Lipiec już za nami tak samo jak kolejny tydzień treningów oraz dwa kolejne mecze sparingowe. Niestety w sobotę Los Leones zanotowali pierwszą porażkę w tej pretemporadzie a pogromcą okazało się angielskie Newcastle United, które na St James Park pokonało Athletic 2-1. Drugi mecz odbył się w niedzielę a rywalem była ekipa Mirandes i tutaj pojedynek był bez historii bo w mocno rezerwowym składzie podopieczni trenera Valverde łatwo, lekko i przyjemnie pokonali drugoligowca 0-3. Baskom pozostało jeszcze dwa tygodnie przygotowań do sezonu, który dla nich rozpocznie się w poniedziałek o 17.30 na San Mames pojedynkiem z Mallorcą. Zanim to się jednak stanie odbędą się dwa mecze sparingowe z ekipami baskijskimi. Pierwszy z nich już w piątek a rywalem w pojedynku o Puchar Kraju Basków będzie Real Sociedad a dzień później Los Leones zmierzą się z Alaves, spadkowiczem z Primera Division.

Tydzień po powrocie z Niemiec upłynął z jednej strony dość nerwowo a z drugiej całkiem udanie jeśli chodzi o treningi, które zostały przepracowane bardzo solidnie czego najlepszym dowodem były mecze sparingowe, w których zespół prezentował się naprawdę bardzo dobrze. Niestety nie obyło się bez komplikacji. Do kontuzjowanych Yuriego oraz Simona dołączył Julen Agirrezabala i tym samym wobec odejścia Ezkiety do Racingu, trener Valverde pozostał bez bramkarzy pierwszego zespołu. We wtorek w czasie zajęć reprezentant hiszpańskiej młodzieżówki doznał urazu palca prawej ręki i jak wykazały dalsze badania wymagany był zabieg chirurgiczny, a to oznacza dłuższą przerwę w treningach i powrót do zajęć dopiero za kilka tygodni. To oznacza że Txingurrii zacznie sezon z dwójką portero ekipy rezerw a więc Aitorem Iru oraz Alexem Padillą. W grę wchodzili jeszcze Ispizua, który brał również udział w przygotowaniach a także Gastesi oraz Penalver ale po konsultacjach ze sztabem szkoleniowym Bilbao Athletic zdecydowano się na pozostawienie ich tam z uwagi na to iż wtedy nasza rezerwowa ekipa pozostałaby praktycznie bez bramkarzy. Na szczęście obaj bramkarze byli testowani przez Valverde w meczach sparingowych i wypadli co najmniej dobrze tak więc miejmy nadzieję że uda się jakoś przetrwać ten trudny okres w drużynie. Zresztą Padilla to reprezentant hiszpańskiej kadry U-19 więc i talent i umiejętności na pewno ma spore. Tym bardziej że dobre informacje nadeszły z gabinetów lekarskich bo być może już w przyszłym tygodniu normalnie trenował będzie Unai Simon, który od początku przygotowań ma kłopoty z barkiem ale kontuzja powoli daje za wygraną i reprezentant Hiszpanii wraca do pełnej dyspozycji powoli trenując już na murawie, a nie tylko w siłowni. Poza tym niedostępny dla Valverde był Yuri Berchiche, który ma skręconą kostkę i nie wziął udziału w sparingach ale być może pod koniec obecnego tygodnia wróci już do normalnych zajęć. Przez parę dni nie trenowali również Oihan Sancet oraz Inigo Martinez ale było to związane raczej z kwestiami przeciążeniowymi i obaj byli już gotowi na kolejne sparingi.

