Październik za nami, wstyd w Copa del Rey tak samo a przed nami kolejny mecz w La Liga. Podobnie jak tydzień wcześniej tak i tym razem Los Leones zagrają w niedzielny wieczór o 18.30 i również z zespołem z Communidad Valenciana. Różnica taka że mecz odbędzie się na wyjeździe, a rywalem będzie drugi reprezentant regionu w La Liga a więc Villarreal. Ekipa Żółtej Łodzi Podwodnej kiepsko spisuje się w rozgrywkach i ma potężny kryzys sportowy więc szansa na wygraną jest na pewno większa niż zazwyczaj. Tyle że Los Leones też nie poczynają sobie najlepiej więc co zobaczymy na Estadio de La Ceramica to loteria bo może być i naprawdę dobry mecz albo i kaleczenie futbolu z którym mamy do czynienia w przypadku gospodarzy od początku sezonu a Athletic od nieco ponad miesiąca gdy zaledwie zremisowali z Getafe. Spotkanie poprowadzi Cuadra Fernandez.

W poprzedniej kolejce obie ekipy zapunktowały, tyle że Villarreal zdobył komplet punktów na Granadzie, natomiast Athletic zaledwie jedno oczko w meczu z Valencią. Jednak do zadowolenia obydwu zespołów daleko bo o ile Żółta Łódź Podwodna na pewno ma cenniejsze zwycięstwo wyjazdowe to na pewno trudno o optymizm gdy po pół godzinie gry niemal traci się prowadzenie 0-3 (Moreno - 18' i 23' – karny, Sorloth) w przeciągu 5 minut (29' Sanchez, 34' Uzuni) i to z drużyną, która hurtowo traci gole i zajmuje zasłużone przed ostatnie miejsce w tabeli. Jeszcze bardziej mieszane uczucia mają Baskowie, którzy w meczu z Valencią na San Mames wyszli na prowadzenie w pierwszej połowie meczu po strzale De Marcosa, by w drugiej części popisać się totalną niefrasobliwością i stracić dwa gole dzięki trafieniom Frana Pereza i Hugo Duro. Na szczęście Los Leones walczyli dosłownie do ostatnich sekund meczu i w 7 minucie doliczonego czasu gry wyrównali na 2-2 za sprawą Berenguera. Lepszy punkt niż nic, choć to spotkanie i tak trzeba rozpatrywać w kategorii porażki i straty punktów.

