„Żegnaj Wielki Kapitanie! Dziękujemy Gurpe!" W środę dowiedzieliśmy się to o czym od kilku dni podawały portale informacyjne w Kraju Basków a i ja nadmieniałem w niektórych newsach i zapowiedziach meczów. Nie chciałem podawać informacji bez oficjalnego potwierdzenia bo po cichu liczyłem że może jest to jednak tylko plotka ale niestety nie. Po 18 latach gry w Athletic buty na kołku zawiesza Carlos Gurpegi kapitan zespołu i jedna z jego legend, człowiek instytucja w klubie i ostatni piłkarz reprezentujący starą baskijską szkołę Athletic, człowiek bezwzględnie oddany klubowi barwom za które jak sam nieraz twierdził oddał by chyba życie. Zawodnik który został niesamowicie doświadczony przez los a jednak nigdy się nie poddał przeciwnościom i zawsze walczył jak prawdziwy lew nie tylko na murawie ale i poza nią. W środę o godzinie 12.45 w sali konferencyjnej ośrodka w Lezamie Gurpegi w towarzystwie prezydenta Josu Urrutii wziął udział w ostatniej konferencji prasowej jako kapitan i zawodnik Athletic podczas której zapowiedział zakończenie swojej wspaniałej kariery w barwach Los Leones gdzie spędził w sumie 18 lat z czego 15 w pierwszej drużynie, rozegrał jak dotychczas 392 spotkania, strzelił 22 bramki.

Konferencja prasowa odbyła się w Lezamie bo tak chciał sam zawodnik. Na spotkanie przyjechali jego dwaj serdeczni przyjaciele z boiska – Pablo Orbaiz oraz Jose Maria Lacruz. Była również cała rodzina zawodnika na czele z żoną oraz bratem Pedro. Pojawili się również wszyscy członkowie zarządu klubu oraz pracownicy ośrodka na czele z Jose Angelem Iribarem, Josebą Etxeberrią oraz Jose Marii Amorrortu. Oczywiście byli również zawodnicy z trenerem Ernesto Valverde i całym sztabem szkoleniowym i medycznym.

 

Oto co m.in. powiedział Gurpegi na konferencji prasowej:

 

„W sobotę będzie ostatni mecz jaki rozegram jako zawodnik Athletic. To jest idealny czas na odejście, czas w którym jestem wciąż użyteczny i pomocny drużynie i kiedy trener wciąż może na mnie liczyć. To najlepszy czas na to, właściwy czas aby odejść w klubu w którym byłem tak bardzo szczęśliwy. Chciałem się z wami pożegnać tutaj w Lezamie a nie na San Mames gdyż tak naprawdę tutaj jest mój dom i moje miejsce pracy. Zawsze przychodziłem tutaj z wielką przyjemnością i radością ponieważ mogłem pracować i grać ze wspaniałymi ludźmi. Tam tylko reprezentuję klub a tutaj spędziłem połowę swojego życia. Decyzja jest dla mnie bardzo trudna bo każdego dnia trenowałem tutaj, kocham futbol i kocham Lezamę. Chce odejść szczęśliwy i jestem szczęśliwy."

„Pierwszą myśl o zakończeniu kariery miałem na początku sezonu by wraz z jego końcem odejść. Miałem trochę problemów ze zdrowiem gdy musiałem rozegrać trzy mecze pod rząd w pierwszym składzie. Od Świąt Bożego Narodzenia praktycznie byłem już pewien że z końcem sezonu zawieszę buty na kołku. Wiem że w sobotę będę mógł się pożegnać z kibicami na murawie. Chciałbym by było ono skromne ale radosne. Ciągle pamiętam to jak miał okazję pożegnać się Andoni Iraola w minionym roku. Tamto pożegnanie utkwiło mi w pamięci i było niesamowite. Jednak i tak najważniejsze tego dnia będzie zwycięstwo i zajęcie 5 miejsca w lidze żeby koledzy mogli dłużej odpocząć latem i nie grać w eliminacjach".

