Niedługo czekaliśmy na mecze 25 kolejki La Liga bo zaledwie kilka dni gdyż na przełomie marca i lutego Primera Division rozegra swoje mecze w środku tygodnia. Basków czeka niezwykle ciężki wyjazd do Andaluzji na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan gdzie zmierzą się z jednym z kandydatów do mistrzostwa bo tak należy mówić w przypadku Sevilli, która rozgrywa swój chyba najlepszy sezon w historii La Liga. Można powiedzieć że Basków czeka coś z gatunku Mission Impossible bo przy obecnym stanie kadry raczej trudno sobie wyobrazić skuteczną walkę z tak rozpędzonym rywalem jakim są Andaluzyjczycy. W każdym razie nawet w przypadku niepowodzenia na wyjedzie miejmy nadzieję że będziemy świadkami dobrych zawodów i sporych emocji. Początek meczu zaplanowano na czwartek na godzinę 21.30. Pojedynek poprowadzi Pan Daniel Ocon Arraiz.

Poprzednią kolejkę oba zespoły zakończyły ze zwycięstwami. Sevilla mimo sporych kłopotów wygrała bardzo prestiżowe Derby Sewilli z Betisem na Benito Villamarin. Pierwszą połową Sevillistas mogą zapomnieć bo grali beznadziejnie i przegrywali tylko 0-1 po golu Durmisiego. Za to w drugiej połowie niemal zmietli rywala z murawy ale trafili tylko dwa razy za sprawą Mercado oraz Iborry. Dzięki tej wygranej wciąż liczą się w walce o tytuł najlepszej drużyny w kraju zajmując 3 miejsce w tabeli ze stratą zaledwie 4 oczek do Realu Madryt. Athletic z kolei podejmował na własnym boisku ekipę Granady. Nie bez problemów Los Leones pokonali swoich rywali po golach Susaety, Lekue i San Jose. Trafienie dla ekipy z Andaluzji zaliczył Carcela. Tym samym zespół z Estadio Los Carmenes nie wykorzystał swojej szansy i nie wydostał się ze strefy spadkowej. Athletic z kolei wciąż utrzymuje się w walce o miejsca dające grę w europejskich pucharach.

