Pierwszy mecz w Nowym Roku Athletic rozegra na San Mames w Bilbao. Przeciwnikiem Basków będzie tegoroczny beniaminek La Liga zespół z Wysp Kanaryjskich – UD Las Palmas. Nie jest to rywal renomowany ale potrafiący sprawić sporo problemów. Tym bardziej że zarówno Los Leones jak i Los Amarillos wystąpią w niekompletnych składach osłabionych absencjami kartkowymi oraz kontuzjami. O wiele więcej będzie ich po stronie zespołu trenera Valverde tak więc ekipa trenera Quique Setiena ma spore szanse na wywiezienie korzystnego rezultatu z Bilbao. Dla Athletic punkty te są niezwykle ważne ze względu na zbliżającą się rundę rewanżową gdzie w pierwszych meczach zmierzą się z Barceloną, Realem, Villarrealem i Valencią, no i na zakończenie rundy również z Sevilla gdzie na pewno będzie niezwykle ciężko o zdobycz punktową. Poza tym jest to okazja do przełamania swoistego rodzaju klątwy jaka od 8 lat ciąży nad naszym zespołem. Mianowicie ekipa z Bilbao nie potrafiła przez ten czas wygrać pierwszego meczu w nowym roku notując aż sześć porażek i tylko dwa remisy. Ostatnie trzy oczka na inaugurację Los Leones zdobyli w 2007 roku na San Moix w Palma de Mallorca gdzie pokonali tamtejszy zespół 1-3 po dwóch trafieniach Urzaiza oraz jednym golu Joseby Etxeberrii. W kolejnych czterech latach Joaquin Caparros trzykrotnie przegrywał (z Racingiem, Mallorca i Deportivo) oraz raz remisował (z Espanyolem), Marcelo Bielsa zremisował (z Albacete w Copa del Rey) i przegrał (z Levante) a Valverde przegrał z Realem Sociedad oraz Deportivo. Miejmy nadzieję że tym razem uda się przełamać złą passę.

Poprzednia kolejkę obydwa zespoły mogą uznać za bardzo udaną. Las Palmas bez problemu uporali się z Granadą, bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie aplikując ekipie z Andaluzji aż cztery gole dając sobie wbić tylko jednego autorstwa Penarandy. Dla Los Amarillos trafiali Tana, Araujo, Viera oraz obrońca gości Lomban. Dzięki temu drużyna z Wysp Kanaryjskich wydostała się ze strefy spadkowej i awansowała na 16 miejsce w tabeli. Baskowie z kolei rozgrywali mecz wyjazdowy w Galicji, z czwartą wtedy drużyną w tabeli czyli Celtą. Po niezłym spotkaniu udało się wygrać w najmniejszym z możliwych rozmiarów po golu Raula Garcii. Dzięki tej wygranej Los Leones zrównali się punktami z 6 w tabeli Deportivo oraz są zaledwie 6 oczek od czwartego aktualnie Villarrealu.

 

