La Liga przyśpiesza i przed nami pierwsza w tym sezonie kolejka ligowa w środku tygodnia. Athletic zmierzy się w tym meczu z delikatnie rzecz ujmując niewygodnym rywalem, grającym bardzo specyficzny futbol. Na szczęście spotkanie odbędzie się na San Mames gdzie przyjedzie chyba najbardziej nielubiana ekipia La Liga, a więc Getafe. W tym meczu oprócz wygranej, bez względu na to w jakim stylu będzie zachowanie zdrowia i wszystkich kości całych przed kolejnym pojedynkiem, jakim będą Wielkie Derby Kraju Basków z Realem Sociedad, już w najbliższa sobotę o godzinie 21.00. I tutaj kolejny problem a mianowicie czy Los Leones mając przed sobą taki mecz będą w stanie odpowiednio się skupić na pojedynku z ekipą trenera Bordalasa, bo w takich sytuacjach różnie z tym bywało. A o tym przekonamy się dopiero w środowy wieczór około godziny 21 gdy zabrzmi ostatni gwizdek sędziego tego meczu. Początek o godzinie 19.00 a poprowadzi go Diaz de Mera.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły walczyły na wyjeździe. Lepiej spisał się Athletic, który w pojedynku derbowym z Alaves bez problemów wygrał 0-2 za sprawą bramek Inaki Williamsa i Oihana Sanceta. Dzięki tej wygranej Baskowie umocnili się na 4 miejscu w tabeli La Liga. Getafe również grało w Kraju Basków, tyle że w Donostii gdzie w San Sebastian gościła ich ekipa Txuri-Urdin. Po naprawdę bardzo dobrym meczu podopieczni trenera Bordalasa ulegli Erreala 4-3. Drużyna Realu zdobyła bramkę już w 2 minucie ale w końcówce pierwszej części za sprawą Aleny oraz Borjy Mayorala (karny) zdołali wyjść na prowadzenie. W drugiej części jednak Jagoba Arrasate wpuścił swoich najlepszych piłkarzy i najpierw Mikel Oyarzabal wyrównał po rzucie karnym, a następnie Brai Mendez kilka minut później wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W 88 minucie kapitan Sociedad podwyższył prowadzenie wpisując się po raz drugi na listę strzelców, tym razem już po akcji, a nie z jedenastu metrów. W doliczonym czasie gry jeszcze Latasa zdołał zmniejszyć rozmiary porażki ale na wywalczenie remisu nie starczyło już i czasu i chyba sił. Dla ekipy z Los Azulones była to trzecie porażka z rzędu w trzecim wyjazdowym meczu w tym sezonie.

Chyba nie ma kibica w Hiszpanii, który by nie życzył Getafe spadku, tak samo chyba nie ma trenera, który by lubił Pepe Bordalasa. Dlatego być może Enfant terrible hiszpańskiej piłki tak pasują do siebie i świetnie się ze sobą czują. Zresztą Bordalas uratował ligowy byt Getafe w minionym sezonie gdy na 7 kolejek przed końcem objął ponownie stery po dwóch latach przerwy a jego drużyna była w strefie spadkowej, za co swoją posadą zapłacił Quique Sanchez Flores. Czy Pepe wytrzyma na tym stanowisku 5 lat jak poprzednio, tego nie wiadomo ale wiadomo że Getafe będzie znowu grało bardzo agresywny futbol ocierający się o brutalność żeby nie powiedzieć gorzej. Kibice Athletic akurat znają to z autopsji bo Athletic w latach 80-tych i początkach 90-tych grywał podobnie ale raz że było to 30 – 40 lat temu, a dwa że piłka od tego czasu mocno się rozwinęła i poszła do przodu. Można grac agresywnie, można grać twardo ale to co prezentuje Getafe jest biegunowo odległe od tej definicji a jeśli już to prezentuje jej bardzo skrajne. Oczywiście