To będzie zdecydowanie najciekawszy mecz jeśli nie całej 24 kolejki La Liga to już na pewno zdecydowanie najciekawszy wśród sobotnich spotkań. O dość nietypowej porze bo o 16.00 Athletic zmierzy się na Santiago Bernabeu ze swoim odwiecznym rywalem z białej części Madrytu. Będzie to też ostatni mecz z cyklu niemal niemożliwych do wygrania i ostatni wyjazdowy z ciężkim rywalem. Oczywiście każdy rywal jest bardzo trudny na wyjeździe ale w tym przypadku jak już wspominałem jest to „Mission Impossible" dla podopiecznych trenera Valverde, który jest też ostatnim jak dotąd szkoleniowcem zespołu z Bilbao, który wywiózł pełną pulę punktową z Santiago Bernabeu. Miało to miejsce aż 11 lat temu. Od tego czasu trudno wskazać mecz w którym mieliśmy wyrównaną walkę pomiędzy tymi drużynami ale zawsze padało w nich sporo bramek, w zdecydowanej większości dla gospodarzy. Czy i tym razem dadzą popis skuteczności? Miejmy nadzieję że nie i Athletic rozegra dobre spotkanie potwierdzając swoje aspiracje pucharowe co będzie bardzo ważne w kontekście dalszej części sezonu jak i zbliżającej się w czwartek fazy pucharowej Ligi Europy i pojedynku na wyjeździe z Olimpique Marsylia.

W poprzedniej kolejce Królewscy zmierzyli się na wyjeździe z Granada. Po słabiutkim meczu ledwie wymęczyli wygraną 1-2 a ekipę gości uratował w 85 minucie Modric. Ekipę z Madrytu w pierwszej połowie na prowadzenie wyprowadził Benzema po asyście Carvajala a w 60 minucie wyrównał El-Arabi. Dystans nad czwartym Villarrealem zwiększył się do 5 oczek, natomiast strata do Barcy została utrzymana na poziomie 4 punktów z tym że Blaugrana ma jeden mecz do rozegrania mniej. Athletic z kolei podejmował na własnym boisku drużynę Villarrealu z którą bezbramkowo zremisował co pozwoliło jednak utrzymać 6 pozycję w tabeli.

 

