^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 15 gości oraz 0 użytkowników.

Bez niespodzianki na Santiago Bernabeu. Athletic tradycyjnie można powiedzieć przegrał sromotnie pojedynek z Realem Madryt a 2-0 po dwóch trafieniach Rodrygo to najmniejszy wymiar kary dla ekipy trenera Valverde. Chociaż tą porażkę można wpisać w przedsezonowe przewidywanie to już na pewno nie można przejść obok jej stylu, a właściwie braku stylu. Bo zespół kolejny raz zagrał kompletnie bez pomysłu, bez chęci i kompletnie był nieprzygotowany do tego starcia co niestety obciąża trenera Valverde. Dodatkowo w trakcie meczu szkoleniowiec dołożył kolejne decyzje co najmniej dziwne, żeby nie nazwać je beznadziejnymi, a całość występu idealnie podsumowuje kolejna już kontuzja Yeraya, którzy jak widać ma spore problemy z mięśniami i jak ma dalej kontynuować swoją karierę piłkarską to powinien coś z tym zrobić albo klub opracować jakąś metodę, która pomoże temu zawodnikowi w odbudowie odpowiedniego stanu mięśni by mógł grać na odpowiednim poziomie.

Pierwsza połowa to spora przewaga Athletic, tyle że kompletnie bezproduktywna gra. A przewaga wynikała z tego że Królewscy dość szybko zdobyli bramkę bo już w 8 minucie meczu. Atheltic we frajerski sposób stracił piłkę w ataku i dał się w łatwy sposób skontrować. Rodrygo dostał piłkę na lewej flance, podciągnął ładnych kilka metrów, ściął akcję do środka i wykorzystał niezdecydowanie zawodników Los Leones (aż 5) odpalając bombę sprzed pola karnego idealnie w górny róg bramki Agirrezabali. Nasz portero nie miał szans. Po tej akcji Real się cofnął czekając na to co zaproponuje Athletic. A Los Leones nie zaproponowali nic bo grali kompletnie bez głowy, nie mając totalnie pomysłu jak przełamać defensywę rywali. Czytelne ataki, zero elementu zaskoczenia, wolne akcje i bezsensowne klepanie pomiędzy piłkarzami, które nawet trampkarze by bez problemu rozszyfrowali. Może to i by zadziałało na jakiś słabszy zespół ale na na lidera tabeli no i nie na Real Madryt. Było widać ze Txingurri kompletnie nic nie przygotował na ten mecz, nie mówiąc już o nastawieniu zawodników, którzy myślami byli już chyba na La Cartuja. I taką grę można by było zrozumieć gdyby do boju zostały posłane rezerwy ale do boju został posłany naprawdę bardzo mocny skład z niewielkimi, wymuszonymi korektami. Całość gry Los Leoens w pierwszej połowie podsumowuje kolejna kontuzja mięśniowa Yeraya, który musiał przedwcześnie opuścić murawę. Dość powiedzieć że w pierwszej połowie Athletic nie wypracował sobie ani jednej sytuacji bramkowej, ba nawet nie oddał celnego strzału na bramkę Łunina. No chyba że policzymy próbę Guruzety, która raczej była podaniem do Łunina niż uderzeniem. Za to podopieczni trenera Ancelottiego, którzy wprawdzie nie forsowali tempa i raczej skupili się na wariancie oszczędnym, czemu trudno się dziwić mając w perspektywie pojedynek z City, mieli jeszcze trzy okazje do zdobycia bramek. Dwukrotnie uderzali z dystansu Kroos i Valverde i szczególnie strzał tego ostatniego sprawił mnóstwo problemów Agirrezabali, który jednak pokazał że jest bardzo utalentowanym bramkarzem i spisał się naprawdę świetnie. Okazję po rzucie rożnym bitym przez Kroosa miał Tchouameni, którego strzał głową minimalnie minął bramkę.

