Ostatnia przerwa na mecze reprezentacji w tym roku już za nami a przed nami naprawdę zabójcza seria spotkań kończących ten rok. 28 dni i 9 spotkań na trzech frontach a więc w lidze, Copa del Rey oraz Lidze Europy. Przy okazji Baskowie zaliczą małe tournée wyjazdowe podczas którego zwiedza Augsburg, stolice Hiszpanii oraz Andaluzję by wrócić do Kraju Basków dopiero 6 grudnia na pojedynek z Malaga. Na początek jednak zespół trenera Valverde uda się do Andaluzji do ostatniej twierdzy Maurów na półwyspie Apenińskim czyli Granady. Ekipa El Grany jest czerwona latarnią ligi do spółki z ekipą Levante (wyprzedza ich tylko lepsza różnica bramek) i obecny sezon to potężne pasmo nieszczęść drużyny z Estadio Los Carmenes. Tyle ze fatalna passa kiedyś musi się skończyć a że Baskom trochę trudno się gra w Granadzie tak więc o ile goście nie strzelą kilku bramek na początku meczu to możemy spodziewać się całkiem ciekawego widowiska i mnóstwa emocji. Początek spotkania w niedzielę o godz. 18.15.

Ostatnią kolejkę, która odbyła się dwa tygodnie temu o wiele lepiej wspominają podopieczni trenera Valverde, którzy nie bez problemów ale zdołali pokonać na własnym obiekcie Espanyol Barcelona 2-1 po fantastycznym trafieniu Inaki Williamsa, na który odpowiedział Hernan Perez ale ostatnie słowo należało do Raula Garcii i jego niesamowitych umiejętności gry głową, którą skierował piłkę do bramki w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji. Wygrana pozwoliła awansować Baskom na 8 miejsce a tabeli. Granada z kolei grała na wyjeździe w Vallecas, która podobnie jak jej dzisiejszy rywal zanotowała wynik 1-2 tyle że na swoją niekorzyść. Podopieczni trenera Sandovala kompletnie przespali początek meczu i dali sobie wbić dwa gole w 3 i 10 minucie za sprawą Javi Guerry. Niestety słaba gra spowodowała że stać ich było tylko na bramkę kontaktową, której autorem był środkowy obrońca Babin po asyście od Pitiego. I to mimo niemal 70 minut gry w przewadze.

 

