^Powrót na górę!
Coraz mniej spotkań do końca sezonu i chyba po raz pierwszy od kilku lat kibice Los Leones cieszą się z tego faktu. Jednak sezon trzeba dograć do końca i co najgorsze, głównie na własnym boisku. Na szczęście rywale nie będą najmocniejsi choć akurat najbliższy, z którym podopieczni trenera Zigandy zmierzą się dzisiejszego popołudnia jest całkiem mocny i bardzo niebezpieczny. Rywalem Basków w 36 kolejce La Liga będzie świeżo upieczony pucharowicz, zajmujący 5 miejsce w tabeli Real Betis Balompie. Oba zespoły praktycznie nie grają o nic, choć nieco większą stawkę może mieć ten mecz dla Verdiblancos, którzy zapewne będą chcieli utrzymać doskonałe 5 miejsce w tabeli. Dla Athletic mecz ten jest wyłącznie spotkaniem do dogrania. Miejmy jednak nadzieję że oba zespoły postarają się na murawie na trochę emocji. Początek meczu zaplanowano na godzinę 16.15 a poprowadzi je Pan Alberola Rojas.
W poprzedniej kolejce o wiele lepiej spisała się ekipa Betisu, która podejmowała na własnym obiekcie spadkowicza – Malagę. Zespół zagrał w eksperymentalnym ustawieniu z kilkoma zawodnikami, którzy na codzień grają na innych pozycjach, stracił jako pierwszy bramkę autorstwa En-Nesyriego ale zdołał odpowiedzieć golami Durmisiego oraz Fabiana Ruiza i wygrać 2-1. Los Leones zaliczyli za to kolejną katastrofę i to w bardzo prestiżowym wyjazdowym meczu z Realem Sociedad San Sebastian. Zespół z Bilbao zaczął grać dopiero po godzinie gry i przy stanie 3-0 dla gospodarzy (dwie bramki samobójcze San Jose i gol Oyarzabala) ale udało im się tylko zmniejszyć rozmiary porażki po rzucie karnym wykorzystanym przez Raula Garcię.
Po pięciu latach, kiedy zespół w międzyczasie zahaczył o Segunda Division, Betis wraca do europejskich pucharów. I trzeba przyznać, że robi to w stylu naprawdę świetnym. Drużyna z Andaluzji tym samym dołącza do swojego odwiecznego rywala z Ramon Sanchez Pizjuan, który co ciekawe wciąż nie może być pewien udziału w rozgrywkach kontynentalnych w przyszłym sezonie. Gdyby Sevilla nie zajęła miejsca dającego grę w Europie to chyba byłaby to już pełnia szczęścia każdego Beticos. W każdym razie już wiadomo, że zespół z Benito Villamarin będzie wyżej w tabeli od swoich odwiecznych rywali. Największa w tym zasługa trenera Quique Setiena, który świetnie przygotował zespół do sezonu i kiedy trzeba potrafił przezwyciężyć kryzys jaki dopadł jego podopiecznych w listopadzie i grudniu. Kto wie czy zespół nie walczyłby teraz o eliminacje Ligi Mistrzów gdyby nie ten kryzys, bo po pierwszej rundzie miał 27 oczek, co było niezłym wynikiem ale w drugiej rundzie mają już na swoim koncie 32 oczka i to zapewne nie koniec. Ostatnie 8 spotkań to aż 22 punkty. Zespół może nie gra tak efektownie jak wcześniej ale przede wszystkim wzmocnił defensywę, która w pierwszej rundzie była dość słabym punktem drużyny. Kluczem było zatrudnienie powracającego do La Liga Marca Batry kupionego z Borussii Dortmund za 10,5 mln euro. I tutaj jest kolejny plus Quique Setiena. Potrafił zlokalizować bolączki swojej drużyny i im zaradzić. Jakże jest to odmienne od tego co widzimy w przypadku Los Leones. No i dzięki temu Verdiblancos zameldują się w