Dwa niezwykle ciężkie mecze za nami a przed nami teoretycznie łatwiejszy rywal. W 28 kolejce La Liga Los Leones odbędą najdłuższą w tym sezonie podróż na mecz wyjazdowy. Podopieczni trenera Valverde udadzą się na daleką Gran Canarię by zmierzyć się z zespołem Las Palmas. Rywal niewygodny, przede wszystkim na własnym stadionie gdzie może wygrać z każdym. Jednakże ekipa z Wysp Kanaryjskich ostatnio nie ma zbyt dobrej passy a po żelaznej obronie jaką prezentowali pozostało jedynie wspomnienie. Tyle że to póki co dotyczy głównie meczów wyjazdowych gdzie o wiele łatwiej ich ograć niż na Estadio de Gran Canaria. Los Leones czeka więc szalenie ciężka przeprawa i raczej na festiwal goli nie ma co czekać, a raczej na jedną jedyną bramkę, która może rozstrzygnąć tą rywalizację. Początek pojedynku w niedzielne popołudnie o godzinie 16.15 a poprowadzi je Ortiz Arias.

W poprzedniej kolejce obydwie drużyny solidarnie zdobyły po 1 oczku. Tyle że raczej bardziej zadowoleni mogą być Baskowie, którzy wprawdzie grali na własnym stadionie ale mieli ultra mocnego rywala i do tego w nogach morderczy półfinał z Atletico rozegrany zaledwie 72 godziny wcześniej, nie mówiąc już o osłabieniach. Wynik 0-0 w pełni jednak oddawał sytuację na murawie. Las Palmas pojechało z kolei do Madrytu gdzie starało się z nadzwyczaj dobrze spisującym się w tym sezonie Getafe. Po naprawdę niezłym meczu i widowiskowym jak na warunki zwykle proponowane przez Los Azulones wydarli rywalom punkt remisując 3-3, mimo że przegrywali już 2-0 i 3-1. Gole strzelali Jaime Mata, Greenwood i Maksimović dla gospodarzy oraz Sandro Ramirez, Cardona i Munir dla ekipy Las Palmas.