„Nie będę ronił łez choć nie zaprzeczę że same cisnął mi się do oczu gdyż bardzo ciężko jest przestać być graczem Athletic. Chciałbym żeby kibice zapamiętali mnie jako człowieka uśmiechniętego od ucha do ucha, radosnego i szczęśliwego gdyż zawsze byłem optymistą. Moja kariera różnie się układała ale zawsze najważniejsze było to że mogę tutaj grać i to czyniło mnie szczęśliwym. Mimo wielu trudnych dni zawsze wiedziałem że kiedy przyjadę tutaj, zobaczę się z kolegami i kibicami to będę mógł się uśmiechnąć i po prostu cieszyć się. Naprawdę nie uważam żebym miał jakoś specjalnie ciężko bo są ludzie którzy mieli i mają o wiele większe problemy niż ja i muszą się z nimi mierzyć codziennie."

„Są ludzie, którzy wygrali wiele tytułów, mieli niesamowite osiągnięcia ale ja jestem bardzo dumny z mojej kariery. Czułem się tutaj kochany przez wszystkich a to więcej niż mógłbym prosić. Każdy dzień tutaj wspominam wyjątkowo. Najważniejsze z nich to na pewno wygrana z Levante i pozostanie w La Liga oraz wygranie Superpucharu Hiszpanii. Było też wiele dni ciężkich kiedy potrzebowałem wsparcia i zawsze je otrzymywałem i nigdy nie czułem się opuszczony. Chciałbym podziękować za to fanom i klubowi, który zawsze stał za mną murem. Kiedy zostałem oskarżony o doping klub zrobił wszystko by dowieść mojej niewinności i nic więcej nie dało się zrobić. Do dzisiaj nie wiem skąd wzięła się ta substancja w moim organizmie. Dwa lata bez gry na pewno były ciężkie ale nie mogę powiedzieć że moja kariera byłaby przez to dłuższa czy więcej bym osiągną. Może skończyłbym grę w wieku 33 lat a nie 36? Tego nie wiem. Zawszę staram się żyć z dnia na dzień i nie patrzę się za siebie. Futbol ma wiele twarzy a ja widziałem je chyba wszystkie. Jest tylko jedna rzecz, której żałuję że nie udało mi się osiągnąć a więc w końcu wypuścić tą barkę z doku (tutaj zawodnik zaczął się śmiać)."

„Chciałbym podziękować fanom za wszystko co dla mnie zrobili i jak się zachowywali wobec mnie. Nigdy mnie nie opuścili kiedy miałem trudności i byłem na zakręcie i zawsze dali mi odczuć że są ze mną. Mam wobec nich olbrzymi dług. Chciałbym tez podziękować moim kolegom że gdy tego potrzebowałem to również byli przy mniej i sprawiali że mogłem się śmiać i być szczęśliwym."

„Nigdy nie miałem żadnych problemów z trenerami i myślę że nie było też problemów ze mną zarówno od strony czysto ludzkiej jak i piłkarskiej. Każdy trener był inny i z każdym się inaczej pracowało ale wszystkich wspominam bardzo dobrze. Szczególnie dotyczy to Ernesto i Joaquina z którymi pracowałem najdłużej. Pamiętam ze mocno przeżyłem odejście Mendilibara. Bardzo miło wspominam współpracę z Marcelo (Bielsą – przyp. Red.), który jest unikalny na skalę światową i było to bardzo dobre doświadczenie."

„Dla dzieci grających w piłkę w Athletic mam jedną radę. Macie wszystko w swoich rękach i jesteście w klubie który jest otwarty na wszystkich. Są lepsze i gorsze momenty i szczególnie w tych ostatnich pamiętajcie że waszym marzeniem jest bycie piłkarzem. Odejście z zespołu nie jest tragedią bo zawsze możecie wrócić i osiągnąć sukces jak Benat."