W drugiej połowie spora przewagę osiągnął już Real, który widząc że Baskowie po prostu męczą się na murawie i nie mają nic ciekawego do zaoferowania przejął inicjatywę. I już w 49 minucie powinno być 2-0. Świetną akcją popisał się Rodrygo, podał do Brahima, który jak dziecko ograł Lekue na prawej flance i ładnie uderzył w długi róg. Napastnikowi zabrakło jednak szczęścia bo futbolówka uderzyła w słupek. W 52 minucie w końcu mógł odpowiedzieć Athletic i była to jedyna warta uwagi akcja Basków w tym meczu. Z rzutu rożnego dośrodkował Berenguer, futbolówka trafiła na przeciwległy słupek gdzie z woleja uderzył Inaki Williams, ale bez zarzutu spisał się Łunin ,który z najwyższym trudem zdołał obronić ten strzał. Za chwilę zakotłowało się pod bramką Simona i w roli głównej wystąpił kolejny raz Brahim Diaz ale tym razem skutecznie powstrzymali go obrońcy. Kolejny atak Realu mógł i w zasadzie powinien zakończyć się rzutem karnym za faul Viviana na Bellinghamie. Arbiter główny mógł tego nie zauważyć ale powinien VAR i trudno zrozumieć czym się kierował pracujący tam sędzia że nie zgłosił tego głównemu. Chyba tylko litością dla przyjezdnych żeby nie było większej kompromitacji. Chyba że uznali iż Bellingham kładł się wcześniej po starciu fizycznym zanim nastąpił mu na stopę Vivian i to było przyczyną późniejszego zagrania. Tak czy tak efekt był taki że karnego nie było choć moim zdaniem sędzia powinien go zagwizdać. Potem mieliśmy kolejnego potencjalnego karnego ale tym razem po spalonym Rodrygo. W 73 minucie nie było już litości. Akcję zaczął Bellingham, kontynuował Joselu, który podał do Rodrygo a ten po ograniu dwóch biernych zawodników Athletic nie dał szans Agirrezabali, podwyższając wynik meczu. I to w zasadzie był koniec tego meczu. Warto jeszcze odnotować powrót na murawę po kontuzji Edera Militao, który tym samym zamknął pewien cykl bo zaczął sezon od kontuzji zerwania więzadeł w meczu z Athletic na San Mames i wrócił na murawę również w meczu z Athletic.

