Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Marzenia o zdobyciu trofeum w rozgrywkach europejskich należy odłożyć na inny czas. Niestety Baskowie totalnie skopali sprawę i przegrali aż 0-3 na swoim stadionie po golach Casemiro oraz Bruno Fernadesa (2). Tym samym wyjazd do Manchesteru będzie praktycznie tylko wycieczką krajoznawczą bo szanse na odrobienie strat należy rozpatrywać w charakterze największych cudów w historii piłki nożnej. Inna sprawa że Athletic sam jest sobie winny bo do momentu straty pierwszej bramki mógł spokojnie prowadzić 1 albo nawet 2-0 bo sytuacje były ale zabrakło skuteczności a i rywale mieli mnóstwo szczęścia pod własną bramką. Zabrakło też zimnej głowy i zawodnikom Los Leones i przede wszystkim Vivianowi, który może zapisać ten mecz na swoje konto swoją bezmyślnością. Nie obyło się też bez kontrowersji sędziowskiej bo Los Leones mieli kilka pretensji do sędziego, mnie lub bardziej słusznych no ale cóż, największe pretensje mogą mieć jednak do siebie za zmarnowane sytuacje w pierwszej fazie meczu.
Godzina 21.05, 8 marca 2012 roku. Na Old Trafford w meczu 1/8 finału Ligi Europy na Old Trafford wyszły jedenastki Czerwonych Diabłów po wodzą Sir Alexa Ferguson oraz Los Leones pod kierunkiem Marcelo Bielsy. Zabrzmiał się gwizdek arbitra z Niemiec Floriana Meyera i.... tak zrodziła się legenda El Loco i jego „gówniarzy" jak nazywano zespół Los Leones, który w porywającym stylu dotarł do finału Ligi Europy, niestety przegranego z drużyną Diego Simeone czyli Atletico Madryt. Tamten mecz, a właściwie dwumecz pamiętają wszyscy w Bilbao. Kibice Athletic zawładnęli Manchesterem i trybunami Teatru Marzeń gdzie zasiadło ich ok 8 tys. Piłkarze z kolei zawładnęli murawą grając kapitalne spotkanie i gdyby nie portero gospodarzy Davide de Gea i jego genialne interwencje to porażka 2-3 byłaby tak naprawdę najniższym z możliwych wymiarów kary. W rewanżu Athletic dopełnił formalności wygrywając 2-1. Teraz obydwa zespoły spotykają się w półfinale tych rozgrywek, ale pierwszy mecz tym razem jest na San Mames. Czy i tym razem Athletic zachwyci kibiców, zagra na takiej intensywności i poziomie jak 13 lat temu i ponownie przejdzie Czerwone Diabły? Odpowiedź na to dostaniemy dopiero 8 maja, a na razie czeka nas pierwsza część batalii o awans do wielkiego finału Ligi Europy, który zostanie rozegrany właśnie na San Mames w Bilbao. Początek pierwszego meczu z w czwartkowy wieczór o godz. 21.00 a poprowadzi go Espen Eskas z Norwegii.
Las Palmas pokonane. Po całkiem niezłym meczu naznaczonym sporą nieskutecznością obydwu zespołów i sporą nerwówką kibiców Los Leones w końcówce udało się zainkasować komplet punktów na San Mames i przynajmniej na chwilę uspokoić sytuację w tabeli po porażce z Realem Msdryt, by nieco bardziej komfortowo podejść do starcia z ManUtd. Baskowie jednak nie popisali się pod bramką ekipy Los Amarillos bo zdołali strzelić tylko jedną bramkę, zaraz na początku meczu, której autorem był Inaki Williams. Można było strzelić więcej ale skuteczność była słaba a i przyjezdni bardzo skutecznie próbowali się odgryzać, przez co kibice na emocje nie mogli narzekać. Może obyło by się bez tej nerwówki gdyby nie to że po 20 minutach swój występ zakończył Oihan Sancet i musiał zejść z boiska z urazem, który jest na tyle poważny że możemy go w ogóle nie ujrzeć w dwumeczu z United, co na pewno jest olbrzymim osłabieniem zespołu. Zwycięstwo w pojedynku z Las Palmas oznacza również, że bez względu na wyniki spotkań do końca rozgrywek, Athletic zapewnił sobie awans do europejskich pucharów na przyszły sezon i tylko od naszych zawodników zależy to w jakich zagrają.
Pierwotnie kolejka nr 33 miała się odbyć w najbliższy weekend, ale ponieważ zaplanowano w tym terminie finał Copa del Rey tak więc mecze zostały przyśpieszone i będziemy mieli pojedynki w La Liga w środku tygodnia. W tej rundzie spotkań Athletic zmierzy się na własnym boisku z desperacko walczącą o utrzymanie ekipą Las Palmas. To pojedynek z kategorii tych, w których zdobycz kompletu punktów jest po prostu obowiązkiem. Jednak łatwo nie będzie gdyż zespół w Gran Canarii jest szalenie zdesperowany i ostatnio złapał całkiem niezłą formę i to zarówno w meczach u siebie jak i na wyjeździe. Szykują się nam więc pasjonujące zawody i miejmy nadzieję że z satysfakcjonującym wynikiem na końcu gdyż przed meczem z ManUtd zdobycz kompletu oczek jest po prostu niezbędne. Początek meczu w środowy wieczór o godzinie 19.00, a poprowadzi je sędzia Diaz de Mera.
Niestety podobnie jak przez ostatnie 20 lat i tym razem nie udało się wygrać na Santiago Bernabeu. Ba, nie udało się zdobyć nawet jednego oczka, ale Baskowie wyjeżdżają z Madrytu z podniesionymi głowa. Trener Valverde dokonał aż 10 zmian w stosunku do meczu z Rangersami wpuszczając właściwie cały rezerwowy skład na boisko by dać odpocząć zawodnikom podstawowego składu, którzy wywalczyli awans w czwartkowym pojedynku. Mimo tak wielkich zmian Los Leones podnieśli rękawicę i może praktycznie nie istnieli w ataku ale naprawdę świetnie się bronili, a skapitulowali dopiero w doliczonym czasie gry gdy genialnym uderzeniem z woleja popisał się Fede Valverde, który nie dał żadnych szans Simonowi i zdobył jedyną bramkę w tym meczu. No ale tą porażkę można było wkalkulować w przedsezonowe rozważania i jedyne czego żal że zawodnicy Los Leones nie zostali nagrodzeni za swój wysiłek bo naprawdę mało zabrakło. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło bo obyło się bez urazów, podstawowi zawodnicy odpoczęli i powinni być gotowi na pojedynek z Las Palmas w środę, który to trzeba koniecznie wygrać oraz na Manchester United, z którym przyjdzie się zmierzyć w pierwszym meczu półfinału już 1 maja na San Mames.