Futbol w starym dobrym stylu. Tak można określić to co zobaczyli fani na Ramon Sanchez Pizjuan. 22 facetów stoczyło niesamowicie twardą walkę o zwycięstwo grając agresywny i intensywny futbol ale bez brutalności czy też złośliwości z szacunkiem do rywala. Na murawie trzeszczały kości, nikt nie odstawiał nogi a bitwa trwała na całej długości i szerokości boiska przenosząc się bardzo płynnie od jednego pola karne do drugiego. Jest jednak pewien niedosyt bo padła tylko jedna bramka autorstwa Iborry, który dobijał obroniony przez Gorkę rzut karny wykonywany przez Jovetica, choć obydwa zespoły za swoją postawę zasłużyły na więcej oraz to że mecz trwał tylko 90 minut bo takie zawody można by było oglądać o wiele dłużej tym bardziej że mimo potężnego wysiłki włożonego w ten mecz doskonale wytrzymały go kondycyjnie. Na taki a nie inny przebieg tego spotkania miała postawa sędziego tego spotkania Pana Ocona Arrainzy, który niemal perfekcyjnie prowadził zawody, pozwalał piłkarzom grać, traktował równo obie strony nie reagując na pseudofaule w których zawodnicy kładli się od dotknięcia, podmuchu wiatru tudzież innych wiatropodobnych przyczyn. Kiedy trzeba było to jednak stanowczo reagował. Trzeba przyznać że jak na debiutanta na tym szczeblu ligowym spisał się naprawdę doskonale.

W pierwszej połowie Sevilla stworzyła sobie dwie okazje i to na początku meczu. Najpierw Iraizoz w świetnym stylu obronił strzał Jovetica a nadbiegający Correa, który próbował dobijać został zablokowany przez Bovedę oraz w 14 minucie kiedy w polu karnym szarżował Vietto a kompletną nieodpowiedzialnością popisał się Etxeita niepotrzebnie faulując napastnika gości. Do jedenastki podszedł Jovetic i Gorka nogami obronił uderzenie ale wobec dobitki Iborry był już bezradny. Wprawdzie karny powinien być powtórzony bo Iborra z Yerayem za wcześnie wbiegli w obręb szesnastki ale to raczej nie powinno mieć znaczenia bo nasz obrońca trochę zaspał i nawet nie zdołał zablokować pomocnika Sevilli. Baskowie rzucili się do odrabiania strat i w zasadzie dominowali aż do końca tej części gry. Świetnie na prawej flance poczynał sobie Lekue, który raz po raz posyłał centry w pole karne ale dobrze radzili sobie z nimi obrońcy do spółki z bramkarzem. W zasadzie tylko raz popełnili błąd kiedy do futbolówki doszedł Raul Garcia ale jego uderzenie głową wylądowało na słupku. Kilka razy dobre piłki były wrzucone Williamsowi ale nasz napastnik nie miał swojego dnia i albo po jego uderzeniach piłka lądowała na rzutach rożnych albo po prostu przegrywał pojedynki z doskonale ustawionymi obrońcami gospodarzy. W sumie w pierwszej części Williams miał trzy dobre okazje z których mogły paść gole ale za każdym razem czegoś brakowało do wykończenia akcji.

W drugich 45 minutach obraz gry się nie zmienił Sevilla usatysfakcjonowana prowadzeniem nastawiała się na kontrataki natomiast Los Leones desperacko dążyli do wyrównania stanu meczu. W 52 minucie spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Raul Garcia ale piłka w niewielkiej odległości minęła słupek. Sześć minut później w dogodnej sytuacji znalazł się Lekue ale zamiast strzelać to nasz skrzydłowy zdecydował się na dośrodkowanie wybronione przez obrońców. Z drugiej strony Jovetic oraz Mariano ale za każdym razem ich strzały trafiały w ofiarnie interweniujących środkowych obrońców Athletic. W 61 minucie spotkania na kolejne uderzenie z dystansu zdecydował się Raul Garcia i pewnie trafiłbym w światło bramki gdyby nie rykoszet od jednego z interweniujących obrońców Sevilli. Skończył się na rzucie rożnym. W kolejnych akcjach okazje mieli Williams ale Rami wybił piłkę na rzut rożny, Yeray po centrze Benata narożnika boiska oraz ponownie Raul Garcia, który wygrał pojedynek w polu karnym i strzelił na bramkę ale futbolówka trafiła wprost w ręce Rico. Athletic atakował do końcowego gwizdka sędziego ale niestety bez efektów i niestety nie udało się wywieźć choćby punktu z Ramon Sanchez Pizjuan.

