Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Fatalna seria spotkań bez wygranej przełamana. Athletic po trudnym meczu wygrał z Celta Vigo 2-1 i dzięki przegranej Girony z Villarrealem awansował na 7 miejsce w tabeli, na którym będzie co najmniej do jutrzejszego wieczora kiedy zakończą się pojedynki Sevilli i Osasuny. Mecz nie był porywającym widowiskiem i takim być nie mógł gdyż i jedna i druga drużyna przystępowały do niego mocno pokiereszowane i fizycznie i mentalnie po poprzednich pojedynkach. Liczyły się tylko zdobyte punkty i te pozostały w komplecie na San Mames. Teraz przed nami kolejne wyzwanie a więc mecz z Osasuną w czwartkowy wieczór, który prawdopodobnie zdecyduje o tym czy ekipa trenera Valverde będzie miała jeszcze cień szansy na Ligę Konferencji w przyszłym sezonie.
Już tylko cztery mecze sezonu 2022/2023 przed nami, w tym dwa na San Mames. Pierwszy z nich w sobotnie popołudnie gdzie rywalem będzie Celta Vigo. Mecz niezwykle istotny by podtrzymać jeszcze iskierkę nadziei na zajęcie 7 miejsca i grę w Lidze Konferencji w przyszłym sezonie. Czy Basków na to stać? Trudno cokolwiek powiedzieć po laniu jakie dostali na Estadio de La Ceramica. W każdym razie presja na zawodnikach będzie spora bo kibice zechcą by Ci zmazali hańbę postawy z minionej soboty. Rywalem będzie Celta Vigo a więc zespół, który jeszcze nie ma zapewnionego utrzymania w La Liga i w sumie niedużą przewagę nad strefą spadkową więc wciąż ma o co walczyć a im szybciej zdobędzie odpowiednią liczbę punktów tym lepiej by uniknąć niepotrzebnej nerwówki. Jest więc o co grać. Początek spotkania w sobotnie popołudnie o godzinie 16.15 a poprowadzi je Melero Lopez.
Klęska, kompromitacja, wstyd. Tak w skrócie można określić to co zobaczyliśmy na Estadio de La Ceramica w Vila-real. Athletic wraca do Bilbao z bagażem 5 bramek i mocno pogruchotana psychiką, choć patrząc na naszych kopaczy trudno było dostrzec żeby ich to jakoś specjalnie ruszyło, tak samo jak trenera Valverde, który może sobie zapisać po części ten mecz na własne konto. Tylko w pierwszej połowie Los Leones byli rywalem dla Villarrealu bo w drugiej stanowi tylko tło dla drużyny z La Ceramica, która prostymi sposobami punktowała Basków jak trampkarzy. A wynik 5-1 to i tak najniższy wymiar kary bo mogło i powinno być o wiele wiele wyżej. Tym sposobem nadzieja na Lige Europy praktycznie upadła i pozostaje walka o 7 miejsce i grę w Lidze Konferencji, choć patrząc na postawę na La Ceramica, także o to może być trudno, szczególnie że sytuacja kadrowa zespołu, szczególnie w obronie jest bardzo słaba, o formie nie wspominając.
Dość nietypowo na tym etapie rozgrywek, bo ponad tydzień czekaliśmy na kolejne mecze w La Liga. W 34 kolejce Athletic czeka niezwykle trudne zadanie bo wyjazdowe spotkanie z Villarrealem, a więc zespołem, który wciąż chce walczyć o 4 miejsce w tabeli z Realem Sociedad. Baskowie już się chyba pogodzili z brakiem awansu do Ligi Europy ale przegrana Osasuny w Copa del Rey spowodowała że 7 miejsce daje awans do Ligi Konferencji a to też są w końcu europejskie puchary z których jest kasa i jakiś prestiż. Tyle że tutaj chętnych jest wielu na jedno miejsce i punktować trzeba koniecznie gdyż różnice są minimalne, gdyż nawet do niedawna walcząca o utrzymanie Sevilla, zajmująca 11 miejsce ma szansę na awans mając zaledwie 3 oczka straty. Szykują się nam więc ciekawe zawody i pytanie czy Los Leones grając praktycznie bez obrony, mając trzech podstawowych stoperów kontuzjowanych, są w stanie powalczyć o korzystny wynik na Estadio La Ceramica. Początek spotkania w sobotę o godzinie 18.30 a poprowadzi je Del Cerro Grande.
W taki sposób przegrać europejskie puchary potrafi tylko ekipa Los Leones. Baskowie stracili bramkę już w 6 minucie po koszmarnym błędzie obrony i przytomności umysłu Williana Jose, który z bliskiej odległości nie dał szans Simonowi. Potem przez prawie 90 minut było walenie głową w mur obrony Betisu, która nie stanowiła monolitu i podopieczni trenera Valverde mieli mnóstwo akcji i sytuacji do zdobycia bramki na wagę remisu a później ewentualnie powalczenie o zwycięskie trafienie. Celowo użyłem sformułowania „walenie głową w mur" bo to co wyprawiali pod bramką Bravo zawodnicy gospodarzy wołało o pomstę do nieba gdyż większość rozwiązań akcji była bezmyślna, a jak już dochodzili piłkarze do pozycji strzeleckich to celność uderzeń była wręcz dramatyczna a podjęte decyzje fatalne. I tutaj niestety współwinę za taki stan rzeczy może sobie przypisać Ernesto Valverde, którzy przez 8 miesięcy od kiedy wrócił na ławkę Athletic, nie był w stanie ich tego nauczyć. Bo poza ładną grą trzeba jeszcze wykorzystywać sytuacje gdyż bez tego nie zdobędzie się punktów. A patrząc na wyczyny piłkarzy Athletic to można mieć wątpliwości co do tego czy w ogóle mają jakiekolwiek treningi strzeleckie.