trener Bordalas nie widzi w tym nic złego, a wręcz przeciwnie narzeka na sędziów że jego zespół jest za bardzo karany albo że mecze jego drużyny trwają o wiele dłużej niż innych przez co w kilka kolejek ligowych jego piłkarze maja w nogach dodatkowe 90 minut z samych tylko dodatkowych czasów gry. Szkoda tylko że nie zadaje sobie pytania dlaczego i dlaczego to właśnie jego styl gry zespołu doprowadza do tego. Jednak pomijając już całą otoczkę to trzeba przyznać że..... jest to skuteczne, a w tym sezonie do swojej brutalnej gry Los Azulones, patrząc na wyniki i samą grę, dołączyli jeszcze sporo futbolu, więc może jest nadzieja dla tego klubu. Bordalas naprawdę w Getafe wyciągał dobre wyniki – awans do Primera Division, 8 miejsce jako beniaminek później 5, przegrywając na finiszu Ligę Mistrzów, później znowu 8 miejsce i dopiero w ostatnim roku swojej pierwszej kadencji 15 lokata. Teraz z kolei świetnie zaprezentowali się na inaugurację z Barceloną (0-0 u siebie), później gładko przegrali z Gironą, wygrali z Alaves (znowu u siebie), stoczyli twardą i świetną walkę z Realem na wyjeździe (wygrywali od 11 minut 0-1 i dopiero w drugiej połowie dali sobie wbić 2 gole w tym zwycięską w doliczonym czasie gry), pokonali po bardzo dobrym meczu Osę (3-2 u siebie) no i ostatni mecz na wyjeździe z Sociedad. Bo być może będę adwokatem diabła ale naprawdę szkoda takiego klubu na Segunda Division, tylko przez to że grają tak jak grają. Bo poza tym Los Azulones to naprawdę świetnie poukładany klub, dysponujący świetną bazą treningową i fajnym stadionem, zdrowymi finansami, bardzo dobrą organizacją, ludźmi na stanowiskach, którzy jak to mówią „wiedzą co się z czym je" itd. Tylko ten trener i ta gra..... Wprawdzie Getafe zawsze grało pragmatyczną do bólu piłkę, i to od kiedy awansowali do La Liga ale w pewnym momencie poszło to zdecydowanie w złą stronę. Tyle że raczej nikt tego nie zmieni dotąd dopóki będą wyniki a w tym sezonie póki co są bo 7 oczek po 6 meczach to całkiem niezły wynik patrząc z jakimi rywalami grali i gdzie. Dodatkowo łatkę „złych chłopców" wzmacniają transferami, choć trzeba przyznać że tutaj akurat świetną robotę wykonują osoby odpowiedzialne za sprowadzanie zawodników. Bo wyciągnąć, wprawdzie na wypożyczenie taki talent jak Mason Greenwood z ManUtd to trzeba mieć dar przekonywania i po prostu umieć. Tyle że zawodnik ten ma parszywą reputację (oskarżenia o gwałt, napaść i parę innych występków) i do tego nie trenował z zespołem i nie grał przez ostatnie 18 miesięcy ale to i tak nie umniejsza temu że ma naprawdę spore umiejętności a charakterem i reputacją pasuje do Bordalasa i jego stylu gry jak ulał. A skoro jesteśmy przy transferach to zespół został naprawdę nieźle wzmocniony choć kilka transferów było co najmniej dziwnych. Np. wykupienie Portu za 3,5 mln z Sociedad (prawdopodobnie przymusowa klauzula po wypożyczeniu) by go następnie za 1,5 mln sprzedać do Girony. Sprowadzenie młodego Altimiry za darmo z Sabadell by zaraz go sprzedać do Betisu za 2 mln. Przynajmniej rachunek ekonomiczny się zgadza bo wyszli na tym na 0. Poza tym na plus. Udało się wykupić po wypożyczeniu dwójkę stoperów – Alderete i Gastona Alvareza. Z Cadiz z kolei za darmo przyszedł napastnik Choco Lozano. Reszta