Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Zrobili to! Mimo usilnych zabiegów Garitano, który od początku meczu „sabotował" zespół i zrobił niemal wszystko żeby Athletic nie awansował dalej, zawodnicy Los Leones zdołali strzelić bramkę na wagę awansu i mimo porażki dostali się do finału gdzie zmierzą się z odwiecznym rywalem z San Sebastian. To będzie pierwszy baskijski finał Copa del Rey od 1927 roku gdy w Saragossie zmierzyły się Real Union z Arenas i ekipa z Irun zdobyła swoje drugie tego typu trofeum z historii w trzecim podejściu (Arenas zdobyło jeden puchar w czterech podejściach). Awans dla Athletic oznacza również grę w Superpucharze Hiszpanii w 2021 roku w Arabii Saudyjskiej gdzie zagra również ekipa Txuri-Urdin oraz Mistrz i Wicemistrz Hiszpanii. Wracając jednak do meczu z Granadą to Athletic wyszedł z olbrzymich opresji gdyż przegrywał już 2-0 po trafieniach Carlosa Fernandeza i Germana ale w 81 minucie po bardzo ładnej akcji Vesgi, który prostopadłym podaniem za plecy obrońców wyprowadził Yuriego, a ten po dynamicznym wejściu w pole karne z ostrego kąta pokonał bramkarza strzałem a długi róg, strzelając bramkę na wagę awansu do finału Copa del Rey.
Przed nami jeden z miejmy nadzieję dwóch najważniejszych meczów obecnego sezonu. Athletic pojedzie do Andaluzji bronić jednobramkowej zaliczki ze spotkania na San Mames gdzie pokonał Granadę po trafieniu Ikera Muniaina. Pozycja wyjściowa jest całkiem niezła choć patrząc z perspektywy pierwszego spotkania mogła być jeszcze lepsza gdyby Los Leones wykorzystali kolejne okazje do zdobycia bramki. Niestety stało się inaczej tak więc drużynę czeka niezwykle trudne zadanie, szczególnie jeśli popatrzymy na wyczyny Basków w spotkaniach wyjazdowych w tym sezonie. Pytanie jeszcze jak spisze się trener Gaizka Garitano, który potrafi podjąć co najmniej dziwne decyzje jeśli chodzi o ustawienie zespołu i skład personalny. O tym jednak przekonamy się dopiero w czwartkowy wieczór około 21.00 gdy na murawie Estadio Los Carmenes pojawią się jedenastki obydwu drużyn. Spotkanie poprowadzi Del Cerro Grande.
Ten mecz to powinien być wyrzut sumienia trenera Garitano. Athletic wyszedł na San Mames przeciwko Villarrealowi ustawieniem 4-2-3-1 i po naprawdę bardzo dobrej grze wygrał 1-0 dzięki trafieniu Raula Garcii z rzutu karnego. Wynik powinien być o wiele wyższy bo Los Leones zmarnowali jedną jedenastkę (Williams) a w bramce gości cudów dokonywał Asenjo, który ratował Żółtą Łódź Podwodną w kilku wydawało by się beznadziejnych sytuacjach. Na dodatek arbiter tego meczu Medie Jimenez nie podyktował kolejnej jedenastki na korzyść Athletic gdy w pierwszym kwadransie w polu karnym faulowany był Iker Muniain. Z kolei Villarreal miał pretensje o rzekome przewinienie Nuneza na Paco Alcacerze w polu karnym oraz rzekomą czerwoną kartkę Capy za faul na Santi Cazorli. Athletic był jednak lepszym zespołem i raczej zasłużenie wygrał w tym spotkaniu przerywając koszmarną serię 10 pojedynków bez wygranej.
26 kolejka La Liga będzie dla Los Leones podwójnie ważna. Po pierwsze Los Leones w końcu muszą przełamać serię fatalnych występów ligowych gdzie od dwóch miesięcy nie zdobyli kompletu punktów, a po drugie jest to decydujący egzamin przed rewanżowym pojedynkiem w półfinale Copa del Rey. Dobry wynik pozwoli z optymizmem patrzeć na czwartkowe starcie z Granadą, w którym zaliczka jest zaledwie jednobramkowa. Będzie to również test dla Garitano bo o ile prezydent Elizegi po ostatniej fatalnej porażce z Osasuną bronił szkoleniowca to po kolejnych koszmarnych występach na własnym obiekcie może mieć coraz mniej argumentów i będzie musiał podjąć decyzję co do przyszłości opiekuna Los Leones. Początek meczu ponownie zaplanowano na niedzielę na godzinę 14.00. Poprowadzi je Medie Jimenez.
Kolejny mecz i kolejna porażka. Tym razem do nieudacznictwa trenera Garitano można dołożyć jeszcze brak szczęścia nie tylko pod bramką rywala ale i do sędziego tego spotkania Pana Mateu Lahoza, który podyktował dość kontrowersyjną jedenastkę dla Alaves po rzekomym faulu Yeraya Alvareza. Nowością w porównaniu do meczu z Osasuną była nieco lepsza postawa zespołu, którzy przeważał, starał się atakować i naprawdę walczył o punkty. No ale jak się ma amatora z przerostem formy nad treścią na ławce rezerwowych, który torpeduje wysiłki zespołu choćby fatalnymi zmianami w trakcie meczu to trudno o dobre rezultaty. Szkoda straconych oczek bo Los Leones mieli sporą szansę na przynajmniej punkt gdyż jako pierwsi wyszli na prowadzenie dzięki bramce Raula Garcii, któremu podawał Yuri. Niestety radość trwała krótko bo po dziesięciu minutach rywal doprowadził do wyrównania z jedenastki a strzelcem był Lucas Perez. Ten sam zawodnik umożliwił swojej drużynie zgarnięcie kompletu punktów bo to właśnie po jego centrze w pole karne Ely umieścił piłkę w siatce w doliczonym czasie gry tego meczu.