Niespełna dwa tygodnie temu minął rok od objęcia stanowiska Prezydenta Athletic przez Jona Uriarte, więc można pokusić się o pewnego rodzaju podsumowanie dotychczasowej działalności 33 prezydenta w historii Los Leones. Szczególnie, że w obecną prezydenturą były wiązane spore nadzieje na przyszłość klubu, wprowadzenie go w nowoczesność i zerwanie z można powiedzieć pewnego rodzaju skostniałym konserwatyzmem. Kibice postawili na młodego człowieka, który odniósł sukces w biznesie, sprawnie umie się poruszać w środowisku międzynarodowym oraz zgromadził wokół siebie wielu ludzi z nowymi pomysłami i świeżym spojrzeniem na pewne sprawy. To miało dać klubowi sporego kopa pod względem organizacyjnym, sportowym i finansowym. Ostateczna ocena zostanie wystawiono po 4 latach rządów ale już po roku można pokusić się o pewnego rodzaju podsumowanie i zwrócenie uwagi na to co już zostało zrobione, co będzie, co zrobiono źle i co powinno się poprawić. A materiału do analizy jest sporo.

Niestety kadencja idzie Uriarte jak po grudzie. Z jednej strony brak doświadczenia robi swoje, bo widać że zarządzenie klubem piłkarskim to nie zarządzanie nieruchomościami, którym to biznesem zajmował się ostatnio, a z drugiej jednak widać pewien progres i chęć zrobienia zmian, które miejmy nadzieję zaprocentują na przyszłość. Uriarte uczy się na własnych błędach, a że chce ich popełnić jak najmniej to wszystko trwa bardzo długo i często trzeba uzbroić się w cierpliwość żeby zobaczyć końcowy efekt. W każdym razie na pewno nie można powiedzieć że nic nie robi, a jak wiadomo, nie popełnia błędów ten kto nic nie robi.

Przede wszystkim największą porażką Urairte jest struktura sportowa klubu, która ma pełno braków. Miesiącami szukano Dyrektora Sportowego aż w końcu po fiasku rozpatrywaniu kandydatur zdecydowano się awansować na to stanowisko Mikela Gonzaleza, Miał ok skupiać wokół siebie trzech dyrektorów odpowiedzialnych za pion szkolenia w Lezamie, Dyrektora ds. rozwoju oraz Dyrektora ds. optymalizacji osiągów. Ten pierwszy jest i jego funkcję pełi Sergio Navarro, do którego pracy trudno mieć zastrzeżenia. Na pozostałych dwóch stanowiskach jest wakat choć nieoficjalnie stanowisko Dyrektora ds. Rozwoju pełni Eneko Boveda. Ostatnie stanowisko pozostaje nieobsadzone a wedle słów Uriarte osoba na tym stanowisku miała integrować wszystkie sekcje piłkarskie w klubie i opracowywać wraz z zaopatrzeniem specjalistyczne diety, odżywki oraz zajmować się pionem psychologicznym. Może coś ruszy w tym temacie w nowym sezonie.

