Kibice na San Mames przeżyli kolejny zawód żeby nie powiedzieć, że musieli się wstydzić za swoich pupili. Athletic przegrał z Deportivo La Coruna 2-3 po niestety ale bardzo słabym meczu biegunowo zupełnie odległym od tego co zaprezentowali tydzień wcześniej z Villarrealem. Los Leones nie zaprezentowali kompletnie nic z tamtego meczu a w pierwszej połowie można było odnieść nawet wrażenie, że zespół w ogóle nie wyszedł na to spotkanie bo ekipa z La Coruny robiła co chciała i wynik jaki widniał na tablicy (0-2) po dwóch trafieniach Adriana był najniższym wymiarem kary jaki spotkał Los Leones, którzy powinni przegrywać nawet dwiema bramkami więcej. W drugiej części meczu podopieczni trenera Zigandy wprawdzie starali się odrobić straty ale stac ich było tylko na dwie bramki (Raul Garcia i Susaeta) a Deportivo przypieczętowało swoją świetną postawę zwycięskim jak się okazało golem Borjy Valle. Ekipa z El Riazor wciąż liczy się w walce o utrzymanie, natomiast drużyna z Bilbao ostatecznie pogrzebała swoje marzenia o europejskich pucharach mimo że trzecią kolejkę z rzędu zespoły z wyższych miejsc grają idealnie pod Athletic. Gdyby Baskowie wygrali z Celtą i z Deportivo to po trzech zwycięstwach z rzędu mieliby zaledwie 4 oczka mniej od Villarrealu na sześć kolejek przed końcem rozgrywek i świetną pozycję wyjściową by zająć ich miejsce. No ale być może tą porażką Ziganda ostatecznie przypieczętował swój los bo takich gwizdów i takiej ilości chusteczek na stadionie żegnających trenera to chyba nigdy nie było. Dostało się również prezydentowi Urrutii, który usłyszał że również nie jest mile widziany na kolejną kadencję w Pałacu Ibagaine.

Mecz tak naprawdę zanim się zaczął to się już właściwie skończył. Baskowie zamiast zaatakować rywala tak jak to zrobili z Villarrealem, wyjść wysokim pressingiem i szybko strzelić bramkę, sami cofnęli się na własną połowę udając że grają. To była woda na młyn dla rywali, którzy nie mając nic do stracenia ruszyli do szturmu na bramkę. Athletic postanowił im nie przeszkadzać w zdobywaniu bramek grając kompletnie biernie, bez najmniejszego zaangażowanie w grę, wręcz żenująco. I już w 6 minucie goście mogli cieszyć z prowadzenia przy beznadziejniej postawie całej obrony. Deportivo wywalczyło rzut rożny z lewej strony pola karnego, piłka została dośrodkowana na długi słupek, gdzie kompletnie niepilnowany Schar zgrał ją na 5 metr. Tam z kolei był drugi kompletnie niepilnowany zawodnik – Adrian, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Co z tej sytuacji robili obrońcy i pomocnicy Los Leones tylko oni wiedzą bo z obroną stałego fragmentu gry nie miało to nic wspólnego a nazwanie to kryciem na radar to nawet obraza tego typu bronienia. Trzy minuty później Adrian mógł podwyższyć ale na szczęście dla będącego w lesie na grzybach De Marcosa (bo na pewno nie był w obronie) spudłował. W 11 minucie meczu Deportivo wyszło z ładną akcją 2 na 2 ale na szczęście Lucas Perez jest daleko od swojej formy sprzed gry w Arsenalu i spartolił akcję ofensywną. Dwa ostrzeżenia dla podopiecznych Zigandy było za mało a trzeciego już nie było. Lucas Perez dośrodkował z lewej flanki, De Marcos zgubił krycie Celso Borgesa, który zgrał piłkę głową na 5 metr do kompletnie nieobstawionego Adriana koło którego truchtał biernie Etxeita a napastnik rywali nie miał problemu ze zdobyciem swojej drugiej bramki. Dość szybko bo już w 29 minucie Adrian mógł skompletować hattricka ale na szczęście jego uderzenie głową przy biernej postawie Etxeity okazało się niecelne. Athletic był w stanie odpowiedzieć dopiero w 31 minucie gdy po akcji z Susaetą w dogodnej sytuacji znalazł się De Marcos ale mimo dobre pozycji w polu karnym i braku krycia przez rywali uderzył bardzo niecelnie. Cztery minuty później ładną akcją popisał się Cordoba, który dośrodkował w pole karne ale bramkarz zdołał uprzedzić szarżującego Williamsa. W ostatniej minucie meczu Deportivo mogło zakończyć emocje w tym spotkaniu. Schar posłał długie prostopadłe podanie spod własnego pola karnego na połowę Athletic do którego wystartował Lucas Perez gubiąc krycie Inigo Martineza. Napastnikowi gości udało się ograć Kepę, który dość nieodpowiedzialnie próbował zagrywać piłkę ręką poza polem karnym (piłka otarła jego dłoń) i gdy miał już przed sobą tylko pustą bramkę to jak spod ziemi wyrósł podążający za nim Martinez i ofiarnym wślizgiem wyłuskał piłkę spod jego nóg a powracający do bramki portero zdołał ją wyłapać. Sędzie po minucie doliczonego czasu gry zakończył pierwszą połowę meczu a piłkarzy i trenera Zigandę pożegnały gromkie gwizdy i buczenie. Jak najbardziej zasłużone.

