Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Długo zastanawiałem się czy warto napisać cokolwiek o meczu Athletic w Copa del Rey i jaki dać nagłówek. I szczerze mówiąc przychodziły do głowy takie rzeczy, które raczej nie nadawały się do przelania na „papier" bo to co pokazali na murawie Can Roses podopieczni trenera Valverde po prostu urąga wszystkiemu i jest wstydem dla barw i herbu klubu, którego koszulki noszą ludzie, którzy wybiegli na murawę by rozegrać ten mecz. Jest to też zero szacunku do kibiców nie tylko Athletic ale i przede wszystkim zespołu UE Rubi, którzy wydali naprawdę sporo pieniędzy i w nadkomplecie zawitali na niewielki obiekt tego klubu by zobaczyć jeden z największych zespołów w historii hiszpańskiej piłki w starciu z ich ulubieńcami. I co pokazali Los Leones? Mniej niż nic. Ba byli nawet blisko remisu i dogrywki z drużyną, w której gdyby zsumować zarobki wszystkich piłkarzy, członków zarządu i sztabu szkoleniowego to nie wiem czy wyszłaby najniższa pensja zawodnika Athletic. Mało tego, Ci ludzie poza pasją do piłki nożnej muszą dzielić ją z obowiązkami zawodowymi na co dzień, gdzie wielu z nich idzie na co najmniej 8 godzin ciężkiej pracy, którą łączą z treningami. W tym samym czasie „gwiazdy" z Bilbao przyjeżdżają wypasionymi furkami na 2 godziny dziennie do Lezamy, gdzie odbywają trening za który gdyby przeliczyć to z ich pensji na dniówkę to nie jeden otrzymuje więcej za te 2 godziny niż zawodnicy Rubi przez cały miesiąc gdzie wyrabiają po 160 albo i więcej godzin.
Rozpoczynamy Copa del Rey sezonu 2023/2024. W związku z tym że Los Leones nie grają w Europejskich Pucharach ani w SuperCopa to zaczną mecze od pierwszej rundy. Los sprzyjał ekipie z San Mames bo skojarzył Basków z ekipę Unio Esportivo Rubi, ekipą z Katalonii, występującą na 6 poziomie rozgrywek ligowych. To był chyba najłatwiejszy z możliwych rywali i w zasadzie trudno mówić tutaj o emocjach pucharowych bo różnica klas pomiędzy obydwoma zespołami jest kolosalna, więc nawet trudno mówić o emocjach w tym meczu, nawet jeśli Los Leones wyjdą na ten mecze kompletnie rezerwowym składem. Początek spotkania zaplanowano na środowy wieczór na godzinę 21.30, a poprowadzi je Soto Grado.
Kolejna strata punktów na San Mames na własne życzenie i kolejny mecz, w którym Los Leones spoczywają na laurach po pierwszej połowie praktycznie nie wychodząc na drugą. W pojedynku z Barcą kosztowało to ich przegraną a w pojedynku z Valencią, w którym mieli obowiązek wygrać skończyło się na remisie, czyli stracie 2 oczek. Zresztą nawet ten punkt został uratowany cudem bo po strzeleniu bramki przez De Marcosa w 32 minucie, Los Leones w ciągu 6 minut stracili dwa gole (Fran Perez, Hugo Duro) i dzięki Unaiowi Simonowi oraz akcji dosłownie w ostatnich sekundach meczu udało im się doprowadzić do remisu za sprawą Alexa Berenguera. Czy to objawy kryzysu? Trudno powiedzieć ale dziwnie to wygląda gdyż zwykle zespoły po rozmowie motywacyjnej w szatni grają lepiej a w przypadku Athletic jest dużo gorzej. Co więc wyprawia Valverde z zawodnikami w przerwie meczu? Trudno powiedzieć ale miejmy nadzieję że Los Leones otrząsną się z tego marazmu jak najszybciej. Choć nie będzie niestety łatwo gdyż prawdopodobnie z kadry wypadł kolejny obrońca – Pardes, który zakończył mecz z kontuzją. To drugi z trzech nominalnych defensorów Los Leones, który może być wykluczony z gry.
Kolejny rywal z górnej półki odhaczony i to na wyjeździe, niestety z wiadomym i spodziewanym wynikiem, więc na kolejną kolejkę ligową wracamy do domu czyli na San Mames. Tym razem rywal z niższej półki ale szalenie niewygodny, żeby nie powiedzieć nieobliczalny. W 11 kolejce Los Leones zmierzą się z Valencią, która spisuje się póki co całkiem nieźle i potrafi zagrać naprawdę dobre zawody mimo swoich jak zwykle olbrzymich kłopotów kadrowych i organizacyjnych. Mecz zapowiada się naprawdę ciekawie i miejmy nadzieję że ekipa trenera Valverde zapomni o ostatniej porażce przystępując do tego pojedynku z mocnym postanowieniem zdobycia jakże potrzebnego kompletu punktów. Początek meczu w niedzielny wieczór o godzinie 18.30 a poprowadzi go Figueroa Vazquez.
Niestety nie udało się zdobyć choćby punktu na Olimpico de Montjuic w Barcelonie. Athletic przegrał minimalnie po golu nastoletniego Marc'a Guiu, który pokonał w sytuacji sam na sam Unaia Simona, zaledwie po niewiele ponad 30 sekundach pobytu na boisku. Szkoda bo wraz z przegraną przerwana została seria 27 spotkań i 8 lat bez przegranej po przerwie na mecze reprezentacji. Spotkanie to miało dwa oblicza, pierwszą naprawdę dobra połowę w wykonaniu Los Leones, którzy byli równorzędnym rywalem, a można powiedzieć nawet nieco lepszym od gospodarzy oraz drugą, w której Baskowie zostali po prostu w szatni. Do tego niestety dostosował się również Unai Simona, który do momentu straty gola spisywał się kapitalnie w bramce, ale niestety w tej jednej sytuacji popełnił dwa błędy, mianowicie jednak dość pochopne wyjście z bramki aż niemal na 16 metr w perspektywie tego że obrońcy mogli zdążyć przeciąć rywalowi drogę do bramki oraz też nieco zlekceważył młodego zawodnika Blaugrany. Niestety kolejny raz znowu nie popisał się Valverde, nie tylko zmianą ustawienia już w trakcie meczu (4-4-2 z Guruzetą na skrzydle???), zmianami ale i tym, że tylko On wie co się stało w szatni że zespół w drugiej części meczu po prostu przestał grać.