Reakcja Osasuny na transfer Jesusa Areso chyba otworzyło prawdziwą puszkę pandory i szykuje się ostra walka pomiędzy szkółkami młodzieżowymi w Nawarze. Wszystko przez słowa prezydenta i rzecznika klubu z Pampeluny z niedzielnej konferencji prasowej, który uzasadniał zerwanie stosunków rzekomym brakiem szacunku Athletic w stosunku do Osasuny i wykorzystywanie przez klub z Bilbao lepszej sytuacji ekonomicznej klubu.

W trakcie niedzielnej konferencji prasowej wiceprezydent Osasuny powiedział m.in.:

„Osauna nie będzie podejmowała negocjacji z Athletic w stosunku do jakiegokolwiek zawodnika: Nie chodzi nam o to ze zawodnik odszedł od nas do innego klubu bo to się może zdazyć kazdego dnia i to nie jest żaden problem. Problemem jest to w jakiansferu sposób to jest zrobione. Powodem takiego a nie innego zachowania Athletic w stosunku do Osasuny była nasza mocna postawa w sprawie transferu Alexa Berenguera. Nie może być też tak że 17 letni chłopak dostaje kontrakt gdzie sumy są większe niż jakikolwiek wynagrodzenie zawodnika pierwszego składu Osasuny. Takie postępowanie bardzo komplikuje naszą pozycję i powoduję praktycznie zmuszenie nas do sprzedaży."

„Ja rozumiem porozumienie między klubami jako wspólną zgodę na działanie. A Athletic działa w ten sposób że jeśli klauzula jest wysoka to chce negocjować a kiedy niska to wpłaca klauzulę i zabiera go. To nie jest w porządku i nie czujemy się wtedy szanowani. Stąd byliśmy zaskoczeni kiedy Jon Berasategui zadzwonił do Luisa Sabalzy i poinformował że Athletic wpłaci klauzulę odstępnego zawartą w kontrakcie zawodnika. I to wszystko w sytuacji gdy mieliśmy już porozumienie z zawodnikiem i jego rodziną odnośnie nowej umowy".

„Tak więc tak długo jak ten zarząd będzie pracował nie będziemy negocjować z Athletic w sprawie jakiegokolwiek naszego zawodnika. Od teraz klub z Bizkai będzie musiał zdeponować w siedzibie La Liga kwotę klauzuli odstępnego zawartej w kontrakcie zawodnika. Dodatkowo w klauzulach zawodników odchodzących do innych klubów zamieścimy klauzule w których będziemy zastrzegać sobie rekompensatę finansową w przypadku gdyby zawodnik ten kiedykolwiek przeszedł do klubu Athletic".

„Nigdy nie mieliśmy problemów w kontaktach z innymi klubami w tym również Athletic, tak długo jak długo mieliśmy do siebie szacunek, jasne zasady koegzystencji i równości. Zdaję sobie sprawę że nie możemy oferować naszym zawodnikom wysokich klauzul, część z nich nie ma nawet profesjonalnych kontraktów ale stawiamy na projekt sportowy i chcemy by każdy był jego częścią, by klub się rozwijał. A takie działania nam szkodzą i komplikują nam rozwój. Ścieżka klauzul jest jasna – jeśli zawodnik rozegra 10 meczy w Segunda B otrzymuje klauzulę 600 tys. euro która w zależności od liczby spotkań może wzrosnąć do 2 mln euro. Debiut w pierwszym zespole a Primera Division powiększa klauzule do 4 mln euro a jeśli rozegra 10 spotkań to do 8 mln euro. W Segunda Division wynosi to odpowiednio 3 i 6 mln euro.

„Ciężko jest nam walczyć z takim postępowaniem i spośród wszystkich rozwiązań wybraliśmy takie w nie inne i myślę że każdy kto jest związany z naszym klubem to zrozumie".

 

Tyle ze strony władz klubu Osasuna (z góry przepraszam za tłumaczenie ale większość źródeł podaje części wypowiedzi i ciężko je skleić w całość). Trochę ciężko zrozumieć tok postępowania działaczy Osy ale cóż szykuje nam się coś na wzór 2005 roku i awantury o Ismę Lopeza i Javiera Eraso a 2 lata później o Javi Martineza (wykupiony poprzez klauzulę 6 mln euro). Miejmy nadzieję że władze zastanowią się nad swoim postępowaniem bo to wcale nie pomaga klubowi z Pampeluny i to w dwojaki sposób – kolejni zawodnicy odchodzą a i kluby z Navarry mogą się zrazić do współpracy z Osą, która teraz jak nigdy potrzebuje pomocy po spadku do Segunda Division.