Jeszcze trochę a Real Madryt nabawi się kompleksu Barcelony. Właściwie to nie Real Madryt jako klub bo tutaj może być nawet odwrotnie i to Barcelona może mieć kompleksy wobec Realu. Bardziej chodzi o ludzi i kibiców. Presja jest tak ogromna i ludzie z klubu na czele z Fiorentino Perezem chcą za wszelką cenę przegonić Barcę do tego stopnia że popełniają kuriozalne błędy narażając klub na pośmiewisko. Problem w tym ze władze Realu mentalnie tkwią w poprzednim wieku gdzie wystarczyło kupić wszystkich najlepszych piłkarzy na świecie, zgromadzić ich w jednej drużynie, dodać do tego przeciętnego żeby nie powiedzieć miernego trenera (Del Bosque) żeby osiągnąć sukces. Tak się niestety już nie da i teraz na sukces trzeba pracować latami i mieć na ławce fachowca. Problem w tym że w Realu nie zawsze idzie to w parze a w zasadzie można powiedzieć że biegunowo jest to odległe od normalności. Genialni piłkarze, fenomenalne warunki gry i treningu, ale czegoś temu tworowi brak. Tym czymś jest charyzma, cierpliwość, kapitan z prawdziwego zdarzenia, który miał posłuch w zespole a kiedy trzeba brał sprawy we własnej ręce oraz trener, który wykorzystał by niemal nieograniczone możliwości i potencjał jaki drzemie w tym klubie, zespole i zawodnikach. Niestety ale nie ma kto pociągnąć tego wózka bo jak wszystko zaczynało iść ku dobremu, w końcu wydawało się że zostanie posprzątany syf jaki zostawił po sobie Jose Mourinho a kilka transferów pomoże zbudować klub na lata to nagle pracę stracił Carlo Ancelotti. Powód??? Niezadowolenie z wyników prezesa Fiorentino Pereza i jego brak cierpliwości. Prezes Królewskich błądzi po omacku bo pozbył się jedynego człowieka, który potrafił z tego klubu zrobić potęgę na lata i zapewne by to zrobił gdyby nie pewien portugalski trener. Jorge Valdano bo o nim mowa zawsze był wierny i oddany klubowi, poświęcał mu niemal wszystko i zapewne również teraz wyciągnął by go z tego marazmu w jakim się znajduje a przede wszystkim wyperswadował by swojemu pryncypałowi wyrzucenie włoskiego trenera. Nie mówiąc już o tym, że Blancos nie byliby pośmiewiskiem jaki zgotował im brak profesjonalizmu w sztabie szkoleniowym i klubie. Na miejsce Ancelottiego przyszedł Rafa Benitez, który po sukcesie z Liverpoolem chyba osiadł na laurach i zapomniał że w ciągu dekady futbol trochę się jednak zmienił i to co wystarczyło wtedy nie wystarczy teraz. Fatalne przygotowania do sezonu, liczne kontuzje, brak formy i kolejne kaprysy Ronaldo spowodowały, że Królewscy grali coraz słabiej i słabiej. Wprawdzie bez problemów wyszli z grupy w Lidze Mistrzów, są w czubie tabeli La Liga ale ich gra jest fatalna. No i wspomniane problemy natury pozasportowej jak fiasko transferu De Gei z kuriozalnymi problemami z faksami w tle czy też odpadnięcie z Copa del Rey na skutek gry nieuprawnionego zawodnika, który powinien pauzować za kartki. Płomienna i bezsensowna konferencja prasowa Fiorentino Pereza po każdej tej wpadce zamiast przywrócić godność klubowi powodowała że jeszcze bardziej śmiano się z Realu. Nie tylko w Hiszpanii ale zapewne również w Polsce gdzie serwisy z satysfakcją przytaczały słowa legendarnego Butragueno skierowane do byłego bramkarza Królewskich Jerzego Dudka po wykluczeniu Legii z eliminacji Ligii Mistrzów po grze nieuprawnionego zawodnika. Legendarny zawodnik Realu dziwił się jak możną dopuścić do gry nieuprawnionego zawodnika i stwierdził że w Realu to jest niemożliwe gdyż nad tym czuwa sztab ludzi. Benitez wytrzymał do początku stycznia i został zastąpiony przez Zinedine Zidane'a byłą gwiazdę Królewskich. Francuz to na pewno utalentowany trener ale czy dobry na Real??? Fiorentino próbuje w ten sposób kopiować system z Barcelony gdzie najpierw pod okiem Guardioli a teraz Luisa Enrique Blaugrana gra najlepszy futbol na świecie i bije kolejne rekordy. Jeśli nie stanie się jakieś trzęsienie ziemi to zapewne obronią jako pierwszy klub w historii tytuł najlepszej drużyny w Europie. Zadaniem Zidane'a jest przede wszystkim poznanie drużyny, zebranie doświadczenia po to żeby w kolejnym sezonie wystartować z pełna parą. Kibice i zawodnicy pokładają w nim spore nadzieje i oby mu się udało przywrócić Królewskich należny blask. Może jeszcze w tym sezonie powalczy w Lidze Mistrzów ale na razie musi się zmierzyć z kilkoma palącymi problemami. O ile efekt nowej miotły zadziałał bardzo szybko to wygląda na to że zespół powoli się wypala. O ile u siebie jest nie do zatrzymania (5-0 z Deportivo, 5-1 ze Sportingiem i 6-0 z Espanyolem) to już na wyjazdach nie idzie tak łatwo a rzekłbym nawet dość słabo bo za takie trzeba uważać zaledwie remis z Betisem oraz ledwo wymęczone 1-2 z Granadą a więc zespołami desperacko walczącymi o utrzymanie. Kolejnym problemem są kontuzje. Do urazów Bale'a można się już przyzwyczaić. Madryckie media (AS) pokusiły się nawet o wycenę gry Walijczyka i wyszło im że jeśli będzie grał dalej z taką częstotliwością jak dotychczas to każdy mecz przez cały kontrakt tego piłkarza będzie kosztował klub aż 750 tys. euro. O formie piłkarza nie będę wspominał bo nie kopie się leżącego który kosztował ponad 100 mln euro. Kolejne urazy dotyczą obrońców. Od kilkunastu dni nieobecny jest Pepe. W ostatnim meczu kontuzji nabawił się Marcelo. Na drobne przeciążenia narzeka Isco i w dzisiejszym meczu nie zagra. Zastąpi go Kovacic co zapowiedział już Zidane na konferencji prasowej. Tyle że Królewscy raczej nie mają problemów z rezerwowymi akurat w tej formacji bo na środku obrony zagra Rafael Varane, który będzie partnerował Ramosowi a z lewej strony ktoś z dwójki Nacho – Arbeloa. Pozostały skład to Navas w bramce, Carvajal na prawej stronie obrony, Luka Modric w drugiej linii oraz czwórka piłkarzy ofensywnych – Benzema na szpicy oraz operujący za jego plecami Ronaldo, James i Jese. Początkowo pod znakiem zapytania stał występ Modrica i Carvajala, którzy mieli problemy mięśniowe po meczu z Granadą ale ostatecznie doszli do siebie i powinni się zameldować na murawie od początku meczu. Pomimo braku formy zdecydowanie najgroźniejszym zawodnikiem jest Ronaldo, który lubi strzelać zespołowi z Bilbao aplikując mu jak dotychczas aż 14 goli z czego 10 na Santiago Bernabeu. Kolejnym katem Los Leones jest Karim Benzema, który dał się mocno we znaki w wrześniowym meczu na San Mames. Zresztą uważać trzeba na cały zespół Królewskich bo są to piłkarze najwyższej klasy światowej choć nie tak finezyjni jak Ci z Barcelony ale grający naprawdę doskonały futbol, jeśli są oczywiście w formie.

