^Powrót na górę!
Wielkie Derby Kraju Basków dla Atheltic. Los Leones wprawdzie nie zrewanżowali się w pełni za dotkliwą porażkę w pierwszej rundzie (0-3 na Reale Arena) ale zdobyli cenne 3 oczka i zwiększyli przewagę do 9 punktów nad swoim odwiecznym rywalem ugruntowując swoją pozycję w ścisłej czołówce tabeli. Sam mecz był bez specjalnej historii bo emocje były jedynie w pierwszej połowie gdzie dwukrotnie do bramki trafił Berenguer i gospodarze wręcz deklasowali swoich rywali oraz w końcówce drugiej części gdy przypadkowego gola zdobył Oyarzabal, ale jak się okazało później tylko zmniejszył rozmiary porażki na 2-1. Dzięki temu zwycięstwu Los Leones zmniejszyli również straty do lidera z Girony do 8 oczek, co jest niezwykle ważne w perspektywie ewentualnej walki o miejsce w Lidze Mistrzów.
Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga ekipy Los Leones. Przede wszystkim taktycznie ale i co dziwne przewyższali swoich rywali agresywnością i wybieganiem. Sociedad było jakby przygaszone i grało bez wiary w zwycięstwo. Być może braki w składzie dały się we znaki, w tym w szczególności Kubo, który był motorem napędowym gry drużyny a nikt nie potrafił się wcielić w tą rolę. Stąd na boisku było dość sporo chaosu po stronie przyjezdnych, szczególnie w poczynaniach ofensywnych. Nieco lepiej było w obronie ale też dało się zauważyć pewien brak pewności w tyłach, być może spowodowane debiutem w bramce Marrero, który nie miał okazji dotychczas zagrać od pierwszej minuty w meczu ligowym. Athletic zaskoczony grą, a raczej brakiem gry Sociedad też nie za bardzo wiedział co ma robić i też wyglądało to chaotycznie. Tyle że Los Leones jakoś sobie bardziej w tym radzili nić rywal i przede wszystkim skuteczniej. No i swoje robił wysoki pressing i agresywna gra przez co podopieczni trenera Valverde mieli o wiele więcej z gry i szybciej odzyskiwali piłkę. Tyle że niestety nic z tego nie wynikało, choć kilka razy mocniej zabiło serce kibiców Txuri-Urdin. Pod drugim pole karnym poza tym że zawodnicy Imanola Alguacila pojawiali się parę razy to już niemal kompletnie nic się nie działo. Przełamanie nastąpiło dopiero.... po kontuzji Odriozoli. Po jednym ze sprintów Alvaro za szalenie szybkim Nico, nie wytrzymał mięsień w nodze i prawy obrońca Sociedad musiał zejść z boiska zmieniony przez Aritza Elustondo. Zmiennik nie jest tak szybki i w takiej formie jak Odriozola więc Sociedad musiał zagrać głębiej i bardziej asekurować pozycję by Aritz nie został sam na sam z Nico, bo mogło to się źle skończyć dla przyjezdnych. A Athletic przyśpieszył akcję i zaczęło być coraz groźniej pod bramką Marrero. W 20 minucie po centrze Berenguera minimalnie głową chybił Vesga. W 27 minucie tylko pomoc Aritzowi przez Zakharyana zapobiegła kolejnemu rajdowi w pole karne Nico. W końcu w 30 minucie gospodarze dopięli swego. Aritz z Zakharyanem tak się skupili na Nico, że odpuścili wybiegającego na czystą pozycję Yuriego. Nasz skrzydłowy posłał idealne prostopadłe podanie pomiędzy rywalami i otworzył swojemu koledze drogę w pole karne. Nasz obrońca wpadł w obręb szesnastki, podciągnął praktycznie nie niepokojony do linii końcowej w okolicy linii 5 metra i zdecydował się na podanie wzdłuż linii bramkowej. Obrońcy nie zareagowali, bramkarz przepuścił odbitą od kolegi futbolówkę pod nogą, Gorka Guruzeta w porę zdołał się zatrzymać unikając spalonego, a futbolówka trafiła do stojącego samotnie przed pustą bramką Berenguera, która dopełnił formalności. 1-0 na San Mames. Sociedad nie był w stanie odpowiedzieć więc Athletic po chwili oddechu, widząc słabszą dyspozycję rywali przycisną mocniej i szybko mógł się cieszyć z efektów. Piłkę na połowie Sociedad dostał Sancet, zobaczył wychodzącego na wolną pozycję Nico i posłał idealne prostopadłe podanie do swojego kolegi. Młodszy z braci Williams zatańczył z rywalem w polu karnym i posłał centrę w okolice 11 metra gdzie nadciągali koledzy. Strzał Vesgi został zablokowany, to samo Guruzety, któremu pod nogi rzucił się Zubeldia ale jak odbita piłka trafiła do Berenguera, to nie było już komu zablokować uderzenie, które poszło idealnie w róg bramki Marrero, który nie miał najmniejszych szans na obronę. 2-0 na La Catedral. Ale to nie było koniec emocji bo za chwilę powinno być 3-0 ale w doliczonym czasie gry idealną sytuację na 11 metrze pola karnego zmarnował Nico Williams, który oddał słaby strzał i do tego prosto w ręce bramkarza rywali. Za chwilę Los Leones mogli zostać za to ukarani bo po rzucie wolnym bliski zdobycia gola był Zubeldia ale futbolówka po jego strzale otarła się o jednego z obrońców i dosłownie o centymetry minęła bramkę wychodząc na rzut rożny. Tyle pierwsza połowa meczu i kibice z nadzieją na jednak lepsze widowisko czekali na drugą część meczu.
