W niedzielę wieczorem piłkarze Athletic wrócili do Bilbao po obozie przygotowawczym w Niemczech. Przygotowania do rozgrywek ligowych wejdą w ostatnią fazę gdyż zostały już tylko 3 tygodnie do rozpoczęcia rozgrywek i szalenie ciężkiego początku jakim będzie pojedynek z Barceloną. Na zakończenie zgrupowania Baskowie rozegrali dwa spotkania sparingowe. Najpierw w sobotę z beniaminkiem Bundesligi z Paderborn a następnie w niedzielne popołudnie z Borussią Moenchengladbach, która zagra w Lidze Europy. Trener Gaizka Garitano wypróbował zdecydowaną większość zawodników, których zabrał na zgrupowanie i patrząc na wyniki oraz samą grę na pewno ma bardzo ciekawy i szeroki materiał poglądowy, szczególnie że wyniki osiągnięte jakby nie patrzeć z drużynami z pierwszej Bundesligi.

Na pierwszy rzut w sobotnie późne popołudnie poszedł beniaminek z Paderborn. Mecz zaczął się wręcz genialnie dla zespołu bo już w pierwszej minucie wyszedł na prowadzenie. Vesga dostrzegł wychodzącego na pozycję Larranzabala, posłał długa dokładną piłkę do naszego skrzydłowego a ten bez przyjęcia z powietrza, sprzed pola karnego trafił idealnie w róg nie dając szans bramkarzowi rywali. Athletic przeważał, Athletic grał i było widać znaczną różnicę poziomów, szczególnie w wyszkoleniu technicznym pomiędzy Baskami a piłkarzami z Niemiec. Tyle że brakowało skuteczności i ostatniego podania a dodatkowo w mocno eksperymentalnym ustawieniu defensywy przydarzyły się koszmarne błędy. W 15 minucie przy rzucie rożnym Balenziaga krył na rada zawodnika przy długim słupku gdzie została zgrana piłka i wyrównał Zolinski. Krótko po przerwie na uzupełnienie płynów niemiecki zespół wyszedł na prowadzenie za sprawą Vasiliadisa, który bardzo ładnym strzałem sprzed pola karnego nie dał szans Herrerinowi. I tutaj fatalny błąd popełnili podopieczni trenera Garitano, którzy za głęboko cofnęli się w pole karne i zostawili mnóstwo miejsca pomocnikowi rywali. Po pierwszej połowie Baskowie przegrywali 2-1. Po przerwie mimo ciągłych ataków gościom przydarzył się kolejny błąd. W 55 minucie dalekim podaniem aż na połowę Athletic popisał się bramkarz Paderborn, Antwi-Adjei wygrał pojedynek biegowy z De Marcosem, który był zdecydowanie za daleko od napastnika rywali, i w sytuacji sam na sam z Simonem nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki. W końcówce meczu gdy na murawie pojawili się rezerwowi Los Leones mocniej przycisnęli i gracze Paderborn pod wpływem pressingu zaczęli popełniać błędy. I dwie takie akcje zakończyły się bramkami. Najpierw futbolówkę fatalnie wybił bramkarz a ta trafiła do ustawionego na lewej stronie Inigo Cordoby, który bez namysłu posłał dalekiego loba wrzucając piłkę za kołnierz Hutha. Na dwie minuty przed końcem kolejny błąd przy wyprowadzeniu piłki, Aduriz podał do Sanceta, ten zwiódł obrońcę, wpadł w pole karne i próbował lobować bramkarza. Niestety piłka trafiła w poprzeczkę ale na szczęście z dobitką pospieszył Muniain wyrównując stan meczu.

Athletic wystąpił w następującym składzie:
I połowa: Herrerin – De Marcos, Vivian, Yeray, Balenziaga – Vesga, Benat – Larranzabal, Raul Garcia, Inigo Vicente – Kodro.

II połowa: Unai Simon (46') - Capa, Nunez, Nolaskoain, Yuri – San Jose, Sancet – Ibai, Muniain, Cordoba (wszyscy od 67 minuty) – Aduriz (46').

Los Leones całkiem nieźle wytrzymali ten mecz kondycyjnie. Gra mogła się podobać, była urozmaicona a jedyne czego brakowało to trochę zgrania. Na minus na pewno obaj boczni obrońcy. De Marcos i Balenziaga mogą sobie solidarnie dopisać po jednej bramce. Takie krycie rywali jakie zaprezentowali jest po prostu niedopuszczalne. To też pokazało że szanse na wygranie rywalizacji z Capą i Yurim mają mizerne. Oscar też sporo stracił na szybkości co było widać przy straconej bramce ale może to jest efekt ciężkich treningów. W każdym razie ma większe szanse na grę na prawym skrzydle niż w formacji defensywnej gdzie wydaje się już po prostu za słaby. Oby Garitano przeniósł na stałe do tej formacji Lekue, który miejmy nadzieję że w końcu dojdzie do siebie. Poza tym trudno znaleźć jakieś minusy. Z pozytywów to bardzo dobrze zagrała trójka młodych piłkarzy z rezerw – Larranzabal, Sancet i Inigo Vicente. Ten pierwszy strzelił bramkę i na skrzydle kilka razy mocno zakręcił obrońcami rywali. Sancet pokazał się z bardzo dobrej strony w środku pola pewnie wyprowadzając piłkę, dużo widząc na murawie i przede wszystkim nie bał się podłączyć do akcji ofensywnej co u Benata, San Jose i Daniego Garcii jest nieczęstą sytuacją. Popisywał się też całkiem niezłą techniką jak na tak wysokiego piłkarza. Inigo Vicente wprawdzie nie popisał się bramką i asystą jak w meczu z Arenas ale również był widoczny, szczególnie w pressingu gdzie z Kodro w ataku siali sporo zamieszania w szeregach obronnych rywala. Pozostali zawodnicy nie zachwycili jakoś specjalnie ale zagrali całkiem solidnie.