to wypożyczenia ale bardzo interesujące i pasujące do Getafe a więc zawodnicy raczej nie grzeszący „delikatną grą". Z Sevilli przyszli ofensywny pomocnik Oscar Rodriguez i prawy obrońca Jose Carmona a z Sociedad lewy obrońca Diego Rico. Ściągnięto również rezerwowego bramkarza z UD Ibiza – Daniela Fuzato. Po stronie ubytków to w zasadzie poza wspomnianymi już Altimirą i Portu odszedł Munir do Las Palmas. Reszta to raczej zawodnicy drugoplanowi, a więc raczej żadna poważna strata. Getafe więc dysponuje naprawdę dobrą linią defensywną, środkową i napadem a jedyne czego im brakuje to skrzydłowych bo jest tylko jeden – Greenwood. No ale Bordalas sobie z tym bardzo dobrze radzi bo jego rolę mogą pełnić zarówno boczni obrońcy jak i napastnicy bo Jaime Mata czy Borja Marola spokojnie dobrze radzą sobie na tej pozycji. Zresztą taktyka jaką stosuje szkoleniowiec Getafe to głównie 4-3-3 albo 4-4-2, w której zawsze jest miejsce dla dwójki defensywnych pomocników a trzeci pełni rolę albo ofensywnego albo schodzi na skrzydło. Zresztą trzeba też Bordalasowi oddać to że potrafi dostosować grę do tego co posiada w składzie i tak ustawić zespół, że nie widać braków. Do tego dołącza świetnie wykonywane stałe fragmenty gry, które w przypadku problemów z rozegraniem piłki i kreacją sytuacji w ataku mogą się stać naprawdę śmiertelną bronią. Ale naprawdę szkoda że Getafe i ich trener bardziej koncentrują się na zadaniu krzywdy rywalowi niż na własnej grze bo potencjał na całkiem fajną piłkę w zespole jest. No ale jak już wspomniałem wcześniej skoro taki a nie inny styl przynosi skutek i jest efektywny to nikt nie będzie tego zmieniał. Zresztą trudno też posądzać Bordalasa o umiejętność innego stylu gry bo miał okazję przez sezon trenować Valencię, mając do dyspozycji bardziej technicznych piłkarzy i możliwość gry ładniejszej dla oka piłki, a próbował ekipę Ches „zgetafić", co na szczęście mu się nie do końca powiodło. Jedyne co w tym sezonie szwankuje w Getafe to obrona i tutaj Bordalas ma sporo problemów bo jego taktyka zobrzydzania gry polegała na właśnie bardzo defensywnej grze i zamurowaniu dojścia do własnej bramki a w ataku gra na zasadzie „jakoś to będzie" i „a nuż coś wpadnie". Los Azulones stracili jak dotąd 11 bramek. Nigdy za kadencji tego trenera jego zespół nie stracił tylu bramek na początku sezonu (po 5 w rozgrywkach 2017/2018, 2018/2019 i 2020/2021 oraz 9 w 2019/2020). Inna sprawa że lepiej jest w ataku gdzie poprawiono skuteczność bo też 8 goli na tym etapie sezonu to novum w przypadku zespołu z Coliseum Alfonso Perez. A może to zwiastun „nowego" Getafe i „nowego" Bordalasa? Lepiej z ocenami poczekać do końca sezonu bo jak to mówią jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zobaczymy też jak to będzie wyglądało na San Mames w dzisiejszym meczu. Szkoleniowiec gości nie będzie mógł skorzystać z dwóch zawodników – kontuzjowanych Enesa Unala, a więc najlepszego snajpera zespołu oraz Luisa Milli. Nieobecność tego pierwszego to na pewno spory problem ale też napastników w talii kart Bordalasa jest sporo więc można spokojnie znaleźć zastępstwo. Pytanie tylko jak szkoleniowiec ustawi swoją drużynę i jakich zmian dokona, bo w to że będą rotacje to raczej nie ma