I niestety się mocno rozczarowali. Szczególnie jeśli chodzi o postawę Sociedad, które wyszło zupełnie bezpłciowo na drugą połową. Bez wiary i pomysłu na zmianę rezultatu. Bo chęci na pewno były ale zabrakło całej reszty. Athletic z kolei ukontentowany prowadzeniem nie forsował tempa i nie chciał się narażać na jakąś przypadkową bramkę, która rozbudziłaby nadzieje rywali na dobry wynik. W 58 minucie spotkania ładną akcję przeprowadził Barrenetxea, podał w pole karne do Aritza Elustondo, który zdecydował się na uderzenie. Zamiar dobry, wykonanie też prawie dobre bo niewiele zabrakło aby futbolówka poszła w światło bramki i zmusiła Unaia Simona do interwencji. W 71 minucie swoich sił strzałem z woleja próbował Magunazelaia ale siła była dobra, technika też tylko precyzja daleka od stanów nawet zadowalających. Sociedad dopiął swego w 88 minucie ale to było dziełem przypadku. Z prawej strony dośrodkował Dadie, ale futbolówka przeszła na lewe skrzydło, tam próbował strzału Olasagasti ale uderzył słabo i niecelnie, tyle że na drodze piłki znalazł się niepilnowany Oyarzabal i futbolówka uderzając w klatkę piersiową kapitana Erreala wpadła do siatki. Przypadek, choć pozostawienie napastnika rywali w tym miejscu pola karnego bez opieki to koszmarny błąd obrony Los Leones. Tyle że to była bramka honorowa bo Sociedad nie miał już ani sił ani wciąż pomysłu na rozmontowanie defensywy gospodarzy. Tak więc 3 punkty pozostały na San Mames i jest to 5 zwycięstwo z rzędu na La Catedral.
Jak już wspomniałem mecz ten był bez jakichś wielkich emocji. Sociedad nie był w stanie nawiązać walki z Athletic, który nawet nie został zmuszony do jakiegoś większego wysiłku. Los Leones załatwili sprawę w pierwszej połowie gdzie byli po prostu skuteczniejsi i mieli pomysł na rozmontowanie obrony Sociedad, która była tego dnia dość nieporadna. Inna sprawa że podopieczni trenera Valverde zagrali mądrze i w pełni zrealizowali założenia taktyczne na ten mecz. Pozbawiono Sociedad ich największych atutów, nie dano się wkręcić w ich grę a samemu skutecznie zmuszono rywali do błędów, przy czym swoje ograniczono do absolutnego minimum. Właściwie to do jednego gdy Oyarzabal strzelił swoją szczęśliwą bramkę. Bo jednak kapitan Erreala był kompletnie niepilnowany w polu karnym i gdyby dostał piłkę nawet normalnie a nie nastrzelono na niego to pewnie zakończyłoby się to w podobnym sposób, czyli stratą bramki. Poza tym w ataku Txuri-Urdin praktycznie nie istnieli miotając się bezradnie w poszukiwaniu jakiejś dziury w defensywie, których na szczęście nie było. Widać że para Paredes – Vivian coraz lepiej ze sobą gra i nie dziwne są pogłoski że Aitorem zaczynają się interesować inne kluby. Boki obrony zagrały raczej średnio i skupiały się bardziej na swoich zadaniach defensywnych. Ale wystarczyło jedno wyjście do ataku i już skończyło się bramką. Bo tak naprawdę akcja Yuriego to było jego jedyne wyjście ofensywne w całym meczu co zakończyło się asystą. Swoje zrobiła druga linia, która ograniczyła do minimum poczynania Mendeza i Merino. Średnio zagrała formacja ataku ale to wystarczyło żeby Berenguer dwa razy znalazł się tam gdzie powinien i trafił do siatki. I to był bezwzględnie najlepszy zawodnik tego meczu, który grał praktycznie na całej szerokości boiska, często schodził na pozycję napastnika, co zaowocowało dubletem. Dzięki niemu na razie nie odczuwamy braku Inaki Williamsa i oby tak dalej.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Paredes, Yuri – Galarreta (70' Herrera), Vesga – Nico Williams (85' Adu Ares), Sancet (70' Unai Gomez), Berenguer (85' Muniain) – Guruzeta (74' Villalibre).
Trener: Ernesto Valverde
Sociedad: Marrero – Odriozola (19' Aritz Elustondo), Zubeldia, Le Normand, Tierney (80' Aihen) – Zubimendi – Merino, Brais Mendez (80 Olasagasti) – Zaharyan (63' Dadie), Oyarzabal, Barrenetxea (63' Magunazelaia).
Trener: Imanol Alguacil
Wynik: 2 – 1
Bramki: 30' i 42' Berenguer – 88' Oyarzabal
Żółte kartki: Unai Gomez – Barrenetxea, Merino, Le Normand, Aritz Elustondo.
Posiadanie piłki: 49% - 51%
Strzały: 10 – 9
Strzały celne: 3 – 1
Podania: 356 – 371
Faule: 16 – 21
Spalone: 2 – 0
Rzuty rożne: 5 - 5
Widzów: 51475
Sędzia: Munuera Montero