„Nie martwię się o przyszłość klubu, szczególnie jeśli będzie dalej tak pracował jak dotychczas. Dzieciaki przychodzą coraz lepiej przygotowane i mają nawet na starcie coraz większe umiejętności. Oczywiście że są czasy gdzie wszystko idzie bardzo dobrze tak jak ostatnio gdzie miałem okazję w tym uczestniczyć ale grałem również w czasach gdzie walczyliśmy o uniknięcie spadku. Ale nie sądzę by więcej nam to groziło bo jestem naprawdę optymistą jeśli chodzi o Athletic. Kolejne generacje piłkarzy czekają już na swoją szansę i jestem pewien że ją wykorzystają."

 

Urrutia zapytany na konferencji prasowej o zatrudnienie Gurpegiego w klubie potwierdził fakt prowadzenia rozmów w tej sprawie z zawodnikiem odnośnie roli jaką miałby pełnić po zakończeniu kariery. Również Carlos potwierdził rozmowy jakie przeprowadzono w minionym tygodniu oraz na początku obecnego o charakterze jego pracy w Lezamie. Na razie jednak żadna ze stron nie chciała podać szczegółów negocjacji.

Nie tylko Urrutia oraz pracownicy Athletic gorąco pożegnali Carlosa. Słowa uznania i podziękowania spłynęły od wielu zawodników i trenerów którzy grali w Athletic lub trenowali klub. Chyba najbardziej emocjonalne podziękowanie napisał Joaquin Caparros:

„Ten sezon zapisze się w historii Athletic – odchodzi Carlos Gurpegi.

Gurpe był i jest niezwykle klasowym zawodnikiem. Fantastyczny kapitan, zawodnik, druh i człowiek. Jeden z tych zawodników których trenowanie to przyjemność i przywilej. Zawsze chętny do pomocy i motywacji dla swoich kolegów z drużyny. Gurpe jest też zawodnikiem który został niesprawiedliwie potraktowany i mocno dotknięty przez kontuzje.

Wspaniały kapitanie, jestem szczęśliwy że było mi dane i mogłem się cieszyć twoim profesjonalizmem i tym co dawałeś nam trenerom i zawodnikom. To prawdziwy luksus trenować takiego gracza i człowieka. Dziękuję za wszystko Gurpe!"

 

Również inni zawodnicy, trenerzy wyrażali się pochlebnie o Carlosie:

 

Ismael Urzaiz: „Carlos reprezentuje wszystko to co powinien mieć zawodnik Athletic. Zawsze był wspaniałym człowiekiem z niesamowita osobowością przy tym niezwykle silnym psychicznie. Nawet w najtrudniejszych momentach dla siebie i dla drużyny potrafił żartować i rozładować atmosferę tak by ludzie się nie smucili"

 

Pablo Orbaiz: „To zawodnik, który sprawił że zawsze dawałem z siebie to co najlepsze. Mówimy o piłkarzu, który sprawiał że inni byli lepsi, który miał niesamowitego ducha walki, talent do gry przy którym innym grało się łatwiej."

 

Aitor Ocio: „Wspaniały zawodnik i wspaniały przyjaciel. Przez całą swoja karierę zmagał się z wieloma przeciwnościami ale wszystkie pokonał niesamowita charyzmą, charakterem i ciężką pracą. Carlos jest przykładem wytrwałości, samozaparcia, zawsze dawał z siebie wszystko i doskonale reprezentował wszystkie wartości Athletic. W Sobotę zasłużył na wielkie podziękowanie w tym ostatnim meczu."

 

Javier Clemente: „Gurpe jest przykładem dla wszystkich młodych ludzi. Odchodzi jako przykład poświęcenia, niezwykłej charyzmy i wszystkiego co można zrobić najlepszego dla Athletic."

 

Jose Manuel Esnal „Mane": Największą zaleta Gurpegiego jest jego profesjonalizm i godność. To jak znosił wszystkie te ciosy jakie przyszły na niego w trakcie kariery. Jak nikt zasłużył na noszenie opaski kapitana przez te wszystkie lata."

