Generalny sprawdzian przed meczem z Olimpique Marsylia w Lidze Europy odbędzie się na niezwykle trudnym terenie jakim jest Ramon Sanchez Pizjuan. Obydwa zespoły są niemal w identycznej sytuacji jeśli chodzi o ligową tabelę. Zarówno Athletic jak i Sevilla walczą desperacko o europejskie puchary, w przypadku ekipy z Andaluzji są to eliminacje do Ligi Mistrzów a dla Athletic eliminacje do Ligi Europy. Każdy zdobyty punkt jest więc na wagę złota a każda ich strata oddala od celu na koniec sezonu. A tych niestety w obecnych rozgrywkach było aż za dużo. Stąd dzisiejszy pojedynek może mieć niezwykle istotne znaczenie tak więc możemy spodziewać się naprawdę sporych emocji. Oba zespoły wydają się zwyżkować z formą na ostateczny finisz w rozgrywkach ligowych i pucharowych. Początek spotkania o godzinie 16.15 a poprowadzi je Pan Undiano Mallenco.

 

W poprzedniej kolejce rozgrywanej w środku tygodnia oba zespoły punktowały. Sevilla pojechała do niedalekiej Malagi gdzie po bramce Correi wygrała na La Rosaleda 0-1 odrabiając 2 punkty do Valencia, który z kolei przyjechała na San Mames. Po dobrym meczu Baskowie zaledwie zremisowali z Nietoperzami 1-1 po golach De Marcosa oraz Kondogbii. Athletic na pewno żałuje straconych szans gdyż mógł to spokojnie wygrać mając rzut karny, którego nie wykorzystał Aritz Aduriz.

Sevilla w tym sezonie przeżywa prawdziwy rollercoaster. Z trudem awansowała do Ligi Mistrzów gdzie również ledwo wyszła z grupy doznając m.in. upokarzającej porażki ze Spartakiem w Moskwie aż 5-1. Z drugiej strony świetnie rozpoczęła rozgrywki ligowe zdobywając 13 oczek w pierwszych 5 spotkaniach. Od tego momentu dobre mecze przeplatała bardzo słabymi nie mogąc za nic w świecie ustabilizować formy. Zamiast walczyć o grę co najmniej w eliminacjach Ligi Mistrzów kibice zaczęli się obawiać w ogóle o awans do jakichkolwiek europejskich pucharów. Na dodatek w listopadzie u trenera Berizzo stwierdzono raka prostaty. Miesiąc później, niezadowolone z wyników władze klubu zwolniły Argentyńczyka po serii trzech bardzo słabych meczów z Realem Madryt (0-5), Levante (0-0) i Sociedad (1-3). Postawiono na Vincenzo Montellę, któremu sprowadzono w zimowym okienku transferowym sprowadzono Gulherme Aranę za 11 mln euro oraz wypożyczono Layuna z FC Porto, Roque Mesę ze Swansea oraz Sandro Ramireza z Evertonu. Ubytków specjalnych nie zanotowano. Wydawało się że gra Los Nervionenses poprawi się bo o ile Włoch nie poradził sobie w zespołach pokroju Milanu to świetną pracę wykonał w Catanii oraz Fiorentinie gdzie trzy razy pod rząd zajął 4 miejsce, grał w półfinale Ligi Europy oraz w finale Coppa Italia. Montella miał nie tylko poprawić grę ofensywną zespołu ale przede wszystkim obronę, która nie należała do zbyt pewnych. Zapewne po to sprowadzono Aranę i Layuna by wzmocnić tą formację. Niestety póki co idzie to mocno po grudzie i Sevilla to jedna z najbardziej nieobliczalnych drużyn w La Liga. Kiedy powinna pewnie wygrać przegrywa lub remisuje, kiedy można się spodziewać porażki to wygrywa. Niekiedy są to dość bolesne porażki jak np. z Eibarem (5-1 na Ipurua) czy też u siebie w prestiżowym meczu z Betisem (3-5) lub z Alaves na wyjeździe (1-0). Ale również potrafi zaskoczyć in plus np. wtedy gdy dwukrotnie odprawia z kwitkiem Atletico w Copa del Rey wygrywając na Wanda Metropolitano (1-2) oraz u siebie (3-1). Z tym samym Atletico Sevilla przegrała tydzień temu u siebie 2-5. Jak więc widać „włoska" obrona Sevilli trochę szwankuje. Do tego kibice mają obawy co do formy piłkarzy gdyż o ile wyniki nieznacznie się poprawiły to Vincenzo Montella najczęściej korzysta z zaledwie 12 – 13 zawodników i głównie stawia na tych, których zna z SerieA. Grając na trzech frontach daleko tak się nie zajdzie o czym przekonał się swego czasu Bielsa w Athletic czy też Berizzo w Celcie i później w Sevilli. No ale to nie problem Los Leones. Dziwne jest o bo kadrę trener ma bardzo szeroką i jest w niej wielu naprawdę bardzo dobrych zawodników tak więc ewentualne kontuzje nie powinny być problemem. I tak będzie w dzisiejszym meczu na Ramon Sanchez Pizjuan gdzie na pewno nie zobaczymy Navasa, który w meczu z Atletico doznał urazu. Zastąpi go zapewne Nolito, który w meczu z Malagą zaliczył asystę do Sarabii. W porównaniu do poprzedniego spotkania nastąpiła jedna zmiana w powołaniach i Roque Mesę zastąpił Escudero. Ostatecznie lista piłkarzy na dzisiejsze spotkanie przedstawia się następująco:
Bramkarze: Rico, Soria,
Obrońcy: Mercado, Escudero, Kjaer, Lenglet, Layun, Arana
Pomocnicy: N'Zonzi, Banega, Sarabia, Vazquez, Pizarro, Geis,
Napastnicy: Sarabia, Nolito, Correa, Muriel, Ben Yedder.
Trudno się spodziewać jakichś zmian w podstawowej jedenastce. Jeśli już to zapewne będą takowe w defensywie gdzie powinien pojawić się Escudero. Formację powinni uzupełnić Kjaer, Lenglet i Layun. W drugiej linii żelazna trójka w postaci Banegi, N'Zonzieg i nieco wysuniętego Vazqueza. W ataku grającego na szpicy Muriela powinni wspierać Sarabia i Correa. Ma bramce stanie Rico.

