Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Klątwa meczów po rozgrywkach Ligi Europejskiej przełamana. Athletic nie bez kłopotów ale zgarnął komplet punktów na Estadio Vallecas, wygrywając 1 - 2 z miejscowym Rayo i awansował na 4 miejsce w tabeli wyprzedzając drużynę Villarrealu, która jednak ma jednak jeden mecz zaległy. Gwiazdą tego meczu był Oihan Sancet, który zanotował fantastyczne wejście w drugiej połowie i dwa razy znalazł drogę do bramki rywali naprawdę pięknymi strzałami. Sam mecz na pewno mógł się podobać i jak na baskijskie „standardy" gry wyjazdowej można powiedzieć że było całkiem dobrze choć wciąż można mieć sporo zastrzeżeń do gry naszych pupili. Wygrana z Błyskawicami to również drugi mecz z rzędu po przerwie na mecze reprezentacji, a w sumie trzeci jeśli wliczymy w to pojedynek z Elfsborgiem. Teraz kolej na dwa mecze na San Mames z rywalami o wiele większego kalibru jakim są Real Madryt (środa) oraz Villarreal (niedziela).
Po zmaganiach Ligi Europy czeka nas seria aż trzech spotkań ligowych. Na pierwszy ogień idzie zaprzyjaźniona ekipa Rayo Vallecano w pojedynku na Estadio Vallecas. Dla Athletic jest to mec z teoretycznie słabszym rywalem, w którym teoretycznie powinna być faworytem. Zgarnięcie pełnej puli punktów powinno być obowiązkiem. Problem jednak jest taki że Los Leones nie są w stanie wygrać w tym sezonie meczu ligowego, który odbywa się po spotkaniu europejskich pucharów. Dotychczas zanotowano 4 remisy i 1 porażkę. A punkty są bardzo potrzebne bo już w środę w pojedynku rozgrywanego awansem z 19 kolejki czeka na naszą drużynę ekipa Realu Madryt. Czy uda się przełamać „klątwę" meczów ligowych po rozgrywkach pucharowych z „wesołą" drużyną Rayo Inigo Pereza? O tym przekonamy się w niedzielny wieczór około godziny 20.30. Pierwszy gwizdek sędziego Melero Lopeza zabrzmi o godzinie 18.30.
W czwartkowy wieczór na San Mames w meczu Ligi Europy ze szwedzkim Elfsborgiem Los Leones wygrali 3-0 po trafieniach Adama Boiro, Pradosa i Gorki Guruzety. Było lekko, łatwo i przyjemnie bo o ile Athletic był zdecydowanym faworytem to jednak samo spotkanie przypominało bardziej sparing niż pojedynek o punkty. Niestety Szwedzi po prostu nie dojechali na ten mecz bo wyglądali tragicznie, zupełnie jakby dopiero co spotkali się po wakacjach na pierwszej gierce treningowej i myśleli bardziej o tym co robili na urlopach a nie o poważnej piłce. No ale to nie problem Basków, którzy dopisali sobie do konta kolejne trzy punkty i dzięki temu awansowali na drugie miejsce w tabeli a pozycję lidera przegrywają z Lazio jedynie gorszym bilansem bramkowym. Los Leones są też póki co niepokonani w obecnej edycji Ligi Europy. Za 2 tygodnie jednak czeka ich poważniejsza weryfikacja, a więc starcie na gorącym terenie w Stambule z zawsze bardzo groźnym u siebie Fenerbahce.
Powrót do rozgrywek ligowych po przerwie reprezentacyjnej oznacza również powrót do rozgrywek pucharów kontynentalnych. Przed nami kolejna nr 5 w ramach Ligi Europy i pojedynek na San Mames ze szwedzkim Elfsborgiem. Obie drużyny potrzebują punktów w tych rozgrywkach. Athletic by jak najszybciej sobie zapewnić awans do kolejnej rundy i do meczów styczniowych przystępować już na większym luzie, natomiast dla ekipy ze Skandynawii każdy kolejny mecz to spotkanie o być albo nie być w tych rozgrywkach, gdyż na dzień dzisiejszy zajmuje miejsce ostatnie premiowane awansem czyli 24, m.in. przed Realem Sociedad. Rywal niezbyt silny ale na pewno zdeterminowany. Miejmy nadzieję że zawodnicy trenera Valverde stanął na wysokości zadania i odniosą jakże potrzebne zwycięstwo na swoim stadionie oszczędzając kibicom nerwów, a sobie maksymalnego wysiłku w kolejnych pojedynkach w tych rozgrywkach. Początek meczu w czwartkowy wieczór o godz. 18.45 a poprowadzi je sędzia z Gruzji Pan Giorgi Kruashvili.
Derby dla Athletic. Po naprawdę dobrym i emocjonującym meczu Los Leones bez problemu pokonali ekipę Erreala a strzelcem jedynej bramki był Oihan Sancet, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Nico Williamsa i umieścił piłkę głową w bramce Remiro. Wynik mimo że niski niewiele mówi o tym meczu bo był On pod zupełną kontrolą i dominacją ekipy trenera Ernesto Valverde. Zespół trenera Alguacila jedynie co mógł to klepać piłkę i to w dość dużej odległości od bramki i w bezpieczny sposób w obawie przed stratami i kontratakami ekipy gospodarzy, które mogły być zabójcze gdyby nie zabrakło precyzji, szczęścia albo ofiarnie nie interweniowała obrona Txuri-Urdin. Komplet punktów został na San Mames a Athletic wrócił na 5 miejsce w tabeli ze stratą 2 oczek do Villarrealu, który ma jednak jeden mecz zaległy.