Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Zdziesiątkowany kontuzjami Athletic dawno nie był tak blisko wywalczenia nie tylko remisu ale i przy sprzyjających okolicznościach nawet kompletu punktów na Santiago Bernabeu. Dawno też Real nie był tak słaby i bezradny na swoim obiekcie wobec świetnej postawy zawodników Los Leones. Valverde bardzo dobrze dobrał nie tylko zestawienie osobowe jak i taktykę, która o mało co zapewniła by 3 punkty. Szkoda że pogubił się już w trakcie meczu przeprowadzając fatalne zmiany i zbyt szybko zdecydował się bronić wyniku gdy tak naprawdę trzeba było zaatakować rywali, których defensywa wyglądała jak szwajcarski ser a jej poziom oscylował w dolnych rejonach tabeli La Liga. Zabrakło też trochę zdrowia, umiejętności (Williams, Saborit) i przede wszystkim szczęścia (Williams, Saborit) zarówno pod bramką Keylora Navasa jak i pod bramką Gorki Iraizoza. Królewscy tradycyjnie jako pierwsi wyszli na prowadzenie za sprawą Benzemy. Athletic wyrównał jeszcze w pierwszej połowie dzięki bramce Sabina. Pod koniec drugiej części meczu zwycięstwo gospodarzom zapewnił rezerwowy Morata dobijając własny strzał w zamieszaniu bramkowym. Jedno jest pewne, mimo porażki kibice Basków mogą być dumni z postawy swoich pupili, którzy zostawili mnóstwo serca i zdrowia na murawie i aż szkoda że nie zaprezentowali podobnej postawy w czwartkowy wieczór przeciwko Genkowi bo spokojnie sięgnęliby po komplet punktów. Tyle że jeśli tak będą grali w każdym meczu, z takim zaangażowaniem to mogą sporo zwojować w tym sezonie.
Kolejka nr 9 w La Liga a w niej odwieczna rywalizacja i walka w niezwykle prestiżowym spotkaniu na Santiago Bernabeu. Tyle patetycznego tonu tej konfrontacji. Pisząc trywialnie można określić to spotkanie jako po prostu przyjechanie do Madrytu, szybki łomot i powrót do domu. Mocno pokiereszowany zespół trenera Valverde przyjedzie do najlepszej drużyny w Europie, która rozpoczęła marsz po kolejne trofeum w Lidze Mistrzów. Baskowie na pewno dadzą z siebie wszystko, zostawią mnóstwo zdrowia na murawie i będą walczyć do końca z odwiecznym rywalem ale i tak w najśmielszych snach trudno się spodziewać nawet remisu. Tym bardziej że Królewscy mieli 48 godzin więcej czasu na odpoczynek po „sparingu" jaki zagrali na własnym obiekcie z Legią Warszawa. Początek, miejmy nadzieję emocjonującego meczu w niedzielę o godzinie 20.45.
Pozorowanie gry, tak można w skrócie nazwać to co zobaczyliśmy w wykonaniu podopiecznych trenera Valverde w pojedynku z Genk na Luminus Arenie. Skończyć to się mogło tylko w jeden sposób a więc zasłużoną porażką i ostatnim miejscem w grupie z tylko jednym zwycięstwem po 3 meczach. Baskowie stracili tylko dwie bramki, których autorami byli Brabec oraz Ndidi. Podobać mogła się bramka strzelona przez Nigeryjczyka, który bez przyjęcia przymierzył z powietrza sprzed pola karnego a piłka idealnie wpadła w górny róg bramki Herrerina nie dając mu najmniejszych szans na interwencję. Szczęście w nieszczęściu jeśli chodzi o sytuację w grupie jest takie że w drugim meczu Rapid zremisował z Sassuolo 1-1 i dzięki temu nie wszystko jeszcze stracone w walce o awans do kolejnej rundy. Pytanie tylko czy z takim traktowaniem gry w pucharach jest sens awansować do rundy play-off. Baskowie mogą też mówić o sporym pechu bo bardzo bolesnych kontuzji doznali Yeray oraz Aduriz, którzy skręcili nogi w kostce i ich występ przeciwko Realowi jest wykluczony. Szczególnie groźnie wyglądała sytuacja Yeraya, któremu na kostkę nastąpił Bailey i mogło dojść nawet do pęknięcia kostki ale na szczęście jest to zwykłe skręcenie i na przyszły tydzień powinien być już do dyspozycji trenera Valverde.
Po efektownym i efektywnym meczu w Wielkich Derbach Kraju Basków czas potwierdzić wysoką formę w rozgrywkach kontynentalnych. Przed nami półmetek rozgrywek Ligi Europy i niezwykle istotne spotkanie wyjazdowe z belgijskim Genk. Paradoksalnie to może być klucz do awansu do dalszej fazy rozgrywek gdyż po poprzedniej kolejce i dość niespodziewanej porażce Sassuolo właśnie z ekipą belgijską w grupie wszyscy mają po 3 oczka na swoim koncie i rywalizacja rozpoczęła się od początku. Tak więc jeśli Athletic uda się wygrać w dwóch meczach z dzisiejszym rywalem to tylko jakiś niespodziewany zbieg okoliczności mógłby odebrać awans do fazy pucharowej. Ale nie będzie łatwo o czym przekonało się wspomniane Sassuolo bo Belgowie przynajmniej na własnym obiekcie będą szalenie trudnym rywalem. Początek meczu o godzinie 21.05.
We wtorek do klubu i do kibiców dotarła bardzo smutna wiadomość. W wieku 85 lat zmarł były prezydent klubu Jose Antonio Eguidazu, który sprawował swoją funkcję w latach 1973 – 1977. Dziennikarze i ludzie związani z klubem określają go jako twórcę nowej ery w historii klubu z San Mames i nowego modelu jego funkcjonowania. Był prezydentem o którym można powiedzieć że zakończył w Athletic czas dyktatury Franco i rozpoczął nową epokę. Za czasów jego władzy Baskowie doszli do pierwszego finału PUEFA, przegranego z Juventusem oraz do finału Copa del Rey, który powrócił do łask zastępując znienawidzony Puchar Generała.