejrzeć mecz w specjalnie zorganizowanych strefach kibica – Athletic Hirria. A kibice zjeżdżają do Andaluzji już od paru a nawet parunastu dni właściwie wszystkimi możliwymi środkami transportu i drogami. Nawet morską bo prasa baskijska donosiła o śmiałkach którzy wybrali się w rejs z Bilbao dookoła Półwyspu Iberyjskiego by od ujścia rzeki Gwadalkiwir pożeglować w górę do miasta. Kreatywności fanów Los Leones jest naprawdę niesamowita pod tym względem. Kilka grup wybrało się specjalnie przerobionymi kamperami, piętrowymi autobusami podobnymi do tych londyńskich i wieloma innymi wehikułami, niektórymi naprawdę bardzo oryginalnymi. Wszystko to by dotrzeć na miejsce i wesprzeć w każdy możliwy sposób swój zespól. Zresztą żeby opisać atmosferę i wszystkie ciekawe przypadki i kreatywność kibiców Athletic to można by spisać spora książkę bo w zasadzie od tygodnia wszystkie media w Kraju Basków jak i poza nim prześcigają się w przekazywaniu przygotowań do tego piłkarskiego święta. Bo ten finał bez względu na wynik to wielkie święto dla Los Leones zarówno tych na trybunach jak i tych walczących na murawie o to jakże prestiżowe dla klubu trofeum. I miejmy nadzieję że zawodnicy odpowiednio zareagują na tą olbrzymią mobilizację. Zespół na pewno jest mocno zmobilizowany by nie tylko wywalczyć upragniony puchar ale i odkupić fatalną postawę sprzed tygodnia z pojedynku z Realem Madryt. Do Sewilli pojechali wszyscy zawodnicy a w piątek miał miejsce ostatni trening przed meczem. Jedynym nieobecnym był Yeray, który trenował osobno z dala od grupy. Mimo intensywnej rehabilitacji nie dało się przywrócić go do gry na czas. Za to w pełni sił jest Nico, który nie zagrał z Realem z powodu urazu mięśniowego. Równie w pełni sił wydaje się być Yuri, więc Ernesto Valverde może wystawić najsilniejszą możliwą jedenastkę.