wątpliwości. Dziennikarze spodziewają się zmian w środkowej linii gdzie powinien pojawić się Arambarri oraz w ataku gdzie będzie biegał jeden napastnik i prognozują że będzie to Latasa. Poza tym być może zmiany będą na bokach obrony, chociaż z drugiej strony Rico i Damian Suarez to kluczowi zawodnicy w ofensywie na bokach gdzie idzie naprawdę sporo akcji. W każdym razie na pewno jedynymi pewniakami są Djene na pozycji defensywnego pomocnika, Soria na bramce, Maksimović jako „box to box" i Carlos Alena jako rozgrywający. Największy za to wybór jest w obronie gdzie Bordalas ma sporo wartościowych graczy i najszerszy wybór. Może od pierwszej minuty zobaczymy Oscara Rodrigueza i Masona Greenwooda. W każdym razie tak czy tak Getafe będzie ciężko pokonać i czeka Basków naprawdę ostra walka. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na stałe fragmenty gry, które są potężną bronią Los Azulones oraz szybkie kontry, szczególnie skrzydłami oraz centry w pole karne.

Mecz z Getafe będzie dość problematyczny dla Basków z dwóch powodów. Pierwszy to taki że trzeba będzie rotować składem przed bardzo prestiżowym i ważnym pojedynkiem w sobotni wieczór gdzie Athletic zmierzy się z Realem Sociedad na wyjeździe oraz z drugiego prozaicznego powodu a więc klasę rywala z jakim przyjdzie się zmierzyć, a właściwie walczyć bo raczej na taki styl trzeba się przygotować. Tym bardziej że punkty zdobyte na San Mames z Los Azulones są naprawdę bardzo potrzebne. Szczęście w nieszczęściu jest takie że dwaj najdelikatniejsi zawodnicy pierwszej drużyny wykluczyli się z tego meczu. Mowa tutaj o Galarrecie i Nico Williamsie. Na szczęście w przypadku obydwu zawodników są też dobre wieści bo wprawdzie Inigo nie zagra z Getafe i prawdopodobnie z Realem ale powinien być gotowy na Almerię, natomiast Nico trenował już z zespołem i raczej powinien bez problemu zdążyć na sobotni mecz, a być może nawet na środowe zawody, choć wystawienie go byłoby chyba zbyt ryzykowne. Valverde będzie miał spory dylemat z tym jak zestawić podstawową jedenastkę w środowym meczu bo musi mieć na uwadze kolejne zawody. Niestety gorzej jak do tego tak samo podejdą zawodnicy Los Leones bo niestety wiadomo jak to się kończy w przypadku zespołu z Bilbao – klasyczną wtopą w najmniej odpowiednim momencie. To problem znany od lat i żaden trener nie potrafi sobie z tym poradzić. Zawodnicy Athletic mając w perspektywie ważny mecz i prestiżowego rywala często grają na pół gwizdka, a jak mają jeszcze dobra serię spotkań i są w dobrej formie to wydaje im się że mecze same się wygrają i nie trzeba się będzie specjalnie męczyć gdyż są już tak świetnie. Nic bardziej mylnego. Tym bardziej że rywal w tym meczu jest bardzo groźny i co pokazał w minioną niedzielą na Reale Arena, potrafi strzelać na wyjeździe i napsuć sporo krwi. Jak to przezwyciężyć to trudno powiedzieć ale to będzie kolejne podejście do tego problemu i może tym razem jakoś się uda. A naprawdę dobrze by było podejść do meczu na Reale Arena z jeszcze jednym zwycięstwem na koncie bo to byłby naprawdę potężny zastrzyk optymizmu przed tym pojedynkiem, tym bardziej że Athletic nie wiedzie się ostatnio z Sociedad. No ale to dopiero w sobotę a na razie wyzwanie w postaci skupienia się na meczu z Getafe