Pierwsze koty za płoty i zapominamy o porażce z Realem Madryt. Przed nami druga kolejka rozgrywek i kolejny mecz z gatunku nie tylko tych bardzo trudnych ale i prestiżowych. Los Leones pojadą do niedalekiej Pampeluby by spotkać się z Osasuną. Pojedynek dwóch baskijskich drużyn w tym sezonie będzie miał dodatkowy podtekst bo właśnie to kosztem ekipy Valverde, zawodnicy z Navarry awansowali do europejskich pucharów. Dodatkowego smaczku dodaje afera z wykluczeniem drużyny z El Sadar z eliminacji do Ligi Konferencji, do której ostatecznie nie doszło dzięki odwołaniu do TAS, który zmienił decyzję UEFA. Oskarżenie o rzekomy donos padło na drużynę Athletic jako najbardziej zainteresowaną wykluczeniem Osy i mimo jasnych deklaracji RFEF. LFP, UEFA, Athletic i nawet Osy kibice przecież wiedzą swoje i cytując klasyka „nic ich nie przekona że białe jest białe a czarne jest czarne". Tak więc atmosfera w tym meczu będzie gorąca, presja też ale pytanie czy zawodnicy udźwignął ciężar presji i pokażą dobry futbol bo z tym w meczach derbowych bywa różnie, tym bardziej że Osa może być myślami w meczu play-off o awans do rozgrywek grupowych a Athletic w jakiej jest formie to widzieliśmy w pojedynku z Królewskimi. Oby jednak było to spotkanie warte prime time'u w jakim będzie rozgrywane a więc o 21.30 w sobotni wieczór. Poprowadzi je Munuera Montero.

W poprzedniej kolejce o wiele lepiej spisała się drużyna Jagoby Arrasate. Osa pojechała do Vigo gdzie bez problemów pokonała Celtę 0-2 a łupem bramkowym podzielili się Ruben Garcia i Moi Gomez. W meczu Los Leones padł taki sam wynik i tez dla gości tyle, że niestety gospodarzem w tym przypadku byli podopieczni trenera Valverde a gole strzelali Rodrygo i Bellingham. Bardzo marnym usprawiedliwieniem może być fakt że na San Mames gościł Real Madryt a zespół ten zawsze niezwykle trudno jest pokonać. Tyle że Athletic zagrał po prostu tragicznie a rywal tym razem był jak najbardziej do pokonania bo też zagrał po prostu słabiutko.

Osasuna po 16 latach wraca do Europejskich Pucharów a dokładnie do Ligi Konferencji. Przed nią już w najbliższy czwartek starcie z bardzo mocnym przeciwnikiem jakim będzie belgijski Club Brugge i to na El Sadar więc szansa na wypracowanie przewagi przed rewanżem za tydzień na boisku rywala. Jednak to na pewno nie znaczy że Osa potraktuje dzisiejszy mecz ulgowo. Raczej można się spodziewać tego w stosunku do ekipy z Valenci, z którą się spotka tydzień później. W dniu dzisiejszym będzie walka na całego. Osasuna w letniej pretemporadzie nie szalała zbytnio jeśli chodzi o transfery bo i takiej potrzeby nie było. Skupiono się na utrzymaniu stanu posiadania a do tego dokonano niewielkich korekt w składzie. Na pewno sporą stratą jest odejście Abde, który wrócił po wypożyczeniu do Barcelony. Poza tym reszta raczej na plus. Do Rayo poszedł stoper Aridane a do Alaves oddano bez żalu Kike Garcię. Do Atletico wrócił wypożyczony Manu Sanchez. Tyle jeśli chodzi o odejścia z klubu. Jeśli chodzi o nowych piłkarzy do na pewno sporym wzmocnieniem powinno być przyjście stopera Alejandro Cateny, wyróżniającego się w minionym sezonie zawodnik Rayo. Również niezłym transferem wydaje się być zakup utalentowanego napastnika Betisu – Raula Garcii, za 6,5 mln euro. Gorszy od Kike Garcii na pewno nie będzie ale może się rozwinąć bo talent na pewno ma. Najlepszym dowodem jest 19 bramek i 8 asyst w zeszłym sezonie w Segunda Division na wypożyczeniu w Mirandes, które do tuzów ligowych nie należało. To zresztą transfer z cyklu „Last Minute" bo przeprowadzony bardzo niedawno. Całość uzupełniają lewoskrzydłowy Leganes – Arnaiz, ściągnięty z rezerw Jorge Herrando oraz wypożyczony prawy obrońca Villarrealu – Johan Mojica. Tak jak wspominałem, jest to tylko kosmetyka i jednak najważniejsze jest utrzymanie najważniejszych piłkarzy z zeszłego sezonu. Dzięki temu przy wsparciu nowych zawodników a także utalentowanej młodzieży Osa ma szansę ponownie powalczyć o awans do pucharów a nawet