Na odpowiedź ze strony innych klubów z Nawarry zresztą nie trzeba było długo czekać. CD Pamplona, zespół z którego swego czasu przyszedł Inaki Williams zamieściła a twitterze oświadczenie w którym możemy przeczytać: „Dziesięciu zawodników w wieku 9 – 16 lat Osasuna próbowała od nas ściągnąć do siebie a czterech już od nas odeszło. Czy to jest według was szacunek do nas?". W dyskusję włączyły się inne kluby z Navarry jak np. Gazte Berriak które odpowiedziały ekipie z Pampeluny: „Jak wy możecie mówić o szacunku gdy sami bierzecie najwięcej obiecujących zawodników z innych zespołów". W podobnym tonie wypowiedział się klub C.F. Ardoi: „Dobre! Pamplona mówi o szacunku. Nie mieszajcie w to szacunku. Sami nie jesteście jego przykładem. W futbolu każdy niech patrzy na siebie bo wszyscy robimy to samo. Niektórzy bardziej a niektórzy mniej. Nie ma sensu o tym dyskutować."

Cóż jak już wspomniałem poprzednim razem przez Osasunę przemawia frustracja, którą można zrozumieć gdyż po spadku z Primera Division przeżywa ona prawdziwy exodus graczy. Poza Jesusem Areso zespół już opuścili Miguel Olavide, którzy przeszedł do Barcelony B (władze klubu uzasadniały oddanie swojego wychowanka do rezerw Barcy chęcią jego rozwoju). Imanol Garcia, utalentowany pomocnik, który świetnie prezentował się w drugiej części sezonu w pierwszym składzie wybrał ofertę rezerw Villarrealu. Z klubu odchodzi również kolumbijski środkowy obrońca John Steven Mondragon. Ostatni który jak na razie opuścił Osę jest bramkarz Alvaro Fernandez, który wybrał ofertę Monaco. Zapewne to nie koniec odejść z klubu bo opuścić ich szeregi chce kilku młodzieżowców.

Na szczęście Osasuna jest wyjątkiem wśród klubów z Kraju Basków. Pozostałe jakoś razem współpracują lepiej lub gorzej ale nikt nie robi aż takiego „focha". A mógłby to zrobić ostatnio choćby Athletic albo Alaves. Kilka dni temu zespół Amurrio po ponad 25 latach współpracy z Athletic zdecydował się ją zakończyć i w oficjalnym liście złożonym w siedzibie Los Leones w Ibaigane poinformował o tym Josu Urrutię. Następnego dnia klub podpisał umowę o współpracy z Deportivo Alaves. Z kolei inny klub z dzielnicy Araba ACD Abetxuko, który współpracował właśnie z Alaves zakończył współpracę i podpisał umowę z Athletic Club. Jakoś obydwa kluby mimo osobistych niechęci nie skoczyły sobie do gardeł i nie obraziły się na siebie.

Sam Jesus Areso nie zabrał głosu w całej sprawie transferu ale zachował się naprawdę dojrzale i z szacunkiem do Osasuny. Poprzez media społecznościowe podziękował klubowi za 5 lat spędzone w klubie: „Po pięciu latach spędzonych w Osasunie mam tylko słowa uznania i podziękowania dla wszystkich związanych z klubem i którzy mnie otaczali – kolegów, trenerów i personelu Tajonar. Tam wyrosłem i rozwinąłem się jako człowiek i jako piłkarz. Zdaję sobie sprawę że podjęta przez mnie decyzja może być początkowo trudna do zrozumienia dla wielu Osasunistów ale z czasem myślę że mnie zrozumieją. Osasuna zawsze będzie w moim sercu i mam nadzieję że już wkrótce spotkamy się ponownie w La Liga.".

A władze Osasuny powinny się cieszyć że spod ich skrzydeł wyszedł tak dojrzały i ułożony zawodnik, potrafiący się tak zachować. A najlepiej wziąć z niego przykład. Miejmy nadzieję że jednak sprawy się unormują i kluby dojdą do porozumienia bo ta afera i trochę dziwne tłumaczenia władz Osy nie służą niczemu dobremu a wręcz działają przeciwko klubowi z El Sadar.