Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Przed nami 13 kolejka La Liga. Czy okaże się szczęśliwa czy pechowa dla ekipy Los Leones? O tym przekonamy się w niedzielne popołudnie około godziny 16 kiedy na San Mames zabrzmi ostatni gwizdek sędziego spotkania Pana Alberoli Rojasa. Rywalem Basków w tej kolejce będzie Levante chyba najbardziej nieobliczalna drużyna w tym sezonie i bardzo niebezpieczna. Plany dla obydwu drużyn są zgoła odmienne bo o ile Athletic chce wrócić do Europy to Granotas raczej będą chcieli ustabilizować swoją pozycję solidnego ligowca a jeśli nadarzy się okazja to może powalczyć o coś więcej. Forma drużyn z ostatnich dwóch spotkań pozwala liczyć fanom na niezłe widowisko, być może porównywalne do tego z poprzedniego sezonu gdzie Los Leones w dramatycznych okolicznościach wygrali ze swoimi dzisiejszymi rywalami 3-2. Zapewne nikt nie miałby nic przeciwko temu by powtórzyć ten rezultat.
Można zagrać niezłe zawody na wyjeździe z dobrą drużyną? Jak najbardziej można czego najlepszym dowodem jest pojedynek z Villarrealem, który wprawdzie zakończył się wynikiem bezbramkowym i Los Leones zdobyli tylko, a może aż jeden punkt do swojej kolekcji. Przede wszystkim jednak ekipa z Bilbao zagrała naprawdę nieźle będąc niemal równorzędnym rywalem. Wprawdzie zdecydowanie najlepszym zawodnikiem był Unai Simon, broniący w niemal nieprawdopodobnych sytuacjach ale i Baskowie mieli kilka groźnych sytuacji po których mogły paść bramki, jednak zabrakło precyzji i też trochę szczęścia. Mecz mimo bezbramkowego rezultatu mógł się za to podobać kibicom bo na pewno nie brakowało w nim spięć podbramkowych i intensywności.
Po serii pięciu spotkań bez wygranej w końcu udało się dopisać do stanu posiadania komplet oczek. Athletic bez żadnych problemów pokonał na własnym stadionie jedną z najgorszych ekip La Liga – Espanyol Barcelona aplikując rywalom 3 gole, nie tracąc przy tym żadnego. Dwa trafienia zaliczył Iker Muniain, który był bardzo bliski skompletowania hattricka ale przy trzeciej bramce uprzedził go Victor Gomez kierując piłkę do własnej bramki. Zespół trenera Garitano zagrał w końcu dobry futbol, który dało się oglądać a kluczem do wygranej było.... brak dziwnych eksperymentów z ustawieniem szkoleniowca Los Leones, który w końcu ściągnął ze środka ataku Williamsa przenosząc go na skrzydło, w jego miejsce zagrał Raul Garcia a za jego plecami w roli wolnego elektrona wystąpił Iker Muniain. Całość formacji ataku dopełniał Inigo Cordoba.
Koniec października i początek listopada to w La Liga zwykle intensywny okres gdyż również w środku tygodnia zespoły rozgrywają swoje mecze. Tym razem będzie to kolejka nr 11 a w niej Los Leones zmierzą się z do niedawna jedną z najgorszych drużyna rozgrywek a więc Espanyolem. Mecz będzie na San Mames więc obligatoryjnie należy oczekiwać wygranej. Powinien to być sprawdzian dla Gaizki Garitano, który pokaże czy jest sens by dalej trenował Athletic czy nie. Patrząc na ostatni mecz, grę zespołu i to co pokazał w nim trener można mieć wątpliwości. Jeszcze kilka dni temu o wynik z Papużkami można by było się nie martwić ale zła wiadomość dla szkoleniowca Basków jest taka, że dwa ostatnie mecze na wyjeździe Espanyol wygrał i spisywał się w nich całkiem nieźle. A skoro Realowi Valladolid udało się zremisować na San Mames nie grając prawie nic to Espanyol na pewno nie jest na straconej pozycji. Początek meczu w środę o 20.00 a poprowadzi je Pan Martinez Munuera.
Pary w nogach i chęci do gry Baskom po przerwie na reprezentację starczyło na 135 minut a w sumie zespół wywalczył jeden punkt i to na San Mames. Z Wanda Metropolitano Los Leones wrócili na tarczy i z bagażem dwóch bramek, których autorami byli Saul oraz Morata. Niestety to jest kolejny mecz, który na swoje barki może wziąć trener Garitano i który powinien być kluczowy dla jego zwolnienia ze stanowiska trenera zespołu. Bo przegrać można z każdym zespołem ale robić świadomy sabotaż i poddać mecz przy wyniku 1-0 dla rywali, którzy grają słabo i są do pokonania, co pokazała pierwsza bardzo dobra połowa w wykonaniu drużyny z Bilbao jest niewybaczalne. Garitano zrobił wszystko by wyjechać z Madrytu z zerowym dorobkiem punktowym a podcinanie skrzydeł swoim podopiecznym było słabym zagraniem. Athletic zawsze słynął z tego że ambitnie walczył do końca o zwycięstwo a jak tego nie udało by się osiągnąć to o jak najlepszy wynik. Zawodnicy wypruwali sobie żyły na murawie od pierwszej do ostatniej minuty potrafiąc nie raz odwrócić losy meczów a w przypadku Garitano spotkania gra się do pierwszej straconej bramki. Jeszcze na San Mames trener próbuje coś robić bo prawdopodobnie obawia się reakcji trybun, natomiast na wyjazdach można odnieść wrażenie że mecze są rozgrywane na zasadzie zaliczenia bez specjalnej troski o wynik, co widzieliśmy choćby w pojedynkach z Leganes oraz Celtą.