spróbować zaistnieć w Lidze Konferencji o ile przejdzie FC Brugge. Jedynym problemem może być małe doświadczenie w takich rozgrywkach nie tylko piłkarzy ale przede wszystkim trenera. Wychowanek i były opiekun Sociedad ma za sobą epizod w Lidze Mistrzów w trakcie swojej niewiele ponad rocznej przygodzie z Txuri-Urdin. Udało mu się pokonać w play-offach Olimpique Lyon ale gra w grupie była katastrofą bo zespół zajął ostatnie miejsce z tylko jednym punktem na koncie. A wtedy miał w zespole naprawdę olbrzymi potencjał o którego trzonie stanowili tacy zawodnicy jak Griezmann i Carlos Vela. Tyle że wtedy to nie Arrasate wywalczył miejsce w lidze dające grę w pucharach a Philippe Montagnier, który jednak tuż po tym zrezygnował z pracy, gdy okazało się że w związku z tym awansem nie będzie mógł liczyć na prawie żadne wzmocnienia. Teraz jednak awans jest już autorstwa Arrasate, który od pięciu lat sukcesywnie buduje Osę i jak na razie efekty są naprawdę bardzo dobre bo postępy widać naprawdę spore. Na pewno szkoleniowiec ma więcej doświadczenia i teraz czas na kolejny krok czyli drugie podejście do rozgrywek europejskich. Zadanie o tyle łatwiejsze że to jednak Liga Konferencji a nie Liga Mistrzów ale też trzeba dać z siebie wszystko. No i pogodzić to z rozgrywkami krajowymi co nie jest łatwe. Jak to wyjdzie zobaczymy ale można powiedzieć że przesłanki do tego by to zagrało są bo w składzie trener ma praktycznie po dwóch zawodników na każdą pozycję, z których żaden nie odbiega umiejętnościami od swojego rywala do podstawowej jedenastki. To naprawdę, na tle innych zespołów w La Liga spory komfort i tylko trzeba tym odpowiednio zarządzać. Na razie jednak jak jednogłośnie mówią w Pampelunie najważniejszy jest dobry start w La Liga i kolejny krok jakim jest mecz z Athletic a dopiero później pomyśli się o Lidze Konferencji. A początek rozgrywek naprawdę się udał, choć Celta od lat leci coraz niżej i gra coraz słabiej. Tak czy tak jednak wygraną na wyjeździe trzeba cenić. Szczególnie że punkty są tym bardziej bezcenne, że kalendarz nie rozpieszczał drużyny bo pierwszą część pierwszej rudny do najłatwiejszych zaliczyć nie można. Do październikowej przerwy na kadrę drużyna rozegra jeszcze 7 kolejek w których zmierzy się poza Athletic również z Valencią (wyjazd), Barceloną (dom), Getafe (w), Sevillą (d), Atletico (d), Deportivo (w) i Realem Madryt (w). Jeśli do tego dojdą mecze w Lidze Konferencji to każda wygrana będzie na wagę złota. I dlatego w meczu z Athletic raczej należy się spodziewać najsilniejszego na ten moment składu zespołu. Jedynym zawodnikiem kontuzjowanym jest Brasanac. Prawdopodobnie dostępny dla trenera będzie Kike Barja, który po ostatnim meczu miał sporej wielkości krwiaka na nodze ale intensywna rehabilitacja i specjalistyczne treningi spowodowały, że piłkarz już w czwartek trenował prawie normalnie. No ale akurat obaj to rezerwowi więc ich ewentualna absencja nie wpłynie na siłę uderzeniową gospodarzy. Podstawowa jedenastka niewiele zmieniła się w porównaniu do tego co widzieliśmy w zeszłym sezonie. Największe wzmocnienia dotyczyły defensywy i tutaj powinniśmy zobaczyć dwójkę nowych nabytków a więc Catenę na środku oraz Mojicę na lewej flance. Skład uzupełnię kapitan drużyny David Garcia oraz Pena. Na bramce powinien się pojawić Herrera. Przed nimi będzie ustawiony Torro jako jedyny typowo defensywny pomocnik a partnerować mu będzie nieco wysunięty Moncayola. Czwórkę ofensywną powinni stworzyć Oroz jako mediapunta wpieran po bokach przez Moi Goeza oraz Rubena Garcię. W ataku wystąpi Budimir. Na koniec jeszcze jedna informacja, tym razem dotycząca trenera Osy Jagoby Arrasate. Jest to obecnie drugi najdłużej prowadzący klub z Pampeluny trener w historii. Pojedynkiem z Celtą Vigo przegonił Javiera Aguirre, obecnego szkoleniowca Mallorki i ma na koncie 153 spotkania. Przed nim jest już tylko Zabalza ale strata do tego szkoleniowca jest naprawdę spora bo prowadził On Osę w aż 277 meczach ligowych.

