„Dla Barcelony to tylko kolejny tytuł, dla nas jest on wszystkim" Te słowa Valverde, na konferencji prasowej przed dzisiejszym meczem pokazują z jak wielka determinacja wyjdą dzisiaj na murawę Nou Camp piłkarze Athletic Bilbao. Nie będzie kalkulacji, nie będzie oszczędzania się tylko walka na całej długości i szerokości boiska. Bo jak nie dzisiaj z taka zaliczka z pierwszego meczu to kiedy? Po genialnym meczu na San Mames Basków dzieli tylko mały kroczek od wzniesienia w gore Superpucharu Hiszpanii i pełnego rewanżu za porażkę w Copa del Rey w majowym finale. Tyle ze Blaugrana na pewno nie zrezygnuje i będzie dążyć do odrobienia strat i zatarcia fatalnego wrażenia z pierwszego spotkania tak wiec szykuje się nam kapitalne widowisko. Początek spotkania o godzinie 22.00

„Jeśli ktoś jest w stanie odrobić te straty to tylko Barcelona", te słowa Luisa Enrique wypowiedziane po meczu z Athletic maja natchnąć jego podopiecznych do walki i uwierzenia w szanse na odrobienie strat. Prasa Katalońska nie ustaje w nawoływaniu do remontady przypominając największe z nich. Barcelona odrabiała straty przegrywając w pierwszym meczu na wyjeździe 0-3 (Anderlecht z sezonie 1977/1978 i Goteborg w sezonie 1985/1986) by zwyciężyć w karnych. Odrabiała straty z Dynamem Kijów i Chelsea kiedy przegrywała 1-3 by wygrać a Nou Camp odpowiednio 4-1 i 5-1. Niedawno z nawiązka odrobiła straty z San Siro, kiedy to po fatalnym meczu przegrała 0-2 by później wygrać u siebie 4-0. Barca również potrafiła rozbić Athletic u siebie 7-0 w 2001 i bohaterem tamtego meczu był nie kto inny jak Luis Enrique autor hattricka i obecny trener Barcy. To są nadzieje Barcy, jak najbardziej nie pozbawione podstaw. Tyle ze Blaugrana nigdy nie odrobiła straty 0-4 z pierwszego meczu i to mocno spędza sen z powiek kibicom z Katalonii. Tak wiec jeśli Luis Enrique chce przynajmniej spróbować powalczyć o korzystny rezultat i odwrócić losy meczu musi postawić na wszystkich podstawowych piłkarzy. Zadanie będzie o tyle utrudnione ze do kontuzjowanych Alby, Neymara i Douglasa dołączył teraz Adriano tak wiec będą spore problemy z lewej strony boiska. Mogą tam zagrać Mathieu i Vermaelen. Francuz już grał na tej pozycji w Valenci ale ostatnio głównie pełni role stopera. Podobnie zresztą jak Vermaelen, który grał na lewej stronie w Arsenalu ale trudno sobie wyobrazić żeby po piątkowych wyczynach znalazł uznanie w oczach trenera. Kontuzja Alby i Neymara spowodowała ze lewa strona Barcy jest kompletnie bezużyteczna w ataku i jedyne zagrożenie płynie ze środka oraz z prawej flanki. To ułatwiło sprawę Los Leones w pierwszym meczu i miejmy nadzieje ze zmieni się to w rewanżu.

 

