Po oblaniu pierwszego egzaminu z Realem Sociedad przed Gaizką Garitano o wiele trudniejsze zadanie, można powiedzieć że wręcz ekstremalnie trudne. Na San Mames przyjeżdża Barcelona, podrażniona zaledwie remisem z pierwszym meczu Copa del Rey z Realem Madryt i to na swoim obiekcie. I nie tylko nim bo w miniony weekend zaledwie zremisowała i to szczęśliwie z Valencią również na własnym obiekcie. Katalończycy będą więc szukali przełamania z mocnym rywalem przed zbliżającymi się pojedynkami w Lidze Mistrzów. Z drugiej strony stoją Baskowie, którzy również mają coś do udowodnienia po ostatniej porażce z Realem Sociedad. Los Leones zagrali zdecydowanie najsłabszy mecz pod wodzą Gaizki Garitano. Tak więc obydwie drużyny mają coś do udowodnienia więc możemy spodziewać się naprawdę ciekawych zawodóww niedzielny wieczór na La Catedral. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20.45 a poprowadzi je Pan Del Cerro Grande.

W poprzedniej kolejce jak już wspomniałem obie drużyny zawiodły swoich kibiców. O wiele bardziej Athletic, który przegrał na wyjeździe w niezwykle prestiżowym meczu z Real Sociedad. Gole w tym pojedynku strzelali Oyarzabal i Willian dla gospodarzy oraz Raul Garcia dla gości. Z kolei Blaugrana podejmowała na swoim obiekcie Valencię i również nie spisała się zbyt dobrze zaledwie remisując z Los Ches. Podopieczni trenera Valverde wystawili swoich fanów na spora nerwówkę bo przegrywali już 0-2 po bramkach Gameiro i Parejo (rzut karny). No ale od czego jest Lionel Messi, który jeszcze w pierwszej połowie zdobył bramkę kontaktową wykorzystując jedenastkę a w drugiej części meczu wyrównał stan rywalizacji w 64 minucie po asyście od Vidala.

