^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 9 gości oraz 0 użytkowników.

Dwa tygodnie przerwy na mecze za nami, a przed nami ostatnia kolejka pierwszej rundy sezonu 2023/2024 i jednocześnie pierwszy mecz roku 2024. Rywal z wysokiej półki choć w obecnych rozgrywkach gra wręcz fatalnie i ma strasznie pod górę. Athletic zawita do dalekiej Andaluzji na Ramon Sanchez Pizjuan gdzie zmierzy się z Sevillą. Pojedynek z gatunku tych trudnych mimo że rywal bardzo dołuje w tym sezonie i bliżej mu do walki o utrzymanie, do tego dość dramatycznej niż do awansu do europejskich pucharów, do których klub aspirował przed sezonem. Tyle że Sevilla przystąpi do meczu z nowym trenerem i zapewne z nowymi chęciami chcąc wymazać przeszłość, zaczynając rok z dobrym stylu dającym nadzieję na przyszłość z kolei Athletic będzie chciał utrzymać dobrą passę i dalej naciskać na miejsca dające Ligę Mistrzów. Szykuje się więc bardzo ciekawe spotkanie, choć z uwagi na nowego trenera ekipy z Andaluzji – Quique Sancheza Floresa trudno spodziewać się fajerwerków. Początek w czwartkowy wieczór o godzinie 19.15 a poprowadzi je Sanchez Martinez.

W poprzedniej kolejce lepiej obydwa zespoły spisały się naprawdę bardzo dobrze bo zainkasowały po komplecie punktów. O wiele łatwiejsze zadanie miała Sevilla, która wyjechała na Los Carmenes by stoczyć bój z Granadą w spotkaniu derbowym, gdyż oba zespoły są z Andaluzji. Sprawę załatwiono szybko bo w 23 minucie gola strzelił Pedrosa, w 32 Ocampos a na początku drugiej części meczu wynik ustalił Sergio Ramos. Pewna wygrana w bardzo eksperymentalnym składzie gdyż lista graczy wykluczonych z tego meczu wynosiła 11 osób. Tuż przed świętami drużyna Sevilli, już pod wodzą nowego trenera nie sprostała Atletico Madryt w zaległym meczu 4 kolejki i przegrała, ale zaledwie 1-0 po trafieniu Marcosa Llorente. Po 18 kolejkach zespół z Ramon Sanchez Pizjuan zajmuje 15 miejsce w zaledwie 16 oczkami na swoim koncie i ma 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Athletic z kolei miał bardzo wymagającego rywala w postaci rewelacyjnego beniaminka z Las Palmas. Długo Baskowie męczyli się z przybyszami z Gran Canarii ale ostatecznie w doliczonym czasie gry, za sprawą Unaia Gomeza udało się pokonać rewelacyjnego w bramce Vallesa i zainkasować komplet punktów plasujący Los Leones na 5 miejscu w tabeli o 3 oczka za plecami Barcelony i Atletico Madryt.