Oj ciężko idzie w tym sezonie Villarrealowi. Zespół nie dość że gra słabo to jeszcze zmaga się z plagami kontuzji, które dziesiątkują zespół. I być może to nie byłoby tak widoczne gdyby nie dyletanctwo szefostwa klubu, które znowu przesadziło z wyprzedażami, które w żaden sposób nie zostały nadrobione przez zakupy. Oczywiście jak zwykle władze klubu z Estadio de La Ceramica nie widzą winy u siebie tylko u trenera, który oczywiście pierwszy zapłacił za słabe wyniki drużyny. Quique Setien wprawdzie nie jest jakimś wybitnym szkoleniowcem ale pozbierał zespół po odejściu Unaia Emerego do Aston Villi i udało mu się zapewnić grę w Lidze Europy. Nieco szczęścia i zdrowia zabrakło w minionym sezonie do Ligi Mistrzów. W tym rozgrywkach zespół miał już powalczyć o pierwszą czwórkę, tylko problem jest taki że władze klubu nie powiedziały jak i nie zapewniły kompletnie ku temu środków. Wprawdzie sumka z transferów w księgach rachunkowych jest naprawdę imponująca bo zamyka się niemal 100 mln euro na plusie ale jakość składu pozostawia wiele do życzenia. Poza tym jakby klub osłabł w kwestiach negocjacji bo sumy jakie udało się uzyskać za swoich zawodników są co najmniej słabe. I tak za szalenie utalentowanego Nicolasa Jacksona udało się dostać od Chelsea 37 mln euro. Pau Torres kosztował Aston Villę zaledwie 33 mln euro a Samuel Chukwueze poszedł do Milanu za zaledwie 24 mln euro. Trzy filary zespołu, zawodnicy, którzy mają świetne umiejętności i wiek, który predysponuje do zrobienia kroku albo i dwóch do przodu poszli za przysłowiowe „waciki". Pozostałe transfery z klubu też jakoś niespecjalnie są zadowalające bo do Salernitany poszedł Boulaye Dia (12 mln), Everton wypożyczył Arnauta Danjumę, Manu Morlanes wylądował na Mallorce za 2,5 mln a Ivan Martin w Gironie za 2 mln. Do Osasuny wypożyczono Johana Mojicę. Na tych zawodnikach co odeszli można było wyciągnąć dużo więcej, być może nie ze wszystkich ale po kilkanaście milionów na pierwszych trzech jak najbardziej można było więcej zarobić. Szczególnie że naprawdę jeszcze Ci zawodnicy mogą się bardzo rozwinąć. Kogo pozyskano w zamian? Szczerze powiedziawszy to prawie nikogo, kto by stanowił wzmocnienie składu. Na razie tylko jeden się broni i jest nim Sorloth, który przyszedł z RB Lipsk za 10 mln euro. 27-letni norweski napastnik ma na koncie 5 bramek. Poza tym wykupiono z Girony Ramona Terratsa za 2,5mln euro. Z grającego w Championship Blackburn ściągnięto za darmo 24-letniego skrzydłowego Bena Diaza. Również bezkosztowe były transfery Santi Comesany z Rayo, Denisa Suareza z Celty i Iliasa Akhomacha z rezerw Barcy. Na środek obrony wypożyczono 23-letniego stopera z AC Milan Matteo Gabbię. Trudno tutaj dopatrzeć się jakości, a co najwyżej Ci zawodnicy nadają się na rezerwę jako zmiennicy. Kolejna sprawa to obecna kadra. Wprawdzie patrzenie niektórym piłkarzom w metryki nie wypada i wielu przypadkach nie jest to wyznacznikiem jakości ale akurat niestety w przypadku Villarrealu nie da się oszukać pewnych spraw i oszukać rzeczywistość. O ile umiejętności można dalej mieć olbrzymie to zdrowie powoli daje o sobie znać, szczególnie przy wielu latach gry na najwyższym poziomie. Tym bardziej że niektórzy z piłkarzy grających na Estadio de La Ceramica nigdy do zbyt „stalowych" nie należeli. I tak, bramkarze Pepe Reina ma już 41 lat, kapitan zespołu Raul Albiol 38 lat, Aisa Mandi – 32 lata, Alberto Moreno, 31 lat, Kiko Femenia, 32 lata, Coquelin 32 lata, Capoue 35 lat, Parejo, 34 lata, Trigueros 32 lata, Gerard Moreno 31 lat, Jose Luis Morales 36 lat. Na 24 osobową kadrę pierwszej drużyny aż 11 zawodników jest po 30 roku życia a najlepsi z nich już nawet sporo więcej. Trudno więc się dziwić że zdrowie nie dopisuje. Villarreal powinien już zacząć naturalną wymianę pokoleniową szukając następców, którzy przez te 2 – 3 lata zdołają się ograć i zastąpić weteranów a tego niestety nie widać, zarówno na boisku jak i w transferach, gdzie dominując zawodnicy, co mają bliżej 30 roku życia niż 20-tego. W bramce na szczęście jest odpowiedni następca, bo 21-letni Jorgensen spisuje się dobrze ale dalej już jest po prostu bieda. Środek obrony to 32 letni Mandi i 38-letni Albiol. Niby próbowany jest Cuenca ale jeszcze dużo czasu upłynie żeby był zdolny zastąpić swoich starszych kolegów. Na szczęście tych problemów nie ma po bokach gdzie starsi piłkarze stanowią uzupełnienie. Beznadziejnie jest w środku pola gdzie zastąpienie zawodników klasy Parejo, Coquelin, Capoue czy nawet Trigueros idzie jak po grudzie. Bo raczej wyjściem nie są tutaj Comesana i Terrats. Teoretycznie może tutaj grać Alex Baena ale wtedy będzie straszna bieda na skrzydłach. Suarez też raczej w buty Parejo nie wejdzie. Podobnie słabiutko jest w ataku bo owszem jest fantastyczny Gerard Moreno ale to niezwykle szklany zawodnik, który często łapie kontuzje i później ma kłopoty z dojściem do formy, o ile w trakcie nie złapie kolejnego urazu. Jedyne co w Villarrealu może się podobać to skrzydła, które są mocne i ma na nich kto grać. Są też jacy tacy zmiennicy, choć jak na aspirujący do miejsc pucharowych zespół jest dość słabo. Generalnie Żółta Łódź Podwodna ma problemy z głębią składu bo sprowadzeni zawodnicy nadają się co najwyżej na zmienników niż na podstawowych piłkarzy, a coraz częściej muszą ich zastępować. Stąd słabe wyniki zespołu i pożegnanie się z trenerem Setienem, który w czterech pierwszych meczach zdobył zaledwie 3 oczka za minimalną wygraną z Mallorcą i to na wyjeździe. Pozostałe mecze to wtopy z Betisem u siebie na inagurację, Barceloną również u siebie oraz Cadizem na wyjeździe. Stery na ławce trenerskiej przejął Jose Rojo Martin czyli popularny „Pacheta", znany polskim kibicom z Korony Kielce. Oczywiście łatwiej wymienić trenera niż uporać się z problemami, które zostały w zespole, a więc stosunkowo słabą kadrą. Zarząd oczywiście nie ma sobie nic do zarzucenia, a w każdym razie tyle można wyczytać z doniesień z biur klubu. Bo Pacheta raczej nie zbawi zespołu, a wyniki poprawiły się naprawdę nieznacznie. Beznadziejna gra jak została tak została tylko jest więcej szczęścia. Po przerwie na kadrę w bólach udało się pokonać u siebie beznadziejną Almerię (2-1). Później na wyjeździe przyszedł remis z Rayo, porażka u siebie z Gironą, remis w delegacji z Getafe, porażka i remis odpowiednio z Las Palmas i Alaves u siebie oraz ostatnie wyjazdowe zwycięstwo z wielkim trudem z Granadą na wyjeździe. 12 punktów po 11 kolejkach to nie jest powód do dumy zważywszy na to że Villarreal spotkał się tylko z Barcą z tych najlepszych klubów no i rewelacyjną Gironą. Czekają w kolejce jeszcze m.in. Atletico, Sociedad, Real Madryt. W Europie też jest słabo bo na inaugurację polegli z Panathinaikosem na wyjeździe, a później wygrali minimalnie z Rennes u siebie. Niestety z wiadomych przyczyn mecz z Maccabi Hajfa nie doszedł do skutku. Zobaczymy jak będzie dalej ale raczej trudno przypuszczać żeby Pacheta wzniósł klub o stopień wyżej, bo na razie jedyne co się udało to nieco oddalić od strefy spadkowej. Tym bardziej sytuacja jest skomplikowana i utrudniona że zespół cały czas musi się mierzyć z licznymi absencjami i wręcz plagą kontuzji. W meczu z Athletic praktycznie wykluczony jest udział Pino (uszkodzenie mięśnia przywodziciela lewej nogi), Denis Suareza (naderwanie mięśnia prostego uda), Coquelina (zerwane więzadła w prawym kolanie) oraz Pedrazy (uraz mięśniowy tylnej części uda). Niepewny jest udział Foytha oraz Sorlotha, którzy mają poważne problemy przeciążeniowe. Jeśli do tego dodamy fakt że kilku graczy grało w środku tygodnia w Copa del Rey to Pacheta będzie się musiał sporo natrudzić by zmontować w miarę silną i przede wszystkim będącą w dobrej kondycji fizycznej jedenastkę. Do tego jeszcze dochodzą zagrożenia dotyczące wykluczeń za żółte kartki, które grożą w kolejnych meczach Comesanie i Pino, jeśli ten ostatni się wyleczy. Jak na tak wąską kadrę to sporo problemów. Na pewno jednak zespół Villarrealu będzie groźny, wszak na kilku pozycjach ma w miarę wartościowych zmienników, tyle że tutaj rodzi się pytanie o ich formę, jak zresztą całego zespołu. Jednak na pewno nie można nikogo i niczego lekceważyć bo można się ostro przejechać. Villarreal będzie na pewno bardzo groźny w kontrataku. Trzeba bardzo uważać na stałe fragmenty gry bite przez Parejo oraz prostopadłe podania czy to do Gerarda Moreno czy też wykonywane przez tego napastnika, gdyż to nie tylko świetny strzelec ale i doskonały kreator gry. To samo można powiedzieć o Baenie, który w ostatnim meczu Athletic przegranym 5-1 na La Ceramica dał się mocno we znaki Baskom. Jak uda się ich zatrzymać i nie popełnić żadnego błędu w obronie to szansa na co najmniej punkt jest.

