Przed nami zaległy mecz drugiej kolejki La Liga, w którym Athletic spotka się na San Mames z FC Barceloną. Będzie to też debiut na ławce trenerskiej nowego opiekuna Los Leones – Marcelino Garcii Torala, który od razu zostaje wsadzony na wysokiego konia. Oczywiście trudno tutaj oczekiwać jakiejś spektakularnej gry i zwycięstwa bo trener będzie dopiero poznawał zespół ale miejmy nadzieję że zobaczymy dobre zawody i chociaż zalążek myśli trenerskiej nowego szkoleniowca. Z kolei Barca będzie usiłowała wejść na właściwe tory po przerwie świątecznej i w końcu zagrać jak na potencjał tego klubu przystało bo póki co ten sezon jest totalną klapą w wykonaniu ekipy z Katalonii. Początek meczu zaplanowano na godzinę 21.00 a poprowadzi go Del Cerro Grande.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zdobyły komplet punktów notując takie same wyniki. Barcelona wyjechała do beniaminka z Huesci gdzie po dość słabej grze ale udało jej się wcisnąć jedną bramkę na wagę trzech oczek, której autorem był de Jong. Dzięki temu Katalończycy awansowali na 5 pozycję w tabeli i tracą do lidera aż 10 oczek. Athletic z kolei podejmował na własnym stadionie Elche i również nie popisał się zbytnio bo zgarnął komplet oczek dzięki jednynemu trafieniu Ikera Muniaina. Ta wygrana nie uratowała jednak posady trenera Garitano, który dwie godziny po meczu został zwolniony ze stanowiska. Athletic po tym spotkaniu awansował na 9 miejsce w tabeli i ma 6 oczek straty do miejsc dających grę w europejskich pucharach.

Napisać o Barcelonie w tym sezonie że przechodzi kryzys to nic nie napisać. To jest prawdziwy sztorm na otwartym morzu rzucający łajbą na lewo i prawo. Oczywiście jak na skalę ekipy Blaugrany bo zapewne wiele klubów chciałoby by mieć takie kryzysy. Wszystko runęło po koszmarnym meczu z Bayernem w Lidze Mistrzów i upokorzeniu Barcy wynikiem 8-2. Drużyna z Barcelony przegrała sześcioma bramkami po raz pierwszy od 1951 roku. Trzy dni później pracę stracił trener Quique Setien. I rozpoczęła się „zabawa" na całego. Najpierw bunt Messiego i walka o to by został na Nou Camp, wywlekanie brudów na światło dziennie, dziwne zachowania Argentyńczyka, który wcale nie zamierzał zostawać w klubie powołując się na zapisy w kontrakcie i angażując armię prawników żeby móc odejść do innego klubu. To się nie udało a niezadowolony Messi to niezadowolona Barcelona. Jeszcze większą wściekłość zawodnika wywołały czystki w klubie i mianowanie na trenera Ronalda Koemana. Przede wszystkim rozbito nazwijmy to grupę ulubieńców Messiego a więc pozbyto się Suareza i Vidala. Obaj poszli za darmo odpowiednio do Atletico i Interu. Dalsza wyprzedaż poszła sprawnie bo kolejnymi zawodnikami którzy znaleźli zatrudnienie gdzie indziej byli Arthur, którego za 72 mln euro kupił Juventus, Semedo, którego oddano za 30 mln do Wolverhampton, Carles Perez, który za 11 mln znalazł zatrudnienie w AS Romie, Cucurella poszedł za 10 mln do Getafe a także Rakitić którego zaledwie za 1,5 mln euro przygarnęła Sevilla. Pozbyto się również Rafinhii i w końcu rozwiązano kontrakt a Arda Turanem. Czystka i taka wyprzedaż, aczkolwiek mocno bezsensowna patrząc na jakość i uzyskane za zawodników kwoty musiała jednak nastąpić gdyż Katalończycy mają potężne problemy finansowe i musieli drastycznie zmniejszyć listę płac, która na ten sezon jest i ładne kilkaset milionów niższa. Doszło do tego że rezerwy Barcelony czyli Barca B w grudniu były jedną z sześciu drużyn w Segunda B, które zalegają