Zgodnie z oczekiwaniami mecz pomiędzy Athletic a Leganes rozczarował bo na 90 minut gry emocji było z około 20 może 30 minut kiedy Los Leones zagrali, z nazwijmy to włączonym trybem „Valverde/Bielsa" a przez pozostałą część spotkania w dobrze znanym i „lubianym" trybie „Ziganda" czyli bez wyrazu, bez ładu i składu z pojedynczymi dobrymi akcjami. No ale to wystarczyło na jeszcze bardziej bezbarwną ekipę Leganes, która w zasadzie nie stawiła większego oporu, zupełnie nie przypominając tej drużyny, która potrafiła wygrać choćby w Copa del Rey z Realem Madryt i to na wyjeździe. Wygrana pozwoliła odetchnąć Kuko na kilka dni przed meczem z Marsylią i choć trochę podbudować morale przed konfrontacją o być albo nie być w Lidze Europy.

Athletic załatwił sprawę w przeciągu 17 minut pierwszej połowy. Niedługo po rozpoczęciu meczu świetne prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Williams ale z ostrego kąta nie dał rady pokonać Cuellara. Za drugim razem Baskowie rozmontowali już obronę kiedy De Marcos dośrodkował w pole karne, Bustinza źle pokrył Raula Garcię, Cuellar spóźnił wyjście i nasz ofensywny pomocnik bez problemów umieścił piłkę w siatce. Siedem minut później Raul Garcia podwoił swój dorobek bramkowy. Ponownie w pole karne dośrodkowywał De Marcos, pierwsze uderzenie Rulo zostało zablokowane i obrońcy tak nieudolnie wybijali piłkę że nasz ofensywny pomocnik dostał drugą okazję do oddania strzału, której już nie zmarnował i potężnym uderzeniem w krótki róg pokonał Cuellara. Leganes mogło wyrównać w 29 minucie kiedy po dobrze wykonanym rzucie wolnym piłkę do własnej bramki o mało co a skierowałby Inigo Martinez ale świetnym refleksem popisał się Kepa. W 37 minucie z rzutu wolnego przymierzył Benat ale minimalnie niecelnie. W końcówce pierwszej części meczu jeszcze bardziej uwidocznił się tryb „Ziganda" bo najpierw San Jose zaliczył kuriozalną stratę przed własnym polem karnym, którą o mało co na bramkę zamieniłby Amrabat ale na drodze do siatki stanął Kepa. W chwilę później po centrze Amrabata, Nunez i Martinez tak „kryli" El Zhara że ten o mało co a strzelił by głową bramkę kontaktową.

Druga część meczu ze strony Basków była praktycznie na dogranie. Leganes o wiele śmielej atakowało ale brakowało im szczęścia pod bramką Los Leones, których obrona przypominała ser szwajcarski. W 51 minucie szansę bramkową miał Brasanac po podaniu Eraso ale skończyło się na rzucie rożnym. Pięć minut później głową strzelał Beauvue po centrze Zalduy ale niecelnie. W 63 minucie kolejna centra w pole karne, tym razem Rubena Pereza o mało co nie zakończyła się bramka Bustinzy, którego strzał o centymetry minął słupek bramki Kepy. Athletic odpowiedział dopiero po 20 minutach tej części gry. Ale mogła to być zabójcza odpowiedź bo San Jose (po świetnej akcji Cordoby) dośrodkował z lewej flanki w pole karne gdzie kompletnie niepilnowany Iturraspe świetnie złożył się do woleja. Strzał był celny i to idealnie w róg bramki ale Cuellar w sobie tylko znany sposób zdołał to wybronić. W 72 minucie do kolejnego wolnego podszedł Benat i tym razem trafił w światło bramki ale Cuellar efektowną paradą wybił piłkę na rzut rożny. W 80 minucie meczu najlepszą okazję do zdobycia bramki mieli goście. Po rzucie rożnym bitym na krótki słupek, jeden z zawodników rywali przedłużył piłkę na długi słupek gdzie Bustinza z 2 metrów nie był w stanie skierować piłki do siatki będąc doskonale zablokowanym przez Inigo Martineza a całą sprawę wyjaśnił Raul Garcia. Athletic w końcówce meczu miał jeszcze jedna szansę na zdobycz bramkową gdy po świetnej solowej akcji Cordoby niepilnowany w polu karnym znalazł się Lekue, dostał podanie od kolegi i ładnie przymierzył ale na drodze do siatki kolejny raz stanął Cuellar. Athletic wygrał 2-0 i przynajmniej na kilka dni trener Ziganda może odetchnąć.

