Na El Molinon nie było niespodzianki mimo usilnych starań arbitra tego meczu Pana Del Cerro Grande, który fatalnie zachowywał się na murawie nie gwiżdżąc ewidentnego karnego na Adurizie w pierwszej połowie meczu a w drugiej wyrzucając z boiska Aymerica Laporte za faul, którego nie było a Halilovic popisał się wyjątkowymi zdolnościami aktorskimi czym nabrał będącego kilka metrów od akcji sędziego. To jednak nie przeszkodziło Benatowi i De Marcosowi trafić po jednym razie do siatki drużyny z Asturii i zdobyć jakże cenne trzy punkty i awansować na 6 miejsce w tabeli pomniejszają jednocześnie przewagę Villarrealu do 9 oczek.

Sporting przez cały mecz nie miał praktycznie nic do powiedzenia będąc drużyną o wiele gorszą taktycznie, fizycznie i technicznie od Los Leones. Podopieczni trenera Abelardo przeprowadzili tylko jedna akcję, która mogła i powinna zakończyć się bramką. W 29 minucie meczu Sanabria dostał świetne podanie z głębi pola i wyszedł sam na sam z Iraizozem ale dopędził go Aymeric Laporte, Gorka wyszedł z bramki i skrócił kąt no i wypożyczony z Romy napastnik fatalnie spudłował. Tyle że wtedy Athletic prowadził już 0-1 i byłby to co najwyżej gol wyrównujący. A strzelcem bramki dla Los Leones był Benat, który świetnie przymierzył z lewego skrzydła, rzutu wolnego za faul na Muniainie. Nasz rozgrywający uderzył idealnie w długi róg i Cuellar mimo wyprężenia się jak struna zdołał końcami palców musnąć futbolówkę, która zatrzepotała w siatce. Baskowie w pełni kontrolowali sytuacje do końca pierwszej połowy meczu nie pozwalając gospodarzom, poza jedną akcją kompletnie na nic. A mogli sami podwyższyć wynik. W 36 minucie meczu De Marcos przedarł się prawą stroną i dośrodkował w pole karne do Aduriza ale nasz napastnik ewidentnie popychany przez obrońcę nie mógł wykończyć akcji i arbiter powinien wskazać na „wapno". Jeszcze przed przerwą ponownie przed szansą stanął najlepszy snajper Athletic ale i tym razem uderzył niecelnie. Więcej emocji nie było w pierwszych 45 minutach gry.

 

Od początku drugiej części meczu do ataków rzucili się podopieczni trenera Abelardo, tyle że przyjezdni w pełni kontrolowali poczynania zawodników Sportingu, którzy dość bezradnie miotali się w okolicach pola karnego nie mogąc kompletnie rozmontować defensywny przyjezdnych. Gdy gospodarze trochę się już wyszumieli Baskowie przeprowadzili zabójcze uderzenie. Szybkie wyjście z własnej połowy zainicjował Benat, podał Adurizowi, który zauważył wchodzącego z prawej strony w pole karne De Marcos. Nasz prawy obrońca nie namyślając się długo kropnął z pierwszej piłki w długi róg Cuellara, który i tym razem nie miał nic do powiedzenia a futbolówka zatrzepotała w siatce. Rojiblancos długo nie mogli się otrząsnąć po stracie gola i oddali inicjatywę podopiecznym trenera Valverde ale ani Benat z rzutu wolnego ani Aduriz po ładnej akcji całego zespołu nie potrafili trafić do siatki. Mecz się skończył w 7 2 – 73 minucie. Najpierw z boiska z urazem zszedł Aduriz, zmienioy przez Javiera Eraso a chwilę później miała miejsce bezczelna symulka Halilovica, który padł jak rażony na murawę po kontakcie.... no właśnie chyba nikt nie wie z czym lub kim ale arbiter dał się nabrać pokazując naszemu stoperowi drugą żółta i w konsekwencji czerwoną kartkę. Obudzenie naszego piłkarza i jego kolegów był olbrzymie i trudno się dziwić bo sędzia stał zaledwie kilka metrów od całej akcji i trudno stwierdzić dlaczego nie zauważył że tam po prostu nic nie było. Athletic musiał więc grać w 10 do końca meczu ale mimo straty jednego zawodnika był bliższy zdobycia gola na 0-3 niż Sporting, który ponownie miotał się bezradnie w okolicach pola karnego Iraizoza nie mogąc sobie w żaden sposób poradzić z mądrą defensywą Basków. A w 91 minucie Eraso mógł strzelić gola podwyższającego rezultat ale w sytuacji sam na sam z Cuellarem źle lobował piłkę nad wychodzącym portero, który zdołał ją odbić a obrońcy wyjaśnili sprawę. Athletic wygrał zasłużenie 0-2.

 

Mecz ten może nie był jakiś porywający ale i taki nie mógł być. Baskowie grają niemal co trzy dni i liczą się punkty a nie styl ich zdobycia. Zespół zagrał raczej poprawnie, nie dopuścił do większego zagrożenia pod bramką Gorki ale i trochę nie popisał się w ataku. Tyle że bramki padły w taki czy inny sposób i naszych napastników wyręczyli pomocnik i prawy obrońca co jest zresztą najmniej istotne bo jak już pisałem wyżej liczy się wygrana, tym bardziej odniesiona na wyjeździe. Obrona niemal kompletnie zneutralizowała akcje ofensywne gości interweniując bardzo pewnie i przede wszystkim skutecznie. Najlepszy dowód na to jest statystyka celnych strzałów, która wynosi okrągłe zero po stronie Sportingu. Tak więc Iraizoz nie był zatrudniany ani razu. Jedyne co martwi to uraz Aduriza ale miejmy nadzieję że nie jest to nic groźnego i nasz najlepszy snajper będzie w stanie zagrać w czwartek przeciwko Valencii. A cztery dni odpoczynku powinny wystarczyć żeby nasi piłkarze odpoczęli i nabrali sił przed Ligą Europy bo o ile forma jest to właśnie świeżości najbardziej brakuje podopiecznym trenera Ernesto Valverde.

 

Statystyki meczu:
Składy:
Sporting: Cuellar – Vranjes, Luis Hernandez, Mere, Canella (77' Alex Barrera) – Rachid, Mascarell – Halilovic, N'Di (66' Alex Menendez), Jony (66' Carlos Castro) – Sanabria
Trener: Abelardo

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, San Jose – Susaeta (77' Gurpegi), Raul Garcia, Muniain (66' Sabin Merino) – Aduriz (72' Eraso).
Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 0 – 2
Bramki: 28' Benat, 59' De Marcos
Żółte kartki: Vranjes – Laporte, Balenziaga
Czerwona kartka: 74' Laporte – za dwie żółte.
Posiadanie piłki: 50% - 50%
Strzały: 4 – 11
Strzały celne: 0 – 6
Faule: 16 – 13
Podania: 621 – 675
Podania celne: 388 – 438
Rzuty rożne: 3 – 0
Straty: 68 – 66
Przechwyty: 59 – 66
Widzów: 23605
Sędzia: Del Cerro Grande jako główny oraz Yuste Jimenez i Alvarez Canton na liniach.