i walką o potrzebne ligowe punkty. I tutaj pojawiają się problemy, dokładnie 3 problemy. O ile znalezienie następcy dla Nico Williamsa nie było tak trudne bo akurat na lewej flance skrzydłowi są i nie jest to tak newralgiczny punkt w zespole to już drugi problem z jakim musi się zmierzyć Txingurri jest o wiele poważniejszy, a więc środek pola i znalezienie partnera dla Vesgi i to większej ilości meczów bo badania przeprowadzone po meczu z Alaves niestety potwierdziły że uraz mięśniowy jest jednak poważniejszy i Inigo wróci dopiero po przerwie na kadrę. W walce z Getafe potrzeba nie tylko finezji ale i siły fizycznej. Idealnym kandydatem wydaje się być Dani Garcia ale to by mocno zaburzyło grę do przodu bo to raczej bardziej defensywny pomocnik a przy braku Nico po prostu ucierpiały by zdolności ofensywne zespołu. Z kolei nie wiadomo w jakiej formie jest Ander Herrera i jak z jego zdrowiem bo o ile na pewno ma inklinacje do gry ofensywnej to mając w pamięci poprzedni sezon niekoniecznie będzie w stanie podołać fizycznie. Poza tym zmienników raczej na tą pozycję brak. Chyba że Valverde zdecydowałby się na powrót do ustawienia 4-3-3 z jednym defensywnym pomocnikiem oraz Sancetem z Muniainem w środku pola jako ofensywnymi pomocnikami. Ale raczej się na to nie zanosi. Przydałoby się zrobić również rotacje na kilku innych pozycjach bo np. Vivian gra w zasadzie wszystko od początku rozgrywek, podobnie Inaki, Vesga. Dobrze by było dać wypocząć zawodnikom przed meczem z Sociedad. Jak to wyjdzie i jaki pomysł na ten mecz ma Valverde to się okaże. W każdym razie wybór podstawowej jedenastki będzie miał spośród następujących piłkarzy, których powołał na dzisiejszy mecz:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Paredes, Yeray, Lekue, Yuri, De Marcos, Imanol,
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Herrera, Raul Garcia, Prados, Unai Gomez
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Guruzeta, Villalibre, Adu Ares.
W składzie jak widać jest 22 zawodników i patrząc na listę trener nie zdecydował się na powołanie kogoś z rezerw. A szkoda bo może byłaby szansa przy dobrym wyniku by na murawę wszedł np. Bita albo Gerre. No ale cóż, taki wybór Txingurriego. Ciężko wytypować skład jaki wyjdzie na ten mecz bo pomysły Txingurriego są czasami naprawdę dziwne. Można spodziewać się rotacji w bramce gdzie zagra Agirrezabala. Również w obronie dobrze byłoby dać odpocząć Vivianowi i mogliby zagrać Paredes z Yerayem wspierani po bokach przez dwójkę rezerwowych – Lekue i Imanola, który miał dobry początek sezonu. W drugiej linii raczej zagra Vesga a partnerował mu będzie Herrera. W ataki też raczej bez większej rewolucji choć może na pozycji mediapunta zagra Raul a wysuniętym napastnikiem będzie Villalibre. Na skrzydłach raczej bez mian i zagrają Inaki z Alexem Berenguerem. Miejmy nadzieję że Valverde jeszcze bardziej podkręci statystykę punktów bo to drugi najlepszy start zespoły od czasu wprowadzenia 3 punktów za zwycięstwo. Również 13 oczek po 6 meczach Los Leones mieli.... rok temu. Wcześniejsze najlepsze starty zanotowali również pod okiem Valverde (sezony 2013/2014 i 2016/2017 po 12 oczek). I miejmy nadzieję że zaprowadzi to zespół do upragnionych europejskich pucharów.

