Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl
^Powrót na górę!
Dobra forma Betisu okazała się iluzją. Verdiblancos przyjechali na San Mames jako niepokonana od sześciu spotkań drużyna, która miała podjąć walkę i udowodnić że ich forma zwyżkuje. Athletic szybko sprowadził gości na ziemię dominując wyraźnie przez cały mecz i dopuszczając właściwie tylko do dwóch groźnych sytuacji po własną bramką a podopieczni trenera Juana Merino oddali tylko jeden celny strzał na bramkę kompletnie bezrobotnego Gorki Iraizoza. Strzał ten był celny i zakończył się bramką honorową Rubena Castro w momencie gdy Los Leones prowadzili 3-0 po golach Sabina Merino (2) oraz Mikela Rico a myślami byli zapewne już przy czwartkowym spotkaniu rewanżowym z Valencią. Czwarte zwycięstwo z rzędu stało się faktem i można już z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić że podopieczni trenera Valverde zagrają w przyszłym roku co najmniej w Lidze Europy. A może powalczą o eliminacje Ligi Mistrzów wszak strata do czwartego miejsca w tabeli zmalała do zaledwie 6 oczek. W każdym razie teraz Txingurri może bardziej skupić się na europejskich pucharach niż na rozgrywkach ligowych bo cel na obecny sezon w części ligowej został w zasadzie zrealizowany.
Przed nami 29 kolejka La Liga i pojedynek z ekipą Realu Betis Balompie, która zawita na La Catedral by podtrzymać swoją serię 6 spotkań bez porażki w Primera Division. Baskowie z kolei będą chcieli podtrzymać swoją serię w której w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli komplet punktów. Szykują się nam więc niesamowite emocje. Tym bardziej że mecze pomiędzy tymi drużynami bardzo często dostarczają widzom mnóstwa bramek z obydwu stron. Wystaczy wspomnieć wygrane Verdiblancos 3-5 w sezonie 2012/2013 i 2-3 rok wcześniej. Najbardziej pamiętny chyba mecz miał miejsce w sezonie 2004/2005 kiedy trenerem był zresztą Ernesto Valverde. Baskowie przegrywali już 0-3 by doprowadzić do wyniku 4-3. Niestety w przeciwieństwie do pojedynku z Osasuną rozgrywanego wcześniej tym razem rywal zdołał doprowadzić do remisu 4-4. Czyż trzeba o lepszą reklamę tego meczu? Chyba nie. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18.15.
W niezwykle ciężkich warunkach, przy nasiąkniętej do granic możliwości murawie miejscami zmieniającej się w basen oraz ciągłych opadach deszczu walczyli piłkarze Athletic i Valencii o awans do kolejnej rundy Ligi Europy. Po pierwszym meczu nieco bliżej są Baskowie, którzy wygrali w najmniejszym z możliwych rozmiarów po golu Raula Garcii w 20 minucie meczu, przy której asystował Benat posyłając świetną centrę z rzutu wolnego. Wynik nie oddaje tak naprawdę tego co się działo na murawie bo Los Leones byli zespołem o wiele lepszym, mieli mnóstwo okazji do zdobycia bramek no i nie obyło się bez wpadek sędziowskich przy których ucierpieli gospodarze , którym należał się co najmniej jeden rzut karny za zagranie ręką w polu karnym. Poza tym nie do końca czysto powstrzymywany w polu karnym był Raul Garcia i też sędzia mógł z powodzeniem wskazać na „wapno". No ale cóż, miejmy nadzieję że te sytuacje oraz nieskuteczność naszych napastników w pojedynkach z bramkarzem Ches nie okażą się brzemienne w skutkach i nie zabraknie tych bramek na Mestalla gdzie mecz zostanie rozegrany już w najbliższy czwartek.
Po krótkiej przerwie wracamy do europejskich pucharów i przed nami 1/8 finału Ligi Europy. Po wygranej w pierwszej rundzie fazy pucharowej przychodzi czas na 1/8 finału tych rozgrywek gdzie Baskowie zagrają w bratobójczym pojedynku z inną hiszpańską drużyna. Los skojarzył ekipę z Bilbao z Valencią CF, która dostała się do tych rozgrywek poprzez rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów gdzie Ches zajęli trzecie miejsce. Takie a nie inne rozwiązanie powoduje że co najmniej jedna drużyna z La Liga (a miejmy nadzieję że więcej) będzie grała w ćwierćfinale. A kto nią będzie z dwójki dzisiejszych rywali? Być może cześć odpowiedzi na to pytanie otrzymamy już dzisiejszego wieczora. Mobilizacja kibiców w Bilbao jest ogromna. Autobusowi z piłkarzami, który o 19.15 ma się zameldować na San Mames ma towarzyszyć szpaler fanów z racami. Kilka tysięcy ludzi ma już w drodze wspierać swoich zawodników w walce o zwycięstwo i pierwszy krok do awansu do kolejnej rundy. Początek spotkania o godzinie 21.05.
Athletic będzie mógł zostać wyłącznym właścicielem stadionu San Mames Barria w 2063 roku o ile zdecyduje się go wykupić za kwotę 66 mln euro. Taką decyzję wydał dzisiaj Tribunal Vasco de Cuentas Publicas (TVCP – coś jak sąd administracyjny ds. finansów publicznych - przyp. Red.) po przeprowadzonym na ich zlecenie audycie finansowym obiektu. To oznacza że ostatecznie zostały ucięte wszelkie spekulacje na temat przyszłości stadionu.
W budowie obiektu partycypowały w sumie pięć podmiotów Rząd Baskijski, Miasto Bilbao, Władze prowincji, Kutxabank jeden z głównych sponsorów Athletic oraz Los Leones. TVCP rozstrzygało w sprawie przyznania pierwokupu obiektu przez jedną z zainteresowanych stron. Powodem arbitrażu był wniosek Athletic o przedmiotowy zakup nieruchomości i władze żeby nie być posądzonym o sprzyjanie klubowi oddały sprawę pod arbitraż wraz z wyceną obiektu za jaki klub będzie mógł wykupić stadion.