Inaki Lafuente: „Wielki człowiek i wielki przyjaciel. Dał nam wszystkim i innym również lekcję niesamowitej siły wewnętrznej nie tylko jako zawodnik ale jako człowiek. Dał z siebie wszystko co najlepsze Athletic i na pewno klub i fani to docenią".

 

Javi Gonzalez: „Zawsze miał niesamowitą fizyczną i psychiczną kondycję. Kiedy został zdyskwalifikowany i przeżywał ciężkie chwile pamiętam że byliśmy załamani i łzy szły nam do oczu ale Gurpe potrafił nas sam rozbawić, pokazać niezwykłą dojrzałość jak na tak młody wiek. Jestem pewien że może wiele nauczyć młodych ludzi tym bardziej że sam jest przykładem sportowca, który nigdy się nie poddał mimo wielu przeciwności a jego domem była Lezama gdzie uwielbiał ćwiczyć i uczyć młodych piłkarzy."

 

Jose Maria Lacruz: „Jest zawodnikiem który zachował w sobie całą spuściznę klubu, a najważniejsze dla niego były klubowe wartości. Pamiętam jak przez cały tydzień przed swoim debiutem chodził zdenerwowany i zapewne nie sądził że zajdzie tak daleko. Jestem pewien że w sobotę fani Athletic okażą mu taki szacunek na jaki zasługuje."

 

Żadne słowa nie wyrażą tego kim dla Athletic i piłkarzy tego klubu oraz kibiców był Carlos Gurpegi. Był wyjątkowym kapitanem, który cieszył się olbrzymim poważaniem w zespole. Tak jak napisał Joaquin Caparros był fantastycznym człowiekiem i wzorem profesjonalizmu oraz ciężkiej pracy na treningach. Ander Herrera w jednym z wywiadów wspominał że na jednym z treningów Carlos niemal skręcił o 90 stopni kolano i wydawało się że nie dokończy zajęć i będzie musiał udać się do lekarzy i masażystów żeby zdiagnozować uraz. Tymczasem według relacji obecnego pomocnika Manchesteru United po krótkich zabiegach, zamrożeniu kolana Gurpe wrócił do zajęć i je dokończył mimo widocznego grymasu bólu na twarzy. Następnego dnia również ćwiczył mimo dolegliwości. Herrera podsumował Gurpegiego w następujący sposób: „Carlosa i Andoniego powinni się móc sklonować bo takich ludzi jest mało w futbolu. Nie ma wątpliwości że na pewno nie będzie to przesadą jeśli powiem że jest to jeden z najlepszych ludzi jakich poznałem w zwariowanym świecie futbolu. Mogę powtórzyć za słowami Marcelo Bielsy – jest człowiekiem kompletnym"

 

Gurpegi jest też ostatnim z generacji zawodników, wychowanków klubu, który swoją osoba przedstawiał wartości jakie wyznawał klub a więc niesamowite serce do walki, bezgraniczne poświęcenie i oddanie dla barw i zespołu, lojalność, profesjonalizm i tego niesamowitego ducha jakie zawsze wkładali w grę piłkarze Los Leones. Miał po prostu najczystrze baskijskie DNA Athletic. Najlepiej o zacięciu z jakim zawsze walczył na murawie Gurpegi opowiedział na konferencji prasowej Josu Urrutia przywołując anegdotę z początków kariery Carlosa w Athletic, którą z opowiedział mu Bittor Alkiza. W jednym z pierwszych meczów w zespole Gurpegi zagrał zamiast Urrutii, który został na ławce rezerwowych. Miał kryć indywidualnie zawodnika rywala. Po 15 minutach meczu gdy Gurpegi wydawał się już trochę zmęczony ciągłym pressingiem i kryciem przeciwnika Bittor podszedł do niego i powiedział że nie musi stale biegać za rywalem i jak ten wyjdzie z jego strefy krycia to niech krzyknie do niego żeby go przejął a wtedy On pomoże (Alkiza przyp. red) cofnie się i przejmie krycie lub pressing. Po meczu Alkiza podszedł do Urruti i rzekł: „Wiesz ile razy poprosił mnie o pomoc? Ani razu". Gurpegi w tamtym meczu nie odpuścił ani na minute rywala i biegał za nim po całym boisku nie pozwalając mu na nic.