Sevilla po latach posuchy wraca do dyspozycji jaką prezentowała w połowie ostatniej dekady kiedy nie tylko dwa razy z rzędu wywalczył PUEFA ale również liczyła się w walce o najwyższe lokaty w La Liga. Autor sukcesu podobnie jak wcześniej jest jeden – Ramon Rodriguez Verdejo czyli populary „Monchi". Kiedy przyszedł na początku poprzedniej dekady dostał wolną rękę i praktycznie władzę absolutną w klubie, który szybko dźwigną na wyżyny. I zapewne Sevillla byłaby tam nadal gdyby nie prezydent Del Nido, który zachłyśnięty sukcesami uznał się za nieomylnego i zaczął ingerować w poczynania swojego Dyrektora Sportowego. Nie skończyło się to dobrze dla klubu który popadał w długi. Na szczęście Del Nido już nie ma w klubie a obecne władze ponownie złożyły pełną władzę w ręce Monchiego, który wywiązuje się ze swoich obowiązków wręcz genialnie. Jego sieć niemal 700 skautów jaką stworzył spisuje się rewelacyjnie wyszukując coraz to nowszych zawodników, których Monchi może za stosunkowo niewielkie pieniądze sprowadzać do klubu a później zarabiać na nich krocie. Najlepszym przykładem jest tutaj Grzegorz Krychowiak sprzedany za ponad 30 mln euro do PSG a przyszedł do Sevilli za kwotę niemal 10-krotnie niższą. W letnim i zimowym okienku transferowym również nie próżnował sprowadzając młodych i perspektywicznych zawodników na których może w przyszłości zarobić naprawdę niezłe pieniądze – skrzydłowego Waltera Montoyę oraz środkowego obrońcę Clementa Lengleta. Monchi jednak wie również że zespół potrzebuje doświadczonych piłkarzy i nie stroni od sprowadzania również takich, którzy już będą stanowili o sile zespołu jak np. Jovetic wypożyczony w zimie z Interu. Jednakże są oni ściśle dobierani tak by każdy element układanki pod nazwą FC Sevilla funkcjonował idealnie. Dlatego patrząc na skład zespołu trudno znaleźć słabe punkty a kadra jest niemal kompletna bo nie każdy trener nie tylko w La Liga może powiedzieć o swoim zespole że ma po dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję. Nawet trenerzy są dobierani z maksymalną starannością by z zawodnikami tworzyli sprawny mechanizm. Gdy wydawało się że odejście Unaia Emerego może być dla ekipy z Ramon Sanchez Pizjuan szokiem Monchi wynalazł Jorge Sampaolego, wybuchowego Argentyńczyka, który żyje futbolem nie mniej niż niezrównany w tym temacie Marcelo Bielsa. Podobnie jak Bielsa, Sampaoli ma słabe doświadczenie jeśli chodzi o futbol klubowy, za to o wiele lepiej mu szło z reprezentacją Chile. Teraz świetnie spisuje się w La Liga. Jego zespół może mieć jeden problem – podobny do tego jaki miał Bielsa czyli kondycja zespołu. Obaj są znani z niechęci do rotacji a drużyny grają szalony, niesamowicie intensywny futbol co niestety skutkuje licznymi kontuzjami no i czasami są zmuszeni do zmian w składzie. Tak będzie w meczu z Athletic. Sampaoli nie będzie mógł skorzystać z kilku zawodników podstawowej jedenastki. Największą stratą będzie brak N'Zonziego oraz Parejyzawieszonych za kartki. Ich los podzielił Sarabia. Nie wiadomo do końca czy będzie dostępny Lenglet, który dopiero wrócił po kontuzji. Rehabilitację po urazie rozpoczął w minionym tygodniu Vitolo. Na urazy narzekają Tremoulinas, Krohn-Dehli oraz Fernandez. Dla każdego zespołu byłyby to naprawdę niepowetowane straty ale jak już wspomniałem Sevilla ma naprawdę szeroką i wyrównaną kadrę gdzie potencjalni rezerwowi są tej samej jakość albo tylko niewiele niższej niż podstawowi zawodnicy. Stąd też Sampaoli nie miał problemów z wybraniem zawodników na ten mecz, których lista prezentuje się następująco:
Bramkarze: Rico, Soria,
Obrońcy: Mariano, Mercado, Carrico, Lenglet, Rami, Escudero
Pomocnicy: Kranevitter, Iborra, Vazquez, Ganso, Montoya, Nasri, Correa,
Napastnicy: Jovetic, Ben Yedder, Vietto.
Jak więc widać po piłkarzach powołanych zapewne niejeden trener nie tylko w La Liga chciałby mieć dostępnych takich zawodników przy ww. osłabieniach. Sampaoli w przeciwieństwie do Bielsy gra systemem 4-3-3 a więc bardzo podobnym do Barcelony stąd pewnie ostatnie pogłoski o objęciu przez niego sterów klubu z Katalonii po dość niespodziewanej rezygnacji z tego stanowiska Luisa Enrique, która nastąpi wraz z zakończeniem sezonu. W dzisiejszym meczu Argentyńczyk będzie musiał nieco zmodyfikować skład. W bramce powinien stanąć Rico. W obronie obok Marcano i Escudero na bokach powinni się pojawić Rami oraz Mercado na środku. W drugiej linii w miejscu N'Zonziego powinien się pojawić Kranevitter a przed nim Iborra z Nasrim. Atak stworzą zapewne Jovetic na środku oraz Correa i Ben Yedder na skrzydłach.