Mallorca przystępuje do tego meczu zdecydowanie z pozycji zespołu o mniejszych szansach na zwycięstwo. Przynajmniej teoretycznie. Już sam awans do finału jest dla nich sukcesem a teraz mimo stania teoretycznie na straconej pozycji mają sporo atutów, które przy odrobinie szczęścia daje im szanse na końcowy triumf. Przede wszystkim mowa tutaj o Javierze Aguirre, który jest bardzo doświadczonym trenerem z naprawdę bardzo dobrym warsztatem. Jego zespół nie przypadkowo awansował do finału bo był to majstersztyk taktyczny popularnego „El Vasco". Pierwsze swoje sukcesy szkoleniowiec Mallorki odnosił z reprezentacją Meksyku z którą piorunująco przeszedł turniej Copa America rozgrywany w Kolumbii w 2001 roku pokonując po drodze Brazylię, Chile i Urugwaj by po walce ulec w finale gospodarzom 2-1. Na Mundialu w Korei i Japonii rok później wygrał grupę przed Włochami ale niestety w kolejnej rundzie odpadł z USA przegrywając 0-2. Jego reprezentacja grała naprawdę fajny futbol, niezwykle dojrzały i doskonale ułożony taktycznie. To otworzyło mu drogę do futbolu europejskiego a konkretnie do Osasuny, z która podpisał umowę jeszcze przed Mundialem, gdzie miał zastąpić Miguela Angela Lotinę, który odszedl do Celty Vigo. I ekipa z Pampeluny nie pożałowała ani odejścia Lotiny ani zatrudnienia Aguirre, który grał kiedyż w tym zespole jako zawodnik. Już w pierwszym sezonie awansował do półfinału Copa del Rey gdzie jednak przegrał w dwumeczu z Recreativo. Kolejny sezon spędził na budowie drużyny, która w sezonie 04/05 zdołała awansować do finału Copa del Rey, niestety przegranego 1-2 z Betisem. Prawdziwym majstersztykiem był jednak kolejny sezon bo po 11 kolejkach ekipa z El Sadar po 11 kolejkach byłe liderem tabeli, którego wprawdzie nie utrzymała do końca rozgrywek ale udało się jej zakończyć sezon na 4 miejscu i zagrać w Lidze Mistrzów. To otworzyło mu drogę do większego klubu jakim było Atletico Madryt. Niestety ta przygoda była już mniej udana bo wprawdzie udało mu się awansować do Ligi Mistrzów ale w 2009 roku został zwolniony ze stanowiska z powodu słabych wyników (2 punkty w 5 meczach). Potem trener wrócił do reprezentacji Meksyku ale już nie miał tak udanego okresu. Kolejne miejsca jak Saragossa, Espanyol, reprezentacja Japonii, Al Wahda, Egipt, Leganes czy też Monterrey nie były udanymi epizodami. Bywał zwalniany, sam odchodził nie widząc sensu swojej pracy w danym miejscu w danym projekcie. Choć udało mu się odnieść sukcesy jak np. wygrana z Monterrey w CONCACAF Champions League. Trudno powiedzieć czemu mu się lepiej nie powiodło i czego zabrakło ale na pewno nie można mu odmówić tego że jego drużyny grały futbol bardzo taktyczny i dojrzały. Może zabrakło szczęścia, może nieco lepszej kadry. W każdym razie w marcu 2022 roku wylądował w Mallorce i dostał zadanie utrzymania zespołu, który był o oczko pod kreską na 9 kolejek przed końcem. Udało mu się w ostatniej kolejce dzięki wygranej na wyjeździe z z Osasuną, a utrzymanie padło kosztem Granady. Kolejny sezon już miał o wiele lepszy a jego drużyna otarła się o o europejskie puchary zajmując ostatecznie 9 miejsce. W zespole brylowali tacy zawodnicy jak Kang-in Lee czy Inigo Ruiz de Galarreta. Niestety w lecie doszło do małej wyprzedaży i odejść z zespołu, co odbiło się na jakości drużyny. Mimo tego Aguirre jakoś pozbierał zespół i raczej powinien spokojnie go utrzymać w La Liga. Dodatkiem jest Copa del Rey w których to rozgrywkach jego drużyna perfekcyjnie wykorzystała nadarzające się okazje i w sumie zasłużenie awansowała do finału, realizując do końca nakreślony plan przez swojego szkoleniowca. I to jest właśnie najgroźniejsza broń zespołu a więc przygotowanie taktyczne. Bo Aguirre potrafi ze szczegółami rozpracować rywala a jedyny problem to taki czy jego zawodnicy będą w stanie zrealizować to= na murawie. Bo Mallorca nie gra jakiegoś wyrafinowanego futbolu, gdyż nie ma do tego takich zawodników ale napsuć potrafi krwi każdemu i to naprawdę bardzo mocno a jeśli ktoś wykaże się odrobiną słabości to bezwzględnie to wykorzystać. Przekonało się o tym wiele zespołów, które gdy zabrały się do pracy było już za późno. Jak np. Girona, która podeszła na zbytnim luzie do pojedynku Copa del Rey i zanim się obejrzała przegrywała 3-0 na San Moix, co okazało się nie do odrobienia. W lidze ostatnio idzie im naprawdę nieźle i wydają się być w wysokiej formie. Po raz kolejny pokonali u siebie Gironę, napsuli mocno krwi Barcelonie, która ledwo co wygrała na Olimpico de Montjuic, pokonali Granadę i zremisowali z zawsze groźną u siebie Valencią. Los Bermelones to zespół z olbrzymim potencjałem i pewnymi brakami, które jak uda się obnażyć to można bez problemu wygrać, jak to zrobił Athletic na początku lutego gromiąc zespół Aguirre 4-0 na San Mames. To zespól mający naprawdę dobre boki obrony, całkiem niezłą pomoc i dobrych napastników ale spore braki na środku obrony oraz na skrzydłach przez co tacy piłkarze jak Muriqi czy Larin nie mają za bardzo pola do popisu. Dlatego kluczem do wygranej jest ograniczenie poczynań bocznych obrońców i zduszenie środkowej linii. Jeśli to się uda można myśleć o wygranej. No i dobrze by było unikać stałych fragmentów gry, które potrafią naprawdę dobrze spożytkować. Jeśli Aguirre pozostanie na stanowisku trenera zespołu, uda się utrzymać szkielet drużyny oraz wzmocnić go na skrzydłach to w przyszłym sezonie może to być naprawdę bardzo groźny zespół z aspiracjami na górną połowę tabeli. No ale na razie przed nimi Copa del Rey i jeśli by udało im się wygrać to na pewno amerykańscy właściciele zespołu sypnął kasą na kolejny sezon, gdyż premią dla wygranego jest udział w przyszłorocznej edycji Ligi Europy. Trener Aguirre w przeciwieństwie do Valverde będzie miał kilka znaków zapytania w swoim składzie. Wszystko przez kłopoty zdrowotne. Prawie wykluczony jest występ Omara Mascarella, który tydzień temu doznał urazu w meczu z Valencią, choć pojechał z zespołem do Andaluzji, jak zresztą wszyscy zawodnicy zespołu. Nie w pełni dyspozycji są stoper Valjent i środkowy pomocnik Darder i tutaj też są znaki zapytania. Reszta zespołu to raczej najmocniejszy skład na jaki stać ekipę z Balearów. Oczywiście ustawienie to klasyczne 3-5-2 przechodzące w 5-3-2 gdy zespół przechodzi do obrony. Ekipa z Palma de Mallorca będzie też mogła liczyć na olbrzymie wsparcie fanów, ,których kilkadziesiąt tysięcy wybrało się do Sewilli, na czele z jednym z właścicieli klubu – Steven Nashem, byłym świetnym koszykarzem NBA oraz wielkim kibicem klubu z San Moix, słynnym tenisistą Rafaelem Nadalem.