O wiele trudniejszym rywalem była ekipa Borussii Moenchengladbach a więc drużyny, która zakwalifikowała się do tegorocznej edycji Ligi Europy. Athletic już tak nie dominował, mecz był o wiele bardziej wyrównany i podopieczni trenera Garitano grali naprawdę dobrze, chyba nawet lepiej niż w poprzednim pojedynku. Przede wszystkim obyło się bez większych błędów w defensywie a jedyne groźne strzały miały miejsce z dystansu. W sumie Źrebaki miały trzy szanse na zdobycz bramkową przy których dwukrotnie musiał się wykazać Unai Simon a raz drogę do bramki rywalom zagrodził Iago Herrerin. Akcje niemieckiego zespołu kleiły się tylko do pola karnego a później były bezlitośnie kasowane przez defensywę Los Leones, która zagrała w jeszcze bardziej eksperymentalnym składzie gdyż parę stoperów tworzyli Nunez i Nolaskoain. Obaj stanęli na wysokości zadania. Po kwadransie inicjatywę przejęli Baskowie, którzy już praktycznie w pierwszej akcji zdobyli bramkę. Świetny pressing zaowocował przechwytem, Unai Lopeza doskonale przyśpieszył akcję po której Capa dośrodkował z prawej strony na długi słupek. Cordoba złożył się do strzału, który zablokował ręką jeden z defensorów a arbiter zdecydował się wskazać na „wapno". Pewnym egzekutorem okazał się być Inaki Williams. W pierwszej połowie Los Leones jeszcze parę razy zagrozili bramce Sommera ale zwykle brakowało skuteczności albo radził sobie bramkarz. W grze Athletic mogła się podobać szybkość i pomysłowość rozgrywania akcji.

W drugiej połowie wprawdzie Borussia przeprowadziła pierwszą groźną akcje (świetna interwencja Herrerina) ale to Athletic był bardziej konkretny bo już 5 minut po wznowieniu gry było 0-2. Błąd przy wprowadzeniu piłki, Unai Lopez uruchomił na prawym skrzydle Williamsa, ten podał na długi słupek do Cordoby, który skierował piłkę do pustej bramki. W samej końcówce szansę na swoją bramkę miał Oihan Sancet, który wszedł w drugiej części meczu i ponownie spisał się naprawdę bardzo dobrze. Balenziaga dośrodkował z lewej flanki wprost na nogę wbiegającego w pole karne Oihana a ten uderzył bez przyjęcia ale futbolówka trafiła w słupek. Borussia wcześniej miała szansę na bramkę wyrównującą ale skutecznie na 5 metrze interweniował Yeray (również wejście w drugiej połowie). W samej końcówce doskonałe sytuacje do zdobycia bramek zmarnowali jeszcze Raul Garcia oraz Asier Villalibre.

Athletic wystąpił w następującym składzie:
I połowa: Unai Simon – Capa, Nunez, Nolaskoain, Yuri – Dani Garcia, Unai Lopez – Ibai, Muniain, Cordoba – Williams.

II połowa: Herrerin (od 46 minuty) – od 66 minuty: De Marcos, Vivian, Yeray, Balenziaga – Sancet, San Jose – Larranzabal, Raul Garcia, Inigo Vicente – Villalibre.

W przeciwieństwie do poprzedniego meczu żaden z piłkarzy nie zasłużył na naganę a wręcz przeciwnie. Wszyscy zagrali naprawdę dobrze. Z wyróżniających się to po raz kolejny Ci na których zwykle najmniej się liczy. Świetnie w środku pola spisywał się Unai Lopez, który w końcu był mózgiem zespołu i napędzał wszystkie akcje ofensywne. Wychodził do piłki rozgrywał, brał grę na siebie dyktując tempo. Bardzo dobrze zastąpił go w drugiej połowie Sancet, który kilka razy bardzo ładnie zakręcił pomocnikami Borussii i uzyskał przewagę w ataku. Niezłe zawody rozegrał Inigo Vicente, który pokazał że może być ciekawą alternatywą na pozycję ofensywnego pomocnika lub skrzydłowego. Dobrze spisał się Peru Nolaskoain, który pokazuje Garitano że chyba jednak powinien zostać w składzie a wypożyczanie go nie ma sensu.

Teraz przed nami kolejne sparingi i praktycznie wypełniony nimi cały weekend. Na pierwszy ogień idzie Numancia z którą Los Leones zmierzą się w czwartek o 20.30 na Los Pajaritos w Sorii. Teoretycznie powinna być transmisja z tego spotkania na oficjalnej stronie internetowej ale ze sparingów z drużynami niemieckimi też miała być a w połowie pierwszej wyłączyli streaming i przekierowali go tylko dla odbiorców z Hiszpanii. W sobotę o godzinie 16.00 Los Leones zmierzą się z West Hamem na London Stadium a dzień później z Racingiem na El Sardinero (niedziela godzina 20.00). Przed rozpoczęciem sezonu Athletic rozegra jeszcze dwa spotkania, które stosunkowo niedawno zakontraktowano. W środę o godzinie 20.00 Baskowie zmierzą się z AS Romą na Estadio Renato Curi. Letnią pretemporadę zakończy mecz z CD Mirandes do którego dojdzie na Estadio Anduva w czwartek 8 sierpnia również o godzinie 20.00. Pojedynek z Mirandes zostanie rozegrany na prośbę nowego trenera tego zespołu – Andoniego Iraoli a więc legendy Athletic.