Kolejny problem Uriarte to komunikacja a właściwie jej brak. Przez miesiące kadencji trudno było cokolwiek „wydusić" z Prezydenta klubu a konferencje prasowe z jego udziałem na których przedstawiał to co się dzieje w klubie może były ze dwie. Później pojawiał się na konferencjach pożegnalnych Balenziagi i Nekane, Czasami mu się zdarzyło wypowiedzieć jako gość w radiu. To trochę za mało, tym bardziej że jak zapowiadał w kampanii wyborczej jego działalność miała być w pełni transparentna i kibice mieli wiedzieć wszystko co się dzieje w klubie. A tego nie wiedzą bo informacje są szczątkowe albo nie ma ich w ogóle. Nie mówiąc już o opieszałości w działaniach i przeciągających się w nieskończoność negocjacjach w najmniejszych nawet sprawach. To na pewno nie pomaga w działalności klubu, gdzie trzeba często podejmować decyzje bardzo szybko. Niestety widać po Uriarte brak doświadczenia w sporcie i o ile zapewne jest bardzo dobrym managerem i potrafi obracać pieniędzmi to już w kwestiach sportowych jest problem. No ale to się da załatwić otaczając się odpowiednimi ludźmi i specjalistami w dziedzinie sportu. Tutaj wprawdzie również trudno mówić o dużym doświadczeniu Mikela Gonzaleza czy Sergio Navarro, ale trzeba przyznać że potencjał jest i to spory. Ludzie Ci choć nie bez błędów mają ciekawy sposób pracy i powoli zaczyna on przynosić efekty. Może nie jest to tempo ekspresowe ale pracę wykonują nieźle a wyniki sektora młodzieżowego i transfery młodzieżowców do klubu są naprawdę dobre. W sumie na tym najbardziej bazuje Athletic, czyli właśnie na młodych piłkarzach i ich szkoleniu w Lezamie. Oby to stosunkowo szybko przyniosło pożądany skutek. Pytanie tylko czy tak będzie bo w Lezamie teraz zrobiono swoistego rodzaju „czystkę" trenerską i kilku doświadczonych trenerów z wieloma latami pracy w ośrodku musiało go opuścić, w mniej lub bardziej lepszy sposób. Może pewne sprawy mogą budzić niesmak jak odejście 78-letniego Blas Zarriety, który w niedawnym wywiadzie dla jednego z tytułów prasowych w Kraju Basków stwierdził że nie do końca jednak chciał odejść i trochę się go pozbyto. Na pewno trenerzy, którzy bardzo dobrze znają się na swoim fachu są bezcenni ale też trzeba czasami dokonać niezbędnych zmian, tym bardziej że są szkoleniowcy młodsi, którym należy się danie szansy jak np. Gurpegi, czy Llopis, którzy sprawdzili się w minionym sezonie i pokazali, że ich zatrudnienie nie było błędem. Błąd jak na razie w obsadzie trenerskiej był jeden j dotyczył zespołu rezerw do czego zarówno Mikel Gonzalez jak i Sergio Navarro przyznali się na konferencji prasowej i przeprosili za to kibiców.
Miejmy nadzieję że już w przyszłym sezonie jeśli chodzi o Bilbao Athletic wszystko wróci do normy i powrócą na trzeci poziom rozgrywek a wtedy inaczej będziemy patrzeć na działalność w Lezamie. Czasami trzeba zrobić krok w tył by następnie dwa kroki naprzód i oby to był właśnie taki czas.

Cieniem na kadencji Uriarte kładzie się również sprawa Inigo Martineza i pozwolenie na odejście z klubu bez kwoty odstępnego, ba nawet nie zawalczenie o jego pozostanie na San Mames o ile oczywiście było realne bo tutaj wersje jak wiemy są dwie i obie starałem się przedstawić już w osobnym artykule. Na pewno strata tak świetnego defensora będzie odczuwalna tak samo jak potencjalne nieznalezienie następcy. Owszem klub sprowadził młodych stoperów do zespołu rezerw ale ich przydatność będzie można ocenić dopiero po kolejnym sezonie. No chyba że tak wystrzelą z formą że Valverde zdecyduje się dołączyć ich do zespołu jeszcze w trakcie sezonu. Kolejna porażka nazwijmy to transferowa jak na razie do sprowadzenie Andera Herrery, który zaliczył bodajże aż 6 kontuzji mięśniowych i więcej leczył się niż grał. Na szczęście Los Leones nie zapłacili nic za ten transfer ale muszą opłacać zapewne niemałą pensję tego zawodnika. Tyle że może Ander jeszcze odpali i po przejściu pełnego cyklu przygotowawczego zacznie grać na miarę swoich możliwości i przede wszystkim ominął go urazy.

Kolejny minus to zbytnie skupienie się na sferze ekonomicznej klubu. To też jest plus bo sytuacja Athletic po pandemii nie jest różowa aczkolwiek pieniędzy w skarbcu jest jeszcze dość. W to że klub wymaga zwiększenia dochodów i rozwoju też od tej strony to chyba nikt nie wątpi, tyle że skupienie się za bardzo na tym i dostosowanie go do warunków rynkowych rodzi ze sobą pewne konsekwencje i kontrowersje. I tutaj wracamy do sprawy Inigo Martineza czy też nowe sprawy jak nieprzedłużenie umów przez czołowe zawodniczki ekipy kobiecej czyli Ohiane i Valdezate i opuszczenie przez nie klubu. Oczywiście każdy się zgadza że pensje zawodników powinny być uzależnione od wyników i realne bo niestety w przypadku Los Leones tak nie jest i klub z Bilbao należy do czołówki La Liga z najwyższymi pensjami, za którymi nie idą adekwatne wyniki. Tyle że to jest po trochę wymuszone specyfiką prowadzonej polityki kadrowej i poleganiu tylko na zawodnikach z regionu, których na odpowiednim poziomie nie ma zbyt wielu i żeby ich utrzymać i ściągnąć to trzeba zapłacić sporo. No ale czasami i tutaj trzeba porzucić „urynkowienie" i jak się ma talenty w składzie jak Oihan Sancet czy Nico Williams to zatrzymanie ich za wszelką cenę wymaga poświęceń i nagięcia reguł bo inne kluby spokojnie są w stanie zapłacić dużo więcej za ich usługi.