Sezon trwa a Las Palmas dalej utrzymuje się w czołówce zespołów LaLiga z nadziejami nawet na grę w europejskich pucharach. Strata do 6 pozycji to zaledwie 5 oczek a do 7 pozycji, która w przypadku wygranej przez Athletic w Finale Copa del Rey może również dać grę w Europie to zaledwie 3 oczka. Tyle że ekipa z Estadio de Gran Canaria musi znacząco poprawić grę gdyż ostatnio mocno spuścili z tonu. Szczególnie jeśli chodzi o obronę, która była ich wizytówką i była głównym argumentem za ich wysoką pozycją w tabeli. Tym bardziej że wciąż kuleje mocno atak. 29 goli strzelonych w 27 kolejkach to raczej marny wynik, zaledwie 6... ale od końca. Obrona jednak w ostatnich kolejkach traci dużo goli, o wiele więcej niż na początku sezonu. Ale tutaj pewnym pocieszeniem dla Los Amarillos jest to że najgroźniejszych rywali mają prawie za sobą. Z czołówki ligowej pozostał Athletic, Barcelona i Girona, przy czym tylko Barcelona będzie na wyjeździe. Wprawdzie zostają jeszcze Sociedad i Betis ale ten pierwszy mocno spuścił z tonu i ledwo zipie natomiast Betis przyjedzie na Wyspy Kanaryjskie więc będzie tutaj atut własnego stadionu. Sprawa więc gry w Europie wydaje się otwarta. O ile oczywiście Las Palmas wytrzyma trudy sezonu i przezwycięży drobny kryzys jaki ich dopadł. To będzie sprawdzian dla trenera Pimienty choć trzeba jasno przyznać że przed sezonem jego podopieczni nie byli wymieniani wśród kandydatów do czołowych miejsc w tabeli. Ale były szkoleniowiec rezerw Barcelony pewnie znajdzie i na to sposób bo i tak zrobił z drużyna kawał świetnej roboty, a trzeba pamiętać że Los Amarillos są beniaminkiem La Liga. Kadra też wydaje się wystarczająco mocna choć pewnie znalazło by się parę pozycji, które można byłoby wzmocnić. W zimowym okienku transferowym w zasadzie zrobiono kosmetykę zwalniając Jonathana Vierę z kontraktu a zatrudniając Jose Campanę, środkowego pomocnika, który od pół roku nie grał w piłkę po odejściu ze zdegradowanego Levante. Poza tym nie zakontraktowano nikogo ani nikt nie opuścił zespołu. Można się zastanawiać czy słusznie ale z drugiej strony trener Pimienta nie narzekał na problemy ze składem i nie naciskał na jakieś poważniejsze zmiany. No i też pojawiałaby się pytanie kogo zatrudnić przy możliwościach finansowych ekipy z Gran Canarii bo te póki co są niewielkie mimo w sumie niezłej kondycji finansowej klubu. Do tego dochodzi jeszcze polityka transferowa klubu czyli stawianie na młodych zawodników, głównie ze szkółki i m.in. po to zatrudniono trenera Pimientę, szkoleniowca, który ma za sobą przecież parę lat pracy w La Masii, uznawanej przez niektórych za najlepszą szkółkę piłkarską nie tylko w Hiszpanii ale i w Europie a nawet świecie. Na treningach pierwszego zespołu co rusz pojawiają się nowi zawodnicy z ekipy rezerw i zapewne kilku trafi do pierwszej drużyny w kolejnym sezonie. Pozostaje więc życzyć Las Palmas by nie zepsuli tego tak jak ostatnio kiedy byli w La Liga, gdzie po awansie zajęli wysokie 11 miejsce ale w kolejnych dwóch był już totalny zjazd i w konsekwencji w trzecim zaliczyli z hukiem spadek do Segunda gdzie pięć lat im zajął powrót do elity. Oby tym razem wyciągnięte wnioski były już o wiele lepsze bo fundamenty są naprawdę solidne i zarówno prowadzenie klubu, praca w nim wykonywana i nawet gra może się podobać. A o tym jak będzie wyglądała przyszłość zapewne zdecyduje też pozycja w lidze bo tak jak już pisałem ewentualny awans do europejskich pucharów na pewno bym ten zespół wzmocnił. Do tego jednak trzeba poprawy wyników i przede wszystkim wygrywania u siebie, m.in. z takimi ekipami jak Athletic. Szanse są spore bo Las Palmas na własnym boisku spisuje się naprawdę bardzo dobrze. Poza tym trener Pimienta będzie dysponował praktycznie pełnym, najsilniejszym składem. Jedyny brak to kontuzjowany rezerwowy napastnik Herrera. Tak więc wybór jest naprawdę olbrzymi bo kadra jest obszerna, licząca aż 27 zawodników. Jak stwierdził szkoleniowiec Las Palmas, największym problemem, mimo sporych kłopotów bogactwa będzie zmontowanie linii obrony i powstrzymanie braci Williams w bocznych sektorach boiska. Do wyboru na bokach są Araujo, Lemos i nominalny stoper Suarez na prawej oraz Cardona z Sinkgravenem na lewej. Dziennikarze skłaniają się ku duetowi Suarez z Cardoną. Pewniakami na środku defensywny natomiast są jednak z rewelacji obecnego sezonu a więc Marmol oraz Coco. O wiele łatwiej zestawić drugą linię, którą trudno sobie wyobrazić bez kapitana i głównego reżysera gry Kiriana oraz Munoza jako wysuniętych rozgrywających. Pewną niewiadomą może być obsada pozycji defensywnego pomocnika. Zwykle gra tam dobrze spisujący się Perrone ale w pojedynku z Athletic być może będzie potrzeba trochę „masy" więc niewykluczone że zagra Mfulu. Atak powinien zagrać w optymalnym zestawieniu a więc Munir na środku, Sandro i Moleiro po bokach. Taktyka niby 4-3-3, taka bardziej „barcelońska" ale jednak z małym „autorskim stemplem" Pimienty a mianowicie bardzo płynne przejście na 4-4-2 gdyż Moleiro to również bardziej skrzydłowy lub nawet 4-2-3-1 gdzie Kirian gra za plecami snajpera a Munoz przechodzi na pozycję klasycznego pivota. Największe atuty Las Palmas? Stałe fragmenty, strzały z dystansu oraz szybkość przechodzenia z obrony do ataku przy dużej wymienności pozycji całej trójki w ataku. Przede wszystkim Los Leones muszą się dobrze zaopiekować drugą linią rywali, na czele z kapitanem i reżyserem gry – Kirianem. Jeśli to się uda można myśleć o zdobyczy punktowej.