O ile sama porażka z Realem nie wzbudziła jakiegoś zdziwienia bo można było jej się spodziewać to już takiej postawy Los Leones na własnym boisku nie i gromy jakie padły na głowy piłkarzy były jak najbardziej uzasadnione. Tym bardziej że wyglądało to wszystko tak jakby im się po prostu nie chciało. No może poza jednym zawodnikiem – Galarretą, który chciał się pokazać swoim kibicom. Tyle że bez wsparcia niewiele mógł zdziałać choć sam zagrał naprawdę dobrze. Teraz czas by do niego dołączyła reszta zawodników. Pytanie czy jest w stanie bo Valverde wcale nie pomaga nie tylko w zestawianiu składu ale i w zmianach, a także w powołaniach. Choć w przypadku tych ostatnich trochę ogranicza go wybór bo lista kontuzjowanych zawodników na tyle się zmniejszyła że już musi łatać dziury piłkarzami rezerw. Do kontuzjowanych Daniego Garcii, Yeraya i Yuriego dołączył w czwartek Nolaskoain. Nasz obrońca może mówić o prawdziwym pechu gdyż skręcił nogę w kolanie. Dokładnie skręceniu uległ zewnętrzne ścięgno krzyżowe i zawodnik czeka na dalsze badania i określenie długości rekonwalescencji, która w najgorszym przypadku może potrwać kilka dobrych tygodni. To prawdziwy dramat tego piłkarza, który był coraz bliżej podstawowej jedenastki i wydawało się że może w meczu z Osasuną Txingurri na niego postawi bo prezentował się naprawdę obiecująco na treningach a i trener ustawiał go w teoretycznie tej silniejszej drużynie. Niestety jak pech to pech. W jego miejsce ściągnięto z rezerw Egiluza, 21-letniego stopera, który brał udział w letniej pretemporadzie i zagrał w meczach z Chivas i Celtikiem. Jest to spory kłopot bo na dzień dzisiejszy Txingurri dysponuje tylko dwoma nominalnymi stoperami. W ostateczności może przestawić tam Pradosa, który był próbowany na środku obrony i to z całkiem niezłym skutkiem. Miejmy nadzieję że Nolaskoainowi nic groźnego nie będzie ale niestety kontuzje mocno odbijają się na jego karierze i nie może wykorzystać odpowiednio swojego talentu. Trochę przypomina to przypadek Galarrety, tyle że na szczęście Peru nie ma tak drastycznych urazów bo Inigo trzykrotnie zrywał więzadła krzyżowe. No ale są też dobre wieści z obozu Athletic bo blisko powrotu do normalnych zajęć jest Yuri. Nasz lewy obrońca robi wyraźne postępy i można powiedzieć z dnia na dzień jego stan zdrowia się poprawia i forma rośnie. Prawdopodobnie jednak będzie dostępny dla trenera po przerwie na mecze reprezentacji, a więc dopiero po połowie września. Wcześniej nie ma sensu gdyż Yuri musi nadrobić spore zaległości treningowe gdyż większość pretemporady był w ogóle wyłączony z ćwiczeń. Dobrze by było żeby wrócił bo oglądanie Lekue na lewej stronie to istna katorga i przekonaliśmy się o tym właśnie w meczu z Realem Madryt gdzie zawalił obie bramki. Może z Osą Txingurri zdecyduje się na Imanola, który dał naprawdę dobrą zmianę, tak samo jak nieźle prezentował się w letnich przygotowaniach. Tyle że niestety to nie świadczy o tym że zawodnik znajdzie się w podstawowym składzie zespołu bo Valverde to Valverde i trudno pojąć jego rozumowanie. To samo dotyczy Martona a więc najlepszego strzelca pretemporady. Coś niedobrego stało się z naszym trenerem po jego przygodzie z Barceloną. Stał się zbyt pewny siebie, przekonany o swojej nieomylności, uprzedzony do niektórych zawodników i bardziej przywiązany do nazwisk, ignorując niemal zupełnie formę i to co pokazywali w meczach kontrolnych. Jeszcze na początku trzeciej kadencji wszystko wyglądało inaczej i szkoleniowiec wprowadzając nowe ustawienie, taktykę, sposób gry nawiązał do swoich poprzednich kadencji. Wydawało się że będzie nowa jakość w zespole ale jak to mówią jedna jaskółka wiosny nie czyni i po kilku udanych posunięciach coś się zmieniło i szkoleniowiec chyba za bardzo utwierdził się w swojej nieomylności, zabrakło pokory i trzeźwej oceny sytuacji. Zresztą widzieliśmy to w meczu z Realem Madryt, a najlepszym dowodem na to jest powrót na szpicę Inaki Williamsa, który kolejny raz udowodnił że nie jest i nigdy nie będzie środkowym