Na drugą połowę nie wyszedł już Etxeita, którego zastąpił Yeray oraz Cordoba, który ustąpił miejsca Adurizowi. W Deportivo na ławkę rezerwowych powędrował Adrian a zastąpił go Borja Valle. Athletic od początku ruszył do ataku i szybko zdobył bramkę. Dwie minuty po zmianie stron po rzucie rożnym wykonywanym przez Benata w polu karnym niepilnowany znalazł się Raul Garcia, który mierzonym strzałem w długi róg pokonał Rubena. Za chwilę po kolejnej centrze w pole karne Rulo zdobył kolejnego gola ale sędzia dopatrzył się faulu na Albentosie, którego nie było. Niestety w 53 minucie Depor wróciło do przewagi dwubramkowej. Benat źle wyprowadził piłkę, przechwycili ją rywale i na lewym skrzydle dostał ją Lucas Perez, który dośrodkował na około 6 – 7 metr gdzie Borja Valle zdołał wyprzedzić Balenziagę i wpakować piłkę do siatki. Gdzie byli obaj stoperzy to tylko oni wiedzą tak samo jak to że nie wrócili do obrony i nie poszli za wbiegającym z drugiej linii napastnikiem. Goście ukontentowani wysokim prowadzeniem cofnęli się do tyłu i oddali pole Baskom. Tyle że Ci nie potrafili tego w żaden sposób wykorzystać. Dopiero w 72 minucie udało się w końcu trafić do siatki. Uczynił to Markel Susaeta bezpośrednio z rzutu rożnego. Athletic przed końcem meczu miał jeszcze trzy szanse na wyrównanie po dośrodkowaniach z prawej flanki ale dwukrotnie świetnie spisał się Ruben Martinez broniąc strzały Aduriza i Raula Garcii a raz wyręczył go Albentosa blokując uderzenie Aritza. Po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia zakończył spotkanie a kibice ponownie pożegnali Zigandę białymi chusteczkami.

Athletic przespał pierwszą połowę meczu i zaczął cokolwiek grac dopiero w drugiej gdy było już trochę za późno. Wprawdzie nie raz udawało się odrabiać stratę dwóch bramek i to z powodzeniem ale dla ekipy Zigandy jest to coś z gatunku Mission Impossible przy której nawet Ethan Hunt by wymiękł. Dla Zigandy nie istnieje coś takiego jak reakcja na wydarzenie boiskowe, zmiana ustawienie w trakcie meczu, zmiana taktyki itd. Ledwo mu to wychodzi w przerwie meczu. Poza tym Kuko zapomniał o jednym. Owszem zespół może grać w ataku swoją piłkę ale obronę trzeba przygotować na każdy zespół osobno gdyż każdy zespół jest inny, gra innym ustawieniem i ma innych zawodników w ataku. To co przeszło w meczu z Villarrealem grającym systemem 4-4-2 niekoniecznie może się sprawdzić w meczu z zespołem ustawionym 4-3-1-2. Inaczej się broni przeciwko drużynie grającej skrzydłami a inaczej przeciwko drużynie grającej środkiem. To niestety przekracza możliwości pojmowania Zigandy. Czasami można odnieść wrażenie że aby pokonać Athletic w tym sezonie należy zagrać po prostu inaczej niż poprzedni rywal Basków zmieniając ustawienie na murawie. Za spotkanie z Deportivo wyróżnić można jedynie Raula Garcię, który jako jedyny starał się coś zmajstrować w ataku i może pochwalić się zdobyciem bramki. Reszta zawodników przeszła koło meczu a obrona zagrała wręcz skandalicznie słabo. W tym ostatnim przypadku chodzi tutaj przede wszystkim o De Marcosa i Etxeitę, którzy nie istnieli na murawie a rywale robili z nimi co chcieli. Nawet zdobywca drugiej bramki dla Basków bezpośrednio z rzutu rożnego Susaeta i Benat - asystent przy trafieniu Raula Garcii zagrali beznadziejnie bo właściwie ta bramka i asysta to jedyne dobre zagrania w tym meczu. Williams za to po raz kolejny pokazał że jego gra na środku ataku to grecka tragikomedia i im szybciej wróci On na prawą flankę tym lepiej dla wszystkich.

Teraz przed nami mecz na Santiago Bernabeu. Patrząc na formę Basków będzie to spotkanie, do którego fani Athletic mogą podejść na zupełnym luzie i bez emocji. Bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach oglądając wyczyny Athletic w tym sezonie nie będzie się łudzi że do Bilbao podopieczni trenera Zigandy pojadą z czymś więcej niż z pokaźnym bagażem bramek.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Kepa – De Marcos, Etxeita (46' Yeray), Inigo Martinez, Balenziaga – Benat (66' Muniain), San Jose – Susaeta, Raul Garcia, Cordoba (46' Aduriz) – Williams.
Trener: Jose Angel Ziganda

Deportivo: Ruben – Juanfran, Albentosa, Schar, Luisinho – Mosquera – Krohn-Dehli (76' Navarro), Borges – Colak (59' Valverde) – Lucas, Adrian (46' Borja Valle).
Trener: Clarence Seedorf

Wynik: 2 – 3
Bramki: 47' Raul Garcia, 72' Susaeta – 6' i 14' Adrian, 53' Borja Valle
Żółte kartki: Raul Garcia, Yeray – Ruben
Posiadanie piłki: 61% - 39%
Strzały: 13 – 5
Strzały celne: 4 – 3
Spalone: 1 – 7
Rzuty rożne: 11 – 6
Podania: 537 – 345
Dośrodkowania: 41 – 15
Faule: 5 – 9
Widzów: 37715
Sędzia: Gonzalez Gonzalez jako główny oraz Becerril Gomez i Rubio Palomino na liniach.

 

fot. strona oficjalna: www.athletic-club.eus