To będzie bez wątpienia ciężki mecz dla Basków, w którym o wyniku może zadecydować jedna bramka. Naprawdę z Getafe gra się bardzo nieprzyjemnie, to szalenie nieprzyjemna drużyna, więc trudno tutaj za faworytów uznać podopiecznych trenera Valverde. Zresztą w ostatnich 12 meczach czy to na Coliseum Alfonso Perez czy na San Mames, Los Leones wygrali z Los Azulones zaledwie jeden pojedynek, ponosząc dwie porażki i aż dziewięć spotkani było remisowych. Jedyne zwycięstwo to 5-1 na San Mames, 25 stycznia 2021 roku za kadencji Marcelino, który celowo spóźnił się na początek meczu by nie musieć się witać z Bordalasem, z którym się nie znoszą. Trener Athletic przegapił pierwszą bramkę strzeloną przez Cucurellę już w pierwszej minucie spotkania. Później już był koncert zespołu z Bilbao a bramki strzelali Raul Garcia (2), Yeray, Berenguer oraz De Marcos. Zapewne nikt nie miałby nic przeciwko żeby dzisiejszy mecz zakończył się takim samym wynikiem.

Dzisiejszy mecz będzie wyjątkowy dla Ikera Muniaina, który jeśli wyjdzie na murawę to zrobi to po raz 541 w rozgrywkach ligowych. Tym sposobem zrówna się z legendą Athletic – Txetxu Rojo I, a przed nim pozostanie już tylko jeden człowiek, bramkarz legenda Iribar, który ma na koncie 614 spotkań. Zapewne Iker byłby bliżej popularnego „El Chopo" gdyby nie dwie koszmarne kontuzje więzadeł w kolanie jakich nabawił się w 2015 i 2017 roku i które kosztowały go absencję przez większość sezonu. Może Iker z tej okazji sprawi sobie prezent jubileuszowy i strzeli bramkę, swoją pierwszą przeciwko Getafe gdyż jest to jedyna drużyna z La Liga, której nie miał okazji trafić do siatki.

W przerwie meczu Atheltic zaplanował również wręczenie tegorocznej nagrody „One Club Man Award", którą otrzyma z rąk Iribara - Joao Domingos da Silva Pinto, czyli po prostu Joao Pinto, legendarny obrońca FC Porto. Portugalczyk spędził w zespole Smoków 16 sezonów i rozegral 587 spotkań, co stanowi rekord w 130 letniej historii klubu z Portugalii. W swojej karierze zdobył 9 tytułów Mistrza Portugalii, 4 Puchary, 8 Superpucharów oraz Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny – wszystko w 1987 roku. W kadrze narodowej roegrał 70 spotkań w tym 48 razy jako kapitan. Tym samym stoper dołączy do innych graczy uhonorowanych w ten sposób przez Athletic – Matthew Le Tissiera (2015), Paolo Maldiniego (2016), Seppa Maiera (2017, Carlesa Puyola (2018), Billego McNeilla (2019). Ryana Giggsa (2020), Ricardo Enrique Bochiniego (2022) oraz zawodniczek Malin Mostrom (2019), Pia Wunderlich (2020), Jennifer Zietz (2022) i uhonorowanej w tym roku Matilde „Mati" Martinez.

Przewidywane składy:
Athletic: Agirrezabala – Lekue, Yeray, Paredes, Imanol – Vesga, Herrera – Inaki Williams, Raul Garcia, Muniain – Villalibre.
Trener: Ernesto Valverde

Getafe: Soria – Damian, Duarte, Alderete, Rico – - Djene - Alena, Maksimovic, Arambarri, Carmona – Latasa.
Trener: Pepe Bordalas

Data: 27.09.2023 godz. 19.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (Poj. 53332)
Sędzia: Diaz de Mera