Niespodzianki nie było i być nie mogło. Athletic przegrał nawet na własnym stadionie z ekipą Marsylii i w niesławie odpadł z rywalizacji w Lidze Europy będąc zdecydowanie najsłabszą drużyną w tej fazie rozgrywek pucharowych. Nie pomogła olbrzymia mobilizacja fanów przed meczem, świetna oprawa i walka zawodników na murawie. Ekipa z Francji był o klasę lepsza, szczególnie jeśli chodzi o taktykę no i formę, której bardzo brakowało gospodarzom. Niestety tak bywa gdy ma się na ławce rezerwowych kogoś kto tylko z nazwy jest trenerem i nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy a więc nawet zestawić odpowiedniej jedenastki o zmianach już nie mówiąc. No i popełnia elementarne błędy, które co najgorsze kosztują zdrowie zawodników. Niestety poświecenie zawodników i walka z góry skazana na porażkę przez beznadziejnego trenera zaowocowała tylko golem honorowym Inaki Williamsa, który zmniejszył rozmiary porażki gdyż wcześniej po golu strzelili Payet z karnego po bezmyślnym faulu Lekue i Ocampos bardzo ładnym strzale z dystansu. Ziganda znowu przeszedł do historii – Athletic po raz pierwszy poniósł w jednym sezonie trzy porażki na własnym obiekcie w rozgrywkach europejskich pucharów.

Trudno powiedzieć co sobie myślał Ziganda (a raczej jak wielką bezmyślnością się wykazał) wystawiając od początku meczu na mediapunta Mikela Rico po kilkutygodniowej rekonwalescencji spowodowanej kontuzją. Już raz zrobił podobną rzecz z Balenziagą i jemu odnowił się uraz wykluczając go z meczu z Leganes i teraz z Marsylią. Dodatkowo jeśli to miała być ta „ofensywna" taktyka umożliwiająca walkę o awans to tym bardziej należy „pogratulować" Kuko totalnej bezmyślności. Każdy normalny trener zaryzykowałby i zaatakował od początku meczu wystawiając jak najbardziej ofensywnych graczy by odrabiać straty a nie eksperymentować i zostawiać na ławce rezerwowych Susaetę czy też Sabina Merino. Można by było zrozumieć jakby to był pierwszy mecz ale w spotkaniu o wszystko? Kolejna sprawa to pressing a właściwie jego brak. Valverde czy też Bielsa zawsze nakazywali zawodnikom wysokie wyjście i wywieranie presji na zawodnikach rywala a co robi Ziganda? W meczu o wszystko dwójka zawodników w przodzie lata jak oszalała (Rico i Aduriz) a skrzydłowi – Williams i Cordoba dreptali sobie z dobre 10 – 15 metrów od bocznych obrońców przez co wysiłek kolegów był bezsensowny. No ale to się dopracowuje na treningach a jak widać u Kuko takie coś chyba nie istnieje. W każdym razie jakąkolwiek taktykę miał opiekun Basków to wszystko padło w 20 minucie kiedy z boiska musiał zejść właśnie Rico z naderwanym mięśniem uda. Wstępna diagnoza mówi nawet o 6 tygodniach przerwy. Na murawie pojawił się Markel Susaeta zajmując pozycje mediapunta. Aż prosiło się o zmianę ustawienia na 4-4-2 z Cordobą i Susaetą na skrzydłach oraz Williamsem i Adurizem w ataku. No ale to trzeba umieć i myśleć a jak widać Ziganda tego nie potrafi. Kolejną część dramatu Athletic mieliśmy w 37 minucie kiedy Lekue wykazał się kompletną bezmyślnością w polu karnym faulując Payeta. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość i stało się jasne, że Los Leones już nie awansują dalej, tym bardziej że do momentu straty bramki nie stworzyli ani jednej groźnej sytuacji pod bramką Mandandy a Marsylia miała dwie okazje, ale uderzenie Ocamposa wybronił Herrerin a Payet fatalnie przestrzelił mając czystą pozycję przed polem karnym. Athletic jeszcze przed przerwą mógł wyrównać po ładnej zespołowej akcji, po której Williams miał czystą pozycję w polu karnym do oddania strzału ale niestety trafił w Ramiego. To był 100% okazja do zdobycia bramki ale Inaki nie po raz pierwszy pokazuje, że napastnik jest z niego żaden. W 43 minucie Ziganda musiał dokonać kolejnej zmiany bo urazu mięśniowego doznał Yeray i musiał zejść z boiska zastąpiony przez Nuneza. Pauza naszego stopera będzie trwać około 15 dni. Po pierwszej połowie Athletic przegrywał 0-1, trener dokonał dwóch wymuszonych zmian i nadzieje na awans prysły, jeśli oczywiście jakieś jeszcze tliły się w kibicach.

