Emocje Copa del Rey za nami więc wracamy do rozgrywek La Liga. Kolejka numer 16 i mecz na wyjeździe. Los Leones w tej rundzie spotkań zagrają ze znajdującą się w strefie spadkowej Granadą. Rywal niby teoretycznie łatwy, bo właściwie przegrywający mecz za meczem ale... I tutaj niestety przychodzi na myśl tradycyjna już baskijska przypadłość, a więc po serii spotkań bez porażki w których zdecydowanie przeważają mecze zwycięskie, popadnięcie w samozachwyt i uznanie że skoro forma jest to mecz się sam wygra. O ile w przypadku spotkań z wyżej notowanymi rywalami ekipa z Bilbao nie ma problemów z motywacją to już gra z teoretycznym spadkowiczem to już może być spory problem. A Granada na pewno zagra z determinacją i wolą walki by spróbować wydrzeć choć punkt. W dwóch meczach z zespołami znajdującymi się w strefi spadkowej w tym sezonie udało się uzyskać komplet oczek, tyle że pojedynki miały miejsce na San Mames. Teraz gramy na wyjeździe i pytanie jak do tego podejdzie zespół trenera Valverde? Na odpowiedź przyjedzie nam poczekać do niedzielnego późnego popołudnia mniej więcej około godziny 18 gdy zabrzmi ostatni gwizdek prowadzącego ten mecz Pana Ortiza Ariasa. Początek spotkania o 16.15.

Poprzednia kolejka to dla obydwu drużyn starcia z ekipami z Madrytu. O wiele gorszą przeprawę i trudniejsze zadanie mieli zawodnicy z Andaluzji, którzy musieli udać się na Santiago Bernabeu. Ekipa Królewskich nie pozostawiła swojemu przeciwnikowi żadnych złudzeń i wygrała 2-0 grając bardzo oszczędnie. Łupem bramkowym podzielili się Brahim Diaz i Rodrygo. Athletic miał o wiele łatwiejszego rywala i do tego na własnym stadionie. Do Bilbao przyjechało Rayo i wyjechało otrzymując solidne bęcki w postaci 4 straconych goli. Strzelanie rozpoczął Guruzeta, później do własnej bramki trafił Espino, którego uderzył strzał Inakiego Williamsa i zmylił bramkarza, później sam Inaki wymierzył sprawiedliwość, a dzieło zniszczenia dokończył Nico. To pozwoliło na już samodzielne usadowienie się na 5 miejscu w tabeli La Liga.

Źle się dzieje w Andaluzji. Z 5 zespołów grających w La Liga w przyszłym sezonie może pozostać tylko 3 a może nawet 2 bo Cadiz również desperacko walczy o utrzymanie, choć wydawało się że może w tym sezonie jednak uda im się zadomowić w środku tabeli. Tyle że Cadiz póki co jest nad kreską a Granada, tegoroczny beniaminek, zwycięzca Ligi Adelante gra wręcz koszmarnie. Można powiedzieć że jest to podobny przypadek do Almerii, która również ma olbrzymi potencjał, ma zawodników ale niestety nie ma zespołu, taktyki, strategi itd.. Dokładnie taka sama diagnoza nasuwa patrząc się na to co wyprawia ekipa z Estadio Los Carmenes. A jak nie idzie to nie idzie bo Granada wyleciała z Copa del Rey po zwycięstwie nad Arosą 0-3 ponieważ.... trener wystawił w meczu pucharowym bramkarza rezerw – 24 letniego Adri Lopeza, mimo że regulamin mówi o tym że w z drużyn rezerwowych w Copa del Rey nie mogą grac zawodnicy starsi niż 23 lata. Zarząd chyba też nie za bardzo wie co robi i mocno się we wszystkim pogubił bo wprawdzie zwolnił trenera Paco Jemeza ze stanowiska za słabe