To był naprawdę bardzo dobry mecz podopiecznych trenera Valverde. Sevilla momentami nie istniała na boisku mając kłopoty z wymianą kilku podań. W zasadzie poza pierwszymi 20 minutami to Los Leones dominowali przesz resztę spotkania. Niestety zabrakło trochę szczęście i przede wszystkim ostatniego podania otwierającego drogę do bramki. Zawodnicy Athletic dali z siebie wszystko atakując do ostatniego gwizdka sędziego i próbując za wszelką cenę wywalczyć choć jedno oczko na bardzo trudnym terenie. Najlepszym zawodnikiem w szeregach Basków był chyba Inigo Lekue, który w końcu został ustawiony na pozycji na której najczęściej grał zanim cofnięto go do obrony czyli na prawym skrzydle. Kilka razy ładnie zakręcił obrońcami, posłał kilka ładnych centr w pole karne i gdyby obok Raula Garcii biegał w ataku Aritz Aduriz to być może skończyłoby się to jakąś bramką. W całej formacji ofensywnej najsłabiej spisał się Inaki Williams, który potwierdził że wysuniętym snajperem to On raczej nigdy nie będzie i jego pozycja jest na boku albo jako drugi napastnik. Do tego predysponuje go jego technika i szybkość bo wykończenie akcji ma niestety słabe. Włączenie myślenia na murawie też by się przydało ale być może wraz z większym doświadczeniem Williams nabędzie i tego. Poza tym trudno mieć uwagi do kogokolwiek z formacji ofensywnej i defensywnej bo wszyscy zagrali naprawdę dobrze. Obrona a w zasadzie Etxeita popełniła jeden błąd i sprokurowała karnego. Poza tym cała formacja grała pewnie i w sumie na niewiele pozwoliła rywalom. Boveda pokazał że jego miejsce jest na boku obrony i wystawianie go z uporem maniaka na środku jest błędem. Ciekawe zaprezentował się na lewej obronie Saborit, który zagrał twardo, agresywnie i przede wszystkim z głową nie dając rywalom za wiele swobody. Na pewno jest to ciekawa alternatywa dla Balenziagi. Dobrą formę zaprezentował Iraizoz na bramce i miejmy nadzieję że do powrotu Kepy będzie tak dalej.

Patrząc na postawę Sevilli w rozgrywkach ligowych i pucharowych porażki można było się spodziewać ale po takiej grze zespołu pozostaje jednak pewien niedosyt. Piłkarze obydwu zespołów włożyli w to spotkanie olbrzymi wysiłek. Athletic pokazał że jest w formie i miejmy nadzieję że w kolejnych spotkaniach zostanie to potwierdzone gdyż margines błędu jest niestety ale coraz mniejszy i pociąg z napisem europejskie puchary może odjechać na dobre.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Sevilla: Rico – Mariano, Rami, Mercado, Escudero – Kranevitter – Nadri, Iborra – Vietto (78' Montoya), Jovetic (78' Ben Yedder), Correa (62' Vazquez).
Trener: Jorge Sampaoli

Athletic: Iraizoz – Boveda (69' Susaeta), Yeray, Etxeita, Saborit – Benat (61' Iturraspe), San Jose – Lekue, Raul Garcia, Muniain (84' Villalibre) – Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 1-0
Bramka: 14' Iborra
Żółte kartki: Mariano, Kranevitter, Nasri, Jovetic, Rami – Etxeita, Susaeta.
Posiadanie piłki: 47% - 53%
Strzały: 14 – 14
Strzały celne: 4 – 4
Spalone: 1 – 1
Podania: 365 – 416
Dośrodkowania: 20 – 24
Faule: 16 – 11
Widzów: 34 tys
Sędzia: Ocon Arraiz jako główny oraz Prieto Lopez de Cerain i Canales Cerda na liniach.