Druga połowa to był pokaz bezsilności Basków i kompletnego braku formy obrazujący to że na treningach zespół nie robi absolutnie nic. Świetne sytuacje marnowali Cordoba, Lekue, trzykrotnie Aduriz, przy strzale z wolnego Benata świetnie spisał się Mandanda. Tyle że zanim to nastąpiło Ocampos podwyższył prowadzenie popisując się bardzo ładnym uderzeniem sprzed pola karnego w długi róg bramki Herrerina, który nie miał szans wybronić kozłującej i mocno uderzonej piłki. Athletic zdołał zmniejszyć rozmiary porażki po golu Williamsa, któremu piłkę zgrywał Aduriz a Inaki z najbliższej odległości pokonał Mandandę. W 76 minucie z boiska jeszcze wyleciał Aduriz za bezmyślną żółtą kartkę, zresztą drugą bo pierwszą również dostał za głupotę – pyskówkę z sędzią. Athletic grając w osłabieniu mógł i powinien stracić kolejne bramki ale Ocampos, Mitroglu i Sakai okazali się litościwi i nie wykorzystali swoich dogodnych sytuacji. Athletic odpadł jak najbardziej zasłużenie będąc jak już wspomniałem najsłabszą drużyną tej fazy rozgrywek.

Nad poszczególnymi zawodnikami pastwił się jakoś specjalnie nie będę. Zagrali to co potrafili a że nie potrafili nic bo mają dyletanta na ławce trenerskiej, który przez 8 miesięcy nie potrafił ich nauczyć najprostszego schematu gry ofensywnej czy też odpowiedniego rozegrania stałego fragmentu gry. Co gorsza zespół nie ma kompletnie zgrania i zrozumienia pomiędzy zawodnikami. Jeden lub dwóch biegnie do pressingu a reszta stoi, jeden biegnie z piłką a reszta stoi i patrzy bo nie wie co ma robić, napastnicy grają wszędzie tylko nie w ataku w polu karnym. Skrzydłowi nie wychodzą do podań a pomocnicy nie podłączają się do akcji ofensywnych klepiąc bezmyślnie piłkę w środku pola wszerz boiska zamiast do przodu (bo i do kogo?). Zresztą już patrząc na podstawową jedenastkę w czwartkowym meczu było wiadomo, że to udać się nie może. Mikel Rico na pozycji mediapunta i Lekue na lewej obronie gdzie jego dwa ostatnie mecze na tej pozycji to totalna katastrofa to były katastrofalne wybory. Lekue chyba dostosowuje się do Williamsa i gra kompletnie bez głowy tak jakby wyłączał myślenie bo to nie pierwszy głupi karny sprokurowany przez naszego obrońcę. Szczerze powiedziawszy to Inigo zanotował spory regres w swoim rozwoju i wprawdzie wszyscy zawodnicy pod okiem Zigandy grają słabo, ale Lekue pod tym względem jeszcze bardziej wyróżnia się negatywnie bo popełnia koszmarne błędy a na dodatek gra wyjątkowo słabo zarówno w tyłach jak i w ofensywie. Być może po sezonie, jeśli przyjdzie nowy trener i Ander Capa na prawą obronę to Lekue odejdzie do innej drużyny bo w Athletic kwalifikuje się co najwyżej na ławkę rezerwowych jeśli nawet nie na trybuny. A już wystawianie go na lewej obronie to prawdziwy sabotaż. Zresztą reszta zawodników była tylko niewiele lepsza – Williams tradycyjnie bez głowy i czasami można się zastanowić czy to nie jest tak, że tą głową Inakiego jest Muniain bo jak grają razem to Williams prezentuje się o wiele lepiej, a po urazie Ikera jest tylko gorzej. Cordoba coś tam próbował ale musiał sobie radzić sam bez wsparcia partnerów. Iturraspe i Benat próbowali rozgrywać ale nie mieli do kogo, a w obronie grali dramatycznie słabo. Obaj boczni obrońcy byli niewidoczni a stoperzy mimo że nie popełnili błędów to również nie zaprezentowali się jakoś rewelacyjnie. Poza tym w tym meczu mieliśmy idealny obraz Los Leones w tym sezonie – bezradność w ataku, bezmyślność w grze i brak jakiejkolwiek taktyki poparte totalnym brakiem formy. Co gorsza w tym meczu było widać jeszcze jedną rzecz brak czucia piłki a to powinno być wyrobione już po okresie przygotowawczym do sezonu, a tymczasem okazuje się w już kolejnym meczu, że zawodnicy mają kłopoty z celnością podań, dośrodkowaniami, czy też ze strzałami na bramkę nawet w najprostszych sytuacjach. Jedynym zawodnikiem, który nie ma raczej z tym kłopotu jest Benat, który w końcu potrafi strzelić z dystansu, z rzutu wolnego czy też nieźle dośrodkować. Zagrania pozostałych zawodników pozostawiają wiele do życzenia. Nawet De Marcosa czy też Susaety, którzy zawsze potrafili się popisywać dokładnymi dośrodkowaniami w pole karne, po których niejednokrotnie wystarczyło tylko dostawić głowę. Teraz większość z nich jest albo za krótkie albo za długie. No ale to się wypracowuje na treningach. Stałe fragmenty gry już pominę bo już w wielu relacjach powtarzałem, że po prostu nie istnieją. Oglądając zespół Los Leones można mieć podejrzenia czy zawodnicy cokolwiek ćwiczą na treningach. Ba monetami wygląda to tak jakby w ogóle nie trenowali bo kontuzje mięśniowe wyglądają tak jakby zawodnicy byli nieprzygotowani do sezonu, a poziom zgrania jest taki jak naprędce złożonej drużyny podwórkowej. A i tutaj mam wątpliwości bo o ile mnie pamięć nie myli to z dobre ponad dwadzieścia lat temu gdy z kolegami z osiedla grałem w piłkę i wybieraliśmy dwie drużyny spomiędzy siebie to śmiem stwierdzić, że byliśmy o wiele bardziej zgrani niż Athletic pod wodzą Zigandy.