Athletic dopiero w czwartek wrócił z Katalonii po meczu z UE Rubi, więc trener Valverde zdecydował się dać zawodnikom wolne do piątku. Tak więc na przygotowania bezpośrednie do meczu z Villarrealem były tylko dwa dni. Z jednej strony to dużo a z drugiej mało. I szczerze mówiąc trochę trudno zrozumieć Txingurriego, który spokojnie mógł przeprowadzić pełną jednostkę treningową bo w meczu Copa del Rey zagrali głównie rezerwowi, którzy mogli odbyć odnową biologiczną. Zresztą na wolne trzeba zasłużyć a nasi kopacze po tym pojedynku zasłużyli jedynie na burę i dodatkowe jednostki treningowe aż się nauczą odpowiednio podchodzić do meczów i przede wszystkim strzelać do siatki bo to jest zmora całej drużyny z Bilbao.Na szczęście ten blamaż zakończony awansem już za nami i trzeba o nim zapomnieć, ale nie ma raczej co liczyć na jakieś konstruktywne wnioski wyciągnięte z tego pojedynku przez zawodników Athletic. Bo pod tym względem są raczej niereformowalni. No ale grać trzeba dalej a problemów zdrowotnych po tym meczu niestety ale trochę przybyło. Kontuzji pleców doznał Raul Garcia i niestety nie zdołał się wyleczyć do niedzielnego meczu. Uraz raczej nie jest groźny ale bolesny i skutecznie uniemożliwiający trening nie mówiąc już o grze w meczu. Stąd Raul pozostał w domu i nie był brany pod uwagę przy ustalaniu listy powołanych na ten mecz. To samo dotyczyło Yeraya, Yuriego oraz Andera Herrery. Za to teoretycznie do zdrowia wrócili Paredes oraz Nico Williams. Problem jest taki że po sytuacji z Yurim, który również teoretycznie doszedł do zdrowia przed meczem z Barcą zaufanie do tego jak jest faktycznie i czy Valverde wie co robi jest dużo mniejsze. Miejmy nadzieję że zawodnicy Ci są naprawdę zdrowi i będą w stanie grać a nie odnowią im się urazy wykluczające ich z gry na dłuższy czas. Bo to już by była katastrofa. W każdym razie i młodszy Williams i Aitor znaleźli się w kadrze na dzisiejsze spotkanie i polecieli w sobotni wieczór do Walencji a stamtąd wszyscy autokarem udali się do Vila-real. Lista powołanych prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Paredes, Lekue, De Marcos, Imanol, Rincon
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Galarreta, Nolaskoain, Prados, Unai Gomez
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Villalibre, Adu Ares.
W porównaniu do ostatniego meczu ligowego zmiany mogą zajść raczej tylko na jednej pozycji. Do drugiej linii powinien wrócić Vesga, który zagra obok Galarrety. Reszta składu raczej będzie w optymalnym zestawieniu bo właśnie po to trener Valverde oszczędzał zawodników w środowym pojedynku.