wyniki, ale zatrudnił na jego miejsce urugwajskiego szkoleniowca Alexandra Medinę. Kto to jest i jaki ma dorobek? Jako zawodnik 2 lata grał w Cadiz oraz rok trzecioligowym ówcześnie Racingu Ferrol. Poza tym to nigdzie nie zagrzał miejsca, a grał w Urugwaju i w Argentynie. Jego kariera trenerska jest jeszcze uboższa bo szkoleniowcem jest od 8 lat i jedynie co mu się udało to awansować do finału Copa Argentina z Talleres de Cordoba gdzie przegrał z Boca Juniors po karnych. Poza tym prowadził urugwajski Nacional Montevideo, brazylijskie Internacional oraz Velez Sarsfield i albo go wywalali albo sam rezygnował zanim wywaliłby go zarząd. Jedynie z Talleres przepracował do końca kontraktu. Jak więc widać o osiągnięcia dość ciężko. Trudno więc powiedzieć co kierowało szefostwem klubu przy zmianie trenera ale jeśli liczyli na wstrząs i być może nowe spojrzenie na futbol to mogą się mocno przeliczyć w tym temacie. No ale po jednym meczu i to z Realem Madryt trudno jeszcze wyrokować cokolwiek ale trudno też być optymistą jeśli nawet w starciu z Królewskimi zespół nie jest w stanie przeprowadzić nawet jednej akcji podbramkowej. No ale przed meczem z Athletic drużyna będzie miała tydzień czasu, gdyż nie gra już w Copa del Rey i może zobaczymy lepiej grającą Granadę. Bo jak już wspomniałem potencjał zespół ma i został naprawdę nieźle wzmocniony latem, oczywiście jak na możliwości beniaminka La Liga. Jedyna strata to Samuel Omorodion ale ten utalentowany 19-letni napastnik miał w tym sezonie być podstawowym napastnikiem po świetnym zaprezentowaniu się w rezerwach ale szybsze okazało się Atletico Madryt, które wpłaciło klauzulę odstępnego w wysokości 6 mln euro i wykupiło go, a następnie wypożyczyło do Alaves. Poza tym z wartościowych piłkarzy odeszli jeszcze stoper Cabaco oraz lewy obrońca Jonathan Silva. Pozostałę odejścia trudno uznać za osłabienie a raczej odchudzanie kadry o zbędnych zawodników, nie nadających się na Primera Division. No i należy też wspomnieć że karierę zakończył w wieku 41 lat Jorge Molina. Miałem przejść do wzmocnień. Atak udało się wzmocnić naprawdę dobrze, w każdym razie na pewno na papierze. Za 7 mln euro kupiono z Elche napastnika Lucasa Boye, jedyny jasny punkt zespołu spadkowicza z La Liga. Snajper naprawdę dobry, tylko nie miał tam z kim grać. Wykupiono po wypożyczeniu z Valladolid innego snajpera – Shona Weissmana oraz Famara Diedhiou z Alanyasporu. Jak na rezerwowych może zupełnie być. Do drugiej linii ściągnięto Gonzalo Villara z Romy oraz Gumbau z Elche a do obrony na prawą stronę z FC Porto – Wilsona Manafę. Pozostałe dwa transfery z zewnątrz do wypożyczenie środkowego obrońcy Realu Madryt – Jesusa Vallejo oraz lewego obrońcę ManUtd Alvaro Carrerasa. Można powiedzieć że straty zostały nadrobione z nawiązką. Jeśli do tego dodamy już znajdujących się w składzie i pamiętających grę w La Liga i to na dobrym poziomie skrzydłowych Jose Callejona, wracającego po latach z Włoch, Antonio Puertasa, Alberto Pereę, czy środkowego pomocnika Oscara Melendo. Jeśli do tego dodamy niesamowitą eksplozję formy wychowanka Granady – Bryana