przyszłym sezonie w fazie grupowej Ligi Europy. Ich przygoda z tymi rozgrywkami może być dość długa bo zespół bez problemów powinien nie tylko utrzymać obecną kadrę ale i ją jeszcze wzmocnić. Wszak na brak gotówki nie będą narzekali. Zadbali o to fani tłumnie przychodząc na Estadio Villamarin. A że stadion został powiększony do ponad 60 tys. to zapewne w przyszłym sezonie tej gotówki będzie jeszcze więcej ze względu na transmisje telewizyjne i karnety nie mówiąc już innych dochodach (bilety, gadżety itd.). Tak więc jeśli władze klubu będą miały głowę na karku i dobrze zainwestują to zespół może na dłużej zagościć w czołówce La Liga. Trener Setien nie powinien mieć kłopotów z pogodzeniem gry w europejskich pucharach z ligowymi potyczkami. Już teraz dysponuje niezłą głębią składu i poradził sobie z licznymi kontuzjami jakie nawiedziły zespół. A będzie jeszcze lepiej po wzmocnieniach już i tak mocnej drużyny. Jedyny problem z jakim będzie musiał się zmierzyć Setien to Joaquin i Castro, dwaj liderzy szatni dzięki którym zbudował ten zespół i na których mógł liczyć w najtrudniejszych chwilach. Dobra postawa zespołu zbiegła się z powrotem z Chin właśnie Rubena Castro. Kolejny sezon na pewno zagrają jeszcze w Betisie ale młodsi nie będą (obaj mają po 36 lat) i trzeba powoli szukać ich następców. I tutaj będzie pole do popisu dla obecnego szkoleniowca Betisu. Być może w buty starszych kolegów wejdzie, któryś z młodszych piłkarzy ze szkółki bo narybek to jeden z atutów zespołu gdzie wciąż dochodzą nowi utalentowani zawodnicy jak Francis Guerrero, Junior Firpo, Loren Moron i prawdziwe objawienie obecnego sezonu Fabian Ruiz. Ten ostatni już znalazł się na listach życzeń kilku czołowych klubów europejskich. Lato będzie więc wyzwaniem żeby utrzymać go w składzie. Setien na szczęście ma ten komfort że może sobie już testować nowych zawodników i ustawienia zespołu gdyż w zasadzie drużyna o nic nie walczy a jej 5 pozycja wydaje się być niezagrożona. Ma to swoje plusy gdyż ekipa wydaje się już nieco zmęczona o czym mogą świadczyć liczne kontuzje. W meczu z Athletic trener Setien nie będzie mógł skorzystać z żadnego bramkarza pierwszego zespołu – zarówno Adan jak i Gimenez mają urazy. Do nich dołączyli stoper Feddal oraz skrzydłowi Guerrero i Guardado. To jednak znacząco nie wpłynie na siłę uderzeniową zespołu gdyż po karze za kartki wróci Bartra oraz Camarasa. Jedyne osłabienie to brak obydwu bramkarzy, których zastąpili piłkarze z rezerw. W sumie do Bilbao trener Setien zabrał 19 zawodników a lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Pedro, Rebollo,
Obrońcy: Barragan, Mandi, Bartra, Amat, Durmisi, Junior
Pomocnicy: Javi Garcia, Fabian, Camarasa, Boudebouz, Joaquin
Napastnicy: Campbell, Tello, Loren Moron, Sergio Leon, Ruben Castro, Sanabria.
Skład jaki wyjdzie dzisiejszego popołudnia na San Mames będzie mocno uzależniony od tego jak podejdzie do spotkania Quique Setien. Jeśli potraktuje je bardziej szkoleniowo to można się spodziewać głębokich rezerw. Jeśli nie to zagra najsilniejszy skład. Wydaje się jednak, że zespół będzie chciał jak najszybciej przypieczętować piąte miejsce w tabeli i zagra pierwszy garnitur.
