Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Ipurua znowu zdobyta! Drugi raz z rzędu Los Leones przywieźli komplet punktów z oddalonego o niewiele ponad 30 kilometrów Eibaru. Podobnie jak w ostatnim meczu i tym razem zadecydowała jedna jedyna bramka. Egzekutorem okazał się Aritz Aduriz, który wykończył głową doskonałe dośrodkowanie Inaki Williamsa. Tym sposobem Athletic kończy pierwszy miesiąc zmagań pod wodzą trenera Zigandy z wynikiem 4 wygranych oraz 2 remisów. Po raz pierwszy też od 8 lat ekipa Los Leones nie straciła bramki w pierwszych dwóch meczach sezonu. Ostatni raz takiego wyczynu dokonał Joaquin Caparros w rozgrywkach 2009/2010. Co ciekawe w tamtym sezonie ekipa Caparrosa pokonała w pierwszym meczu Espanyol 1-0 a w drugim w takim samym stosunku bramek Xerez prowadzone przez... Zigandę. Póki co Athletic jest też jedną z trzech drużyn obok Barcy i Leganes, która nie straciła bramki w obecnym sezonie. I oby tak było dalej.
Po załatwieniu sprawy w Lidze Europy i awansie do fazy grupowej Athletic czeka niezwykle ciężkie spotkanie ligowe. Rywalem w drugiej kolejce La Liga będzie drużyna Eibaru a mecz zostanie rozegrany na niezwykle ciężkim terenie jakim jest bez wątpienia Estadio Ipurua. Jest to też pierwsze spotkanie derbowe w tym sezonie z rywalem w Kraju Basków, który to region ma tym razem tylko a może aż cztery kluby w najwyższej klasie rozgrywkowej gdyż Osasuna po kompletnie nieudanych rozgrywkach 2016/2017 spadła do Segunda Division. Początek spotkania zaplanowano na niedzielę na godzinę 18.15 a poprowadzi je Pan Sanchez Martinez.
Pierwszą kolejkę o wiele lepiej zapamiętają zawodnicy trener Mendilibara, którzy grali w delegacji na Estadio La Rosaleda. Tam udało im się zdobyć jedną jedyną bramkę autorstwa Charles'a a ponieważ Malaga nie była w stanie strzelić nawet jednego gola to trzy oczka pojechały do Kraju Basków. Athletic zainaugurował ligę na własnym obiekcie gdzie podejmował beniaminka z Getafe. Niestety słaba gra zespołu z Bilbao spowodowała że nie obejrzeliśmy bramek na San Mames i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. I nie pomógł Los Leones nawet fakt że rywale przez pół godziny grali w osłabieniu po stracie jednego z graczy którzy obejrzał dwie żółte a w konsekwencji czerwoną kartkę.
W piątkowe popołudnie w siedzibie UEFA w Nyon odbyło się losowanie rozgrywek grupowych tegorocznej Ligi Europy. Athletic z racji wysokiej pozycji w rankingu klubów został przydzielony do pierwszego koszyka wraz z Zenitem, Arsenalem, Lyonem, Dynamem Kijów, Villarrealem, Lazio, AC Milanem, Victorią Pilzno, Salzburgiem, Kopenhagą i Bragą. Z drugiego koszyka spośród zespołów na które nikt nie chciał trafić były ekipy Evertonu, Marsylii, Realu Sociedad, Herthy Berlin i Nicei. Z trzeciego koszyka najsilniejszymi rywalami były FC Koln, Atalanta Bergamo i Hoffenheim. W ostatnim koszyku, z teoretycznie najsłabszym zespołami, na szczycie listy najmniej pożądanych klubów były na pewno wicemistrz Turcji – Istanbul Basaksehir, Crvena Zvezda Belgrad, AEK Ateny i mistrz Czech Slavia Praga.
Mimo hucznych zapowiedzi trenera Ouzounidisa Panathinaikos niewiele zdziałał na San Mames i mecz rewanżowy okazał się formalnością. Wprawdzie wynik 1-0, który ustalił Iker Muniain w 22 minucie nie jest zbyt efektowny ale cały mecz był pod pełną kontrolą Athletic, którzy właściwie ani razu nie dopuścili do zagrożenia pod własną bramką. Dość powiedzieć że pierwszy celny strzał na bramkę Herrerina Koniczynki oddały dopiero w drugiej części meczu. Wprawdzie w pierwszej części spotkania Chavez trafił w słupek ale to była jedyna tak naprawdę ofensywna akcja przyjezdnych przez pełne 45 minut meczu. Athletic awansował do rozgrywek grupowych Ligi Europy po raz 4 z rzędu i jest to najlepszy wynik zespołu z Bilbao od 30 lat.
Cztery dni po kiepskiej postawie na otwarcie ligowych zmagań Athletic otrzymuje szansę rehabilitacji przed własną publicznością. Tym razem rywalem Los Leones będzie ekipa Panathinaikosu Ateny a stawką awans do rozgrywek grupowych Ligi Europy. Po pierwszym spotkaniu w Atenach i zwycięstwie 3-2 mecz rewanżowy wydaje się być formalnością ale rywal na pewno nie spasuje i będzie walczył do końca o awans. W jednym z wywiadów bramkarz Athletic Iago Herrerin stwierdził że grecki zespół nie ma nic do stracenia a wręcz przeciwnie wiele do wygrania i może grać na zupełnym luzie, co może być paradoksalnie o wiele groźniejsze. Potwierdził to trener Ouzounidis, który zapowiedział wyjście bez strachu na San Mames, ofensywę i grę o zwycięstwo. To zapowiada spore emocje bo Panathinaikos pokazał w pierwszym meczu że grać potrafi i dwa razy wpakował piłkę do bramki słabo grających Basków i kto wie jaka byłaby stawka dzisiejszego meczu gdyby nie sześciominutowy zryw podopiecznych trenera Zigandy i fantastyczna remontada za sprawą goli Aduriza (2) i De Marcosa. Miejmy nadzieję że tym razem Athletic oszczędzi swoim fanom nerwów a sobie zdrowia i rozstrzygnie ten mecz tak szybko jak tylko się da. Początek pojedynku o godzinie 20.45.