Zaragozy, który potrzebował kilku miesięcy w La Liga by znaleźć się w notatnikach managerów wszystkich klubów w Europie a najkonkretniejszym okazał się Bayern Monachium, który szybko wyłożył klauzulę odstępnego w wysokości 13 mln euro wykupując zawodnika z Granady, jednocześnie pozwalając mu dokończyć sezon w macierzystym zespole. I to jest największa gwiazda zespołu Nasrydów, z którą będą musieli sobie poradzić Baskowie by myśleć o wywiezieniu trzech oczek z Estadio Los Carmenes. No i oczywiście jego vis-a-vis z formacji ofensywnej Albańczyka Mytro Uziniego (obaj po 5 bramek), to czeka Basków sporo pracy na skrzydłach. Niestety nie udało się należycie wzmocnić defensywy a w każdym razie póki co transfery nie wypaliły. Inna sprawa że poprzedni trener mało stawiał na nowo sprowadzonych zawodników bo Vallejo zagrał raptem 2 mecze, Manafa 4 a Carreras wprawdzie 10 spotkań ale w sumie 351 minut czyli prawie nic jak na 15 kolejek ligowych. Trudno zrozumieć przy takich kłopotach Granady w defensywie i hurtowo traconych bramkach, czemu Paco Jemez nie próbował tutaj zmian i forsował grę zawodnikami, którzy może byli dobrzy na drugoligowe boiska ale nie sprawdzają się na poziomie Primera Division. Jeszcze można byłoby zrozumieć sytuację gdyby zespół z Andaluzji naprawdę dużo strzelał ale wyniki w ataku wprawdzie są dobre tyle że na środek tabeli, ale w tyłach jest katastrofa bo 35 straconych bramek daje im drugi wynik od końca tuż za Almerią. Wszystko wskazuje na to że z Athletic będą dalsze problemy z tyłach bo kontuzjowany jest Vallejo a problemy zdrowotne ma inny stoper – Rubio. Poza tym również niepewny jest udział drugiego bramkarza, dobrze znanego w Athletic Raula Fernandeza. Tak więc trener Medina może mieć problem z ustawieniem swojej drużyny w najsłabszej formacji. Decyzja o tym czy zagra Rubio zapadnie pewnie dopiero przed meczem, a na razie jedynymi dostępnymi stoperami są Ignasi Miguel oraz Torrente. Po bokach zagra ją pewnie Richard Sanchez, chyba najlepiej spisujący się defensor zespołu z Andaluzji oraz Neva. Ciekawe może być zestawienie drugiej linii bo nowy szkoleniowiec w roli defensywnego pomocnika próbuje portugalskiego bocznego obrońcę Manafę i być może zagra on z Athletic na tej pozycji. Oznaczałoby to że zespół mógłby przejść na ustawienie bazowe 4-3-3 albo 4-2-3-1 z 4-4-2 jakie preferował poprzedni szkoleniowiec. Wtedy w obronie Wtedy z składzie jako drugi pivot powinien się pojawić Gumbau a przed nimi nieco wysunięty Sergio Ruiz albo Villar. Atak to Boye na szpicy wsparty po bokach przez Uzuniego i Zaragozę. W defensywie zespół powinien przechodzić na 4-1-4-1. Czy to się sprawdzi przeciwko Athletic zobaczymy, tak samo jak to czy Medina coś poprawił w w grze zespołu. Tak czy tak największe zagrożenie będzie po bokach ofensywy gdzie operują Zaragoza i Uzuni, którzy lubią schodzić do środka pola. Jak uda się ich powstrzymać oraz nie dopuścić do centr do Lucasa Boye to będzie można myśleć o wygranej, gdyż przyciśnięcie słabej obrony prędzej czy później doprowadzi ją do popełnienia błędu, który oczywiście należy jeszcze wykorzystać.