Ciężkie czasy nastały dla ekipy Sevilli FC. Niby w lipcu minionego już roku zdobyła swój siódmy tytuł w Lidze Europy, ale powiedzmy sobie szczerze było to pudrowanie trupa bo w lidze zajęli zaledwie 12 miejsce w tabeli a Europejskie Puchary, a dokładniej Ligę Mistrzów zawdzięczają właśnie wygranej w finale z Romą. I to była kroplówka która utrzymuje klub przy życiu bo w czerwcu okazało się że kasa jest zupełnie pusta i właściwie wszyscy zawodnicy byli na sprzedaż. Paradoksalnie klub stał się też zakładnikiem wygranego finału bo trudno było wyrzucić z pracy Jose Luisa Mendilibara, który przejął go po kompletnie chybionej decyzji o zatrudnieniu Jorge Sampaolego i wykaraskał ze strefy spadkowej do połowy tabeli. Mendilibar to jednak nie trener na Sevillę bo jedyne co zrobił po kadencji Argentyńczyka to to samo co swego czasu Garitano po Berizzo w Athletic czyli dał zespołowi odpocząć i odzyskać świeżość oraz ustawił na murawie do gry w to co potrafią. No i zagrali to co potrafili z zajechani piłkarze po odzyskaniu świeżości odzyskali też formę, co zaowocowało zdobyciem kolejnego trofeum do gabloty. Tyle że kolejny sezon wymagał żeby coś dołożyć od siebie a niestety Mendilibar, który prowadził pierwszy raz tak duży klub o takim potencjale zupełnie się pogubił, chyba też za bardzo wierząc w swoją nieomylność po zdobytym trofeum. Efekt taki że tuż po zremisowanym na Ramon Sanchez Pizjuan meczu na początku października wyleciał z klubu. Nie wiadomo co władze chciały zrobić i co myślały szukając jego następcy bo stery powierzono Diego Alonso. Urugwajczyk ma w swoim życiorysie dwie zdobyte Ligi Mistrzów CONCACAF z meksykańską Pachucą oraz Monterrey. Z całym szacunkiem ale o ile oczywiście chwali się zdobycie trofeum to akurat tamtejsza Liga Mistrzów, w której rządzą kluby z Meksyku a te z USA raczej traktują jako zło konieczne nie jest specjalnym wyczynem. W Interze Miami skompromitował się na całego, reprezentacja Urugwaju to też jego porażka bo nie wyszedł z grupy. Naprawdę trzeba być nie lada optymistą albo i kompletnym ignorantem by zatrudniać takiego szkoleniowca do zespołu, który spisuje się fatalnie i balansuje na granicy strefy spadkowej. No i Alonso się „popisał" bo w lidze zdobył 8 punktów w 9 meczach, przewalił totalnie Ligę Mistrzów zajmując ostatnie miejsce z 2 remisami na koncie. Tyle że udało mu się awansować do kolejnej rundy Copa del Rey, choć w obecnej sytuacji te rozgrywki są kompletnie zbędne. Jakby było mało kłopotów to jego metody treningowe spowodowały totalny szpital w zespole. Po przejęciu drużyny od Mendlibara mial jednego kontuzjowanego zawodnika w drużynie, gdy kończył swoją przygodę z Ramon Sanchez Pizjuan tych kontuzji było już 11 a więc niemal połowa pierwszej drużyny. Pytanie teraz czy tak przycisnął śrubę zawodnikom, czy też może tak słabo przygotował zespół do sezonu Mendilibar. Z drugiej strony mecze w La Liga to raczej długi dystans i trzeba odpowiednio rozłożyć i dozować treningi na cały sezon o czym Mendlibar wiedział a Alonso debiutuje w piłce europejskiej więc mógł czegoś nie zrozumieć. W każdym razie wyników nie było i po wygranym meczu z Granadą szkoleniowca pożegnano bez żalu a w jego miejsce mianowano Quique Sancheza Floresa. To na pewno lepszy wybór niż Diego Alonso ale czy zbawi Sevillę to trudno powiedzieć bo obecnie ten niegdyś świetny szkoleniowiec mówiąć trywialnie „kopie się po czole" w kolejnych klubach rozmieniając swoją sławę na drobne. Kiedyś był to naprawdę bardzo obiecujący trener, który z czasem zrobił się solidnym a teraz w zasadzie trudno spodziewać się po nim czego specjalnego. Powinien jednak utrzymać Sevillę w gronie najlepszych bo zespół ma naprawdę spory potencjał i na pewno lepszych graczy niż wiele zespołów od 10 miejsca w dół. Pytanie tylko co zrobi zarząd bo niestety kasa klubu jest pusta i trzeba raczej sprzedawać niż wzmacniać zespół. Obecny kryzys zespołu nie zaczął się teraz ale dużo wcześniej. Żeby go zrozumieć trzeba wrócić do sezonu 2015/2016 kiedy zdobyli trzeci z rzędu tytuł w Lidze Europy. Zarząd popadł niestety w samozachwyt i postanowił udowodnić swoje mocarstwowe plany i zagrozić Barcelonie, Realowi i Atletico aktywnie włączając się do walki o Mistrza Hiszpanii i próbując zawojować Ligę Mistrzów. Przestano się liczyć z kasą a transfery wykonywano z pominięciem ówczesnego Dyrektora Sportowego – Monchiego, który stworzył cały system skautingu i pilotował każdy transfer, który uczynił z Sevilli potęgę. Widząc to słynny Dyrektor Sportowy zdecydował się odejść z klubu, co nastąpiło w niezbyt miłej atmosferze dopiero rok później gdyż włądze klubu postawiły veto. Ostatecznie w kwietniu 2017 roku opuścił Sevillę i trafił do Romy. Sevilli się nie udało, zaczęły się kłopoty finansowe i organizacyjne więc ponownie zwrócono się do Monchiego o ratunek. A że jemu też nie szło w Romie, której władze podobnie jak w Sevilli niezbyt chciały słuchać słynnego Dyrektora Sportowego o Hiszpań wrócił na swoich warunkach do Andaluzji. Zaczęła się żmudna naprawa tego co zostało zdewastowano ale niestety nie wszystko się udało bo zarząd znowu zaczął swoje podchody i kupowanie na potęgę drogich zawodników. Zdobyty w sezonie 2019/2020 kolejny puchar Ligi Europy utwierdził ich w przekonaniu że robią dobrze. Potężne zakupy dokonane przez dwa kolejne sezony nie zwróciły się w kolejnych latach. Monchi wprawdzie próbował oprócz transferów pożądanych przez szefostwo uporządkować strefę organizacyjną w klubie i przywrócić świetność szkółce oraz skautingowi