Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Baskowie nie wykorzystali atutu własnego boiska i przegrali pierwszy mecz ćwierćfinałowy Copa del Rey z Barceloną 1-2 po golach Munira i Neymara dla Katalończyków oraz honorowym trafieniu Aritza Aduriza. Porażka ta niemal przekreśla szanse Athletic na awans do kolejnej rundy i można zaryzykować stwierdzenie że zespół uda się do Barcelony tylko na wycieczkę krajoznawczą oraz po to by szlifować formę przed kolejnymi meczami bo niewielkim dołku formy od początku roku. Niestety przyczyną przegranej były nie po raz pierwszy kuriozalne wręcz błędy w defensywie, które przy zespole klasy Barcelony kończą się kontrami i stratami bramek. Co gorsza Athletic był lepszy od ekipy przyjezdnych ale ekipa trenera Luisa Enrique w przeciwieństwie do podopiecznych trenera Valverde potrafiła wykorzystać swoje okazje i grała o wiele dojrzalej taktycznie i bardziej zdyscyplinowanie w obronie. Baskom należą się brawa za walkę do końca bo atakowali do ostatniego gwizdka sędziego próbując odrobić straty i ich determinacja i wysiłek zostały nagrodzone bramką honorową w 89 minucie kiedy obrona Blaugrany popełniła jeden jedyny błąd w tym meczu.

Baskowie bardzo nieudanie rozpoczęli rundę rewanżową sezonu 2015/2016 bo od sromotnej klęski na Nou Camp z Barceloną aż 0-6. Tyle że zadanie mieli o tyle utrudnione, że rywalizację wypaczyły katastrofalny błąd arbitra tego meczu, który najpierw nie odgwizdał faulu Suareza na Etxeixie, który z kolei skutkował wyjściem Urugwajczyka sam na sam z Iraizozem i faul naszego portero zakończony rzutem karnym i czerwoną kartką. O ile jeszcze karny był ewidentny to już kartka nie za bardzo. Reszta poszła jak po maśle. No ale porażkę z Blaugraną na wyjeździe można spokojnie wkalkulowywać w przedsezonowe rozważania bo zwycięstwo na wyjeździe to byłby prawdziwy cud. Teraz powinno być przynajmniej teoretycznie łatwiej bo czekają nas trzy mecze z rywalami będącymi jeśli nie na tym samym poziomie to niższym aczkolwiek w lidze radzącymi sobie rewelacyjnie. Na pierwszy ogień idzie ekipa rewelacji obecnego sezonu a więc Eibar, które nie walczy nawet o pozostanie w lidze czy też środek tabeli ale być może nawet o europejskie puchary bo trzyma się ściśle czołówki i nie zamierza odpuszczać, szczególnie bezpośredniemu rywalowi jakim jest Athletic. Tak więc szykuje się nam naprawdę kapitalne widowisko bo raz że oba zespoły rywalizują o miejsca w czołówce a dwa że w końcu zmierzą się dwa zespoły baskijskie a to zawsze są mecze niezwykle prestiżowe i bardzo ciekawe. Początek w niedzielę o dość nietypowej porze bo w samo południe.

Trzy dni po farsie na Nou Camp w Barcelonie czeka nas kolejny mecz z Blaugrana. Tym razem będzie to pierwszy pojedynek ćwierćfinału Copa del Rey i rozegra się On na San Mames. Oba zespoły maja apetyt na to trofeum i traktują je bardzo poważnie bo nic nie smakuje tak dobrze jak Puchar Króla w rękach klubu stojącego mocno antagonistycznie w stosunku do władz w Madrycie. W niedzielę na Nou Camp oglądaliśmy mecz w większości wyreżyserowany przez arbitra tego spotkania Pana Mateu Lahoza, który swoimi beznadziejnymi decyzjami wypaczył wynik i sens tamtejszej rywalizacji. Arbitrem tego spotkania będzie Pan Gonzalez Gonzalez i miejmy nadzieję (bo tylko to nam pozostaje), że tym razem będzie zupełnie inaczej i wygra przede wszystkim piłka nożna i to na takim poziomie na jaki zasługują obydwa kluby, ich historia i prestiż wzajemnych starć w tych rozgrywkach.
Katalończykom zabrakło tylko jednego do drugiego sextetu – Superpucharu Hiszpanii, który stracili na rzecz swojego dzisiejszego rywala a więc Athletic Bilbao. Baskowie upokorzyli ekipę Luisa Enrique w pierwszym meczu wygrywając 4-0 na San Mames i nie dali sobie wydrzeć przewagi w drugim. Jest to sól w oku Luisa Enrique i zawodników ekipy z Nou Camp. Czas więc na rewanż i okazja trafiła się już w ćwierćfinale tych rozgrywek. Podobnie jak pół roku temu faworytem dwumeczu jest Barcelona choć przystąpi do pierwszego meczu mocno osłabiona. Przede wszystkim zabraknie dwójki Suarez – Messi. Ten pierwszy jest zdyskwalifikowany na dwa spotkania po meczu z Espanyolem gdzie delikatnie rzecz ujmując poszło mocno na noże i szczególnie piłkarze Los Pericos pozwalali sobie na zdecydowanie za dużo a sędzia tego meczu nie wykazał się spostrzegawczością bo kilku piłkarzy w w niebiesko-białych strojach mogło zakończyć mecz przed końcem regulaminowego czasu gry. Odwołania klubu nic nie dały i zawodnik nie zagra również w rewanżu. Messi po spotkaniu na Nou Camp narzekał na drobny uraz i Luis Enrique do końca liczył na występ zawodnika w dzisiejszym meczu. Ostatecznie zwyciężyła dbałość o zdrowie piłkarza i przede wszystkim zdrowy rozsądek bo Messi będzie potrzebny jeszcze w wielu meczach a poza tym jest rewanż w Barcelonie co daje sporą szanse na ewentualne odrobienie strat. Do Bilbao nie przyjechali również Mathieu oraz Alba. Francuz od pewnego czasu leczy kontuzję i wprawdzie zaczął już trenować ale jest zdecydowanie za wcześnie żeby brał udział w meczach a powód absencji Alby jest taki sam jak Argentyńczyka a więc drobny uraz i przezorność opiekuna zespołu. Z przyczyn technicznych w Barcelonie pozostał Bravo, który nie broni w rozgrywkach pucharowych a tylko w Lidze i Lidze Mistrzów. Wprawdzie siła ofensywna mocno spadła ale skład nadal jest mocny i spokojnie może wygrać dzisiejsze spotkanie. Zapewne jednak będą dalsze rotacje w składzie bo w najbliższy weekend czeka Barce starcie na wyjeździe z odradzającą się Malagą, która w końcu zaczęła grać w tym sezonie i ostatnio prezentuje się co najmniej dobrze i wygrzebała się z odmętów końca tabeli aspirując co najmniej do pierwszej połówki tabeli La Liga. Tyle że wybór jest trochę ograniczony. W ofensywie poza Neymarem powinni zagrać Arda Turan oraz Aleix Vidal. Niewykluczony jest występ Munira. W drugiej linii raczej obędzie się bez zmian a więc zagrają Iniesta, Rakitic i Busquets. Luis Enrique mu zniwelować naprawdę mocną środkową linię Basków a na dodatek potrzebuje trochę wzrostu a więc potrzebny jest występ Busquetsa. O wiele większe zmiany mogą dotyczyć defensywy. Tutaj również zespół potrzebuje centymetrów by zniwelować atuty Los Leones. O ile Pique spełnia wymagania to już Mascherano nie bardzo i bardziej prawdopodobny jest występ Vermaelena. Po bokach powinni się znaleźć Alves i Adriano a na bramce Ter Stegen, który będzie miał okazję aby naprawić swój wizerunek po katastrofalnym występie w pierwszym meczu Superpucharu.