z płatnościami dla piłkarzy. Z drugiej strony trudno się dziwić skoro nie może być inaczej gdy, jeśli wierzyć dziennikarzom, sam Messi inkasuje około 100 mln euro rocznie więc na resztę składu nie ma za wiele, a klub nie chce się za nic w świecie pozbyć Argentyńczyka. Chociaż trudno tutaj dopatrzyć się pewnych konsekwentnych ruchów bo z Juventusu do Barcy przyszedł Mirelem Pjanic, który na pewno mało nie zarabia, a już można być pewnym, że więcej niż oddany za 60 milionów właśnie do Starej Damy Brazylijczyk Arthur. No ale to problem Barcelony. A skoro już jesteśmy przy transferach do klubu to poza Pjaniciem przyszli jeszcze Trincao z Bragi za którego zapłacono 31 mln euro, Sergio Dest z Ajaxu, który kosztował 21 mln, Matheus Fernandes z Palmeiras za 7 mln euro oraz kilku graczy z rezerw a także wypożyczeni Coutinho czy też Carles Alena. Jednak najważniejszą osobą był nowy trener Ronald Koeman, który miał zbudować nowy zespół. Niestety jakoś mu nie po drodze z najważniejszym piłkarzem klubu. Konflikt Argentyńczyka z prezydentem klubu Bartomeu oraz Koemanem przybierał na sile i w końcu doprowadziło do tego że prezydent Josep Maria Bartomeu zrezygnował ze stanowiska a klub czekają nowe wybory, które miały się odbyć 24 stycznia ale już wiadomo że może być problem z ich przeprowadzeniem. Konflikt z Messim był tak naprawdę wisienką na torcie przy zwolnieniu Bartomeu, który mocno nagrabił sobie wśród fanów również nieudanymi transferami a także zarzutami jakie na nim ciążą w związku z transferem Neymara do PSG i dotyczącymi spraw podatkowych. Tak więc Barca po burzliwym letnim okienku transferowym i przy bardzo gęstej atmosferze w klubie musiała przystąpić do rozgrywek. Początek był całkiem udany bo pierwsze dwa mecze to wysokie zwycięstwa nad Villarrealem (4-0 na Nou Camp) oraz Cela Vigo (0-3 na wyjeździe). Niestety później było już o wiele gorzej. Remis z Sevillą u siebie i porażka z Getafe na wyjeździe chwały Blaugranie nie przynoszą a przy okazji nastąpiła pierwsza krytyka Rnalda Koeman, którego styl prowadzenie zespołu i gra nie spodobały się kibicom. Jeśli już wtedy kibice byli źli to porazka na włąsnym obiekcie z Realem Madryt 1-3 musiała wywołać w nich nie lada wściekłość. Tym bardziej że forma zespołu była dramatyczna. Potwierdził to mecz z Alaves, zakończony remisem 1-1 i tym sposobem ekipa z Katalonii miała na swoim koncie aż 4 mecze bez wygranej. Niestety w kolejnych meczach nie było lepiej bo o ile z zespołami, które grają „wesołą" piłkę w obronie Barca sobie radziła aplikując im sporo goli (5-2 z Betisem i 4-0 z Osasuną) to już z bardziej zdyscyplinowanym drużynami szło gorzej. Porażki z Atletico i Cadiz są tego najlepszym przykładem. Kibicom nieco humory poprawiła postawa w Lidze Mistrzów i bezproblemowy awans do fazy pucharowej ale w rozgrywkach ligowych dalej było niewesoło. Remisy u siebie z Valencią i Eibarem oraz nikłe zwycięstwa z Levante i Huescą (po 1-0) a także Sociedad (2-1) okraszone słabszą grą jakoś nie zwiastują niczego lepszego. Barcelona dotychczas zgromadziła w 16 meczach zaledwie 28 oczek co jak na klub z takimi aspiracjami jest wynikiem dość słabym, tym bardziej że najwięksi rywale dość mocno już odjechali gdyż Atletico ma aż 10 czek więcej i jeden mecz mniej od Blaugrany a Real Madryt przy jednym meczu więcej ma 8 punktów nadwyżki. Tyle że należy pamiętać że jednak Barcelona to Barcelona i tutaj potencjał tej drużyny jest ogromny. Blaugrana może w każdej chwili zaskoczyć i