ale jego zwierzchnicy na to niespecjalnie zwracali uwagę. Przełomowe wydaje się zwolnienie Julena Lopeteguiego, z którym świetnie współpracowało się Monchiemu oraz zatrudnienie Sampaolego. Monchi podjął decyzję że przy najbliższej okazji opuści klub. I zrobił to w najlepszym możliwym momencie. Władze klubu ratowały budżet a Dyrektorowi Sportowemu nie dano możliwości i finansów na odpowiednie wzmocnienia choć trzeba przyznać że robił co się da w tym temacie. Lopetegui nie zdołał odpowiednio szybko wpasować nowych zawodników do drużyny bo zmiany były naprawdę spore za co zapłacił swoją posadą. Sampaoli jedyne co potrafił to domagać się transferów. Monchi nie wytrzymał i ogłosił swoje odejście wraz z końcem sezonu do Aston Villi. W międzyczasie Sampaoli wyleciał ze stanowiska a miejsce na ławce zajął Mendlibar, którego zwolennikiem Dyrektor Sportowy nie był ale uważał że najważniejsze to jest to żeby po prostu się utrzymać. Baskijski szkoleniowiec spisał się jednak rewelacyjnie i zdobył kolejną Ligę Europy, co jednak zaciemniło obraz. Monchi udał się do Birmingham i tam zajął się organizacją Aston Villi z Unaiem Emerym na ławce. Efekty przy naprawdę małych nakładach finansowych jak na Premier League już są a jak wszystko to co chce zrobić Monchi zostanie wprowadzone to może być jeszcze lepiej. Władze klubu borykające się z problemami finansowymi wystawiły na listę transferową wszystkich zawodników i rozpoczęły czystkę by oszczędzić jak najwięcej pieniędzy na kontraktach i na transferach by móc zapłacić za zawodników którzy musieli być wykupieni. Jedyny transfer, który naprawdę się udał to sprzedanie Bono do Al Hilal za 21 mln euro. Jak na 32-letniego bramkarza to dobry deal. Udało się cokolwiek uzyskać za Jesusa Coronę (3,5 mln od Monterrey) a z kolei Karim Rekik poszedł za przysłowiowe „waciki" do Al Jaziry (2 mln). Szejków stać zdecydowanie na więcej a dostali promocję. Poza tym odeszli dobrze spisujący się na boku obrony Montiel (wyp. - Nottingham Forrest), do Getafe poszli Oscar Rodriguez i Carmona, którzy też tam nieźle grają, do Anderlechtu Delaney i Augustinsson. Rozwiązano umowę z Papu Gomezem i Oussamą Idrissim. I w zasadzie do tych dwóch ostatnich transferów z klubu poza Coroną i Rodriguezem można nie mieć zastrzeżenia. Część zakupów zaplanował Monchi i całe szczęście bo patrząc na to co robiły władze w tym okienku to drużyna by była jeszcze bardziej słaba. Po wypożyczeniu z Rennes wykupiono Loica Bade za 12 mln euro co jest naprawdę świetną ceną jak na możliwości tego zawodnika. Z Espanyolu po zakończeniu kontraktu przyszedł Pedrosa i to też zasługa Monchiego. Reszta to już autorskie pomysły szefów Sevilli. Z Eintrachtu Frankfurt przyszedł środkowy pomocnik Djibril Sow za 10 mln euro. Po co? Nie wiadomo bo środkowych pomocników w zespole jest sporo. Chyba że z nadzieją na to że się wypromuje i da się na nim zarobić więcej ale na razie na to się nie zanosi. Oczywiście nie znaczy że grać On nie potrafi ale na pewno nie był to zawodnik pierwszej potrzeby. Tym bardziej że z Leicester udało się wypożyczyć Boubakarego Soumare. To samo można powiedzieć o Sergio Ramosie, który na koniec kariery postanowił wrócić do klubu w którym się wychował. Owszem umiejętności są ale też nie najniższa pensja, wiek również a i Sevilla ma sporo możliwości i przede wszystkim talentu w tej formacji. Najlepszym przykładem jest tutaj Kike Salas, który po powrocie z wypożyczenia do Tenerife gra całkiem nieźle. Bardziej wzmocnienia potrzebowała formacja ataku gdzie brakowało lewego ofensywnego pomocnika, środkowego oraz napastnika. I tutaj niby zrobiono jakieś transfery ale pozostawiają one wiele do życzenia. 15 mln euro wydano na Dodiego Lukebakio z Herthy Berlin. Fakt że był to jedyny dobry punkt spadkowicza z Bundesligii, który w 27 meczach strzelił 11 bramek. Na Ramon Sanchez Pizjuan nawet jakoś sobie radzi, strzelił dwie bramki ale jest mało kreatywny a Sevilli właśnie tego brakuje. Poza tym to prawy ofensywny pomocnik a tych już jest poza nim trzech - poza Suso i Lamelą wracający z wypożyczenie Januzaj, i to bardziej potrafiących kreować sytuacje niż były zawodnik Herthy. Nie ma za to zmiennika dla Ocamposa, jedyne piłkarza, który potrafi grać na lewej flance a o ofensywnym pomocniku można tylko pomarzyć. Niby może tutaj grać Lamela i Suso ale to trochę kiepsko wygląda. Do ataku ściągnięto Mariano Diaza z Realu Madryt. Jedyny plus jego transferu to taki że przyszedł za darmo. Rywalizacji dla Mira a już w szczególności dla En-Nesyriego nie stanowi żadnej. Ot taka sztuka dla sztuki żeby się zgadzało. Ostatnim transferem jest bramkarz Orjan Nyland, któremu skończył się kontrakt z RB Lipsk. Po co Sevilli bramkarz, który ma 33 lata na rezerwę bo raczej trudno sądzić że wygryzie Dmitrovica. Skoro Sevilla ma takie problemy finansowe to nie lepiej postawić na jakiegoś portero z rezerw, który na pewno będzie tańszy? Naprawdę ciężko zrozumieć to co wyprawia zarząd Sevilli. Ostatni problem zespołu to wiek. Wprawdzie w drużynie jest sporo młodych zawodników albo takich, którzy są w najlepszym dla piłkarza wieku, tyle że o sile drużyny i wciąż jej najmocniejszymi punktami są można powiedzieć starzy wyjadacze jak Ramos (37 lat), Navas (38), Fernando (36) i Rakitic (35). Jak do tego dodamy niemłodych już Acunę (32), Gudelja (32) oraz coraz starszych Ocamposa, Jordana, Torresa, Suso czy Lamelę to pokazuje że trzeba zacząć coś zmieniać. Najlepiej pod tym względem jest w defensywie gdzie są Junalu Sanchez, który może zastąpic