 

Zespół trenera Valverde przystąpi do tego meczu mocno przetrzebiony. Szczególnie dotyczy to ofensywy gdzie zabraknie zawieszonego za kartki Williamsa. Do tego doszedł Susaeta, który miał go zastąpić na prawym skrzydle. Markel dostał na początku tygodnia grypy i mając wysoką gorączkę nie mógł przez parę dni trenować. Niestety choroba dość mocno wymęczyła naszego zawodnika że Txingurri nie chciał ryzykować jego zdrowiem i pozostawił go w domu. I tutaj nasz trener będzie miał bardzo poważny problem jak zestawić zespół bo kontuzjowany jest również Raul Garcia i Ibai Gomeza czyli kolejna dwójka graczy ofensywnych. Z nich pozostali tylko Sabin Merino, próbujący dojść do formy po kontuzji Iker Muniain oraz Javier Eraso. Jest jeszcze Borja Viguera ale raczej trudno go przewidywać w podstawowej jedenastce w pojedynku przeciwko takiemu zespołowi jak Królewscy skoro nie jest wystawiany przeciwko o wiele słabszym rywalom. Na osttanich treningach testowane było ustawienie z Bovedą na prawej obronie oraz Oscarem de Marcosem na skrzydle i to byłaby całkiem niezła opcja, szczególnie że cała flanka byłaby wzmocniona również w defensywie przeciwko Ronaldo a jak wiadomo ta strona boiska to pole do popisu dla Portugalczyka. Na lewej flance nie ma specjalnego znaczenie czy będzie grał Merino czy Muniain choć trzeba przyznać że na dzień dzisiejszy trochę lepszą opcją jest Sabin Merino choćby ze względu na warunki fizyczne i to że potrafi nieźle zamknąć akcję na długim słupku z lewej strony. Również przy stałych fragmentach gry Los Leones mieliby sporą przewagę wzrostu nad rywalami. I jeśli Baskowie chcą marzyć o zdobyczy punktowej w tym spotkaniu to właśnie zagrania ze stałych fragmentów gry mogą okazać się kluczowe gdyż Real aż tak dobrze nie broni przy nich a i nie grzeszy warunkami fizycznymi. Poza wspomnianymi roszadami w ataku na pewno ujrzymy na murawie Iraizoza, Laporte i Etxeitę na środku obrony, Balenziagę na lewsj stronie, w drugiej linii Benata z Iturraspe, który musi zastąpić drugiego kartkowicza – San Jose. Niezmiennie w ataku zagra Aritz Aduriz, który będzie chciał zdobyć swoją premierową bramkę na Santiago Bernabeu na którym nie miał jeszcze okazji cieszyć się z gola. Może tym razem to się zmieni.

 

Faworyt tego meczu może być tylko jeden. Sytuacja jest zresztą podobna jak w przypadku przyjazdu na Nou Camp gdzie tylko cud może spowodować to że Athletic wywiezie jakiekolwiek punkty. Santiago Bernabeu to co najmniej tak samo niegościnny teren jak stadion Blaugrany. Wprawdzie Valverde, na przedmeczowej konferencji prasowej zapowiedział że jego zespół powalczy o wygraną i będzie za wszelką cenę starał się przerwać fatalną passę na tym stadionie ale raczej ciężko być optymistą. Na pewno zawodnicy zostawią potężną dawkę zdrowia na murawie, powalczą na całego w tym jakże prestiżowym dla Athletic meczu ale patrząc na ostatnie wyniki tutaj to raczej ciężko będzie o dobry wynik. Tylko jedno zwycięstwo w szesnastu ostatnich występach aż nadto działa na wyobraźnię. No ale kibice zawsze muszą i chcą wierzyć że się uda. Ale jeśli nie Valverde to kto? Ostatnim który podniósł pełną pulę punktową z murawy Santiago Bernabeu był nie kto inny jak Txingurri który podczas swojego poprzedniego pobytu na ławce trenerskiej miał wyjątkowy patent na klub z Madrytu. W czterech spotkaniach przeciwko Królewskich tylko raz przegrał i to właśnie w Madrycie. Drugie podejście było już udane bo Del Horno i Iraola uciszyli Santiago Bernabeu. Czy znajdzie się ktoś kto uciszy dzisiaj fanów Realu? Może Aduriz o ile nie wyleci z boiska bo w ostatnich 10 latach zaliczył dwie czerwone kartki na tym stadionie. A może podobnie jak kiedyś Del Horno Athletic znajdzie w końcu swojego kata na Blancos??? Tylko pod takim warunkiem można myśleć o zwycięstwie.

 

Przewidywane składy:

Real Madryt: Navas – Carvajal, Varane, Ramos, Arbeloa/Nacho – Kovacic, Modric – Jese, James, Ronaldo – Benzema.
Trener: Zinedine Zidane

Athletic: Iraizoz – Boveda/De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, Iturraspe – De Marcos/Muniain, Eraso, Sabin Merino/Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Data: 13.02.2016 r. godz. 16.00
Miejsce: Madryt, Estadio Santiago Bernabeu poj. ok 85 tys.)
Sędzia: Alvarez Izquierdo