Mówią że do trzech razy sztuka. Tyle razy próbowała ekipa z Wysp Kanaryjskich dostać się do La Liga i dopiero w poprzednim sezonie udało się wygrać baraże. Poprzednio dwukrotnie ekipa Los Amarillos w bardzo pechowych okolicznościach odpadała w meczu finałowym. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do zespołu bo dzięki lepszemu bilansowi goli na wyjeździe awansowali kosztem Realu Saragossa. Można powiedzieć z końcu bo projekt Las Palmas wdrożony po relegacji do Segunda B Division w 2004 roku w końcu wypalił i każdorazowo ekipa z Estadio de Gran Canaria była wymieniana w grupie pewniaków do awansu ale niestety zepsuta końcówka sezonu skazywała ich na baraże. A te rządzą się swoimi prawami to i było jak było. Teraz jednak zespół Quique Setiena ma apetyty na dłużej zadomowić się w La Liga by nie podzielić losu drużyny która na początku obecnego wieku grała w La Liga i jak spadła to dopiero zatrzymała się w Segunda B. A projekt był prosty a więc oparcie drużyny na rodzimych zawodnikach z regionu i kraju w tym w sporej ilości ze szkółki, którą znacznie rozbudowano i ściągano do niej wszystkich zdolnych piłkarzy w Wysp Kanaryjskich. W obecnej drużynie gra aż 15 wychowanków co jest drugim wynikiem w La Liga po Athletic. W zespole grają piłkarze z zagranicy ale muszą znacznie przewyższać umiejętnościami rodzimych zawodników w przeciwnym razie nie mają szans w zespole. Uporządkowano sprawy finansowe i Las Palmas należy do jednych z najzdrowszych klubów w La Liga pod tym względem choc ostatnio kłopoty ma główny udziałowiec klubu i prezydent w jednego osobie Miguel Angel Ramirez do którego sporo uwag ma miejscowy urząd skarbowy który ustalił wysokość niezapłaconych podatków na sumę ok. 100 mln euro. Na szczęście nie dotyczy to klubu i mogą sobie pozwolić na płacenie piłkarzom sporych sum jak na warunki La Liga jak i przeprowadzać transfery gotówkowe. Można więc powiedzieć że takie kluby to wartość dodana dla La Liga i miejmy nadzieję że pozostaną na długo w tych rozgrywkach tak jak to miało miejsce w latach 1964 – 1983 (spadek do Segunda) kiedy grając w Primera Division potrafili mocno mieszać w rozgrywkach a mecze na Wyspach Kanaryjskich nigdy na należały do łatwych. Zresztą potwierdza się to w obecnym sezonie bo na Estadio de Gran Canaria zespół spisuje się co najmniej solidnie (poza wpadkami z Eibar i Rayo) pokonując Seville, Real Sociedad czy remisując z Villarrealem. A kibice mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość bo ekipa Quique Setiena nieźle wzmocniła się przed sezonem i na tle innych zespołów La Liga wygląda co najmniej przyzwoicie. Przede wszystkim skupiono się na ofensywie oraz defensywie. Pewność w tyłach powinni zapewnić doświadczeni Antolin Alcaraz, Javier Garrido, Javi Varas oraz Pedro Bigas. Wszyscy mają za sobą na najwyższym poziomie w Premiership lub La Liga. W ofensywie sprowadzono z powrotem do domu swojego wychowanka Jonathana Viere oraz zakupiono młodych snajperów Sergio Araujo i Alfredo Ortuno. Ponieważ Araujo wygrał rywalizację to Ortuno poszedł na wypożyczenie. Poza tym do drugiej linii ściągnięto El Zhara z Levante oraz na wypożyczenie z Rubina Kazań Mubaraka Wakaso, dobrze znającego realia La Liga z występów choćby z Espanyolu. Jedynym problemem jest środek pomocy na który nie starczyło już środków a który nie wygląda za dobrze. No ale tutaj są znakomici wychowankowie jak Mesa, Vicente Gomez czy tez Hernan wspomagani doświadczeniem i nie tylko prawdziwej legendy i ulubieńca publiczności a więc Juana Carlosa Valerona. Tak więc na papierze nie wygląda to źle i wyniki powinny przyjść jeśli nie w tym to w następnym sezonie jeśli Los Amarillos utrzymają się w La Liga. Na razie muszą zbierać punkty bo obecne szesnaście prawie na półmetku rozgrywek to zdecydowanie za mało. Na San Mames będzie o nie jeszcze trudniej z racji choćby tego że trener Quique Setien miał potężne problemy z zebraniem 18-osobowego składu na to spotkania. Plaga kontuzji jaka dopadła ekipę z Gran Canarii jest wręcz porażająca. Angel Lopez, Hernan, Willian, Alcaraz to czwórka która nie przyjechała z powodu urazów. Wprawdzie do Bilbao przyjechali Javi Castellano, Jonathan Viera i Javier Garrido ale po ostatnich meczach również oni narzekali na urazy i właściwie nie trenowali po spotkaniu z Granadą stąd ich występ w pełnym wymiarze czasowym stoi pod znakiem zapytania.. Roque Mesa z kolei musi odcierpieć karę za kartki. Stąd też opiekun Los Amarillos zabrał właściwie wszystkich zdrowych zawodników plus trójka niepewnych swojego występu. W każdym razie na pokład samolotu, który przyleciał do Kraju Basków znaleźli się następujący piłkarze:
Bramkarze: Varas, Lizoain,
Obrońcy: Simon, David Garcia, Aythami, Garrido, Dani Castellano,
Pomocnicy: Vicente Gomez, Nauzet, Momo, Wakaso, Culio, Viera, Valeron, Tana, El Zhar.
Napastnicy: Asdrubal, Araujo.
Ekipa Las Palmas przyleciała do Bilbao w piątek i do środy przebywać będzie w Lezamie gdzie korzystając z gościnności Los Leones zrobiła sobie bazę na kilka najbliższych dni. Wszystko przez środkowy pojedynek w Copa del Rey, który rozegra z Eibarem na wyjeździe więc nie było sensu jeździć tam i z powrotem i męczyć piłkarzy. Niestety drużyna z Wysp Kanaryjskich ma najdalej ze wszystkich klubów La Liga i w tym sezonie będzie zdecydowanym rekordzistą jeśli chodzi o liczbę przemierzonych kilometrów.