Navasa czy Kike Salas na stoperze oraz Pedrosa na lewej stronie. No i oczywiście Nianzou i Bade. Nieco więcej czasu jest na zastąpienie drugiej linii i ataku ale tutaj też trzeba by już próbować jakichś młodych zawodników a tych niestety brak. Gdzie się podziała słynna szkółka Sevilli, tego nie wie nikt. Kontuzje podstawowych zawodników wprawdzie zmusiły Alonso do testowania młodzieży ale zrobił to w ograniczonym zakresie. Quique Sanchez Flores raczej też tego nie zrobi z większym rozmachem bo musi ratować co się da gdyż drużynie bliżej do strefy spadkowej niż do środka tabeli. Sevilla musi ten sezon po prostu przetrwać. Pytanie tylko co dalej? Kasy nagle w skarbcu nie przybędzie, a trzeba będzie budować drużynę w kolejnym sezonie. Może to jest kwestia odpowiedniego trenera bo na pewno drużynie nie można odmówić potencjału i da się z niej wycisnąć o wiele więcej niż pokazuje ale czy takim zbawcą będzie Quique Sanchez Flores? Nie ma On ostatnio zbyt dobrej passy. Cóż, zobaczymy jak to będzie wyglądało i pewnie pierwsze zmiany zobaczymy już w meczu z Athletic bo Hiszpan dostał sporo czasu na popracowanie z zawodnikami przed tym meczem i rundą rewanżową. Może zaskoczy jak w tamtym sezonie Mendilibar i Los Nervionenses zacznął niesamowitą pogoń za czołówką. Wszystko okaże się już w najbliższych meczach. W końcu Nowy Rok i nowe wyzwania i jeśli tylko wykreśli się z głowy niepowodzenia ze starego roku to można przystąpić do kolejnych meczów z czystą kartą. Pytanie tylko czy coś się nie będzie wlec za Sevillą dalej ze starego roku. O jednej rzeczy już wiemy że będzie dalej z nią problem a to są kontuzje. Wcześniej zespół miał ich nawet kilkanaście a teraz jest istny „komfort" bo liczba obejmuje tylko 6 a właściwie 7 nazwisk i są to Navas, Nyland, Jordan, Lamela, Acuna, Lukebakio i Mariano Diaz. Ten ostatni być może wyleczy się na mecz z Athletic bo ma jedynie drobne dolegliwości mięśniowe. Aczkolwiek dość uporczywe bo zawodnik wpada z jednego urazu w drugi, coś jak Ander Herrera w poprzednim sezonie. A zawodnik ten może okazać się wręcz niezbędny trenerowi Floresowi bo brakuje napastników gdyż En Nesyri pojechal na zgrupowanie kadry Maroka przez Pucharem Narodów Afryki. Sevilla podobnie zresztą jak Athletic w sprawie Inakiego Williamsa, próbowała przesunąć wyjazd swojego snajpera gdyż Maroko swój mecz gra dopiero 17 stycznia ale tamtejsza Federacja Piłkarska pozostała nieugięta i En Nesyriego nie zobaczymy w czwartkowym spotkaniu. Całość desperacji dopełnia fakt że władze klubu w poszukiwaniu pieniędzy znowu wystawiły na sprzedaż sporą grupę zawodników w tym Rafę Mira, z którym są gotowe nawet rozwiązać kontrakt gdy ten znajdzie inny klub byleby zejść z listy płac. Już to zrobiono z bardzo doświadczonym pomocnikiem Fernando. Wprawdzie zarząd zapewnia że poszuka wzmocnień ale skoro klub nie jest w stanie utrzymać piłkarzy, którzy nie zarabiają jakichś astronomicznych sum i sprzedają właściwie kogo się da to jak chcą się wzmocnić? To ciekawa sprawa ale też problem ekipy z Ramon Sanchez Pizjuan. No i trenera Quique Sancheza Floresa, który będzie musiał pracować w tych warunkach i wygrywać mecze by zapewnić ekipie utrzymanie. Łatwo nie będzie ale drużyna nawet osłabiona ma spory potencjał i wielu naprawdę klasowych zawodników, którzy jak odpalą to mogą wykręcić niezłe wyniki. Tylko trzeba zrobić tak żeby właśnie „odpalili" ale to już zadanie nowego szkoleniowca Los Nervionenses. Optymizm jest wśród fanów olbrzymi bo pierwszy Noworoczny trening, otwarty dla publiczności, który odbył się na Ramon Sanchez Pizjuan odbył się w obecniści ponad 16 tys. fanów. Pierwszy test nastąpi w meczu z Athletic gdzie nie tylko trzeba będzie poszukać punktów ale i przede wszystkim zmontować jaki taki skład bo patrząc na listę kontuzjowanych zawodników nie wygląda to dobrze. I tak lepiej niż przed Świętami gdy lista ta była o wiele dłuższa. Quique Sanchez zapewne poczeka do końca z ogłoszeniem listy powołanych zawodników na mecz gdyż liczy, że może uda się jeszcze kogoś odzyskać z listy nieobecnych. Przyjście do klubu Floresa oznacza prawdopodobnie zmianę taktyki zespołu z 4-2-3-1 lub 4-3-3 na 5-3-2 lub 5-2-3. Oczywiście to umowne bo zwykle u tego trenera jest to ustawienie w defensywie gdyż w ataku szybko zmienia się na 4-3-3 lub nawet na 3-2-3-2 w zależności od potrzeb. W pięcioosobowym bloku obronnym jeden ze stoperów zmienia się w defensywnego pomocnika. Idealnym ku temu piłkarzem w kadrze Sevilli wydaje się być Gudelj, który gdy zespół będzie w defensywie będzie się wtapiał w formację obronną. Na bramce zapewne stanie Dmitrović. W obronie powinno być miejsce dla wspomnianego Gudelja oraz Ramosa i Bade. Po bokach zagrają Pedrosa i Juanlu, jeśli w ostatniej chwili nie uda się wyzdrowieć Navasowi. Drugą linię sformują Rakitic i Soumare, który w fazie obronnej będzie wspierać Suso schodząc jako trzeci pomocnik a w fazie ataku wychodzący z obrony Gudelj. Atak to Rafa Mir, jako jedyny zdrowy i dostępny snajper oraz Ocampos z wspomnianym już Suso. Na co zwrócić uwagę w grze przeciwko Sevilli? Przede wszystkim na szybkość przechodzenia z obrony do ataku, prostopadłe podania do schodzących ze skrzydeł zawodników, którym miejsce w polu karnym będzie robił Rafa Mir, lubiący schodzić do boku. No i skrzydła gdzie świetnie sobie radzą Pedrosa i Juanlu, którzy przodują w statystykach asyst w zespole. Trzeba też uważać na strzały z dystansu bo i Rakitić i szczególnie Gudelj potrafią zrobić użytek z piłki wystawionej przed pole karne.

