Na Estadio Nuevo Mirandilla nie padła żadna bramka więc każda z drużyn zapisała na swoje konto po jednym punkcie. Zapewne obie są niezadowolone gdyż zarówno Cadiz jak i Athletic bardzo potrzebowały kompletu oczek do zrealizowania swoich celów, a więc dla jednych przybliżenie się do utrzymania w desperackiej walce o ligowy byt, natomiast dla Basków byłby to kolejny krok do zapewnienia sobie europejskich pucharów, co jest celem w obecnym sezonie. Żaden zespół specjalnie się do tego nie zbliżył bo Cadiz pozostaje w strefie spadkowej, a Athletic nie powiększył przewagi nad rywalami i nie przegonił Barcelony i Atletico. Cóż, punktów trzeba szukać w kolejnych meczach.

W zasadzie do opisu wydarzeń na boisku można w części odesłać do pojedynku z Valencią. Nuda i nic ciekawego. No może były minimalne różnice w postaci tego że Athletic nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę Ledesmy więc i trudno o to żeby były jakieś gole. No chyba że za strzał uznamy próbę dośrodkowania Adu Aresa z bodajże 32 minuty, które to zmierzało w światło bramki, ale nie stanowiło specjalnego kłopoty dla Ledesmy. Cadiz było w tej materii lepsze bo „aż" 2 razy trafiło w światło bramki, ale trudno tutaj myśleć o tym żeby Simon się spocił na bramce. No może jedynie w 23 minucie kiedy efektowną robinsonadą sparował futbolówkę po ładnym strzale z rzutu wolnego Rubena Alcaraza, bo drugie uderzenie po prostu trafiło do w ręce. Zresztą reszta zawodników Athletic również nie przemęczała się. Jedyne co może tłumaczyć zespół trenera Valverde to fakt że wystąpili w mocno eksperymentalnym zestawieniu bez wielu podstawowych zawodników, którzy musieli odpocząć po morderczych 120 minutach z Barceloną, które to wymagały ekstremalnego wysiłku. Stąd tacy zawodnicy jak Sancet, Guruzeta, Yuri, Nico Williams czy też Paredes odpoczywali, a w ich miejsce weszli rezerwowi. Paru zawodników w pierwszej jedenastce jak Vivian, Inaki (który prawie prosto z samolotu wszedł na mecz z Barcą) czy Inigo Lekue miało też prawo odczuwać zmęczenie. Cadiz prezentował się przez to nieco lepiej na tle Los Leones bo po prostu byli świeżsi a i lepiej ograni niż rezerwowi Valverde. Wprawdzie w drugiej części meczu Txingurri wprowadził swoje asy atutowe ale prawie nic to nie pomogło. Tzn. może pomogło na tyle że rywale nie byli w stanie nic zrobić poza takim nieco bezsensownym szamotaniem się pod polem karnym.

Co można powiedzieć o grze poszczególnych zawodników? W zasadzie nic. Mecz na zero z tyłu z może dwiema groźnymi akcjami Cadiz. Obrońcy trzymali dobrze tyły. Valverde dał odpocząć Yuriemu, dla którego ostatnie dni nie były najlepsze bo dwa jego błędy kosztowały zespół utratę bramek, więc stało się w sumie dobrze, że podzielił się czasem z Lekue, który przeszedł na lewą stronę a na prawej zagrał De Marcos. Widać było też że Oscar nieco obniżył loty i sporo czasu zajmie mu powrót do formy po kontuzji bo głównie z jego strony szło zagrożenie pod bramką Simona. Oczywiście jeśli już udało się coś ekipie z Cadiz skonstruować. Poza tym brak uwag do linii defensywnej. Dwie uwagi do linii pomocy to brak kreatywności w ataku i pozwalanie rywalom na strzały sprzed pola karnego gdzie pomocnicy gospodarzy mieli zdecydowanie za dużo swobody. W drugiej części meczu nieco to się poprawiło. No i niestety kompletnie nie funkcjonujący atak. Niewidoczny Villalibre, schowany Inaki, Adu Ares, który coś próbował ale tak mało zdecydowanie no i kompletnie niewidoczny Unai Gomez. Za mało na zagrożenie pod bramką Ledesmy. Wprawdzie tak jak już wspomniałem w drugiej części Txingurri posłał do boju swoje asy atutowe ale niewiele to zmieniło. Po pierwsze niespecjalnie weszli w mecz a po drugie było widać nieco wypalenie po pojedynku z Barcą gdzie naprawdę był włożony tytaniczny wysiłek. Cóż, punkt to punkt i na pewno w spotkaniu wyjazdowym jest cennym nabytkiem, ale tak po prawdzie z zespołem z dołu tabeli powinno być lepiej. Jedyne wytłumaczenie dla zawodników Txingurriego to po prostu zmęczenie i dość rezerwowy skład w tym paru rekonwalescentów. Szkoda, że nie udało się wygrać. Miejmy nadzieję że już w kolejnych zawodach czyli z Mallorcą na San Mames uda się zdobyć już pełną pulę.

Statystyka meczu:
Składy:
Cadiz: Ledesma – Iza Carcelen, Fali, Chust, Lucas Pires – Alejo, Ruben Alcaraz, Escalante, Navarro (80' Ocampo) – Chris Ramos (86' Alex Fernandez), Ruben Sobrino (73' Sergi Guardiola).
Trener: Mauricio Pellegrino

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Yeray, Lekue (51' Yuri) – Herrera, Vesga (51' Sancet) – Inaki Williams, Unai Gomez (51' Jauregizar), Adu Ares (62' Nico Williams) – Villalibre (70' Guruzeta).
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Fali, Alcaraz, Escalante, Alejo – Lekue, Vesga
Posiadanie piłki: 41% - 59%
Strzały: 9 – 6
Strzały celne: 2 – 0
Podania: 338 – 475
Faule: 13 – 14
Spalone: 2 – 0
Rzuty rożne: 6 – 8
Widzów: 18839
Sędzia: Busquets Ferrer