odrobić stratę bo sporo sezonu jeszcze zostało do rozegrania. Pytanie tylko czy podoła temu trener Koeman, który nie ma najlepszych relacji z zawodnikami a i w Hiszpanii radził sobie nie najlepiej, choć udało mu się z Valencią zdobyć Copa del Rey w sezonie 2007/2008 ale gra drużyny i pozycja w lidze pozostawiała wiele do życzenia. Nie będzie też tak łatwo zwolnić trenera bo podpisał umowę na 2 lata a Katalończycy muszą liczyć każdy grosz. Być może Holender został zatrudniony właśnie w celu przebudowy zespołu i odważniejszego postawienia na młodszych zawodników, szczególnie ze szkółki w La Masii. Koeman ma rękę do młodych piłkarzy bo pracował swego czasu w Ajaxie, Southampton czy też Feyenoordzie a więc klubach gdzie przykłada się sporą wagę do dobrej pracy z młodzieżą. I trzeba przyznać że tak samo jest w Barcelonie bo najnowsze odkrycia trenera to np. Pedri czy też obrońca Mingueza. Nieźle również rozwija się Ansu Fati a powoli do dobrej dyspozycji zaczyna dochodzić Dembele, który przez wielu był już spisywany na straty. Może i Koeman nie osiągnie sukcesu z klubem ale przygotuje solidne podstawy pod kolejnego trenera tak jak to miało miejsce ponad dekadę temu gdy Frank Rijkaard doskonale zapoczątkował to co później kontynuował Pep Guardiola. A obecna słaba jak na Barcę postawa w lidze pozostaje w cieniu najważniejszego problemu klubu a więc odejdzie z zespołu Leo Messi. A to się pewnie wyjaśni dopiero po wyborach prezydenckich bo każdy z potencjalnych kandydatów zrobi i obieca wszystko żeby zatrzymać Argentyńczyka. Pytanie tylko czy warto po tym co wyczyniał zawodnik w lecie i fochach jakie odstawiał. Bo żaden piłkarz, nawet najlepszy nie może być ponad klub i pomiatać nim jak chce. Uwolnienie również około 100 mln euro z listy płac również nie jest bez znaczenia a Messi na pewno młodszy nie będzie. No ale to jest melodia przyszłości zobaczymy jak się dalej potoczą sprawy w Barcelonie. Na razie jednak trzeba grać a meczy Barca w najbliższym czasie będzie miała sporo bo nie tylko czeka ją odrabianie zaległości w lidze ale również Superpuchar Hiszpanii oraz Copa del Rey, plus na wiosnę Liga Mistrzów. Potężna dawka spotkań i wyzwanie dla trenera. Może to być dość ciężkie bo drużyny nie omijają kłopoty kadrowe jak również wirusowe. Mało brakowało a dzisiejszy mecz mógłby się w ogóle nie odbyć z uwagi na to że testy PCR, które wykonuje się zwykle na 2 dni przed meczem wykazały zakażenie dwóch członków sztabu szkoleniowego. Stąd we wtorek musiały być powtórzone by wykluczyć ewentualną chorobę pozostałych piłkarzy i pracowników klubu. Gdyby nowe zarażenia zostały wykryte to trzeba by było odwołać spotkanie. Na szczęście testy nic nie wykazały. To jednak byłby chyba najmniejszy problem trenera, który ma potężne kłopoty by zebrać 23 zawodników, których nazwiska można wpisać do protokołu meczowego. Lista kontuzjowanych na dzień dzisiejszy obejmuje cztery nazwiska i są to Ansu Fati, Pique, Coutinho i Sergi Roberto. A ponieważ kadra drużyny jest dość wąska to trener musi się dość mocno posiłkować zawodnikami drugiej drużyny. Jak trudna jest sytuacja pokazuje fakt że na dzisiejszy mecz powołania dostało tylko 21 zawodników w tym az trzech bramkarzy. Lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Ter Stegen Neto, Inaki Pena
Obrońcy: Araujo, Lenglet, Dest, Junior, Mingueza, Alba, Umtiti
Pomocnicy: De Jong, Busquets, Pedri, Puig, Pjanić
Napastnicy: Griezmann, Braithwaite, Dembele, Trincao, De la Fuente, Messi.