Zadanie na mecz z Granadą to kolejne 3 oczka. Baskowie i trener Valverde zdają sobie sprawę że najlepiej zdobywać punkty właśnie z takimi rywalami, a więc grającymi słabo, znajdującymi się w strefie spadkowej. Bo właśnie tak awansuje się do europejskich pucharów, wygrywając z zespołami niżej notowanymi, a nie z liderami tabeli gdzie trzeba włożyć najwięcej wysiłku a efekt może być żaden. Oczywiście nie znaczy to że z Granadą będzie łatwo bo rywal będzie zdeterminowany i będzie chciał się pokazać pod wodzą nowego trenera, szczególnie na własnym obiekcie. Na razie Athletic w zespołami ze strefy spadkowej ma dobre wyniki bo wygrał bez problemów z Almerią oraz po świetnym meczu z Celtą Vigo. Tyle że oba mecze miały miejsce na własnym obiekcie. Teraz czas na pierwszy wyjazd na taki mecz. A zespół popularnych Nasrydów już pokazał u siebie pazur potrafiąc remisować z Barceloną i Betisem. Stąd przed Valverde naprawdę poważne zadanie, a więc nie tylko odpowiednie ustawienie zespołu na ten mecz ale również odpowiednie nastawienie mentalne. Bo wszyscy znamy „potencjał" Athletic w tym temacie a więc popadnięcie w samozachwyt. Jeśli chce się awansować do Europejskich Pucharów to na to nie ma miejsce tylko na ciężką pracę na boisku. Podopieczni trenera Txingurriego nawet nie będą mogli tłumaczyć ewentualnej straty punktów zmęczeniem bo w czwartkowy wieczór w całości grali rezerwowi, a jeśli na boisko weszli piłkarze pierwszego składu to raczej tylko po to żeby rozprostować nogi i trochę pobiegać nie mając przerwy w treningach. Braki w składzie też nie będą wymówką bo wprawdzie kontuzjowani są Yeray, Vesga, Dani Garcia i ostatni, który doznał drobnego urazu w meczu z Cayon – Adu Ares ale odpowiednie zastępstwo w składzie jest i powinno wystarczyć na taki zespół jak Granada. Po sobotnim treningu trener Valverde podał następującą listę zawodników, którzy wieczorem polecieli do Granady i na miejscu zgrupowania w Hotelu Barcelo Carmen zameldowali się około godziny 21.00 gdzie spędzą całą noc i ostatnie godziny przed niedzielnym meczem:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Paredes, Lekue, Yuri, De Marcos, Imanol, Nolaskoian
Pomocnicy: Berenguer, Sancet, Galarreta, Herrera, Raul Garcia, Prados, Unai Gomez, Jauregizar, Olabarrieta
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Villalibre.
Miejsce nieobecnego Adu Aresa zajął Olabarrieta. Po całkiem niezłym występie z Cayon oraz zaprezentowaniu się na treningach Txingurri zdecydował się również na Jauregizara. Może młody pomocnik zagra w kolejnym meczu wchodząc z ławki rezerwowych bo akurat pomocników w zespole aktualnie trochę brakuje i dobre by było ogrywać kolejnych, oczywiście przy dobrym wyniku, a taki miejmy nadzieję będzie na Los Carmenes. Jedyna niewiadoma w podstawowej jedenastce w porównaniu do poprzedniego meczu z Rayo to obsada lewej strony obrony. Yuri grał cały mecz z Cayon i nie wiadomo czy Valverde zdecyduje się ponownie na niego, tym razem na lewej obronie a nie na środku czy też ponownie zagra Lekue.

Faworytem tego spotkania jest ekipa Los Leones. Oczywiście pod warunkiem że właściwie podejdzie do swoich obowiązków, a także trener Valverde odpowiednio opracuje strategię na powstrzymanie bardzo aktywnych dwójki skrzydłowych rywali czyli Uzuniego i Zaragozy. Jeśli to się uda i zespół zagra na swoim optymalnym poziomie to nie powinno być problemów z wygraną. Tyle że absolutnie nie można zlekceważyć przeciwnika, który ma atuty, szczególnie w ofensywie, gdzie może strzelić sporo bramek. A na swoim stadionie na pewno zaatakuje. Baskowie potrzebują teraz jak najwięcej punktów zdobyć do końca roku by móc spokojniej przygotowywać się do kolejnej fazy Copa del Rey, gdzie będą nie tylko silniejsi rywale ale trzeba będzie grać systemem środek tygodnia – weekend, a to trudne do pogodzenia dla każdego zespołu i o stratę punktów nie jest łatwo. Tym bardziej że czekają drużynę ciężkie mecze. Miejmy nadzieję że Los Leones przywiozą dobry wynik z z Estadio Los Carmenes i nie zawiodą swoich fanów, pokazując że trzeba się z nimi poważnie liczyć w walce o europejskie puchary w tym sezonie.

Przewidywane składy:
Granada: Andre Ferreira – Ricard, Miquel, Torrente, Neva – Manafa, Sergio Ruiz, Gumbau, Bryan Zaragoza, Boye, Uzuni.
Trener: Alexander Medina

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Herrera, Galarreta – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 10.12.2023 godz. 16.15
Miejsce: Granada, Estadio Los Carmenes (poj. ok 23 tys.)
Sędzia: Ortiz Arias