W sobotę o godzinie 15.00 czasu miejscowego (u nas 16.00) Los Leones rozegrali sparing z popularnymi Srokami, które od minionego sezonu dołączyły do grupy klubów zarządzanych przez szejków arabskich. Na razie jednak klub nie wydaje astronomicznych kwot na wzmocnienia a raczej zaczyna od nazwijmy to „właściwych ludzi na właściwym miejscu" koncentrując się na wzmocnieniu administracji o dobrych fachowców. Oczywiście nie odpuszczają odpowiednich wzmocnień składu ale jest to robione z głową. W sumie też trudno coś bardziej wzmacniać skoro klub który zajmował doły tabeli nie wygrywając ani jednego meczu w początkowych 14 kolejkach, a po kilku korektach w składzie w zimowym okienku (łącznie wydano ok. 130 mln euro na bodajże 7 zawodników – najdroższy transfer to ok 40 mln)) oraz wymianie trenera na początku listopada notuje 12 wygranych w 18 ostatnich meczach sezonu stając się pierwszym zespołem w historii Premier League, który po tak słabym początku uniknął spadku. No ale wracając do meczu to wprawdzie Los Leones przegrali go 2-1 ale zagrali naprawdę dobre zawody, które mogły się podobać i gdyby nie kolejny raz dość kiepska skuteczność drużyny Valverde to na pewno mecz ten zakończyłby się zupełnie innym wynikiem bo okazji by wbić bramki Srokom było aż nadto. Niestety Baskowie zaczęli bardzo źle bo w jednej z pierwszych akcji Wilson wykorzystał dośc pasywną grę naszej defensywy (Yeray i brak pomocy kolegów, którzy przyglądali się jak nasz stoper sam walczy z rywalem) i po solowej akcji zdobył gola na 1-0. Baskowie mogli odpowiedzieć po bardzo ładnej oskrzydlającej akcji Berenguera ale jego dośrodkowanie w popisowy sposób spartolił nie kto inny jak Inaki Williams. Przyszły reprezentant Ghany nie byłby sobą gdyby nie zepsuł również sytuacji sam na sam, którą wypracował sobie po doskonałym kontrataku i podaniu na wolne pole wyprowadzonym z linii obrony Los Leones. Tak więc zamiast co najmniej remisu po pierwszej połowie Newcastle prowadziło 1-0. Inna sprawa to taka że w pierwszej części meczu sporą przewagę mieli gospodarze i raz po raz gościli pod bramką Andera Iru ale tym razem napotykali na mocna obronę Basków i nie wypracowali sobie dogodnych sytuacji bramkowych. Niestety w 54 minucie spotkania kolejny błąd i niezdecydowanie baskijskiej defensywy wykorzystali gospodarze a właściwie Saint Maximin, który wyszedł sam na sam z bramkarzem łamiąc akcję z lewego skrzydła do środka i bez problemu pokonał Aitora Iru w pojedynku jeden na jeden. Po tej akcji Valverde zdecydował się na zmiany. Najpierw zszedł bezproduktywny Muniain i zastąpił go Sancet a następnie w 60 minucie Vencedor (Zarraga) oraz Balenziaga (Lekue) i Nico Williams (Raul Garcia) a cały zespół przeszedł na ustawienie 4-3-3. Inaki Williams powędrował na prawe skrzydło i zaczął się szturm bramki Dubravki. W cztery minuty Los Leones wypracowali doskonałe okazje do zdobycia bramki i dopiero ta trzecia zakończyła się trafieniem świeżo wprowadzonego Raula Garcii, który z kilku metrów głową wpakował piłkę do bramki po centrze Williamsa z prawego skrzydła. Kolejne szanse na bramki mieli Inaki Williams (x2), Nico Williams, Berenguer, Zarraga (piękne atomowe uderzenie z prawie 30 metrów na raty bronione przez bramkarza, który w końcowej fazie wybijał piłkę z linii bramkowej), Sancet, Raul Garcia (słupek) nie wspominając już o centrach w pole karne, które desperacko wybijali obrońcy Newcastle uprzedzający często w ostatniej chwili zawodników Los Leones. Tak więc Baskowie powinni i mogli wygrać ten pojedynek ale niestety się nie udało. Dodatkowo w 85 minucie o zmianę poprosił Inigo Martinez, który doznał urazu mięśniowego i za niego wszedł Dani Vivian. Na szczęście kontuzja nie wydaje się groźna i zawodnik raczej bez problemu powinien być gotowy jeśli nie na najbliższe spotkanie z Realem Sociedad z Pucharze Kraju Basków to na pewno na początek rozgrywek. Jeszcze na koniec jedna informacja dotycząca samego spotkania, które było rozgrywane w iście przyjacielskiej atmosferze i szacunku do klubu z Bilbao o czym najlepiej świadczy liczna obecność fanów Los Leones na trybunach a także wielki transparent fanów Newcastle w ich barwach witający w języku baskijskim gości z Bilbao. A kibiców na tym meczu było naprawdę sporo bo jak podaje klub z Newcastle około 46 tys.

Skład: Iru – De Marcos, Yeray, Martinez (85' Vivian), Balenziaga (60' Lekue) – Vencedor (60' Zarraga), Vesga (76' Dani Garcia) – Nico Williams (60' Raul Garcia), Muniain (53' Sancet), Berenguer (76' Morcillo) – Inaki Williams.

Drugi mecz w minionym weekend rozgrywał się również w przyjacielskiej atmosferze bo w niedalekim Miranda de Elbro gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa ekipa CD Mirandes. Tym razem do przyjacielskiej atmosfery na trybunach postanowili dołączyć piłkarze, którzy właściwie nie przeszkadzali odnieść Baskom pewnego zwycięstwa 0-3. Wynik oczywiście mógł być wyższy ale rezerwowi zawodnicy Los Leones nie grzeszyli skutecznością pod bramką rywali. Skończyło się na bramkach Nolaskoaina (świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego Morcillo) oraz dwóch trafieniach Villalibre, który wykończył dośrodkowanie Capy strzelając praktycznie na pustą bramkę a tuż pod koniec meczu potężnym uderzeniem w górny róg bramki ustalając wynik meczu (podanie od Guruzety).

Skład: Padilla – Capa, Vivian, Paredes (79' Vencedor), Petxarroman (59' Lekue) – Dani Garcia (59' Zarraga), Nolaskoain – Morcillo (46' Malcolm), Guruzeta, Luis Bilbao (46' Serrano) – Villalibre.