Można więc powiedzieć, że sezon właściwie się skończył. Zespół odpadł z europejskich pucharów, szans na awans do Ligi Europy w przyszłym sezonie już praktycznie nie ma. Spadek do Segunda Division już też raczej Baskom nie grozi. Pozostaje więc dograć te rozgrywki do końca i po koniecznej wymianie trenera zacząć wszystko od nowa w rozgrywkach 2018/2019 gdzie po wzmocnieniach składu można powalczyć o co najmniej Ligę Europy.

Na koniec jeszcze jeden smutny akcent po meczu z Athletic. Niestety ponownie doszło do burd z udziałem kibiców przyjezdnych w których ucierpiało dwóch agentów ochrony. Według El Correro do ataku na ochroniarzy doszło w trakcie przeszukania przy bramie nr 21. Jeden z nich został pchnięty nożem w szyję ale na szczęście po przewiezieniu do szpitala i udzieleniu opieki medycznej jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Drugi ma rany powierzchowne. Trzech bandytów z Marsylii zostało aresztowanych i stanie przed sądem. Również zatrzymany został jeden z fanów Los Leones, ale po meczu gdy wyładowywał swoją frustrację na śmietnikach na ulicy Licienciado Pozas a następnie obrzucił policjantów butelkami.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Herrerin – De Marcos, Yeray (44' Nunez), Etxeita, Lekue – Benat (78' Vesga), Iturraspe – Williams, Mikel Rico (20' Susaeta), Cordoba – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Marsylia: Mandanda – Sakai, Rami, Rolando, Amavi – Luiz Gustavo (55' Anguissa), Lopez (78' Sanson) – Thauvin (66' Sarr), Ocampos, Payet – Mitroglu.
Trener: Rudi Garcia

Wynik: 1 – 2
Bramki: 74' Williams – 38' Payet (karny), 51' Ocampos.
Żółte kartki: Williams, Aduriz – Rami
Czerwona kartka: 76' Aduriz – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 46% - 54%
Strzały:15 – 12
Strzały celne: 3 – 3
Podania: 375 – 505
Podania celne: 287 – 422
Faule: 16 – 10
Rzuty rożne: 3 – 5
Spalone: 0 – 3
Widzów: 40586
Sędzia: Anthony Taylor jako główny oraz Gary Beswick i Adam Nunn. Cała trójka pochodzi z Anglii.