Bardzo nieliczni fani Athletic którzy pofatygowali się na Estadio Benito Villamarin w niedzielny wieczór na pewno nie żałowali mimo zimna i ulewnego deszczu jaki towarzyszył im przez cale spotkanie. To było prawdziwe partidazo i idealny mecz podsumowujący cala kolejkę ligowa. Baskowie rozegrali kolejne świetne zawody i zaaplikowali rywalom 3 gole, jeden piękniejszy od drugiego. Betis zdołał odpowiedzieć tylko trafieniem niezawodnego Rubena Castro z rzutu karnego. Los Leones byli drużyną zdecydowanie lepsza i posiadali przewagę niemal przez cale spotkanie i jedynie przez kilka – kilkanaście minut drugiej polowy można było trochę drżeć o wynik majac w pamięci pojedynek z Deportivo ale na szczęście fantastyczna bramka na 1-3 autorstwa Raula Garciii przypieczętowała zwycięstwo i odebrała nadzieje gospodarzom na wygrana. Ekipa z Bilbao odniosła 2 zwycięstwo z rzędu a w ostatnich 5 spotkaniach zdobyła 11 oczek.

Athletic od początku meczu narzucił rywalom swój styl gry i niemal on stop atakował. Już w 6 minucie o bramkę mógł pokusić się Benat ale jego strzał był niecelny. Dwie minuty później świetną okazje miał szarżujący prawa flanka De Marcos, który dostał podanie idealnie w tempo od Raula Garcii. Oscar uderzył mocno i celnie ale świetnie spisał się Adan. Tyle ze było to odroczenie egzekucji bo po rzucie rożnym i niezdecydowaniu obrońców piłka trafiła do czającego się przed polem karnym Williamsa (podawał chyba Raul Garcia), który mocnym, technicznym uderzeniem, trochę po rykoszecie posłał piłkę do siatki. 0-1 na Benito Villamarin. Gol ten mocno „nakręcił" naszego prawoskrzydłowego, który był nie do zatrzymania dla rywali. W 16 minucie meczu Benat podawał do Williamsa, ten uderzył na bramkę ale Pezzella zdołał wyekspediować piłkę. Trzy minuty później przed strata bramki uratował swój zespół Adan piąstkując piłkę tuz z nad głowy Aduriza. Za chwile Athletic przeprowadził świetna kontrę z własnej polowy, Williams dostał piłkę na wolne pole ale gdy już miał strzelać w pojedynku sam na sam z Adanem, N'Diaye desperackim i bardzo ryzykownym wslizgiem zdołał mu zdjąć futbolówkę z nogi. Kolejny świetny atak, który powinien zakończyć się bramka miał miejsce w 28 minucie spotkanie, kiedy to Raul Garcia wygrał grę bark w bark z jednym ze stoperów Betisu, posłał futbolówkę wzdłuż pola karnego gdzie świetnie znalazł się Aduriz. Aritz wyszedł sam na sam z Adanem i strzelił w długi róg ale minimalnie chybił. Szanse na przecięcie tego uderzenia miał Williams ale był minimalnie spóźniony poza tym chyba bal się odnieść kontuzje robiąc wslizg na mokrej murawie. Aduriz strzelił bramkę kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Benata ale jak się okazało był na minimalnym spalonym i arbiter prawidłowo nie uznał bramki. Drugi gol wisiał w powietrzu. Nie udało się Adurizowi w 44 minucie gdyż uprzedził go Adan. Za to udało się po raz drugi Williamsowi. Kolejna świetną, szybka oskrzydlająca akcja zaczynająca się od Benata, później Aduriza, który podał na prawe skrzydło do Raula Garcii a ten mocno dośrodkował na 5 metr gdzie fenomenalnie zachował się Williams pięta kierując piłkę do siatki. Przepiękna bramka na zakończenie pierwszej części gry bo arbiter nawet nie zaczął od środka tylko od razu zaprosił piłkarzy do szatni na chwile odpoczynku.

 