Cieżko opisać ten mecz. Jak na pojedynek na własnym stadionie był to kolejny słaby występ Los Leones. Rywale mieli przewagę i stwarzali olbrzymie zagrożenie pod bramką Kepy. Tylko dzięki naszemu portero oraz indolencji strzeleckiej rywali zawdzięczamy trzy oczka. Athletic grał tylko przez 20 minut kiedy to stłamsił rywali i mógł spokojnie strzelić trzy bramki. Skończyło się na dwóch autorstwa Raula Garci, który rozegrał naprawdę kapitalny mecz. Aż szkoda że zabraknie go w pojedynku z ekipą z Marsylii. Bardzo dobre zawody rozegrali De Marcos, autor praktycznie dwóch asyst oraz Crodoba, który jako jedyny szarpał w ofensywie. To był bardzo dobry mecz wychowanka Los Leones, który mógł mieć udział przy kolejnych dwóch bramkach gdyby nie świetne obrony Cuellara. I to w zasadzie byłoby na tyle. Williams dał kolejny dowód na to ze napastnik z niego żaden, Benat poza strzałami z rzutów wolnych nie zrobił na boisku prawie nic. Średnio zagrał San Jose, który z jednej strony mógł mieć asystę a z drugiej strony zanotował mnóstwo strat z których ze dwie mogły się zakończyć stratą bramek. Niewidoczny był Susaeta, którego trudno wymienić w jakiejkolwiek akcji ofensywnej. Słabo zagrała obrona, która dopuściła do zbyt wielu sytuacji podbramkowych ze strony Leganes. Podopieczni trenera Garitano mieli za dużo swobody w strzałach nie mówiąc już o tym, że kilka razy przytrafiło się Baskom krycie na radar a to niedopuszczalne. Widać było brak jednego „szefa" defensywy, gdzie zwykle tą rolę pełnił Laporte a teraz Yeray. Poza tym Nunez i Inigo Martinez jakoś nie potrafią złapać nici porozumienia. De Marcos świetnie spisał się w ofensywie i nieźle w defensywie będąc jej najjaśniejszym punktem. Kompletnie niewidoczny był Saborit ale tylko w ataku. W obronie spełnił swoją rolę ale bez fajerwerków. Dobrze zagrał Kepa, który wybronił co najmniej dwie bramki. Nasz bramkarze jest w bardzo dobrej formie i miejmy nadzieję że będzie tak grał dalej. Trochę ma jeszcze problemów z komunikacją z obrońcami ale z czasem powinno być lepiej zważywszy że praktycznie co mecz gra z inna parą defensorów. Mimo tych problemów jakie mieli w meczu Baskowie na pewno cieszy zwycięstwo i jakże potrzebne trzy punkty. Patrząc na to co prezentowali do tej pory pod wodzą Zigandy nie ma co wybrzydzać na styl, niestety. Może z innym trenerem od przyszłego sezonu (miejmy nadzieję) będziemy mogli się cieszyć nie tylko ze zwycięstw ale również z co najmniej dobrej gry. Na razie pozostaje liczyć na kilkuminutowe przebłyski.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Kepa – De Marcos, Nunez, Inigo Martinez, Saborit – Benat, San Jose – Susaeta (58' Iturraspe), Raul Garcia (81' Lekue), Cordoba (87' Sabin Merino) – Williams.
Trener: Jose Angel Ziganda

Leganes: Cuellar – Zaldua, Bustinza, Siovas, Rico – Gumbau (46' Brasanac), Ruben Perez – El Zhar (58' Omar), Eraso, Amrabat (77' Naranjo) – Beauvue.
Trener: Jaume Perez (w zastępstwie Asiera Garitano)

Wynik: 2 – 0
Bramki: 10' i 17' Raul Garcia
Żołte kartki: Raul Garcia, Cordoba – Bustinza, El Zhar, Zaldua, Siovas, Brasanac
Posiadanie piłki: 44% - 56%
Strzały: 13 – 12
Strzały celne: 5 – 1
Spalone: 2 – 6
Rzuty rożne : 3 – 6
Podania: 330 – 413
Dośrodkowania: 18 – 33
Faule: 12 – 14
Widzów: 30787
Sędzia: Sanchez Martinez jako główny oraz Aguilar Rodriguez i Gallego Garcia na liniach.