Poza wspomnianymi piłkarzami miejsca zabrakło dla Carlesa Aleny, który nie trenuje z drużyną gdyż ma zostać wypożyczony do Getafe. Pytanie co zrobi zarząd i kiedy bo Koeman liczy na wzmocnienia w zimowym okienku transferowy. No i czy są na to pieniądze bo z tym jak wspomniałem w przypadku Katalończyków jest bardzo krucho. A jakoś grać trzeba. Trudno też stwierdzić jaki skład na Athletic wystawi holenderski szkoleniowiec. Wąska kadra, mecze co trzy dni wymuszają rotację, a z kolej prestiż meczu wymaga powalczenia o wygraną. Jeśłi trener zdecyduje się na rotacje to jakie skoro ma zaledwie 18 zawodników z pola. Tak czy tak Barcelona będzie niezwykle groźnym rywalem i Los Leones jeśli chcą cokolwiek ugrac w tym meczu to przede wszystkim muszą być maksymalnie skupieni w obronie i nie dać się rywalom rozpędzić. Dobrze by było zagrac wysokim pressingiem bo Barca często się przy tym gubi. Pytanie czy jest to wykonalne przy nowym trenerze i dość sporym zmęczniu po meczu z Elche, rozgrywanym w dość ciężkich warunkach przy mocnej ulewie.

Zwolnienie trenera Garitano było na pewno sporym zaskoczeniem nie tylko dla dziennikarzy ale i przede wszystkim zawodników. Wszak nie często zdarza się ze trener wylatuje po wygranym meczu. Tyle że tak naprawdę Bask powinien wylecieć już kilka ładnych spotkań wcześniej a dalsza praca była tak naprawdę dawaniem kolejnych dowodów antagonistom tego szkoleniowca, zresztą przez niego samego. Również w meczu z Elche mocno się nie popisał ale na szczęście punkty udało się zdobyć. Później sprawy potoczyły się błyskawicznie bo już wieczorem było znane naswisko nowego trenera i tutaj również było zgodne z oczekiwaniami bo Athletic robił podchody pod tego szkoleniowca już od dawna. Stery w klubie objął Marcelino Garcia Toral, który nie miał wiele czasu na przemyślenie oferty i prawie natychmiast się zgodził. Później wypadki potoczyły się błyskawicznie bo nowy opiekun Los Leones już rano był w Lezamie i od razu rzucił się w wir pracy. W ciągu 48 godzin zdołał pooglądać większość spotkań Athletic z obecnego sezonu. Poprowadził dwa treningi zespołu, spotkał się z Toscan Viar klubowym dietetykiem by ustalić wszelkie szczegóły, oraz Joseanem Lekue, szefem służb medycznych klubu. Wszystkim przekazał odpowiednie wskazówki co do pracy i swoich oczekiwań. Ja się dowiedzieli dziennikarze od pracowników klubu że o ile nie mogą zdradzić szczegółów to pewne jest to że w najbliższym czasie zawodnicy stracą trochę na wadze. Podobno trener zmienił całkowicie pomeczową odnowę biologiczną, przeorganizował treningi fizyczne na nawet nakazał wymianę chleba na klubowej stołówce. Jeśli wierzyć ludziom, którzy pracowali z Asturyjczykiem to intensywność treningów i jego złożoność jest podobna do tych jakie serwował swoim podopiecznym trener Marcelo Bielsa. Jeśli zespół przegra z Realem Madryt to trener przewiduje mini zgrupowanie z piłkarzami by lepiej się zapoznać z nimi. Można się spodziewać że w środowym meczu z Barceloną będzie chciał zastosować pewne rozwiązania taktyczne, które będą wdrażane na kolejnych treningach tak by jak najszybciej zawodnicy przyzwyczaili się do jego stylu prowadzenie zespołu i gry. Na pewno trener będzie chciał odepchnąć obronę od własnego pola karnego, tak by grała wyżej i szybciej odbierała piłkę rywalom, co ma ułatwić szybki i skuteczny atak. Druga sprawa to ustawienie z czterema pomocnika mi ustawionymi w linii, którzy mają być jednak bardzo mobilni i w zależności od potrzeb wejść w pole karne i stworzyć przewagę. Być może zobaczymy również dwójkę napastników z przodu. Marcelino