Ciężko wskazać faworyta tego meczu. Athletic przegrał swoje dwa ostatnie mecze wyjazdowe, z tym że trzeba uczciwie przyznać że rywale byli bardzo wymagający – Sociedad i Barcelona. Z drugiej strony Villarreal gra u siebie zatrważająco słabo, gdyż udało mu się zdobyć zaledwie 4 na 18 możliwych do zdobycia punktów. Do tego mają mocno przetrzebiony skład. Baskowie są o tyle w lepszej sytuacji że zagrają praktycznie w optymalnym zestawieniu z wypoczętymi zawodnikami podstawowej jedenastki o czym może pomarzyć Pacheta, który musiał kilku wystawić w pojedynku Copa del Rey. Z drugiej strony gra z Villarreal to loteria bo ten zespół może w każdej chwili zagrać świetny mecz i po prostu obudzić się z letargu w jakim jest. Athletic ma delikatnie rzecz ujmując niezbyt dobre wspomnienia z La Ceramica, gdzie choćby w poprzednim sezonie przegrał aż 5-1 i było to jedno ze spotkań, które wybiło z głowy marzenia Basków o europejskich pucharach. Poprzednie cztery spotkania na La Ceramica to cztery remisy i to niestety najbardziej prawdopodobny rezultat jaki jest spodziewany po dzisiejszym pojedynku, tym bardziej że w ostatnich 18 meczach wyjazdowych z tym zespołem udało się wygrac tylko raz. Statystyka na La Ceramica jest dla Los Leones bardzo niekorzystna. Łącznie zdołali tylko 3 razy wygrać, 8 razy zremisować i aż 12 razy przegrać w 23 spotkaniach. Ostatnia wygrana miała miejsce w sezonie 2017/2018 gdy dzięki trafieniom Cordoby, Ikera Muniaina i Inaki Williamsa udało się pokonać Żółtą Łódź Podwodną aż 1-3. Jest to też jeden z najbardziej ulubionych rywali starszego z braci Williamsów, który strzelił im 5 bramek. Tyle samo Inaki strzelił Atletico, o jedną więcej Betisowi i Barcelonie oraz 7 trafień zaliczył przeciwko Sociedad. Miejmy nadzieję że dzisiaj poprawi swoją statystykę w tym zakresie. Tak samo jak Ernesto Valverde, który tylko raz wygrał przeciwko Villarrealowi będąc trenerem Los Leones a miało to miejsce 29 lutego 2004 roku a strzelcem jedynej bramki był Jonan Garcia. Będzie jednak bardzo ciężko to poprawić. Miejmy nadzieję że uda się wywieźć choćby jedno oczko.

Przewidywane składy:
Villarreal: Joergensen – Femenia, Albiol, Gabbia/Mandi, Moreno – Akhomah, Capoue, Parejo, Baena – Sorloth (Brereton), Moreno.
Trener: Pacheta

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes/Nolaskoain, Imanol – Vesga, Galarreta – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.

Data: 05.11.2023 godz. 18.30
Miejsce: Vila-real, Estadio de La Ceramica (poj. ok. 25 tys.)
Sędzia: Cuadra Fernandez