Święta, Święta i po Świętach. Zawodnicy Los Leones po wygranym meczu z Las Palmas dostali wolne aż do 27 grudnia kiedy ponownie spotkali się na treningu. Odpoczynek na pewno się przydał bo jeszcze przed nowym rokiem wszyscy zabrali się do ostrej pracy by móc kontynuować świetną passę z końcówki roku. A było jej sporo i na boisku i poza nim. No może te zajęcia pozaboiskowe bardziej odpowiadały zawodnikom i były miłym przerywnikiem od naprawdę ciężkich treningów jakie od początku zaordynował swoim podopiecznym trener Valverde. Zawodnicy zarówno żeńskiego jak i męskiego zespołu tradycyjnie jak to w okresie świątecznym odwiedzili najmłodszych pacjentów oddziałów onkolologicznych i nie tylko w szpitalach Cruces w Barakaldo i Basurto w Bilbao. Poza tym dodatkowo jeszcze część zawodników odwiedziła klinikę IMQ Zorrozaure, co jest nowością w tradycji odwiedzin jakie robili piłkarze co roku. Jeszcze większym zaskoczeniem była inna wizyta, która odbyła się tuż po powrocie do treningów gdy Iker Muniain i Inigo Lekue udali się do.... więzienia w Basauri. Oczywiście nie jest to związane z żadnym wybrykiem zawodników Los Leones (delegację uzupełniali Johana Ruiz-Olabuenaga szefowa departamentu odpowiedzialnego za sprawy społeczne oraz dyrektor Josetxu Urrutia) ale z programem resocjalizacyjnym w którym partycypują Rząd Kraju Basków oraz Fundacja Athletic. Tam zawodnicy spotkali się z 30 skazanymi, którzy biorą udział w programie którzy poprzez futbol ma pomóc w resocjalizacji. Spotkanie trwało godzinę podczas której zawodnicy rozmawiali i odpowiadali na pytania skazanych. Było to nowe i zapewne ciekawe doświadczenie dla wszystkich zainteresowanych. Tyle jeśli chodzi o sprawy poza sportowe. Sporo też się działo na murwie. Przede wszystkim Valverde udostępnił pierwsze treningi dla publiczności, która tłumnie zjawiła się w Lezamie wypełniając po po brzegi niewielki stadion na którym rozgrywając mecze rezerwy. Kibiców przede wszystkim interesowały dwie sprawy a więc czy wszyscy kontuzjowani wrócili do treningów jak zapowiadano przed Świętami i czy Inaki Williams zagra w meczu z Sevillą. I tutaj są i dobre i niestety złe wieści. Dobre to te że Txingurri odzyskał praktycznie wszystkich piłkarzy, którzy cierpieli na urazy. Wprawdzie Dani Garcia i Galarreta część zajęć odbywali osobno ale powinni być gotowi na pojedynek na Ramon Sanchez, choć ewentualny występ zależy od tego jak szybko nadrobia zaległości treningowe. Również bez problemów trenował Vesga i Yeray, którzy praktycznie całe zajęcia odbywają wraz zresztą kolegów. Niestety złe wiadomości są jeśli chodzi o Inakiego Williamsa. Athletic próbował przekonać federację Ghany by starszy z braci Williamsów dołączył do zespołu narodowego po pojedynku z Sevillą i był nawet gotowy wysłać Inakiego specjalnym samolotem z Andaluzji zaraz po meczu ale niestety nic to nie dało i w poniedziałek nasz skrzydłowy udał się na zgrupowanie przez Pucharem Narodów Afryki. Ghana swoją rywalizację zacznie 14 stycznia meczem z Wyspami Zielonego Przylądka, 18 stycznia zagra z Egiptem a 22 stycznia z Mozambikiem w stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej – Abidjanie. Jeśli ekipa popularny Czarnych Gwiazd zajdzie do finału to niestety, ale Inaki może opuścić aż tuzin spotkań wliczając w to mecze ligowe i potencjalne pucharowe. Ponieważ turniej ten będzie bardzo wyczerpujący, aby jak najlepiej przygotować starszego z braci do niego zdecydowano o wdrożeniu specjalnego programu treningowego. Zawodnik został szczegółowo zbadany przez lekarzy Los Leones i stwierdzono spore przemęczenie organizmu i zalecono odpoczynek oraz specjalny program odnowy biologicznej z jednoczesnym przygotowaniem do turnieju. Na pewno jednak Inaki przez te dni trenował dużo mniej aczkolwiek był to bardziej specjalistyczny trening. Do tego przyplątała się jeszcze infekcja wirusowa, co opóźniło wyjazd Inakiego o kilka dni. O wszystkim oczywiście poinformowano służby medyczne reprezentacji Ghany wysyłając im komplet badań i zalecenia co do dalszego postępowania. Co z tym jednak tam zrobią nie wiadomo. Poza tym Txingurri może już tylko narzekać na kłopoty bogactwa. Szczególnie w drugiej linii gdzie będzie miał sporą zagwozdkę co zrobić. Na początku sezonu trudno było sobie wyobrazić zespół bez Vesgi i Galarrety. Teraz po kilku ostatnich grach to samo można powiedzieć o Pradosie, który w pełni wykorzystał kontuzje kolegów oraz Herrerze, którzy czaruje podaniami i wizją gry, można powiedzieć jak za starych dobrych czasów. Tutaj trzeba się naprawdę dobrze zastanowić nad tym na kogo postawić. Obrona też się powiększyła o Yeraya, tyle że tutaj będzie o tyle łatwiej, że Alvarez był o wiele dłużej nieobecny i wystawienie go od pierwszej minuty mija się z celem, szczególnie w perspektywie pojedynku z Eibarem w niedzielę, gdzie można spokojnie dać pograć naszemu stoperowi na tle słabszego rywala. Również na prawym skrzydle nie będzie problemów z zastąpieniem Inakiego. W świetnej formie jest Nico i może on bez problemów zmienić skrzydło na to, które mu bardziej pasuje i na którym zaczynał swoje grę i się najlepiej czuje. Na lewą flankę może wejść albo Iker Muniain albo Berenguer. Alex może też z powodzeniem grac na prawej stronie pozostawiając Nico na lewej. W pogotowiu jest też Adu Ares a nawet Unai Gomez, którego Txingurri również widzi na boku ataku jako schodzącego napastnika/skrzydłowego. Z zespołem trenowali też Olabarrieta i Luis Bilbao, którzy dobrze czują się na skrzydle. Więc to w zasadzie dwie niewiadome jeśli chodzi o skład na czwartkowy mecz. Tak więc Athletic powinien wystąpić w następującym składzie: w bramce Simona, przed nim Vivian i Paredes jako para stoperów wspomagana po bokach przez Yuriego i De Marcosa, w pomocy Herrera i Prados a za plecami Guruzety Sancet, Nico Williams i Berenguer, przy czym obaj nasi skrzydłowi mogą grać zarówno na lewej jak i prawej stronie.