 

Szacunek jakim cieszył się w zespole był ogromny. Do dziś pamiętam jak w Pradze kiedy byliśmy w hotelu i spotkaliśmy się z zawodnikami gdy tylko do hotelu wrócił Marcelo Bielsa i zbliżał się czas odprawy przedmeczowej to Gurpegi nawet nie musiał specjalnie nic mówić tylko wstał skinął głową i jego koledzy bez słowa ruszyli za nim na odprawę nie przedłużając nawet o sekundę odpoczynku w holu hotelu. Nie mówiąc już o tym że sam zainteresował się tym czy mamy bilety na mecz i czy coś nam trzeba pomóc.

 

Gurpe dal się również poznać jako doskonały nauczyciel. Godziny spędzone na treningach w Lezamie z Aymerikiem Laporte gdy ten wchodził do zespołu, uczenie go przed, po i w trakcie meczu tego co ma robić i jak się ustawiać. Można powiedzieć że odcisnął olbrzymie piętno na rozwinięciu talentu i na tym jak teraz prezentuje się francuski obrońca. Komentatorzy hiszpańskiej telewizji często wspominają w komentarzach meczowych gdy obaj grają razem na środku obrony jak na początku gdy Laporte rozpoczynał grę u Marcelo Bielsy Gurpegi wielokrotnie pomagał zawodnikowi w ustawianiu się na murawie, objaśniał co i jak ma robić już w trakcie meczu i pocieszał po każdym nieudanym zagraniu. Gdy Laporte dostał czerwoną kartkę i osłabił zespół jako pierwszy ze słowami otuchy jeszcze na murawie śpieszył zawsze Gurpegi. Kibice wielokrotnie wspominają zachowanie Gurpegiego podczas jednego z meczów kiedy Laporte zawalił bramkę i leżał na murawie rozpamiętując złą interwencję a Gurpe podszedł do niego kazał mu wstać, poklepał go po plecach, powiedział że nic się nie stało i nakazał grać dalej tak jakby nic nigdy nie miało miejsca. Zawsze też dawał przykład wszystkim swoim kolegom a przygotowania do sezonu zaczynał zawsze jako pierwszy pojawiając się w Lezamie nawet na kilka dni wcześniej żeby przejść badania i rozpocząć treningi. Gdy trenerem zespołu był Marcelo Bielsa w Lezamie śmiano się że trzeba będzie chyba zwolnić ochroniarzy bo obaj spędzali tyle czasu w Lezamie że mogliby przejąć ich etaty.

 

Niesamowity charakter zawodnika i olbrzymią charyzmę podziwiał już Jupp Heynckes u którego debiutował w przegranym meczu z Villarrealem 31 marca 2002 r. (2-5) Słynny niemiecki trener odkrył talent zawodnika, którego początkowo ustawiał w środkowej linii a nawet za plecami Ismaela Urzaiza. Jednak szybko przestawił go na pozycje defensywnego pomocnika. Heynckes uwielbiał Gurpegiego i wielokrotnie powtarzał że chciałby mieć takiego syna jak On. Podobno gdy odszedł z Athletic chciał zabrać Carlosa ze sobą ale ten odmówił mu stwierdzając że jego miejsce jest właśnie w Lezamie. Gurpegi zresztą był zawsze wpatrzony z niemieckiego trenera i traktował go jak ojca stąd w klubie śmiano się na ich widok i określano ich właśnie jako ojciec i syn. Gurpe coś miał w sobie co cenili wszyscy szkoleniowcy Athletic z jakimi pracował. Javier Clemente, Joaquin Caparros, Marcelo Bielsa czy też Ernesto Valverde zawsze mówili o nim w samych superlatywach i stawiali wszystkim za wzór. Szczególnie pełen podziwu dla kapitana Athletic był Marcelo Bielsa, który uwielbiał Carlosa, co przy charakterze Argentyńczyka już jest nie lada wyczynem tak wpaść w łaski szkoleniowca, którego niezwykle ciężko przekonać do siebie. El Loco był zachwycony charakterem, profesjonalizmem i zaangażowaniem swojego podopiecznego czego dał wyraz na niejednej konferencji prasowej. Nazwał go człowiekiem zupełnym i namaścił na przyszłego trenera stwierdzając że z takim podejściem do gry, treningu i życia Carlos powinien zrobić wielką karierę na ławce Athletic i widzi go w przyszłości w roli opiekuna Los Leones. Co jak co ale takie słowa w ustach takiego pasjonata i fachowca w futbolu to jest jednak coś.