Wygrana z Malagą i remis z Valencia, co najważniejsze po naprawdę dobrym meczu znacznie poprawił nastroje w zespole trenera Zigandy. Gdyby nie brak szczęścia to może i w środę Baskowie zanotowali by komplet punktów. Niestety nie udało się i 7 miejsce trochę uciekło ale walczyć trzeba dalej. Na Ramon Sanchez Pizjuan nikt nie oczekuje cudów bo w obecnej sytuacji najważniejsze są rozgrywki Ligi Europy gdzie przy sprzyjających okolicznościach można jeszcze o coś powalczyć. W Lidze będzie niezwykle ciężko. No chyba że wykurują się wszyscy zawodnicy i Los Leones przystąpią do końcówki w optymalnym składzie bez większych urazów. Wielką nadzieję na to ma trener Ziganda, który stwierdził na konferencji prasowej, że jedynym jego marzeniem na dzień dzisiejszy jest mieć wszystkich zdrowych zawodników bo wtedy o wyniki powinno być łatwiej. Trudno się dziwić bo praktycznie po każdym meczu piłkarze narzekają na jakieś problemy zdrowotne. Po spotkaniu z Valencią lekki uraz uda zgłosił Raul Garcia i jego występ przeciwko Sevilli stoi pod znakiem zapytania. Możliwe jednak że ww. marzenie szkoleniowca dość szybko się zrealizuje gdyż praktycznie dni dzielą od powrotu do gry Muniaina a praktycznie gotowy już jest Balenziaga, który od czwartku trenuje już na pełnych obrotach tak więc powinien być brany pod uwagę już w spotkaniu przeciwko Olimpique Marsylia. A na razie trzeba łatać dziury tym co się ma. Stąd wybór zawodników na każdy mecz jest dość ograniczony i zwykle poza kadrą pozostaje jedynie Kike Sola. Nie inaczej jest i tym razem bo poza stałą trójką piłkarzy przechodzących intensywną rehabilitację (Muniain, Balenziaga i Rico) no i wspomnianym napastniku pozostała do dyspozycji 19-stka pojechała do Andaluzji. Zapewne jeden „nadprogramowy" piłkarz został powołany na wypadek niedyspozycji Raula Garcia. I tak zapewne Ziganda będzie oszczędzał go w dzisiejszym meczu. W jego miejsce powinien pojawić się De Marcos. Zapewne też kosztem Cordoby na lewej stronie zobaczymy Susaetę a na prawej Williamsa. W obronie Oscara zastąpi Lekue a Nuneza Yeray Alvarez. Pozostała ósemka powinna być bez zmian.