Nie ma faworyta tego meczu. To finał i wszystko zależy od dyspozycji dnia i podejścia piłkarzy do zawodów. Nawet teoretycznie słabsza drużyna może wygrać mając furę szczęścia a ta teoretycznie lepsza przegrać z powodu pecha. To pojedynek nie tylko na murawie ale i na ławkach trenerskich. Los Leones mają teoretycznie lepszy skład ale Mallorca zagra tak nielubianym przez Basków systemem z 3 stoperami, który jeśli funkcjonuje dobrze to jest dla naszych zawodników naprawdę bardzo ciężki do przejścia. O wyniku może zdecydować jeden jedyny błąd w obronie, którego trzeba unikać. Na pewno obaj trenerzy przygotowali coś specjalnego na te zawody ale reszta jest w nogach zawodników. A piłkarze Los Leones muszą przede wszystkim zapomnieć o ostatnich meczach, szczególnie tym z Mallorcą wygranym gładko 4-0 na San Mames. Bo nie ma nic gorszego niż zlekceważenie rywala i za wczesne uwierzenie w to że „łatwo pójdzie". Bo na pewno tak nie będzie jeśli nie zagra się z pełną koncentracją na murawie od początku do końca w każdej formacji i jeśli nie okaże się szacunku rywalowi, który na pewno zrobi wszystko by wygrać. Bo Mallorca ma swoje atuty, które może wykorzystać gdy nadarzy się jej okazja. Puchar jest na wyciągnięcie ręki i miejmy nadzieję że nasi zawodnicy tego nie zepsują bo takiego rywala już więcej mieć nie będą. Bo to przeciwnik jak najbardziej do pokonania i w teorii słabszy piłkarsko. Na pewno jeden kibic na tym meczu będzie zadowolony bez względu na wynik i kto wzniesie w góre Puchar Króla. Tą osobą będzie Aritz Aduriz, legenda Athletic, który nie ukrywa swojej wielkiej sympatii do Athletic ale obecnie pełni rolę Dyrektora Sportowego klubu z Balearów.

Niestety Święto piłkarskie w Sewilli zostało popołudniu zakłócone przez najbardziej radykalne grupy fanów, które wdały się w bijatykę w jednej części miasta, w pobliżu strefy kibica zespołu Mallorki. Według Policji która szybko znalazła się na miejscu i rozwiązała problem krewkich kibiców, doszło do starcia pomiędzy ultrasami z Herri Norte a radykałami z Mallorki wspartymi Frente Atletico, do których dołączyli również ultrasi Betisu. W sumie w bójce brało udział około 100 osób ale szybko się zakończyła bez rannych. Zidentyfikowano pięciu najbardziej krewkich fanów jednak nie aresztowano nikogo. Czynności zostaną podjęte dopiero po zakończeniu finału. Szkoda że takie wydarzenie zakłóciło przebieg tej naprawdę wspaniałej imprezy jaka jest w Sewilli gdzie jest grubo ponad 100 tys. fanów obydwu zespołów a centrum miasta jest wręcz oblegane przez fanów obydwu zespołów, którzy w zdecydowanej większości świetnie wspólnie się bawią.

Przewidywane składy:
Athletic: Agirrezabala – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Prados, Galarreta – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde

Mallorca: Greif – Valjent/Nastasic, Raillo, Copete – Gio Gonzalez, Jaume Costa – Darder/Antonio Sanchez, Samu Costa, Dani Rodriguez – Larin, Muriqi.
Trener: Javier Aguirre

Data: 06.04.2024 godz. 22.00
Miejsce: Sewilla, Estadio La Caruja (poj. ok. 57 tys.)
Sędzia: Munuera Montero

Komentarze   

#1 Joxer 2024-04-06 23:01
Ehhh... Szkoda gadać... Łajzy do potęgi entej...
#2 Joxer 2024-04-06 23:11
No w końcu... Nico zaczął grać... Sancet zaczął... Niech teraz reszta dołączy...
#3 Joxer 2024-04-07 00:39
No i rzuty karne... Teraz przewaga po stronie Mallorki...
#4 A.S. 2024-04-07 00:48
Jeeest! Mamy puchar!!!
#5 Joxer 2024-04-07 00:49
MAMY TOOOOOO!!!!! PUCHAR JEDZIE DO BILBAO!!! GABARRA POPŁYNIE LOS NERVIONENSES!!! !!

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Getafe - Athletic


 
-:-

 Data: 03.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Coliseum Alfonso Perez

Sędzia:

Poprzedni mecz

Atletico - Athletic

3:1

 Data: 27.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Civitas Metropolitano

Sędzia: Martinez Munuera

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 8 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United