Czwartkowy mecz będzie jubileuszowym dla Ernesto Valverde, któremu „stuknie" 500-setka na ławce trenerskiej w La Liga. Przed nim będą już tylko Caprros (511), Clemente (512), Victor Fernandez (544), Miguel Munoz (608), Irureta (612) oraz legenda i niedościgniony jak na razie będący daleko z przodu Luis Aragones (756). Jeśli chodzi o Athletic to będzie to „zaledwie" 285 mecz. Może Txingurri dogoni słynnej Aragonesa i może zrobi to z Athletic bo jak zapowiedział Prezydent Uriarte tylko od szkoleniowca zależy ile będzie chciał spędzić na ławce Los Leones gdyż ze strony zarządu nie będzie żadnych problemów przy przedłużaniu umowy i można powiedzieć trener dostanie to co chce. I trudno się nie zgodzić bo pomimo często dziwnych decyzji Valverde, z którymi trudno się zgodzić to patrząc całościowo Valverde robi to co do niego należy jako trener Los Leones.

Valverde może się też cieszyć z innego powodu. Txingurri został oficjalne uznanym najlepszym trenerem miesiąca Grudnia w La Liga. W czterech meczach zdobył 10 oczek na 12 możliwych. W głosowaniu wyprzedził Michela z Girony oraz Carlo Ancelottiego z Realu Madryt.