Kibice Los Leones już odliczają minuty do końca sezonu kiedy będzie można już odpocząć i uspokoić skołatane nerwy. Niestety trzeba rozegrać jeszcze aż trzy mecze i to praktycznie domowe bo Baskowie będą gościć na własnym obiekcie Betis i Espanyol w ostatniej kolejce oraz wyjechać do niedalekiej Vitorii na pojedynek z Alaves. Tak więc wszystko zakończy się w Kraju Basków. Trudno powiedzieć czy to dobrze czy źle bo fani raczej mają już dość oglądania swojego zespołu. Najlepiej pokazuje to frekwencja na meczach, która bije rekordy jeśli chodzi o jak najmniejszą liczbę kibiców w historii obiektu i to nawet nie nowego San Mames ale nawet starej La Catedral. Po prostu gry drużyny nie da się oglądać. Nawet w sezonie gdy Baskom zagrażał spadek, zespół walczył i dawał z siebie wszystko, w jego grze było widać jakąś taktykę, styl. Teraz poza pojedynczymi przebłyskami w meczach, które można policzyć na palcach jednej ręki plus indywidualnymi popisami zawodników, którym również wychodziły pojedyncze mecze to trudno cokolwiek pozytywnego powiedzieć o czymkolwiek w zespole. Drużyna kompletnie nie funkcjonuje. Co gorsza problemu nie widzi chyba trener Ziganda, po którego wypowiedziach trudno wywnioskować, żeby coś było nie tak w grze zespołu i zawodników. Chociaż ostatnio przyznał, że nie jest to zbyt dobry sezon w wykonaniu jego drużyny aczkolwiek nie odniósł się do stylu gry zespołu. Kibice określiliby to zapewne w innych bardziej dosadnych słowach. W sumie ciekawe, co zaprezentują w zbliżającym się spotkaniu podopieczni Kuko. Wprawdzie do zespołu po kontuzji wraca Aritz Aduriz ale po stronie braków jest kilku piłkarzy, którzy w całej mizerii Los Leones spisywali się całkiem przyzwoicie. Chodzi tutaj o kontuzjowanego Balenziagę, który doznał urazu mięsnia przywodziciela na początku minionego tygodnia i jego występ w dzisiejszym meczu okazał się nierealny. Dla naszego lewego obrońcy może to być już koniec sezonu. Zabraknie też Raula Garcii i Oscara de Marcosa, którzy otrzymali żółte kartki nr 5 w cyklu i muszą pauzować jedno spotkanie. Wprawdzie szefostwo Athletic, próbowało odwołać się od kartek zawodników po spotkaniu derbowym ale niewiele wskórali. To więc ograniczyło liczbę zawodników z których będzie mógł skorzystać Ziganda. Trener powołał więc wszystkich dostępnych – 19. Nie liczę tutaj Kike Soli, który został odstawiony zupełnie na boczny tor i równie dobrze można by było uznać, że w ogóle go nie ma w zespole. Pozostaje więc ustalenie podstawowej jedenastki, która wydaje się łatwa do przewidzenia tak samo jak opłakany styl gry Athletic pod wodzą Zigandy. Braki wymuszają zmiany i będzie ich całkiem sporo. Przede wszystkim dwójkę bocznych defensorów zmienią Lekue i Saborit. Na prawym skrzydle pojawi się zapewne Susaeta a na pozycji mediapunta Iker Muniain. W ataku najprawdopodobniej będzie biegła Williams gdyż bardzo wątpliwe jest by jego miejsce zajął Aritz Aduriz.
Trudno być optymistą przed tym meczem. Betis jest w sporym gazie i w formie nieosiągalnej przez Athletic. Być może Verdiblancos zagrają w nieco rezerwowym składzie ale i tak to raczej oni będą uważani za faworytów. Nie zmieni tego nawet fakt że Setien ma słaby bilans spotkań na San Mames gdzie wygrał tylko raz na pięć spotkań. Dwa z nich zremisował i szczerze powiedziawszy patrząc na grę Basków ten rezultat byłby sukcesem. Wprawdzie Athletic wygrał w poprzedniej rundzie na Estadio Villamarin ale patrząc na to z perspektywy czasu to raczej był efekt kryzysu zespołu z Andaluzji niż dobrej formy Los Leones. Tym razem może być gorzej bo rywal jest zgrany, w dobrej dyspozycji i na fali wznoszącej gdyż już od dwóch miesięcy nie zaznał goryczy porażki. Może szczęśliwa dla Athletic okaże się obecnośc Charlesa Puyola, który odbierze w przerwie nagrodę „One Club Player Award", czwartą od momentu jest ustanowienia. Gdy nagrody te odbierali poprzedni laureaci – Le Tissier, Maier i Maldini to Los Leones nie przegrali meczu odnosząc dwa zwycięstwa i jeden remis.
Przewidywane składy:
Athletic: Kepa – Lekue, Nunez, Inigo Martinez, Saborit – Iturraspe, San Jose – Susaeta, Muniain, Cordoba – Williams.
Trener: Jose Angel Ziganda
Betis: Pedro – Durmisi, Amat, Bartra, Barragan – Garcia, Fabian Ruiz – Tello, Joaquin – Castro, Sanabria.
Trener: Quique Setien
Data: 05.05.2018 r. godz. 16.15
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53289)
Sędzia: Alberola Rojas
Komentarze
Na razie skuteczne jest o tyle że nie straciliśmy szybko bramki ;p;p;p
W końcu to wcisnęli.... 1-0 :)
O mało co a by nam wcisnęli bramkę na 1-1..... :(
Ładna i pewna wygrana.... szkoda tylko że Betisowi grać się nie chciało i myślami są przy derbach Sevilli :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.