Baskowie przylecieli do Barcelony w poniedziałek rano. Trener Valverde uznał ze nie ma sensu jechać na noc i spać w hotelu skoro podroż do Katalonii jest bardzo krotka a lepiej żeby piłkarze dobrze wypoczęli w domach po wieczornym treningu niż lecieli jeszcze samolotem. Zresztą oba treningi jakie miały miejsce w sobotę i niedziele miały tylko jeden cel a wiec dać jak najwięcej świeżości i odpoczynku zawodnikom by mogli równie intensywnie zagrać w poniedziałkowy wieczór. Trochę przeszkadzali w tym kibice, który tłumnie odwiedzili sobotni trening i ciężko było piłkarzom w ogóle dojść do boiska gdyż gratulacjom i brawom za piątkowy występ nie było końca. Niedzielne ćwiczenia odbyły się już za zamkniętymi drzwiami. Dobra wiadomością dla wszystkich fanów Athletic jest to ze bez problemów z zespołem trenowali Mikel Rico oraz Inaki Williams i być może któryś z nich wystąpi dzisiejszego wieczora. Txingurri zabrał wszystkich zawodników do Barcelony ale występ niektórych jest wykluczony jak choćby Muniaina czy Ramalho, którzy wciąż są kontuzjowani. Niepewny jest udział bohatera pierwszego meczu, autora bramki na 1-0 Mikela San Jose, który na jednym z treningów doznał urazu mięśniowego i o jego grze w tym meczu trener zdecyduje dopiero bezpośrednio przez spotkaniem. Wątpliwe jest jednak by zaryzykował zdrowiem swojego najlepszego na dzień dzisiejszy defensywnego pomocnika, tym bardziej ze wciąż nie w pełni zdrowy jest Ander Iturraspe, ewentualny zmiennik. Tak wiec wygląda na to ze szanse otrzyma Gorka Elustondo. Reszta składu nie powinna się różnić od tego jaki wyszedł a La Catedral w piątkowy wieczór i miejmy nadzieje ze zespół wytrzyma kondycyjnie trudy tego pojedynku.

 

Faworytem meczu jest bez wątpienia Barcelona. Katalończycy zapewne rzuca się od pierwszych minut na Basków chcąc jak najszybciej strzelić bramkę i zasiać ferment w szeregi obronne gości. Jeśli Athletic wytrzyma pierwsze minuty nie mówiąc już o całych 45 minut można będzie powiedzieć ze zadanie zostanie wykonane bo raczej trudno przypuszczać by Blaugrana strzeliła aż 4 gole w 45 minut. Najlepszym wyjściem byłoby zaatakowanie rywali i strzelenie bramki tyle ze wątpliwe jest by rywal popełnił dwa razy ten sam błąd. Poza tym zagra on w podstawowym składzie i prawie polowa składu będzie wypoczęta. Poza Messim i Suarezem, którzy zaliczyli pełne 90 minut w piątek i to również może być atut Basków gdyż oba asy atutowe Luisa Enrique będą na pewno bardzo zmęczone. Tutaj wychodzi brak Neymara a wiec rozciągnięcia gry na lewa stronę. Athletic musi zagrać tak samo jak w piątkowy wieczór skutecznie powstrzymując dwie największe gwiazdy zespołu i przede wszystkim wytrzymać mecz kondycyjnie stosując wysoki pressing. Nie wiadomo co trudniejsze ale to jest klucz do wygranej albo przynajmniej porażki w takim stosunku, który da zdobycie Superpucharu Hiszpanii. Miejmy nadzieje ze historia zatoczy koło i 31 lat po zdobyciu ostatniego trofeum Athletic ponownie wygra kosztem Barcelony. W finale Copa del Rey w 1984 roku po wygranej z Barca Baskowie wznieśli w gore Puchar Króla.

 

Przewidywane składy:

 

Barcelona: Bravo – Alves, Pique, Mascherano, Mathieu – Rakitic, Busquets, Iniesta – Messi, Suarez, Pedro.
Trener: Luis Enrique Martinez

 

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, Elustondo – Susaeta, Eraso, Sabin Merino – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Data: 17.08.2015 godz. 22.00
Miejsce: Barcelona, Estadio Nou Camp (poj. ok. 99 tys.)
Sędzia: Velasco Carballo.

 

W całej historii meczów z Barcelona na San Mames tj. 102 spotkaniach (84 w lidze, 14 w Copa del Rey, 3 w Superpucharze i 1 w PUEFA) wygrana 4-0 była pierwsza w historii w takim stosunku bramek oraz czwarta co do wielkości. Poprzednie trzy miały miejsce dość dawno bo przed wojna domowa. 31 marca 1929 roku Athletic wygrał na San Mames 5-1, dwa lata później 8 lutego 1931 roku Los Leones pokonali Barce 12 – 1 i do dzisiaj jest to najwyższy wynik w historii rozgrywek ligowych. Ostatni mecz odbył się 24 grudnia 1933 roku i zakończył się wynikiem 6-1. Natomiast ostatni raz kiedy Baskowie strzelili Barcie cztery gole miał miejsce 35 lat temu 21 grudnia 1980 roku pod wodza Inaki Saeza. Mecz zakończył się wynikiem 4-1 i bramki strzelali Manuel Sarabia – 3 i Txema Noriega a honorowa dla przyjezdnych Migueli.