^Powrót na górę!

Powrót na San Mames w Europejskich Pucharach zakończył się powodzeniem. Athletic bez większych problemów pokonał ekipę AZ Alkmaar 2-0 po bramkach Inakiego Williamsa oraz Oihana Sanceta, którym za każdym razem asystował Nico Williams. Samo spotkanie może nie zachwyciło bo ekipa Los Leones zagrała raczej średnio ale cieszy wynik bo kluczem do awansu do kolejnej rundy będą właśnie pojedynki na własnym stadionie, które koniecznie trzeba wygrać. Udało się też zrewanżować trenerowi Valverde za porażkę sprzed 8 lat gdy drużyna z Niderlandów na La Catedral pokonała Basków pod wodzą Txingurriego 1-2. Serogłowi to też był teoretycznie najsilniejszy z zespołów jaki przyjedzie do Bilbao w rozgrywkach grupowych.
Pierwsza polowa nie zachwyciła. Mogła się podobać intensywność spotkania, pressing Athletic ale akcji było jak na lekarstwo. Los Leones nie mieli problemów z odbiorem piłki rywalom ale brakowało ostatniego podania, które by otworzyło drogę do bramki zespołu z Niderlandów. Z kolei ekipa trenera Martensa skupiła się na tym by spróbować odebrać piłkę na połowie Athletic lub wykorzystać błąd w wyprowadzeniu futbolówki i skontrować wykorzystując szybkość napastników, szczególnie van Bommela. No i kilka razy im się udało ale na szczęście obrona spisywała się dobrze i w porę zażegnywała niebezpieczeństwo. Dwa razy jednak mocniej zabiły serca fanów Los Leones. Najpierw w 12 minucie gdy Van Bommel po ładnej akcji oddał soczysty strzał z dystansu ale Agirrezabala na raty zdołał obronić, a następnie w 41 minucie gdy Buurmeester dostał piłkę w okolice jedenastki, odwrócił się i próbował strzelić, ana szczęście zrobił to słabo i w środek bramki, wprost w ręce Agirrezabali. Były do jedyne dwa celne strzały AZ w tym meczu i właściwie jedne dwie groźniejsze akcje. Za to pod drugą bramką co rusz dochodziło do spięć, ekipie z Niderlandów niekiedy było trudno wyjść z własnego pola karnego ale jakoś sobie radzili z powstrzymywaniem ataków Los Leones. Athletic mógł mieć świetny początek spotkania bo szansę na bramkę po centre Inakiego miał Guruzeta ale spudłował. Dwukrotnie z dystansu przymierzył Yuri ale najpierw na drodze pięknej bramki stanęła poprzeczka, a potem rykoszet od stoperów gości, po którym futbolówka wpadła w ręce Owusu-Oduro. Poza tym było to walenie głową w mur dobrze zorganizowanej i momentami dość szczęśliwie interweniującej defensywy ekipy z Alkmaar.
Druga części meczu była już lepsza bo i Athletic lepiej grał, były akcje bramkowe a i AZ spuściło z tonu chyba mocno zmęczone pierwszą częścią meczu gdzie Baskowie narzucili naprawdę spore tempo. Już w 49 minucie meczu ładną akcję przeprowadził Nico, który padł w polu karnym po starciu z rywalami domagając się karnego. I zapewne gdyby w pierwszej fazie akcji po starciu z obrońcą nasz napastnik padł w polu karnym to byłyby podstawy do podyktowania jedenastki ale w dalszej fazie już na pewno nie. Minutę później ładną centrę w pole karne posłał Inaki ale minęła ona o centymetry Oihana Sanceta. W 54 minucie ze strony rywali próbował odpowiedzieć van Bommel ale skończyło się na strachu. W 59 minucie bramkarz gości zdołał obronić sprytny strzał Inakiego, który znalazł się na krótkim słupku i próbował wykończyć podanie Nico. W 66 minucie w świetnej sytuacji znalazł się w polu karnym Guruzeta po podaniu od Nico ale futbolówka po rykoszecie od obrońcy pofrunęła ponad poprzeczką i skończyło się na rzucie rożnym. W 68 minucie doskonała sytuację zmarnował Inaki po błędzie rywali w wyprowadzeniu piłki z własnego pol karnego. Powinna być 1-0 bo to była setka. W końcu jednak podopieczni trenera Valverde dopięli swego. W 72 minucie meczu ładną akcję na prawej flance przeprowadził Nico, posłał idealne podanie w pole karne gdzie w tempo wyszedł jego starszy brat i tym razem uderzył celnie nie dając najmniejszych szans bramkarzowi rywali. W 80 minucie powinno być 2-0, gdyby Inaki nie był na spalonym, a Sancet trafił prawie na pustą bramkę. I to ratuje naszego ofensywnego pomocnika przed mocnymi słowami nagany za wykończenie akcji. Na szczęście Oihan zrehabilitował się pięć minut później. Koleją świetną akcję przeprowadził na prawym skrzydle Nico, ściął do środka pola karnego i uderzy na bramkę. Owusu-Oduro zdołał sparować strzał ale wobec dobitki naszego ofensywnego pomocnika był bez szans. I to w zasadzie był koniec emocji w tym meczu. Druga bramka zamknęła wynik i Athletic dopisał do swojego konta komplet punktów.