Nie udała się inauguracja rundy rewanżowej na Nou Camp w Barcelonie. Athletic przegrał z kretesem aż 6-0 i niestety trudno tutaj przypisać jakąkolwiek winę zespołowi z Bilbao za to spotkanie gdyż od 4 minuty podopieczni trenera Valverde grali w 10 po wyrzuceniu z boiska Iraizoza a dodatkowo gospodarze mieli rzut karny, który wykorzystał Messi otwierając wynik spotkania.
Niestety mecz został ustawiony fatalną decyzją sędziego Pana Mateu Lahoza, który zabił widowisko znacznie ułatwiając zadanie Barcelonie. Najpierw nie zauważył faulu Suareza walczącego z Etxeitą, który używając rąk spowodował upadek stopera Athletic (łapiąc go najpierw za ramię a później za szyję) a następnie gdy już w ten sposób, dodajmy nieprawidłowy zdobył piłkę to został powalony w polu karnym przez Gorkę Iraizoza, który obejrzał za swoją interwencję czerwony kartonik – również niesłusznie. O ile za czerwoną kartkę trudno winić arbitra bo akcja była bardzo dynamiczna i sędzia mógł nie zauważyć że Urugwajczyk próbował mijać bramkarza i kopnął piłkę w bok a więc nie szedł wprost na bramkę (gdyby kopnął piłkę prosto to Iraizoz by ją złapał i nie byłoby mowy o karnym) a Gorka nie wyhamował i wpakował się w napastnika to już absurdem jest niezauważenie faulu na stoperze czy to przez głównego czy też bocznego sędziego, którzy nie mieli zasłoniętego widoku. Szczególnie boczny sędzia widział całą sytuację jak na dłoni. Zainteresowanych odsyłam do artykułu 12 przepisów FIFA.

Rozpoczynamy rundę rewanżową sezonu 2015/2016 w hiszpańskiej La Liga. I na początek od razu małe deja vu. O ile wiadomo było, że podobnie jak na początku rozgrywek Los Leones zmierzą się na Nou Camp z Barceloną to dodatkowo kolejny raz dojdzie do swoistego tryptyku pomiędzy tymi zespołami gdyż w piątkowe południe RFEF w losowaniu ćwierćfinału Copa del Rey uraczyła fanów futbolu również dwumeczem pomiędzy tymi zespołami. Tak więc licznik pojedynków z Dumą Katalonii zamknie się w tym sezonie liczbą aż sześciu spotkań. W przeciwieństwie do pucharowych to dzisiejsze raczej nie przysporzy kibicom zbyt wielu mocji. Athletic przystąpi do niego bez swojego najlepszego snajpera Aritza Aduriza oraz drugiego najskuteczniejszego atakującego Raula Garcii tak więc raczej trudno się spodziewać korzystnego wyniku na Nou Camp gdzie Blaugrana wyjdzie zapewne optymalnym składem. Poza tym patrząc na to kto będzie prowadził ten mecz – Pan Mateu Lahoz z Walencji to chyba gorszego sędziego wybrać się już nie dało. Jeśli nie dopuszcza do brutalnej gry to popełnia głupie błędy wypaczające wynik rywalizacji tak więc spotkania z jego udziałem po prostu trzeba przetrwać i tyle – z jak najmniejszymi stratami w ludziach czy to z powodu kontuzji czy tez dziwnych, żeby nie powiedzieć głupich kartek. W kontekście Copa del Rey dzisiejszy mecz dla Basków jest po prostu do odfajkowania jak najmniejszym nakładem sił i środków tym bardziej że już za tydzień na San Mames zawita Eibar a więc zespół, który za wszelką cenę trzeba pokonać.