Jak już wspomniałem ekonomia to z jednej strony zarzut do Uriarte bo robi to trochę „za wszelką cenę" a z drugiej strony to też jest poważny atut. Uriarte to człowiek o analitycznym umyśle i zdolności do robienia pieniędzy. Gdy z Berasategim przygotowali analizę na walne zgromadzenie Socios nie mieli problemu z uzyskaniem absolutorium. Kolejne programy mają być wdrażane w tym sezonie po dokładnej analizie sytuacji w klubie, Uriartę nazwą to AC Aurrera i jest to Strategiczny Program Rozwoju Klubu i na dniach powinno być pierwsze sprawozdanie z jego realizacji i dalszych zamierzeń. Tyle że nikt nie wie jak to ma wyglądać i jak przebiegać bo tradycyjnie u Uriarte wszystko przeciąga się w czasie. W każdym razie jednym z jego założeń jest pozyskiwanie dodatkowych środków dla klubu co już jest wdrażane i prawdopodobnie obecny sezon zamknie się finansowo na niewielkim minusie albo nawet może wyjdzie na zero. Uriarte i spółka nie ustają w poszukiwaniu sponsorów czego najlepszym dowodem są dwaj kolejni reklamodawcy, jeden na koszulkach z tyłu (na wysokości pasa) oraz drugi na rękawku. Podobno negocjacje trwają z kolejnymi i być może efekt zobaczymy dalej. Na pewno plusem jest też początek współpracy z Castore. Nie wiadomo na ile jest to prawda ale kooperacja miała zostać rozszerzona w stosunku do pierwotnej umowy i klub zarobi trochę więcej przy zmniejszonych kosztach bo Castore ma w całości zarządzać sklepami klubowymi co trochę zmniejszy koszty funkcjonowania klubu.

Kolejne plusy to organizacja, zwiększenie frekwencji na trybunach oraz naprawdę olbrzymie zaangażowanie w jego działalność. Tutaj nie można nic zarzucić poza tempem prac. Tutaj jest pole do poprawy ale jeśli pozwoli uniknąć błędów a klub będzie sprawnie funkcjonował i się rozwijał to raczej nikt się nie będzie tego czepiał. Jeśli już Uriarte i jego ludzie się za coś zabierają to jest to zrobione perfekcyjnie. Chwalono bardzo zorganizowanie walnego zgromadzenie Socios w październiku, pierwszego w tej kadencji i które w porównaniu do poprzednich było niemal perfekcyjne. Poprawiła się, przynajmniej według niektórych dziennikarzy i kibiców organizacja meczów, co zaowocowało niemal 7% wzrostem frekwencji w stosunku do poprzednich sezonów, nie mówiąc już o tym że w końcu klubowi udało się zgromadzić na meczu piłkarskim ponad 50 tys. fanów na stadionie. Wpływy z dnia meczowego pewnie jeszcze są liczone ale to też będzie stanowiło pokaźną pozycję w budżecie klubu. Sprawnie funkcjonuje Grada Pupular, czyli trybuna dopingująca choć tutaj nie jest to wolne od zgrzytów na linii zarząd fani bo za paru kzbyt krewkich socios klub zapłacił kary i na tym tle doszło do nieporozumień.

Na tle zaangażowania w klub też trudno cokolwiek zarzucić prezydentowi Uriarte. Jako jedyny z trójki, która odrzuciła pomoc z CVC pojechał do Dubaju na zjazd szefów klubów grających pod egidą LFP i tam jasno i precyzyjnie wyłuszczył stanowisko klubu oraz dlaczego jest to kompletnie nieopłacalne dla La Liga, podtrzymując stanowisko Athletic o nie uczestniczeniu w tej umowie. Barcelona i Real nawet nie wysłały delegatów. Ostatnio też odpierał zarzuty Osasuny i jej fanów i rzekomy donos do UEFA w sprawie kupowania meczów przez klub z Pampeluny.