Niby teoretycznie faworytem tego meczu powinna być ekipa Los Leones, mimo że będą grać na bardzo nieprzyjaznym dla nich boisku na Ramon Sanchez Pizjuan. Tyle że jak już wspomniałem powyżej jest Nowy Rok, była spora przerwa w meczach a Sevilla ma nowego trenera, który zrobi wszystko by rozpocząć swoją przygodę od dobrego wyniku. Wprawdzie już prowadził zespół z pojedynku zaległym z Atletico i przegranym 1-0, ale trudno to nazwać debiutem skoro jedyne co mógł zrobić to w zasadzie przeprowadzić trening przedmeczowy, odprawę i wybrać podstawową jedenastkę. Teraz po dwóch tygodniach na pewno coś zmieni w obecnym zespole i jeśli nałoży się to na tzw. „efekt nowej miotły" to Los Nervionenses mogą być naprawdę groźni. Baskowie muszą więc bardzo uważać i oby nie zapomnieli formy z końca roku, która pozwoliła im pokonać Atletico Madryt i Las Palmas. Uważna obrona od pierwszych minut meczu i skuteczny atak to będą klucze do sukcesu w tym pojedynku.

Przewidywane składy:
Sevilla: Dmitrovic – Juanlu, Gudelj, Bade, Ramos, Pedrosa – Soumare, Rakitic – Suso, Rafa Mir, Ocampos.
Trener: Quique Sanchez Flores