 

Valverde mocno tonował euforie w obozie Athletic jaka miała miejsce po wygranym meczu z Celtą Vigo, stwierdzając, że to dopiero początek i wygrana na Balaidos nic nie da jeśli w niedzielę z Las Palmas nie uda się zdobyć kompletu punktów bo żeby zaatakować czwarte miejsce dające grę w eliminacjach Ligi Mistrzów trzeba mieć co najmniej 30 oczek na półmetku rozgrywek i udanie wejść w rundę rewanżową. A wyzwań czeka ekipę Los Leones więcej bo już w środę czeka ich pojedynek z Villarrealem na La Catedral w ramach rozgrywek Copa del Rey. Tak więc trzeba umiejętnie rozdzielać siły. Nie powinno to być trudne bo kontuzje powoli przestają dokuczać i w końcu trener ma do dyspozycji niemal całą kadrę. Niemal bo wciąż nie wiadomo co się dzieje z Ibaiem, który mimo różnych rodzajów zastosowanej terapii, nie może się wyleczyć. Na pierwszym noworocznym treningu dołączył do niego Eneko Boveda, który naciągnął mięsień uda ale powinien szybko dojść do siebie być może już na środowy pojedynek. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji Valverde włącznie z ostatnio niedysponowanymi Susaetą i Iturraspe. Ostatecznie powołania na dzisiejsze spotkanie otrzymali:
Bramkarze: Iraizoz, Herrerin,
Obrońcy: San Jose, Etxeita, Balenziaga, Lekue
Pomocnicy: Elustondo, Eraso, Iturraspe, De Marcos, Susaeta, Mikel Rico, Gurpegi, Raul Garcia
Napastnicy: Williams, Muniain, Aduriz, Sabin Merino.
Txingurri ma dwa problemy przy ustalaniu składu. Pierwszy to zastąpienie Benata a drugi Aymerica Laporte. Obaj w poprzedniej kolejce otrzymali po żółtek kartce a że mieli już na swoim koncie cztery tego typu upomnienia to oznacza to pauze w jednym spotkaniu. Mogło być o wiele gorzej bo również po cztery upomnienia mają na swoim koncie Aduriz i Raul Garcia i w sumie szkoda że nie wykartkowali się na takiego rywala jak Las Palmas bo może im grozić absencja w pojedynku z Sevillą za tydzień co na pewno byłoby gorszym rozwiązaniem. Z przyczyn technicznych zabrakło w kadrze miejsca dla Viguery, Aketxe i Kike Soli. Jedynym problemem trenera aczkolwiek bardzo poważnym przy ustalaniu wyjściowej jedenastki będzie zastąpienie Benata oraz Laporte'a. O ile na stoperze jest spory wybór bo może tutaj z powodzeniem zagrać Gurpegi jak i Elustondo to już o wiele gorzej jest w drugiej linii gdzie trzeba kreować akcje ofensywne. Alternatywą dla Benata był zwykle Mikel Rico ale patrząc na jego ostatnie występy zapewne każdy kibiców Basków z trosce o własne serce wolałby nie widzieć byłego pomocnika Granady w podstawowym składzie. Kolejnymi piłkarzami, którzy mogą zagrać na rozegraniu są Eraso i Iturraspe i miejmy nadzieję że Txingurri wybierze pomocnika spośród tej dwójki.

 

Po trzynastu latach Las Palmas wraca na San Mames. Ostatniej wizyty nie wspominają jednak zbyt dobrze bo zakończyła się ona porażką 3-1 a bramki w tamtym meczu strzelali Yeste, Etxeberria i Tiko dla gospodarzy a Nacho Gonzalez dla gości. Generalnie Los Amarillos nie wspominają zbyt dobrze wizyt na La Catedral gdzie w 32 meczach tylko 4 razy zdołali zdobyć komplet punktów ponosząc aż 25 porażek i 3 razy dzieląc się punktami (bramki 63 - 17). Na pewno nie będą faworytem tego meczu mimo tego że Baskowie przystąpią do tego meczu dość mocno osłabieni. Braki w kadrze zespołu z Gran Canarii są też o wiele większe. Wyspiarze na pewno powalczą o pełną pule punktową i będą groźni w kontratakach na które podopieczni trenera Valverde muszą zwrócić szczególną uwagę. Tak samo jak na dwójkę asów trenera Setiena a więc Vierę i Araujo. Jeśli uda się to zrealizować to droga do sukcesu i kompletu punktów powinna być łatwiejsza.

 

Przewidywane składy:
Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Gurpegi, Balenziaga – Iturraspe, San Jose – Williams, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Las Palmas: Varas – Simon, Aythami, Dani Castellano – Culio, Vicente Gomez, El Zhar – Viera – Tana, Araujo.
Trener: Quique Setien

 

Data: 03.01.2016 r. godz. 18.15
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332)
Sędzia: Del Cerro Grande