 

Do Athletic Gurpegi trafił w lecie 1998 roku mając niespełna 18 lat z Izarry gdzie zadebiutował w Segunda B Division. Rok spędził w JuvenilA, rok w Baskonii gdzie miał szansę grac razem z Gorką Iraizozem i Aritzem Adurizem, później dwa lata w rezerwach by na wiosnę 2002 roku zadebiutować w pierwszym zespole. Swoje pierwsze bramki strzelił w Wielkich Derbach Kraju Basków w dniu 1 września 2002 roku przegranych przez Athletic 4-2. Był to jego szczęśliwy ale i zarazem smutny dzień, który zaważył na całej karierze. Carlos został wytypowany do kontroli antydopingowej i w jego moczu znaleziono 19-norandrosteron, substancję powstałą w wyniku metabolizmu nandrolonu a więc dość powszechnego środka dopingującego, który występuję również jako naturalny hydrolizat białka w organizmie ludzkim. Zawodnik został zawieszony ale szybko wrócił do gry ze względu na procedury odwoławcze. Wyrok zapadł w lutym 2003 roku i Gurpegi został zdyskwalifikowany na 2 lata. Tyle że Baskowie dalej się odwoływali i dowodzili niewinności swojego zawodnika i po 54 dniach karę zawieszono. Przez kolejne 3 lata Gurpegi grał a w centrali LFP i UEFA rozpoczęła się batalia prawników obydwu stron. Mimo licznych nieprawidłowości w badaniu próbek (m.in. sprzeczne wyniki badań jak i ich interpretacja), niejasności przy postępowaniu dyscyplinarnym i w samych przepisach, mimo licznych wątpliwości w końcu w 2006 roku orzeczono ostatecznie karę. Klub z Bilbao nigdy nie pogodził się z dyskwalifikacją Carlosa i przez cały okres kary zawodnika wycofał koszulkę z numerem 18 z kadry, która pozostała wolna i zgłaszał do rozgrywek ligowych tylko 24 zawodników z numerami od 1 do 17 i od 19 do 25. Chyba nigdy nie dowiemy się co zdarzyło się naprawdę. Gurpegi wciąż zaprzecza że wziął cokolwiek zabronionego i nie ma pojęcia skąd wzięła się substancja w jego organizmie. Być może nandrolon zaaplikował zawodnikowi ówczesny lekarz Athletic Sabino Padilla który z kolei dostał go od Marka Maynarda, ówczesnego profesora na Uniwersytecie w Extremadurze, który zajmował się badaniami nad dopingiem w sporcie i potrzebował po prostu królików doświadczalnych. I być może Padilla zgodził się współpracować podając Carlosowi coś niedozwolonego. Inna sprawa że stwierdzono naturalne przypadki podwyższonego poziomu nandrolonu u ludzi po dużym wysiłku fizycznym, którzy nie brali żadnych niedozwolonych substancji co zostało opisane w czasie doświadczeń na niektórych uczelniach. Tak więc prawdy nie dowiemy się zapewne nigdy ale nie ma też dowodów żeby nie wierzyć naszemu Kapitanowi.