Wygrana nad Granadą pozwoliła trochę odetchnąć zawodnikom trenera Valverde i przerwać złą passę. Szkoleniowiec nie chciał też zbytnio forsować swoich podopiecznych i dał im wolne w poniedziałek wychodząc z założenia że dwa treningi wystarczą na przygotowania do kolejnego meczu. Powrót we wtorek do ćwiczeń odbył się więc w o wiele lepszych nastrojach i humor wszystkim dopisywał. Ofiarą dobrego nastroju padł Mikel Balenziaga, który 29 lutego powinien obchodzić 29 urodziny. Ponieważ miesiąc ten ma tyle dni raz na 4 lata tak więc dyżurni dowcipnisie w zespole, wśród których prym wiedzie Iker Muniain nakleili mu na plecy kartkę – „Skończyłem 7 lat i ¼", w którą Balenziaga paradował przez większość treningu. Wesoła atmosfera jednak nie udzielała się sztabowi szkoleniowemu, który stał przed poważnym problemem. O ile zestawienie linii ofensywnej wydawało się proste to już potężne problemy dopadły defensywę. Valverde został praktycznie z jednym zdrowym obrońcą z podstawowej jedenastki gdyż pozostała trójka a więc Balenziaga, Laporte i De Marcos wciąż nie mogą się wyleczyć z urazów. Dodatkowo jakby mało było braków w ofensywie gdzie kontuzjowany jest Aduriz to uraz dopadł Sabina Merino dla którego występ z Granadą może być ostatni w tym sezonie. Zawodnik może mieć zerwanie włókien mięśniowych w kilku miejscach a to oznaczałoby wcześniejsze wakacje. Sabin przeszedł w tym tygodniu kilka testów, które pozwoliły na trochę optymizmu dla piłkarza gdyż najgorszy scenariusz być może się nie ziści i jest nadzieja że napastnik wróci na początku kwietnia. Na szczęście do zespołu po sankcji kartowej wrócił Raul Garcia tak więc Txingurri mógł skompletować bez problemu meczową 18-stkę z której jako jedyny wypadł Elustondo. Pozostała piątkę pierwszej drużyny, która została w Bilbao stanowią gracze kontuzjowani. Ze składem raczej nie będzie zbytniego wyboru choć być może Valverde zdecyduje się na powtórzenie w obronie wariantu z Granadą tzn. Boveda powędruje na prawą stronę a na środku zagrają Yeray z Saboritem. Z racji braku Balenziagi na lewej obronie znajdzie się Lekue. W drugiej linii Txingurri być może da odpocząć San Jose i postawi na Iturraspe oraz na rozegraniu pozostawi Benata. W ataku możemy się spodziewać Muniaina i Susaetę na skrzydłach oraz Raula Garcii za plecami Inaki Williamsa.

Faworytem spotkania może być tylko jeden zespół i jest nim Sevilla. Athletic nie wygrał a Ramon Sanchez Pizjuan od 2011 roku a jego łączny bilans w 72 spotkaniach na tym obiekcie to tylko 10 wygranych. Los Nervionenses naprawdę imponują formą mając na koncie aż 52 oczka z czego z ostatnich 30 możliwych do zdobycia punktów udało im się zgarnąć aż 25 co jest wynikiem naprawdę fenomenalnym. Jeśli będą tak dalej grali to 76 oczek, najwięcej w historii klubu jakie zdobył Unai Emery w sezonie 2014/2015 może zostać pobite. Wtedy wystarczyło to do zajęcia zaledwie 5 miejsca a teraz powinno dać miejsce w pierwszej czwórce. Raczej więc trudno spodziewać się że Athletic będzie w stanie zatrzymać rozpędzoną maszynę Sampaolego, tym bardziej że Los Leones mają olbrzymie kłopoty w meczach na wyjeździe gdzie ostatnio wygrali jeszcze we wrześniu minionego roku. Trudno więc spodziewać się czegokolwiek więcej od porażki na Ramon Sachez Pizjuan. Nadzieja zawsze jednak pozostaje ale jeśli nie uda się ugrać nawet punkty to przynajmniej żeby było to po naprawdę dobrym meczu i dobrej grze naszego zespołu.

 

Przewidywane składy:
Sevilla: Rico – Mariano, Rami, Mercado, Escudero – Iborra, Kranevitter, Nasri – Ben Yedder, Jovetic, Correa.
Trener: Jorge Sampaoli

Athletic: Iraizoz – Boveda, Yeray, Saborit, Lekue – Benat, Iturraspe – Muniain, Raul Garcia, Susaeta – Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 02.03.2017 r. godz. 21.30
Miejsce: Sewilla, Estadio Ramon Sanchez Pizjuan (poj. 45,5 tys.)
Sędzia: Daniel Ocon Arraiz