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Herrera, Prados – Nico Williams, Sancet, Berenguer – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 04.01.2024 godz. 19.15
Miejsce: Sewilla, Estadio Ramon Sanchez Pizjuan (poj. ok 45,5 tys.)
Sędzia: Sanchez Martinez

Komentarze   

#1 Joxer 2024-01-04 19:47
0-1!!!!!!!!!!!! !!!.......brawo Mikel....
#2 A.S. 2024-01-04 19:48
Jest,Mikel Vesga i prowadzenie zasłużone,0:1. Oby tak wyglądał rok 2024!
#3 Joxer 2024-01-04 20:19
Po pierwszej połowie to jest różnica klas. Sevilla dramatycznie słabo. Athletic dużo lepiej aczkolwiek warunki gry masakryczne i to się odbija na tym co widać na boisku bo kilka akcji Athletic by lepiej skończył gdyby Baskowie nie próbowali łapać równowagi zamiast grać...

Świetnie gra druga linia... Valverde miał nosa z wystawieniem Galarrery i Vesgi...

Dowieźć to w drugiej połowie i zapisać kolejne 3 punkty do konta przed Derbami z Sociedad...
#4 Joxer 2024-01-04 20:24
Poczatek drugiej połowy i powinno być 0-2...

Ktos mi może powiedziec czemu VAR tej ręki nie sprawdzał?
#5 A.S. 2024-01-04 20:38
A ja widzę teraz chaos na boisku, więc trzeba to wszystko uspokoić. Bo jesteśmy lepsi,ale wynik jest celem
#6 A.S. 2024-01-04 20:43
No i zmiany, bardzo dobrze reaguje Valverde.
#7 A.S. 2024-01-04 20:48
Raul Garcia na boisku, coś pięknego...nie mam kontaktu z Ernesto ale też bym tak zrobił,he,he.Ni ech zaczyna grać,bo to wciąż wartość dodana.
#8 A.S. 2024-01-04 20:51
Co tu się wydarzyło? Mamy 0:2! Brawo.
#9 Joxer 2024-01-04 20:51
0-2!!!!...... Pierwsza bramka w Athletic Aitora Paredesa...
#10 A.S. 2024-01-04 21:12
No i nie mam pytań. Piękne wejście w drugą część sezonu, choć brak Iniakiego był widoczny.
#11 Joxer 2024-01-04 21:24
Dobry meczyk.... i tak, brak Inakiego widoczny ale nie jest źle.... Berenguer na skrzydle kilka razy nieźle się zaprezentował, więc jak złapie formę to może będzie ok... Inna sprawa to taka, że dość słabo zagrał Sancet co mogło wpływać na postrzeganie ataku ale i tak nie było źle...

Udanie wchodzimy w Nowy Rok... Teraz tylko podnosić formę i trzymać kciuki żeby Ghana szybko odpadła z PNA ;)

Jestem ciekaw jak wyjdzie Valverde na Eibar... postawienie w całości na rezerwy może być ryzykowne ale w sumie Unai Gomez w formie, Raul na szpicy da radę, Muniain i Adu Ares też powinni na szkrzydłach.... w środku pomocy mamy dwie pary świetnych pomocników... Jedynie obrona może budzić obawy ale powinno być ok....

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Getafe - Athletic


 
-:-

 Data: 03.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Coliseum Alfonso Perez

Sędzia:

Poprzedni mecz

Atletico - Athletic

-:-

 Data: 27.04.2024 godz. 21:00

Stadion: Civitas Metropolitano

Sędzia: Martinez Munuera

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 8 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United