wysuniętym napastnikiem. Szkoda że Txingurri zamknął się w swojej skorupie, bo nawet konferencje prasowe teraz wyglądają inaczej niż przedtem i ciężko dziennikarzom swobodnie porozmawiać ze szkoleniowcem, co wcześniej było normą. Być może o tym też rozmawiali na poniedziałkowym treningu Dyrektor Sportowy Mikel Gonzalez i Txingurri, którzy ucięli sobie półgodzinną pogawędkę w trakcie rozgrzewki zawodników. No ale zobaczymy jak będzie dalej. Miejmy nadzieję że Valverde wyciągnie właściwe wnioski i zespół zacznie grać lepiej bo inaczej będzie kolejny sezon straconych szans i niewykorzystanego potencjału. I oglądanie takich tuzów piłkarskiego rzemiosła w składzie jak Inigo Lekue zamiast Imanolów, Unaiów Gomezów czy innych młodych, utalentowanych chłopaków na początku swojej kariery, którzy mogą w przyszłości pociągnąć zespół. No ale zobaczymy. Teraz należy się skupić na meczu z Osasuną i powalczyć o jakże potrzebne 3 punkty. Txingurri zdecydował się zabrać do Pampeluny następujących zawodników:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Paredes, Lekue, De Marcos, Imanol, Egiluz
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, De Galarreta, Herrera, Raul Garcia, Unai Gomez, Prados
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Villalibre, Marton, Adu Ares.
Poza kontuzjowaną czwórką zabrakło miejsca dla Morcillo, który jedną nogą jest w Amorebiecie i finalizacja wypożyczenia prawdopodobnie zostanie na dniach ogłoszona. Pytane jak teraz Txingurri zestawi zespół. Dziennikarze sugerują, że na murawę może wyjść ta sama jedenastka jak w meczu z Królewskimi. Problem tylko taki że tamto ustawienie i zestawienie kompletnie się nie sprawdziło. Raczej trudno byłoby oglądać po raz kolejny Lekue na lewej obronie. Na środku nie ma za dużego wyboru ale akurat zamiast Inigo mógłby spokojnie zagrać Imanol. Również w ataku jest wiele opcji i oglądanie kolejny raz Inaki Williamsa na szpicy może być kolejną katorgą. No chyba że byłby podwieszonym napastnikiem za wysuniętym snajperem. Opcji w ofensywie naprawdę jest sporo bo raz ze wszyscy są zdrowi a dwa że akurat napad i skrzydła to aktualnie najlepiej obsadzona formacja w zespole. Może w końcu trener za zagrać Martonowi? Obawiam się że to raczej pobożne życzenia.

Faworytem tego meczu będzie na pewno ekip gospodarzy. Lepiej weszła w sezon, wydaje się być w wyższej formie a poza tym gra na własnym boisku gdzie jest szalenie groźna. Będzie też szalenie zmotywowana by udowodnić że jest po prostu lepsza od Athletic i zasłużenie zajęła 8 miejsce w tabeli. Los Leones nie mają po swojej stronie raczej żadnych atutów. Wszyscy widzieli jak wyglądała gra ze słabym Realem Madryt ale trudno sobie wyobrazić gorszą. I to w sumie jest jakaś nadzieja dla podopiecznych trenera Valverde, którzy miejmy nadzieję będą chcieli odpowiedzieć . Być może też podopieczni trenera Arrasate będą mieć z tyłu głowy mecz z Brugge ale to akurat może być pobożne życzenie gdyż niekoniecznie wszystkie ekipy baskijskie trapi taka sama przypadłość jaka dolega często ekipie z Bilbao. Jeśli chodzi o statystyki to obydwa zespoły spotkały się ze sobą na El Sadar 42 razy z czego 18 zwycięstw odnieśli goście, 13 gospodarze a 11 razy zespoły podzieliły się punktami. Statystyka jest więc sprzymierzeńcem ekipy Los Leones, tym bardziej że w ostatnich 5 meczach tylko dwa padły łupem Osy a aż 3 Athletic. Szczególnie dobrze zapamięta jeden mecz Oihan Sancet, który w styczniu minionego roku zaliczył hattricka w pojedynku z zespołem z Pampeluny. Może dzisiaj również dopisze mu takie szczęście i skuteczność...

Przewidywane składy:
Osasuna: Herrera – Pena, Catena, David Garcia, Mojica – Torro, Moncayola – Ruben Garcia, Oroz, Moi Gomez – Budimir.
Trener: Jagoba Arrasate

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes, Imanol – Vesga, Galarreta – Muniain, Sancet, Nico Williams – Inaki Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 19.08.2023 godz. 21.30
Miejsce: Pampeluna, Estadio El Sadar (poj. ok 23,5 tys.)
Sędzia: Munuera Montero