Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Kolejny wstyd, jeszcze większa kompromitacja... klęska w finale Copa del Rey... relacja!
^Powrót na górę!
Drugi finał i druga klęska. Może trudno w to uwierzyć ale Los Leones zagrali w Barceloną jeszcze o klasę gorzej niż w pojedynku z Realem Sociedad. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się to niemożliwe a jednak dało się zagrać gorzej. Wynik końcowy to 0-4 dla Katalończyków po golach Griezmanna, De Jonga, oraz dwóch Messiego, który zamknął ten mecz. I to w sumie najniższy wymiar kary jaki został wymierzony Los Leones. Zespół trenera Marcelino nie istniał na murawie i a zasadzie trudno cokolwiek powiedzieć po tym meczu poza tym że na szczęście wynik jest tak niski. Tak beznadziejnego Athletic, tak bezradnego, bez chęci, woli walki i bez ambicji to dawno nie widziałem i po części jest to niestety wina Marcelino, który zdecydował się na wystawienie kontuzjowanych Muniaina i Yeraya, którzy nie powinni wystąpić w tym meczu a zagrali po prostu na siłę i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Taktyka też była beznadziejnie dobrana o ile jakakolwiek była bo trudno było takową zaobserwować przez pełne 90 minut gry na boisku. Tak więc szósty finał Copa del Rey z rzędu stał się fiaskiem i po raz szósty Athletic schodzi pokonany a właściwie można powiedzieć upokorzony.
Barcelona przyjechała do Sewilli, wyszła na murawę, odbębniła jakiś pseudo sparing, wzniosła w górę Copa del Rey i powróciła do domu walczyć o tytuł Mistrza Hiszpanii. Tak w skrócie można określić mecz finałowy. Dlaczego pseudo sparing? Bo rywal grał tak jakby pierwszy raz się zobaczyli na murawie, liczba błędów była porażająca, zawodnicy grali bez wiary, woli walki i chęci. Szczerze powiedziawszy nawet zespół rezerw potrafi dać większy opór w meczu sparingowym niż to co zaprezentował Athletic na La Cartuja. W pierwszej połowie Baskowie zaistnieli w ataku tylko dlatego że w 12 minucie Inigo Martinez w tempo wyszedł do piłki itej z rzutu wolnego i miał szansę na zdobycz bramkową. I to była jedyna okazja Athletic w całym meczu. Później w samej końcówce podopieczni trenera Marcelino coś próbowali zdziałać w celu zdobycia bramki honorowej ale nawet na nią nie zasługiwali.Za to Barca już w pierwszej połowie mogła strzelić ze 3 bramki a i to byłby najniższy wymiar kary. W 5 minucie De Jong trafił w słupek, W 11 minucie Mesi miał szansę po ośmieszeniu obrony jakiego dokonał do spółki z Griezmannem ale za bardzo się chcieli kiwać i stracili w rezultacie piłkę choć powinna to być bramka. W 21 minucie ponownie Messi w roli głównej ale jego uderzenie odbiło się od gracza Athletic i wpadło w ręce Simona. Barcelona atakowała prawie całą pierwszą połowę meczu i parę razy niewiele brakowało do podania otwierającego drogę do bramki ale jakims cudem obrońcy jeszcze dawali radę wybić piłkę. Momentami wyglądało to jakby Katalończycy po prostu bawili się z rywalami, którzy grają co najmniej 1 – 2 klasy niżej.
W drugiej połowie skończył się czas zabawy i zaczęła się gra a to oznaczało kompromitację i wstyd dla Basków. W 51 (Pedri) i 52 minucie (Busquets) jeszcze jakoś cudem udało się uniknąc straty bramki ale po kwadransie zaczęła się strzelanina a właściwie masakra. Wystarczyło poważniej zabrac się do pracy i po kolejnych minutach było 0-4. Najpierw z najbliższej odległości wpakował piłkę Griezmann po osmieszeniu całej obrony przez Messiego z De Jongiem. Później z może dwóch metrów głową trafił De Jongpo centrze Alby i wakacyjnej postawie stoperów Athletic. Dzieła zniszczenia dokonał dwukrotnie Messi w 68 i 72 minucie meczu po kolejnym osmieszeniu defensywy Athletic. W 86 minucie piątą bramkę a drugą swoją strzelił Griezmann ale los zlitował się nad ekipą z Bilbao i francuski napastnik był na spalonym. Szkoda bo 0-5 jeszcze lepiej obrazowałoby to co zobaczyliśmy na murawie La Cartuja.