Cóż, gry właściwie nie ma co podsumowywać bo po prostu była beznadziejna i trudno znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia żeby pochwalić za coś podopiecznych trenera Valverde. Jedynie można wskazać najsłabsze ogniwa jakim bez wątpienia był Lekue, który chyba wrócił na swój „normalny" poziom czyli beznadziejny oraz Vesgę, który popełniał masę błędów w środku pola i narażał zespół na kontry. Ponad przeciętność starał się wybić Guruzeta, który wracał, starał się rozprowadzać ataki bo nie miał co liczyć na podania od kolegów oraz Prados, który harował za dwóch w drugiej linii. I obaj dostali za to „nagrodę" od trenera czyli zmiany. I tutaj można przejść do „wyczynów" trenera Valverde w tym meczu. Pierwsza i najważniejsza sprawa to kompletny brak przygotowania drużyny do tego pojedynku. Athletic został dokładnie rozpracowany przez Ancelottiego, natomiast w przeciwną stronę nie zostało zrobione nic albo prawie nic. Tak samo w przerwie meczu nie doszło do żadnej reakcji poza niestety zmianą na gorsze. Txingurri znowu zmienił ustawienie wykazując się kompletnym brakiem rozeznania co i jak funkcjonuje. Po przerwie Athletic grał 4-4-2 i w ataku biegali Inaki Williams i Sancet, a na skrzydło został przesunięty Guruzeta czyli najlepszy zawodnik Los Leones w pierwszej połowie meczu. Już parę razy Valverde robił ten manewr i za każdym razem była to katastrofa. I miało to niby pomóc na Real Madryt? Inaki Williams na szpicy gdzie grać nie potrafi a rasowy snajper jakim jest Guruzeta na skrzydle? Kompletny bezsens. Bierność trenera już opisałem i można teraz przejść do zmian pomijając już podstawową jedenastkę która była tak zestawiona że nie wiadomo było czy gramy o punkty czy żeby po prostu rozegrać mecz odpuszczając go. Trudno stwierdzić. Ale zmiany w trakcie meczu to już katastrofa i totalny brak konsekwencji. Najsłabszy na boisku Lekue, którego ogrywał każdy jak chciał i kiedy chciał pozostał na murawie kosztem De Marcosa, którego zmienił Yuri. I tutaj mamy kolejne pytanie czy był sens wprowadzania naszego lewego obrońcę i ryzykowanie kontuzji bo wiadomo jak kończyły się wcześniejsze próby powrotu Bechichce na murawę. Kolejna sprawa to wpuszczenie Galarrety, który miał na koncie 4 żółte kartki i złapał kolejną przez co nie zagra w bardzo ważnym pojedynku z Villarrealem. I jeszcze to że Inigo zmienił Pradosa a więc najlepszego zawodnika w środkowej formacji Atheltic zamiast Vesgi, który grał dramatycznie słabo. Kupy nie trzyma się tutaj zmiana Guruzety a więc snajpera bo wpuszczając dwóch podstawowych zawodników, w tym rozgrywającego jednocześnie trener ściągnął podstawowego napastnika. O co chodziło? Trener chciał grać o uratowanie punktu czy nie? Bo naprawdę trudno zrozumieć sens takiego postępowania. Podsumowując – zmieni zostali całkiem nieźle grający zawodnicy czyli Prados, Guruzeta i De Marcos a zostali beznadziejni Lekue, Vesga czy też Berenguer. Trudno grać o coś ściągając najlepszych zawodników na murawie zostawiając najsłabszych. No i wisienka na torcie czy jak kto woli cytowanie już klasyka „truskawka na torcie" czyli gra centrami w pole karne gdy na pozycję mediapunta kosztem Sanceta wszedł Muniain. Absolutnie tutaj nie ma co kwestionować tej zmiany bo Oihan zagrał słabo i nadawał się do zmiany. Jedynie co można dyskutować czy powinien zejść On czy Berenguer bo Alex był równie słaby jeśli nie nawet słabszy i próżno szukać u niego formy z meczów z Atletico i Barcą. I to była jedyna w miarę sensowna zmiana w tym meczu, poza wymuszoną Yeraya. Ale raczej trudno zrozumieć tą grę dośrodkowaniami mając w polu karnym Ikera z Inakim Williamsem a więc dwójkę zawodników, którzy na pewno grac głową nie potrafią a dodatkowo Muniain do wielkoludów nie należy. Az się prosiło o kombinacyjną grę po ziemi. Jak już Valverde chciał grać centrami to miał na rezerwie Raula Garcię, który bardziej nadawał się na ten styl gry. Jednym słowem ten mecz to w głównej mierze porażka Txingurriego i pozostaje mieć nadzieję że to zasłona dymna przed finałem Copa del Rey gdzie miejmy nadzieję że zespół zagra lepiej i przede wszystkim bez błędów.

Statystyka meczu:
Składy:
Real Madryt: Łunin – Carvajal (90' Militao), Rudiger, Nacho, Mendy – Tchouameni - Kroos (81' Modrić), Valverde (81' Vazquez) – Bellingham – Brahim Diaz (71' Joselu), Rodrygo (81' Camavinga).
Trener: Carlos Ancelotti

Athletic: Simon – De Marcos (56' Yuri), Yeray (25' Vivian), Paredes, Lekue – Prados (56' Galarreta), Vesga – Inaki Williams, Sancet (76' Muniain), Berenguer – Guruzeta (56' Adu Ares).
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 2 – 0
Bramki: 8' i 73' Rodrygo
Żółte kartki: Tchouameni, Nacho – Galarreta
Posiadanie piłki: 58% - 42%
Strzały 9 – 7
Strzały celne: 4 – 3
Faule: 9 – 13
Spalone: 1 – 0
Rzuty rożne: 4 - 7
Widzów: ok. 75 tys.
Sędzia: Alberola Rojas

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Getafe - Athletic


 
-:-

 Data: 03.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Coliseum Alfonso Perez

Sędzia:

Poprzedni mecz

Atletico - Athletic

3:1

 Data: 27.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Civitas Metropolitano

Sędzia: Martinez Munuera

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 8 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United