ustawienia ich w różnych konfiguracjach, a więc w poziomo gdy każdy z nich trzyma się swojej strony i schodzi na skrzydło, pionowo gdy jeden gra cofnięty i atakuje z głębi pola próbując dojść do piłki zgranej przez kolegę lub pełniących rolę skrzydłowych, a w ich miejsce będzie wchodziła para skrzydłowych. Generalnie można się spodziewać sporej wymienności pozycji. Tyle od trenera i pozostaje pytanie czy zawodnicy szybko załapią to co chce im „sprzedać" trener i czy zaczną to realizować na murawie. Miejmy nadzieję że tak bo Marcelino ma spore doświadczenie w różnych klubach i z różnymi zawodnikami za każdym razem potrafiąc do nich dotrzeć. A na dzisiejszy mecz zdecydował się na powołanie wszystkich dostępnych zawodników poza tymi oddelegowanymi do rezerw. Jedynymi którzy pozostali poza składem to Herrerin, z wiadomych powodów oraz trójka kontuzjowanych – Yeray, Unai Lopez oraz Peru Nolaskoain. Oznacza to mniej więcej tyle że do skłądu wrócili Cordoba i Ibai Gomez. Miejmy nadzieję że szczególnie ten ostatni dostanie w końcu szansę na pokazanie swoich umiejętności bo za Gaizki Garitano różnie z tym wyglądało. Właściwie to nie wyglądało bo Ibai nie dostawał w ogóle szans na grę z nie wiadomych powodów. A że coś było pomiędzy nimi nie tak świadczy wpis zawodnika po zwolnieniu szkoleniowca gdzie widać było żal o to że nie mógł występować i niekoniecznie chodziło o rzekomo „słabą" formę piłkarza. Teraz Marcelino musi sklecić z tej grupy jakiś skład i nakreślić plan gry na dzisiejszy mecz. I tutaj można się spodziewać absolutnie wszystkiego, szczególnie w drugiej linii i ataku gdzie jest spory wybór zawodników. Jedyne raczej pewne zestawienie to obrona i bramka gdzie zagrają Simon, Capa, Nunez, Martinez i Yuri.

Faworytem tego meczu jest raczej FC Barcelona i to pomimo niespecjalnej dyspozycji zawodników trenera Koemana. Niestety piłkarze Athletic wydają się być w niższej formie, a do tego zapewne będą próbowali realizować wytyczne swojego nowego szkoleniowca. To może powodować błędy i niestety zespół Barcelony może to wykorzystać. No chyba że zadziała efekt nowej miotły bo czasami piłkarze w takich sytuacjach potrafią się wznieść na wyżyny swoich umiejętności i złapać dodatkową motywację. Jednakże najbliższe mecze to będzie raczej jeden wielki test kadry klubu ze strony Marcelino i każdy punkt będzie wartością dodaną. Na pewno takim sukcesem byłoby kontynuowanie kiepskiej serii Barcy na San Mames, która nie strzeliła gola od trzech lat. Ostatnim piłkarzem który trafił do siatki był Paulinho 28 października 2017 r. w doliczonym czasie gry na 2-0. Ostatnie dwa mecze to wygrane – jedna w lidze po przewrotce Aduriza i druga w Copa del Rey po trafieniu Williamsa. Barcelona nie jest szczęśliwym rywalem dla Marcelino, który jak dotychczas 21 razy prowadził zespoły przeciwko Katalończykom i niestety ale wygrał tylko raz, ale za to w swoim najważniejszym meczu a wieć w finale Copa del Rey w 2019 roku gdy prowadząc Valencię rozgromił Blaugranę aż 4-0. Taki wynik w dniu dzisiejszym to byłoby zapewne marzenie wszystkich kibiców Athletic nie mówiąc już o tym jaki zastrzyk pewności siebie dostali by zawodnicy Los Leones.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Nunez, Martinez, Yuri – De Marcos, Vencedor, Vesga, Muniain – Raul Garcia, Williams.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Barcelona: Ter Stegen – Dest, Araujo, Lenglet, Alba – Pedri, Busquets, De Jong – Griezmann, Messi, Dembele.
Trener: Ronald Koeman.

Data: 06.01.2021 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Del Cerro Grande