Zespół Granady jak co roku rozpaczliwie walczy o utrzymanie. Jest to trochę dziwne bo ekipa z Andaluzji jest w całkiem dobrej kondycji finansowej, potrafi ściągać całkiem przyzwoitych zawodników, ma szerokie kontakty we Włoszech dzięki współpracy a w zasadzie byciem klubem filialnym Udinese. To pozwala im ściągać zawodników, którzy nie łapią się do kadr tamtejszych zespołów. Trudno więc zrozumieć to co się dzieje w klubie a więc potężna rotacja zawodników w każdej pretemporadzie, liczne wypożyczenia, powroty z wypożyczeń, transfery do i z klubu. Aż dziwne że władze klubu ogarniają i wiedzą kto jest ich zawodnikiem, kto nie. Trener też nie ma zbytniego komfortu przygotowań i czasu na zapoznanie się ze swoimi podopiecznymi i stworzenia jakiejkolwiek więzi gdyż Ci pojawiają się i znikają na treningach. Zapewne nowy opiekun zespołu, który utrzymał Granadę w poprzednim sezonie w lidze był bardzo zdziwiony na pierwszym treningu bo ledwo zdołał poznać piłkarzy pod koniec sezonu a już musiał się uczyć nowych imion i zapamiętywać nowe twarze. Zapewne z ulgą przywitał rozpoczęcie sezonu bo wtedy miał już grupę 24 zawodników, których imion mógł już się nauczyć i tak naprawdę zacząć zgrywać zespół. Niestety to postępowanie władz klubu mocno odbija się grze drużyny, która z sezonu na sezon jest coraz gorsza. W lecie doszło do poważnych osłabień bo z klubu odeszli Jeison Murillo (za 8 mln euro do Interu Mediolan), Ihon Cordoba, Diego Buonanotte, Emanuel Insua, Cala, Iturra, Z wypożyczeń do swoich zespołów wrócili Lass Bangoura (Rayo), Juan Carlos (Braga), Colunga (Brighton&Hove Albion) oraz Nyom (Udinese). O potencjalnych wzmocnieniach trudno się wypowiadać bo są mówiąc trywialnie „no name'y". No może poza Lombanem (Elche), Doria (Marsylia) i Thievy'm (Espanyol), którzy są co najwyżej średnimi piłkarzami i trudno ich uznać za wzmocnienie a Doria nie potrafi potwierdzić świetnych opinii z ligi brazylijskiej. Reszta nazwisk nie rzuca na kolana – Krhin i Biraghi (Inter), Iniguez (Argentinos), Salva Ruiz i Ibanez (Valencia), Musavu-King (Caen), Kelava, Neuton i Nico Lopez (Udine) plus jeszcze kilku innych zawodników, których nazwiska nic nikomu nie mówią lub też prawie nic. O ile więc opiekun El Grany jest w stanie złożyć w miarę przyzwoity podstawowy skład to już o rezerwowych z prawdziwego zdarzenia może tylko pomarzyć i ten brak rywalizacji w zespole widać gołym okiem. Na domiar złego zespół dopadła plaga kontuzji. El Arabi, Success, Nico Lopez, Krhin, Musavu-King, Mainz plus kilka innych piłkarzy stale narzekających na zdrowie w mniejszym lub większym stopniu. To na pewno nie sprzyja zbudowaniu formy jak i wyłonieniu i zgrywaniu jednego podstawowego i najmocniejszego ustawienia drużyny. Wydaje się jednak że wszystko pod tym względem zmierza ku lepszemu, pytanie tylko czy władzom klubu starczy cierpliwości do trenera, który wygrał tylko jedno spotkanie w tym sezonie, cztery zremisował i aż sześć przegrał. Co gorsza na Estadio Los Carmenes, drużyna nie zaznała smaku zwycięstwa co bardzo niepokoi również fanów choć trener Sandoval robi co może by wykrzesać ze swoich podopiecznych jak najwięcej. Dwutygodniowa przerwa na rozgrywki reprezentacji bardzo przydała się ekipie El Grana, szczególnie że udało się doprowadzić do stanu „używalności" Mainza, Successa oraz Nico Lopeza. Jedynym piłkarzem, który nie dostał zgody na grę był El Arabi i to jest naprawdę olbrzymia strata dla drużyny. Nie w pełni zdrowia jest Krhin ale otrzymał powołanie jako 19-sty zawodnik. Z powodu braków kadrowych zespół wzmocnili dwaj piłkarze rezerw – pomocnik Uche oraz Adalberto Penaranda dla którego jest to debiutancka nominacja. Wiadomo już ze nie wystąpi El Arabi tak więc w ataku zapewne zobaczymy Successa wspieranego przez Lopeza oraz Rochine. Sandoval pod nieobecność Pitiego, który zasiądzie na trybunach zagra trivote w w środku pola gdzie nieco wysunietego Javi Marqueza będą wspierać Fran Rico oraz Ruben Perez. W obronie zobaczymy Lombana i Babina na środku oraz Biraghiego i Miguela Lopeza po bokach. Na bramce stanie niezawodny Andres Fernandez.

 