Mecz do odfajkowania. Athletic zrobił po prostu to co do niego zależało. Zadecydowała lepsza jakość po stronie Athletic, intensywność i po prostu nie pozwolenie rywalom na zbyt wiele dobrze zakładanym pressingiem. Niestety było sporo mankamentów. Jedyną formacją do której trudno mieć zastrzeżenia to obrona. Miała mało roboty ale to co miała to poradziła sobie z tym naprawdę dobrze. Im dalej w przód tym więcej problemów. Za dużo strat w linii środkowej przy wyprowadzeniu piłki, po których AZ miało parę kontrataków. Lepsza drużyna i lepiej taktycznie przygotowana do meczu zrobiła by z nich większy użytek. AZ była na szczęście mocno cofnięte i jakby przestraszone bo bało się zaatakować większą liczbą zawodników by nie zostać skarconym szybkimi kontrami. Sporo kłopotów sprawił pressing rywali przy wyprowadzeniu piłki. Dobrze że rywal tam mało razy go zakładał bo strat byłoby więcej i mogły się skończyć gorzej. W ataku przez pierwszą połowę brakowało trochę pomysłu na rozbicie defensywy zespołu z Niderlandów, a jak już się pojawił to brakowało ostatniego podania. Nieco lepiej było w drugiej części meczu ale jak już się coś udało to szwankowała skuteczność. Inna sprawa że rywale zagrali naprawdę dość mocno cofnięci i trudno było znaleźć miejsce do gry. Ale jak już się znalazło to wyglądało to nieźle. Tutaj Athletic musi sporo popracować bo Alkmaar zagrało i tak w miarę otwarty futbol bo coś starało się tworzyć bo pozostałe trzy drużyny, które przyjadą na San Mames, przynajmniej na papierze gorsze od AZ mogą zamurować się w polu karnym i ciężko będzie rozbić taka obronę bez dobrego pomysłu, dobrego ostatniego podania i lepszej skuteczności. Jeśli chodzi o zawodników to chyba najlepszym, a właściwie najrówniejszym piłkarzem był Nico Williams. Dwie asysty, sporo wiatru na skrzydle, ciągłe zagrożenie defensywy rywali robiło wiele. Sancet i Inaki grali nieźle, zaliczyli po bramce ale mieli za dużo przestojów w grze i za mało pokazywali się kolegom do gry. Kompletnie niewidoczny był Gorka Guruzeta. To było jedno z najsłabszych spotkań naszego snajpera. Wprawdzie w wielu nie zaliczył gola ale przynajmniej dobrze pokazywał się do gry i dobrze grał bez piłki odciągając obrońców od swoich kolegów. Tutaj nie było nic. Ze dwie sytuacje w których miał piłkę zakończone uderzeniami i właściwie tyle na 74 minuty które grał. Słabo też się spisał trener Valverde. O ile pod względem przygotowania do meczu nie można mieć zastrzeżeń bo rywal został dobrze rozpracowany, zmiana sposobu gry w przerwie też wypadła nieźle to już reszta pozostawiała wiele do życzenia. Pierwsza i najważniejsza sprawa to zmiany. Dlaczego mając kolejny mecz za 63 godziny zostały przeprowadzone tylko 4 spośród dostępnych 5? Przy takim natłoku spotkań to jest poważny błąd. Kolejny to ponowne przesunięcie na szpicę Inakiego Williamsa i w ogóle pozostawienie go na murawie bo akurat starszy z braci Williamsów gra najwięcej zespole i jest maksymalnie eksploatowany. Po wejściu Berenguera Nico grał na lewej a Alex na prawej czyli żaden nie grał na swojej nominalnej pozycji. Dlaczego to tylko Valverde wie. Można było w końcówce przy wyniku 2-0 dać pograć Serrano, Martonowi czy też Canalesowi bo raczej trudno przypuszczać by AZ dobite kolejnym golem i mające mało do powiedzenia przez cały mecz dałoby radę odrobić straty. Trochę nie przemyślał nasz trener ruchów w trakcie meczu. No ale liczy się wynik a ten był dobry. I oby tak dalej pod tym względem.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Agirrezabala – Gorosabel (56' De Marcos), Vivian, Paredes, Yuri – Galarreta (84' Unai Gomez), Jauregizar (84' Herrera) – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta (74' Berenguer).
Trener: Ernesto Valverde
AZ: Owusu-Oduro – Maikuma (75' Kasius), Penetra (84' Poku), Indi, Wolfe – Clasie (63' Belic), Koopmeiners (75' Lahdo) – Mijnans – Van Bommel, Parrott (63' Meerdink), Buurmeester.
Trener: Maarten Martens
Wynik: 2 – 0
Bramki: 72' Inaki Williams, 85' Sancet
Żółte kartki: Galarreta – Maikuma, Van Bommel
Posiadanie piłki: 56% - 44%
Strzały: 17 – 5
Strzały celne: 7 – 2
Podania: 531 – 441
Faule: 7 – 12
Spalone: 2 – 6
Rzuty rożne: 4 - 1
Widzów: 46328
Sędzia: Balazs Berke