Barcelona jak co roku mierzy we wszystkie możliwe tytuły w kraju i na arenie międzynarodowej. Szefostwa klubu już nie zadowala coroczne mistrzostwo i puchar kraju ale mierzą tym razem w Ligę Mistrzów. W lidze raczej trudno znaleźć im równorzędnego rywala bo moc Blaugrany jest niesamowita a co okienko transferowe jest wzmacniana. Widać to po tabeli, i wprawdzie przewaga nad drugą drużyną wynosi niewiele, bo zaledwie 6 oczek ale tylko dlatego że zespół trenera Valverde musi trochę „odpoczywać" i przez to czasami zalicza kilkumeczowe wpadki. A takie zdarzyły się we wrześniu (kolejno remis 2-2 z Gironą u siebie, porażka 2-1 z Leganes na wyjeździe, remisy 1-1 z Athletic u siebie i Valencią na wyjeździe), listopadzie (porażka 3-4 z Betisem u siebie) i remis 1-1 z Atletico na wyjeździe) no i teraz nieco słabsza postawa w pojedynku z Valencią (remis 2-2 u siebie) i z Realem Madryt w Copa del Rey (remis 1-1). W zasadzie to tylko pokazuje że zawodnicy z Nou Camp to nie maszyny bo w pozostałych meczach leją wszystkich równo, nawet Królewskich na swoim obiekcie gdzie pokonali aż 5-1. W zasadzie jedynym zespołem, który wydaje się adekwatny do zatrzymania Barcy w ich drodze po kolejne tytuły w kraju i w rozgrywkach europejskich jest sama Barcelona i ...... kontuzje. To ostatnie to prawdziwa plaga w zespole trener Valverde. Od dłuższego czasu niezdolny do gry jest Umtiti. Ostatnio urazu doznał rezerwowy bramkarz Cillesen. Dłużej niedysponowany będzie również Rafinha. Co chwilę urazy łapie Ousmane Dembele oraz Vermaelen. Valverde miał coraz większe kłopoty z rotacjami w składzie i zdecydowano się na zimowe transfery do klubu. Sprowadzono dwóch środkowych obrońców – Jeisona Murillo z Valenci (wypożyczenie z opcją wykupu) i Jeana-Claira Todibo, niezwykle utalentowanego, zaledwie 19-letniego stopera Toulouse, zaledwie za 1 mln euro. Całość uzupełniono Kevinem-Princem Boatengiem, którego również wypożyczono z Sassuolo. Trzeba przyznać, że ten ostatni transfer to trochę ryzykowne posunięcie bo Boateng jest znany ze swojej niesubordynacji i częstych imprez, co niezbyt dobrze wpływa na atmosferę w klubie. No ale to chyba zrobiono by zachować równowagę gdyż pozbyto się innego piłkarza, który zatruwał w atmosferę w klubie – Paulinho, sprzedany do Chin za 42 mln euro, gdzie wcześniej był wypożyczony gdyż Valverde miał już dość narzekania Brazylijczyka na jego dolę w klubie gdzie skarżył się mediom na małą ilość występów. Jakby jeszcze mało było urazów to w zespole zaczęły się małe niesnaski bo kolejni piłkarze narzekają na małą liczbę występów i są to Malcolm oraz Dembele. Z tym Valverde zapewne sobie będzie mógł poradzić i dać zainteresowanym odpowiednią liczbę minut na murawie bo Barca ostatnio gra co trzy dni więc rotacje są nieuniknione. Prawdziwą jednak wściekłość Txingurriego wywołało ostatnie wydarzenie jakie miało miejsce z Arthurem. Zawodnik dwa dni przed meczem z Realem Madryt pojechał do Paryża na urodziny Neymara gdzie zarwał całą noc. Po powrocie rozegrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie i to przeciwko Królewskim ale zakończył go z kontuzją. Dość powiedział mięsień dwugłowy uda, został zerwany a to oznacza przerwę minimum trzy do czterech tygodni. Wyjazd Arthura wywołał wściekłość trenera Valverde, który planował dać odpocząć kilku zawodnikom w tym najbardziej eksploatowanemu Rakiticowi a teraz będzie musiał zmienić plany bo zostało mu trzech środkowych pomocników – Chorwat oraz Vidal i Alena a także jeden defensywny – Busquets, który również potrzebuje odpoczynku przed decydującymi meczami w Lidze Mistrzów oraz rewanżem w Copa del Rey. Poza meczem z Athletic Arthur nie zagra również w pojedynkach z Valladolid, Lyonem, Sevillą i Realem Madryt. Tak więc druga linia będzie eksploatowana do granic możliwości. Jakby tego było jeszcze mało to urazu z meczu z Valencią doznał Messi, który z musu wszedł na murawę w pojedynku z Realem gdzie trzeba było ratować wynik. Udało się ale kolejne dni Argentyńczyk odpoczywał i jego występ na San Mames stanął pod wielkim znakiem zapytania. Wprawdzie znalazł się wśród powołanych ale decyzja czy zagra zostanie podjęta przed samym meczem. Kolejnym bólem głowy popularnej „Mrówki" jest obsada lewej flanki gdzie za kartki pauzować będzie Jordi Alba. I jak tutaj robić rotacje? No ale to jest problem opiekuna Barcelony, który musi to jakoś poskładać przed dzisiejszym meczem a i w kolejnych rozwiązać problemy nadmiernie eksploatowanego składu, który musi być gotowy przede wszystkim do walki w europejskich pucharach. Być może stąd liczna grupa młodych zawodników z rezerw, którzy biorą udział w treningach, z których na razie szansę w pierwszym zespole, dodajmy wykorzystaną, otrzymał Carles Alena. Urazy i problemy kadrowe spowodowały, że trener Valverde zabrał do Bilbao grupę piłkarzy liczącą 19 nazwisk i są to:
Bramkarze: Ter Stegen, Inaki Pena,
Obrońcy: Semedo, Pique, Lenglet, Murillo, Vermaelen, Miranda,
Pomocnicy: Rakitic, Busquets, Coutinho, Sergi Roberto, Alena, Vidal,
Napastnicy: Suarez, Messi, Dembele, Malcolm, Prince.
Nowością na liście powołanych jest Dembele, który po kolejnym urazie dostał pozwolenie na grę i Txingurri zdecydował się dołączyć go do składu. W miejsce Alby powołanie dostał jeden z młodzieżowców – Miranda, choć wydaje się że to właśnie On będzie tym jedynym, którego musi nie wpisać do protokołu meczowego trenera Barcelony. Jeśli chodzi o podstawową jedenastkę to rodzą się dwa pytania a mianowicie na ile zdrowy jest Messi i czy Valverde będzie stosował rotacje po meczu z Realem Madryt. Bo jeśli Argentyńczyk jest w pełni sił a opiekun Blaugrany pozostawi zmiany na mecz z Valladolid na Nou Camp to możemy się spodziewać na San Mames niemal najsilniejszej na dzień dzisiejszy jedenastki, jedynie z Sergi Roberto na lewej stronie obrony zamiast pauzującego za kartki Alby.