Dwa tygodnie przerwy były nie tylko bardzo potrzebne ale wręcz niezbędne dla Los Leones, którzy już na „oparach" grali mecz z Espanyolem. Udało się wyeliminować sporo kontuzji a piłkarze porządnie odpoczęli. Można zaryzykować stwierdzenie że Txingurri przez pierwszy tydzień niemal odpuścił treningi koncentrując się bardziej na odnowie biologicznej wspartej luźnymi zabawami z piłką i wewnętrznymi gierkami niż wałkowaniem schematów ofensywnych. Trudno się tez temu dziwić skoro na pierwszym treningu po dwudniowej przerwie miał zaledwie 12 piłkarzy do swojej dyspozycji. Z czasem na szczęście sytuacja się poprawiała i od nowego tygodnia poza Muniainem, Ibaiem i Kike Sola wszyscy byli do pełnej dyspozycji szkoleniowca. Nawet De Marcos i San Jose wrócili ze zgrupowania kadry kompletnie nie zmęczeni gdyż nie zagrali ani minuty czemu niestety przysłużyli terroryści oraz betonowe myślenie selekcjonera La Furia Roja. Szczerze powiedziawszy fakt braku gry obydwu zawodników nikogo nie zmartwił a wręcz ucieszył trenera Valverde. Jedyne co spędza sen z powiek wszystkim to kolejny uraz Ikera Muniaina, który ponownie przeciążył mięsień i jego powrót na boisko przedłuża się. Lekarze wprawdzie uspokajają że to niby normalne po tak długiej absencji od piłki ale tak czy tak zawodnik ten przydałby się drużynie by zwiększyć jeszcze bardziej siłę ognia jak i głębię składu. Z drugiej strony zbyt szybki powrót byłby niewskazany a póki świetnie spisują się Susaeta i Williams to wielkiego nacisku na to nie ma. Cieszy natomiast powrót do treningów Andera Iturraspe oraz Mikela Rico. Obaj zawodnicy powinni wzmocnić rywalizację w środku pola i dać trochę odetchnąć Benatowi i Mikelowi San Jose. Wśród powołanych na dzisiejszy mecz nastąpiła jedna zmiana w porównaniu do meczu z Espanyolem a więc Inigo Lekue zastąpił powracający po kontuzji Aymeric Laporte. Poza tym na trybunach z przyczyn technicznych zasiądzie jeszcze Borja Viguera i Ager Aketxe obok wspomnianej trójki kontuzjowanych piłkarzy. Zapewne zobaczymy również najmocniejszy skład na murawie Estadio Los Carmenes.

 

Faworytem tego meczu jest zespół trenera Valverde, który ma obecnie najdłuższą passę bez porażki w całej La Liga. Tyle ze Granada to bardzo trudny i niewygodny przeciwnik dla Basków. W ostatnich 10 spotkaniach przeciwko Granadzie na ich stadionie Los Leones wygrali tylko jedno spotkanie co powinno być przestrogą dla naszych zawodników i to mimo tego, że ogólny bilans jest bardzo korzystny bo na 21 spotkań na Los Carmenes Baskowie wygrywali aż 9 razy, 7 razy przegrywając i odnotowując 5 remisów (bramki 24 - 28)Athletic musi zwrócić uwagę przede wszystkim na niezwykle szybkich zawodników ofensywnych jak Isaac Success, Lopez czy też Rochina, którzy może nie są jacyś świetni technicznie ale potrafią robić sporo wiatru z przodu. Poza tym należy zwrócić uwagę na stałe fragmenty gry z których ekipa z Andaluzji potrafi zrobić świetny użytek. Gospodarze będą również bardzo zdeterminowani by przerwać fatalną passę meczów bez wygranej. Jeśli to się uda a ofensywa gości zagra na swoim normalnym poziomie to pełna pula punktów powinna pojechać do Bilbao i miejmy nadzieję że tak się stanie. Pewnym „talizmanem" Athletic zapewne będzie Aritz Aduriz, który w 7 meczach przeciwko Granadzie strzelił aż 6 goli, wszystkie w barwach Los Leones i wszystkie dające wygraną naszej drużynie. Oby tym razem było podobnie.

 

Przewidywane składy:
Granada: Fernandez – Lopes, Lomban, Babin, Biraghi - Fran Rico, Javi Marquez, Ruben Perez – Rochina, Success, Lopez.
Trener: Jose Ramon Sandoval

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, San Jose – Williams, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz
Trener: Ernesto Valverde

 

Data: 22.11.2015 r. godz. 18.15
Miejsce: Granada, Estadio Los Carmenes (po. ok 23 tys.)
Sędzia: Del Cerro Grande