Pepe Mel widząc ze popełnił błąd wystawiając w drugiej linii tylko jednego klasycznego defensywnego pomocnika, zostawił w szatni bezbarwnego Portillo i wpuścił na murawę Digarda. To na pewno pomogło Betisowi, przynajmniej na tyle ze mógł prowadzić mniej więcej równorzędny bój z ekipa przyjezdna. Już na początku drugiej części gry ładną akcje przeprowadził Joaquin, który był jedynym zagrożeniem dla podopiecznych trenera Valverde, ale natrafił na bialo-czerwony mur. W odpowiedzi szczęścia próbował Sabin ale piłkę bez problemów wyłapał Adan. Niestety urazu doznał De Marcos i został zmieniony przez Bovede. To wprowadziło trochę zamieszania w szeregach Basków, ale po kilku kolejnych minutach mieli następna świetną okazje do zdobycia gola. Sabin Merino dośrodkował z lewego skrzydła na długi słupek, Aduriz zgrał piłkę na 5 metr do Raul Garcii, który uderzył na bramkę. Pewnego wydawałoby się gola instynktownie wybronił Adan. Nie minęła minuta a ponownie w opalach był portero gospodarzy. Przechwyt w środku pola Sabina Merino, podanie na skrzydło do Raula Garcii, który uderzył na bramkę ale futbolówka tylko ostemplowała poprzeczkę. Próbował jeszcze poprawić Inaki Williams, którego strzał na bramkę okazał się niecelny. Dopiero po 20 minutach Betis był w stanie przeprowadzić składną akcja ale była ona skuteczna. Prawym skrzydłem szarżował najlepszy gracz gospodarzy Joaquin, ograł Balenziage i próbował dośrodkować ale futbolówka trafiła w rękę próbującego zablokować centre Inaki Williamsa. Arbiter nie miał wyjścia i musiał wskazać na wapno. Pewnym egzekutorem okazał się Ruben Castro i Betis zdobył bramkę kontaktowa. Verdiblancos na chwile przejęli inicjatywę i momentami fanom Athletic przed oczami stanął mecz na El Riazor z Deportivo gdzie z wyniku 0-2 ekipa gospodarzy wyciągnęła na 2-2 zdobywając cenny punkt. I tutaj omal nie stało się tak samo ale w 71 minucie meczu Castro nie trafił po świetnej centrze van Wolfswinkela. Tyle ze Baskowie tym razem nie zamierzali się desperacko bronić i widać było ze wyciągnęli wnioski z tamtego meczu. Sygnał do ataku dal w 72 minucie Aduriz, który po świetnej solowej akcji trafił w wychodzącego Adana i skończyło się na rzucie rożnym. Benat podszedł do piłki, posłał ja w pole karne i tym razem bramkarz musiał bronić uderzenie Laporte z bliskiej odległości wychodząc zwycięsko i z tego pojedynku. Pepe Mel próbował ratować wynik wprowadzając Jorge Moline za Ceballosa a wiec napastnika za środkowego pomocnika jednak na niewiele to się zdało bo to Athletic strzelił kolejna bramkę pieczętując swoje zwycięstwo. San Jose zagrał górną piłkę przed pole karne do Aduriza, ten zgrał głowa do wychodzącego środkiem na pozycje Raula Garcii, który bez namysłu, z pierwszej piłki przymierzył na bramkę trafiając idealnie w róg obok bezradnego Adana. Piękna bramka i wspaniale ukoronowanie świetnego występu naszego pomocnika. Jeszcze w samej koncowce na uderzenie z dystansu pokusił się Digard ale Gorka nie dal się zaskoczyć i sędzia mógł zakończyć spotkanie. Kolejne zwycięstwo Athletic po świetnej grze.

 

Po meczu ze Sportingiem Los Leones potwierdzili zwyżkę formy i pewnie pokonali rywali na Benito Villamarin. Było to pierwsze zwycięstwo wyjazdowe w lidze w tym sezonie. Na pewno cieszy świetna gra naszego zespolu w zasadzie w każdej formacji. Betis był groźny zaledwie przez kilka minut drugiej polowy po strzeleniu bramki kontaktowej a tak cały mecz był pod pełną kontrola ekipy trenera Valverde. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był Williams, który rozegrał wręcz pokazowe zawody. Dwie bramki to ukoronowanie jego występu a jedna była piękniejsza do drugiej. Skauci Evertonu, którzy podobno byli na trybunach Benito Villamarin mieli zapewne sporo wpisów w swoich notesach. Miejmy tylko nadzieje ze Urrutia szybko podpisze nowa umowę z pokaźną klauzula odstępnego bo obecna na poziomie 20 mln euro jest po prostu śmieszna. „Pantera" jak nazywają Inakiego fani Los Leones zasługuje na pokaźną podwyżkę i klauzula rzędu 50 mln euro to absolutne minimum. Bardzo dobrze sekundowali mu pozostali piłkarze formacji ofensywnej a wiec Sabin Merino, Raul Garcia i Aritz Aduriz. Każdy z nich wniósł wartość dodana w to zwycięstwo i każdemu z nich należą się brawa. W drugiej linii dzielił i rządził Benat wraz z San Jose. Tutaj samoboja strzelił sobie Pepe Mel, który może zapisać ta porażkę na swoje konto bo wystawienie na trzech pomocników Los Leones tylko nieopierzonego Ceballosa i N'Diaye było szaleństwem i piłkarze Athletic mieli pełne pole do popisu. Obrona nie miała wiele do pokazania bo i Betis słabo się spisywał w ofensywie. Nasi boczni obrońcy jedyne utrapienie mieli z Joaquinem ale i z nim sobie radzili co najmniej nieźle. Szkoda straconej bramki ale tak czasami się zdarza bo ręka była dość przypadkowa ale ewidentna. Williamsowi zabrakło przy tej akcji trochę doświadczenia. Nasi stoperzy nie mieli zbyt wiele roboty i jedyny minus można zapisać po stronie Aymerica Laporte za kolejne trochę bezmyślne wyjścia i kiwki z piłką na mokrej i śliskiej murawie, które mogły się zakończyć głupimi stratami. Ale i tak mecz zagrany świetnie.

 

Teraz przed nami mały przerywnik w postaci pojedynku z Partizanem w Lidze Europy i do La Liga wracamy w niedziele w samo południe kiedy Athletic zmierzy się na La Catedral z Espanyolem.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Betis: Adan – Piccini, Bruno, Pezzella, Molinero (56' Varela) – N'Diaye, Ceballos (82' Molina) – Joaquin, Portillo (46' Digard) – Van Wolfswinkel, Ruben Castro.
Trener: Pepe Mel

Athletic: Iraizoz – De Marcos (50' Boveda), Etxeita, Laporte, Balenziaga – San Jose, Benat (87' Elustondo) – Williams (78' Lekue), Raul Garcia, Sabin Merino – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 1 – 3
Bramki: 67' Ruben Castro (karny) - 8' i 45' Williams, 87' Raul Garcia
Żółte kartki: Ceballos, Bruno – Raul Garcia, San Jose, Laporte, Etxeita
Posiadanie piłki: 48% - 52%
Strzały: 11 – 23
Strzały celne: 3 – 9
Rzuty rożne: 7 – 9
Spalone: 4 – 3
Straty: 86 – 89
Piłki przechwycone: 58 – 61
Podania: 481 – 435
Faule: 9 – 12
Widzów: 24879
Sędzia: Gonzalez Gonzalez jako główny oraz Sachez Santos i Rubio Palomino na liniach.