Nie wszystkim jednak się podoba jak na razie kadencja Jona Uriarte. Grupa kibiców z Peny Athletic Indartuz stworzyła dokument pod nazwą „Un Athletic en la nube" czyli w wolnym tłumaczeniu „Athletic w chmurach" w którym zarzuciła Uriarte brak dialogu i jak to nazwali „bujanie w chmurach" czyli działania nie przystające do realiów w jakich funkcjonuje klub. Pod pismem mieli podpisać się Jone Gorizelaia, Txemi Gorostiza, Eba Ferreira, juan Carlos Iza i Ibon Cabo, socios klubu. Zarzuty nie obejmują tylko Uriarte ale i działalność poprzedniego prezydenta Elizegiego, który można powiedzieć szczerze niezbyt się sprawdził. Pierwszy rok kadencji obecnego jest tylko niewiele lepszy od poprzednika, albo nawet taki sam. Przede wszystkim kibice nie zgadzają się ze sposobem przedłużania umów i generalnie podpisywaniem ich z zawartymi klauzulami tzw. „objectivos" czyli po spełnieniu odpowiednich warunków zwiększenie wynagrodzenia, premie, obligatoryjne przedłużenie umowy itd. Według nich ma to mieć deprymujący wpływ na zawodników, szczególnie liderów, których umiejętności i wpływ na zespół nie podlegają kwestionowaniu ale także utrudniać ściąganie lepszych graczy do klubu. Poza tym brak reakcji lub nieadekwatna na wyniki zespołu w tym ekipę rezerw, obawy o przyszłość itp. Ale to nie jedyne zarzuty bo spore obawy adwersarzy Uriarte skupiają się wokół drużyny kobiecej i tutaj trzeba przyznać że są to obiekcje jak najbardziej zasadne bo drużyna gra coraz gorzej, jest z roku na rok niżej w tabeli i opuszcza je coraz to więcej klasowych zawodniczek. W drugą stronę nie widać tak klasowych wzmocnień i szkoda by było jakby zespół został zdegradowany z najwyższej klasy rozgrywkowej a niestety ku temu to zmierza. Na szczęście chyba Uriarte doszedł do takiego samego wniosku bo nie tylko przyszedł naprawdę dobry trener ale i klub systematycznie wzmacnia zespół w letniej pretemporadzie nie tylko podpisując nowego umowy ale i sprowadzając kolejne zawodniczki w miejsce tych co odeszły. Poza tym kolejne zarzuty dotyczą zbytniego skupienia się na sprawach marketingowych klubu zamiast na kwestii sportowej i brak balansu w tych sprawach. Sporo zarzutów formułuje również IC Herri Harmaila a więc główna organizacja kibicowska odpowiedzialna za doping, która skarży się na szereg restrykcji i utrudniania im dopingu i zakazów. Dali temu upust w meczu z Celtą i Elche gdzie było słychać sporo protestów i niewybrednych słów pod adresem Uriarte. Tutaj jednak sytuacja nie jest tak jednoznaczna bo niestety Athletic zapłacił już kilkadziesiąt tysięcy euro kar za występki fanów na rzecz Komisji Dyscyplinarnej więc klub można powiedzieć musi zrealizować zalecenia tej Komisji ale można by było nie tylko porozmawiać o tym z kibicami i wyjaśnić sprawę dochodząc do jakiegoś kompromisu ale również wyjść z konkretnymi propozycjami ze swojej strony a w tym przypadku klub i Prezydent Uriarte milczą.i tutaj wracamy do zarzutów Peny Athletic Indartuz a więc brak dialogu ze strony klubu.

Cóż, Uriarte ma pierwszy rok za sobą i można powiedzieć że jeśli chciał nauki i wprowadzenie w sprawy klubu to dostał to co chciał więc czas wyciągnąć wnioski i działać dalej. O ile jeszcze przez ostatnie miesiące można było tłumaczyć pewne rzeczy tak teraz nie ma na to ani czasu ani nawet argumentów. Jego ekipa ma działać i poprawiać wyniki oraz sytuację klubu. No i przede wszystkim poprawić komunikację bo ta powiedzieć że kuleje to nic nie powiedzieć. Ona po prostu leży na dnie. Bo może i Urairte działa, może decyzje są podejmowane i są na te decyzje jakieś argumenty ale obecny szef Athletic obiecał pełną transparentność swojej pracy i tego co się dzieje w klubie a tutaj wszystko działa na zasadzie „nic nie widziałem, nic nie słyszałem", albo że „nie mam czasu, zarobiony jestem". Oczywiście to ostatnie to żart ale czasami, patrząc na to co się dzieje w klubie i zachowanie osób decyzyjnych można mieć takie odczucie. Ostatecznie jednak wszystko zdefiniują wyniki sportowe klubów i jego sekcji piłkarskich i tutaj będzie ostateczne rozliczanie prezydentury i pracy Uriarte oraz jego nominantów.