Przed Athletic teraz najważniejsze zadanie. Być może zabrzmi to dziwnie ale jest nim zapomnienie do kwietnia o Pucharze Króla i finale w Sewilli. Jak mantra powtarza to trener Valverde dziennikarzom w wywiadach jak również stara się przekazać swoim zawodnikom. Pytanie jak oni zareagują. Z Barceloną było naprawdę nieźle mimo braków w składzie. Teraz najważniejsze to kontynuować i potwierdzać naprawdę dobrą dyspozycję zespołu w tym sezonie. I to największe zadanie jakie czeka Athletic w najbliższych tygodniach. Niestety Baskowie mają od lat paskudną manierę że gdy są w grze w Copa del Rey to La Liga jakby dla nich nie istniała. Pogodzenie tych dwóch rzeczy to chyba największe zadanie dla każdego trenera na ławce Los Leones. W tym sezonie wygląda to całkiem obiecująco i oby tak dalej. Tyle że skala trudności dalej jest wysoka bo poza wspomnianą już Barceloną i obecnym rywalem czeka ich jeszcze starcie z Alaves na San Mames oraz tuż przed finałem z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Trzeba po prostu w każdym kolejnym meczem dawać z siebie wszystko a ewentualne planowanie pod kątem finału Copa del Rey pozostawić w gestii trenera. Bo to jest rozgrywka Valverde by utrzymać drużynę w jak najwyższej formie fizycznej na ten mecz. To wiąże się z oszczędzaniem pewnych zawodników, rotacjami i tak szafowaniem siłami piłkarzy by przede wszystkim nie było urazów, o które nie trudno na obecnym etapie sezonu. I tutaj póki co są dobre wieści bo Txingurri ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Ostatni do treningów wrócili Yuri oraz Ander Herrera. Obaj trenowali już normalnie w tym sezonie. Teraz pojawia się pytanie czy dać im grać czy nie by odbudować formę. To też się wiąże z potencjalnymi kontuzjami jakie mogą złapać bo ostatnio to w ich przypadku nie wygląda za dobrze. Zła decyzja o wystawieniu za wcześniej Yuriego z pojedynku z Betisem skutkowała problemami w kolejnych pojedynkach gdzie trzeba było jakoś sztukować obronę. Sytuacja na szczęście wydaje się opanowana bo rezerwowi sprawdzili się co najmniej nieźle. Na tyle ze Txingurri mógł spokojnie odesłać do dyspozycji trenera Gurpegiego Rincona, Boiro oraz Jauregizara. Cała trójka nie znalazła się na liście powołanych na dzisiejsze spotkanie na Estadio de Gran Canaria. Txingurri zdecydował się zabrać następujących piłkarzy:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Paredes, Yeray, De Marcos, Imanol, Yuri, Lekue
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Raul Garcia, Prados, Unai Gomez, Galarreta
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Adu Ares, Villalibre.
Brak jest tylko Andera Herrery, który najpóźniej dołączył do swoich kolegów i z którym szkoleniowiec obchodzi się najbardziej ostrożnie. Reszta jest gotowa do gry ale w jakim składzie wyjdzie na ten mecz ekipa Los Leones tego nie wiadomo. Według dziennikarzy Valverde ma w najbliższych meczach bardziej rotować składem, szczególnie w obronie gdzie niewykluczone że więcej czasu dostanie Imanol, właśnie po to by nie powtórzyć błędu zza wczesnym wystawieniem Yuriego po kontuzji. Zresztą dotyczy to również innych zawodników. Zniknął tez problem z ewentualnym wykartkowaniem się obydwu stoperów bo Vivian ponownie ma w zapasie 5 żółtych kartek a jedynym zagrożonym obrońcą podstawowej jedenastki jest Paredes. Poza tym po cztery kartoniki tego koloru mają na swoim koncie Galarreta, Lekue, Dani Garcia i Berenguer. I szczerze powiedziawszy dobrze by było żeby jak najwięcej z nich wykartkowało się na pojedynek z Alaves na San Mames a przed pojedynkiem z Realem Madryt. Szczególnie że po dwóch tygodniach przerwy na pojedynki reprezentacji czeka nas już ostatnia prosta do końca sezonu i wtedy potrzeba wszystkich piłkarzy.

Trudno wskazać faworyta tego meczu. Las Palmas jest bardzo nieobliczalne. Potrafią zagrać świetny mecz jak i katastrofalny. U siebie są bardzo groźni dla każdego, a najbardziej przekonało się o tym Atletico. Z bagażem sporej ilości bramek został odprawiony też Villarreal. Sporo krwi napsuli Realowi czy Barcelonie. Ale zdarzały się też wpadki jak z Rayo, gdzie komplet punktów pojechał do Madrytu, czy też parę remisów jak np. z Cadiz. Jednak to szalenie niebezpieczna drużyna na własnym obiekcie i Los Leones będzie czekała naprawdę bardzo ciężka przeprawa. Atutem Athletic będzie przede wszystkim to że może zagrać w pełnym składzie i że zawodnicy są w formie. Szczególnie Ci z formacji ofensywnej gdzie Nico z Inakim są w stanie rozmontować właściwie każdą obronę, czasami wręcz z dziecinną łatwością. Kolejny atut Atletic to w końcu zawodnicy będą wypoczęci gdyż po meczu z Barcą mieli tydzień na regenerację, czego właśnie brakowało w ostatnich pojedynkach. No i teoretycznie głowa wolna od meczów Copa del Rey. Oczywiście ważne będzie podejście do tego meczu i przede wszystkim uważna gra w obronie. Jeśli to się uda i będzie prawidłowe to jest naprawdę spora szansa na zdobycz punktową, nawet na komplet oczek. Tak czy tak, na pewno czeka nas zespół bardzo ciężka walka i kto wie czy jeśli już któraś drużyna rozstrzygnie to na własną korzyść to nie skończy się tak jak poprzedni mecz na San Mames a więc za sprawą jednego jedyne trafienia. Wtedy trafił Unai Gomeza dosłownie w prawie ostatnich sekundach meczu. Tutaj zapewne nikt z fanów Athletic by się nie obraził gdyby scenariusz dla naszej drużyny był identyczny.

Przewidywane składy:
Las Palmas: Valles – Suarez, Coco, Marmol, Cardona – Perrone – Munoz, Kirian – Sandro, Munir, Moleiro.
Trener: Garcia Pimienta

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes, Imanol – Galarreta, Prados – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 10.03.2024 godz. 16.15
Miejsce: Las Palmas, Estadio de Gran Canaria (poj. 32392)
Sędzia: Ortiz Arias