 

Po dyskwalifikacji Carlos wrócił do swojej świetnej dyspozycji a jego dwuletni rozbrat z piłką odczuli wszyscy szczególnie w sezonie 2006/2007 gdy zespół desperacko walczył o utrzymanie zapewniając je sobie w ostatniej kolejce wygraną nad Levante. Wykluczenie zmieniło też jego nastawienie do piłki. Wielokrotnie zawodnik był obrażany przez fanów gości w spotkaniach wyjazdowych, który dawali mu w niewybrednych słowach do zrozumienia że uważają go za narkomana lub też dilera co na pewno dobrze na niego nie wpływało. Wielokrotnie Athletic interweniował w LFP w ten sprawie ale ta ignorowała wszelkie sygnały i dowody sugerując że skoro nie ma o tym wzmianki w protokole tzn. że tego po prostu nie było. Problemy z dyskwalifikacją i kibicami na wyjazdach to nie wszystko złe co spotkało naszego kapitana. Gurpegi dwa razy zrywał więzadła krzyżowe w kolanach po jednym razie w każdej nodze co wykluczało go z wielu spotkań. Stąd też wynik 392 a właściwie 393 spotkań w barwach Athletic jest naprawdę fantastycznym osiągnięciem, które daje mu 18 miejsce w historii klubu.

 

18 lat to z jednej strony dużo a z drugiej mało. Dużo bo to niemal całe piłkarskie pokolenie i kariera jednego piłkarza. Mało bo można powiedzieć że jeszcze niedawno Gurpegi debiutował w zespole. Sam pamiętam jego powrót po dyskwalifikacji jako 27 letniego piłkarza w kwiecie piłkarskiego wieku i najlepszym momencie kariery. Będzie go bardzo brakowało w zespole bo próżno szukać drugiego takiego piłkarza w kadrze, który by wziął na siebie odpowiedzialność za całą drużynę, miałby taki posłuch i umiałby zjednać sobie wszystkich mając jednocześnie taki szacunek na trybunach. Bo każdy z obecnej kadry (poza Adurizem) ma zarówno zwolenników czy przeciwników. Nawet wydawałoby się świetny Gorka Iraizoz, który przy okazji słabej formy i baboli jakie popełniał został wygwizdany przez trybuny co w przypadku błędów Gurpegiego, który momentami również popełnił ich sporo nigdy się nie zdarzyło. Bo zawodnik ten to prawdziwa ikona klubu na równi z Julenem Guerrero czy też Josebą Etxeberrią. Nawet Josu Urrutia mimo całej swojej kariery w zespole, Aitor Larranzabal, Bittor Alkiza, Ismael Urzaiz i wielu innych fantastycznych zawodników, którzy grali w czerwono-białej koszulce nie byli tak szanowani i nie mieli takiej marki jak miał Gurpegi czy wcześniej Andoni Iraola.

 

Jutro gdy na murawę San Mames wyjdą zespoły Athletic i Sevilli by rozegrać ostatni swój mecz ligowy w sezonie 2015/2016 trudno będzie nie uronić łzy widząc ostatni raz kapitana prowadzącego w bój swój ukochany zespół, witającego się z przeciwnikiem i sędziami oraz zagrzewającego swoich kolegów do walki o 5 miejsce w La Liga. Trudno będzie uwierzyć że jest to ostatnie 90 minut Gurpegiego w koszulce Los Leones. Trudno będzie sobie wyobrazić że na przedsezonowych przygotowaniach nie zobaczy się go przyjeżdżającego do Lezamy a za 3 miesiące gdy rozpoczną się kolejne rozgrywki to próżno będzie go szukać nie tylko na boisku ale i nawet na ławce rezerwowych. Miejmy nadzieję że Los Leones szybko dochowają się kolejnego zawodnika, który będzie potrafił zdobyć serca wszystkich fanów Athletic tak jak to zrobił Carlos Gurpegi.

 

AGUR CAPITAN! ESKERRIK ASKO GURPE!

 

AUPA ATHLETIC!