Wstyd i hańba za to co zaprezentowali zawodnicy jak również trener Marcelino, który położył ten mecz do spółki ze swoimi podopiecznymi. Zła taktyka, zły dobór zawodników na czele z Muniainem i Yerayem, którzy nie powinni grać w tym meczu a wyszli na siłę na murawę nie wiadomo w sumie po co, beznajdziejne zmiany. Zespół grał bez wiary w zwycięstwo a u piłkarzy trudno było zobaczyć zaangażowanie. Owszem drużyna jest w słabej formie ale taka postawa jest niedopuszczalna. No chyba że o czymś nie wiemy i drużyna jest w tak beznadziejnej kondycji fizycznej i formie. Na pewno 20 spotkań od 31 grudnia do 20 marca jakie rozegrali zawodnicy Athletic musiały się odbić na ich formie ale żeby aż tak? Chyba że popełniono jakieś błędy w przygotowaniam do sezonu i drużyna teraz za to płaci. Czyżby duch trenera Garitano ciągnął się za zespołem? Dwa lata temu drużyna również pod koniec sezonu prezentowała się masakrycznie i przegrywała mecz za meczem tracąc szansę na europejskie puchary. To samo rok temu. Raczej to przypadke nie jest bo wcześniej zespół Athletic zawsze najlepiej prezentował się na wiosnę gdzie potrafił wywalczyć dobre miejsca w tabeli. To by tłumaczyło kiepska postawę, brak formy. Bo kiedy nogi nie niosą to głowa na to nic nie poradzi. Dowodem na to może być postawa rezerwowych, którzy jak grają to są świeżsi i lepsi od swoich kolegów z podstawowego składu. Marcelino w takim natłoku meczów raczej nie był w stanie skorygować błedy w przygotowaniach a poza tym na tym etapie, w styczniu jest już na to za późno. Eibar pod wodzą Garitano po awansie też miał z tym spore kłopoty bo pierwsza runda była bardzo dobra a w drugiej zespół przegrywał mecz za meczem i gdyby nie problemy finansowe Elche to by poleciał do Segunda Division. I to by się zgadzało z tym co prezentuje Athletic. Bo Baskowie grają specyficzną piłkę, bardzo intensywną i wymagajacą bardzo dobrego przygotowania do sezonu pod względem kondycyjnym a powiedzmy sobie szczerze w tych rozgrywkach, ze skróconym okresem przygotowawczym tylko bardzo dobry szkoleniowiec byłnby w stanie sobie z tym poradzić. Athletic takowego nie miał. No ale to jest jeden z możliwych powodów ale i tak nie tłumaczy tego co zrobił Marcelino, dla którego jest to pierwszy poważniejszy kamyczek do ogródka. Zawodnicy niestety też swoje mają za uszami bo przynajmniej serce mogli pozostawić na murawie a i o to było trudno niestety. Cóż, nadmuchany do granić możliwości balonik pękł i Athletic z trzech finałów zostaje tylko z Superpucharem Hiszpanii i dostanie szansę jego obrony w przyszłym roku. A teraz sezon można już uznać za zakończony i skupić się na ogrywaniu młodych piłkarzy i robieniu wstępnej selekcji przed kolejnymi rozgrywkami o ile poprowadzi zespół Marcelino o którego podobno stara się Tottenham po zwolnieniu Jose Mourinho. W każdym razie kibice mogą już bez większych stresów i na luzie oglądać mecze Los Leones jakie pozostały do końca rozgrywek i czekać na kolejne.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray (67' Nunez), Martinez, Balenziaga – Berenguer (54' Vesga), Dani Garcia, Unai Lopez (67' Yuri), Muniain (46' Lekue) – Williams (67' Villalibre), Raul Garcia.
Trener: Marcelino Garcia Toral
Barcelona: Ter Stegen – Dest (73' Sergi Roberto), Mingueza (87' Dembele), Pique (81' Araujo), Lenglet, Alba – De Jong, Busquets – Pedri (81' Ilaix) – Messi, Griezmann (87' Braithwaite).
Trener: Ronald Koeman
Wynik: 0 – 4
Bramki: 60' Griezmann, 63' de Jong, 68' i 72' Messiego
Żółte kartki: Unai Lopez, Yuri – obaj Athletic
Posiadanie piłki: 23% - 77%
Strzały: 7 – 14
Strzały celne: 1 – 8
Podania: 235 – 815
Faule: 13 – 13
Spalone: 1 – 2
Rzuty rożne: 4 – 4
Sędzia: Martinez Munuera