Przed ekipą Los Leones i trenerem Garitano jeden z najtrudniejszych egzaminów w tym sezonie a więc pojedynek na San Mames z Barceloną. Tabela ligowa w tym sezonie jest tak płaska a rywalizacja o utrzymanie tak wyrównana że liczyć się może każde spotkanie. Dlatego z Barceloną trzeba powalczyć przynajmniej o punkt. Stąd niezwykle intensywne przygotowania do tego spotkania. Szkoleniowiec musiał wiele poprawiać po meczu z Sociedad a dodatkowo opracować taktykę na pojedynek z Katalończykami. Dużo czasu na treningach poświęcono grze na skrzydłach by unieszkodliwić bardzo ofensywie usposobionych bocznych obrońców Blaugrany. Temu poświęcono niemal dwa pełne treningi gdzie trener długo rozmawiał ze swoimi skrzydłowymi, szczególnie z Ibaiem oraz Cordobą, którzy mają czasami problemy ze wspomaganiem defensywy oraz bocznymi obrońcami. Tyle wiadomo z otwartych treningów. Trzy kolejne, pod koniec tygodnia były jednak zamknięte dla publiczności i tutaj jeśli wierzyć dziennikarzom z Kraju Basków przeprowadzano treningi typowo ofensywne ale co tym razem przygotował na ten mecz Garitano nie wiadomo. O by to jednak było lepsze niż w przypadku Realu Sociedad gdzie praktycznie nic nie funkcjonowało. Po sobotnim treningu trener Garitano wybrał następujących zawodników na niedzielne spotkanie:
Bramkarze: Herrerin, Simon,
Obrońcy: Nunez, Martinez, Yeray, San Jose, Yuri, Balenziaga
Pomocnicy: Benat, Cordoba, Susaeta, Dani Garcia, De Marcos, Raul Garcia,
Napastnicy: Kodro, Williams, Muniain, Ibai.
Poza wspomnianymi kontuzjowanymi piłkarzami z przyczyn technicznych miejsca zabrakło dla Iturraspe, Unaia Lopeza, Remiro i Guruzety. Z powodu pauzy za kartki na trybunach zostanie również Ander Capa. Jeśli chodzi o skład jaki wyjdzie to najłatwiej wytypować obronę i drugą linię gdzie poza absencją Capy i wejściem w jego miejsce De Marcosa nie powinno być żadnych zmian. Problem pojawia się w ofensywie gdzie opcji jest naprawdę sporo, no może poza Williamsem na szpicy bo trudno się spodziewać innego środkowego napastnika.

Mecz z Barceloną poprzedzi niewielka uroczystość na San Mames. Mianowicie Inaki Williams odbierze nagrodę dla najlepszego zawodnika La Liga za miesiąc styczeń. Będzie to pierwsze wyróżnienie dla naszego napastnika w jego karierze. Nagrodę wręczy Mistrz Europy w boksie i jego wielki fan Kerman Lejarraga.

Faworytem spotkania jest oczywiście FC Barcelona. Blaugrana mimo ostatnich drobnych niepowodzeń to drużyna co najmniej o klasę lepsza od Basków. Tabela nie kłamie. Los Leones dopiero wychodzą z dołka a spotkanie z Realem Sociedad na pewno nie napawa optymizmem. Dodatkowo wygląda na to że zagra największa zmora Athletic – Lione Messi. Argentyńczyk jeszcze nie przegrał w lidze z Los Leones notując łącznie w 34 spotkaniach 24 zwycięstwa i 8 remisów a jedyne dwie porażki miały miejsce w Copa del Rey i Superpucharze Hiszpanii. Baskowie są też jedną z ulubionych ofiar tego zawodnika (24 gole w 34 meczach) za Sevillą (33 bramki w 26 spotkaniach), Atletico (28 w 37), Valencią (27 w 32) i Realem Madryt (26 w 38). Gospodarze na pewno powalczą z rywalem, będą się starali za wszelką cenę pokazać się kibicom z jak najlepszej strony ale czy to wystarczy? Podopieczni trenera Gaizki Garitano musieliby zagrać perfekcyjny mecz z obronie i w ataku, musieliby zmusić Barcelonę do błędów i każdy z nich bezwzględnie wykorzystać. Na tym etapie na jakim obecnie jest zespół wydaje się to niemożliwe. Pozostaje mieć nadzieję że zespół zagra dobry mecz i nawet jak przegra to pozostawi po sobie dobre wrażenie, na tyle żeby można było stwierdzić, że mecz na Anoeta to był wypadek przy pracy.

Jako ciekawostkę przy okazji tego meczu można jeszcze dodać, że dzisiejszy mecz odbędzie się dokładnie w okrągłą bo 90 rocznicę powstania La Ligii. Obie drużyny póki co grają w niej od samego początku i miejmy nadzieję że tak zostanie. A dla kogo dzisiejszy dzień okaże się szczęśliwy przekonamy się około godziny 22.30 kiedy powinien zabrzmieć ostatni gwizdek arbitra.

Przewidywane składy:
Athletic: Herrerin – De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri – Dani Garcia, Benat – Ibai, Muniain, Cordoba – Williams.
Gaizka Garitano

Barcelona: Ter Stegen – Semedo, Pique, Lenglet, Sergi Roberto – Busquets – Vidal, Rakitic – Coutinho, Luis Suarez, Messi.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 10.02.2019 r. godz. 20.45
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53289)
Sędzia: Del Cerro Grande