Dzisiejsze spotkanie będzie wyjątkowe dla Inakiego Williamsa. Nasz skrzydłowy, jeśli oczywiście wyjdzie na murawę, będzie obchodził mały jubileusz – 150 mecz w koszulce Los Leones. W ciągu ostatnich czterech lat od swojego debiutu w meczu z Cordobą 6 grudnia 2014 r. rozegrał 108 spotkań ligowych (19 bramek), 13 w Copa del Rey (6 bramek) oraz 28 w Lidze Europy (6 bramek). Tylko w tym sezonie Williams zanotował już 38 występów i strzelił 7 bramek. Ostatnią z nich na Coliseum Alfonso Perez 19 stycznia. Może dzisiejszy jubileusz uświetni bramką.

Faworytem tego spotkania jest bez wątpienia ekipa trenera Montelli. Zespół z Ramon Sanchez Pizjuan jest w o wiele lepszej formie niż Baskowie, nie mówiąc już o tym że ma na ławce lepszego trenera. Tyle że jest to drużyna nieobliczalna, która potrafi rozegrać świetne zawody, zanotować doskonałą serię spotkań by za chwilę przegrać mecz z kretesem i to w najmniej spodziewanym momencie. Los Leones źle wspominają wyprawy na Ramon Sanchez Pizjuan. Dotychczas rozegrali tam 73 spotkania z czego tylko 10 zakończyło się zwycięstwami a 19 remisami. Pozostałe mecze to porażki. Dodatkowo od 2013 roku zespół z Bilbao nie potrafi nawet strzelić tam bramki. Ostatni raz kiedy udało się wywieźć punkty miał miejsce w sezonie 2013/2014 gdy na bramkę Alberto Moreno odpowiedział Markel Susaeta. Przyjezdnym również nie dopisuje szczęście w meczach z Sevilla jak np. w ubiegłym sezonie gdy po obronionym karnym przez Iraizoza (strzelał Jovetic) najszybciej z dobitka dobiegł Iborra i wpakował ją do siatki a mecz zakończył się wynikiem 1-0. Ostatnie zwycięstwo na Ramon Sanchez Pizjuan Athletic zanotował w 2011 roku za kadencji Marcelo Bielsy gdy wywiózł wynik 1-2. Baskowie wyszli na prowadzenie za sprawą Iraoli. Wyrównał Jesus Navas a w drugiej części meczu szalę zwycięstwa na stronę gości przechylił Oscar de Marcos. Dzisiaj o takim wyniku można tylko pomarzyć, chyba że stałby się cud. A czy są podstawy by wierzyć w ten cud? Są, ponieważ Athletic wyjątkowo dobrze radzi sobie z ekipami z Andaluzji. W sześciu ostatnich meczach z drużynami z tego regionu na 18 możliwych do zdobycia punktów zgromadził aż 16 w tym w czterech meczach obecnego sezonu aż 10. Ostatni raz kiedy przegrał z drużyną z Andaluzji miał miejsce rok temu właśnie z Sevillą.

Przewidywane składy:
Sevilla: Rico – Escudero, Lenglet, Kjaer, Layun – Banega, Vazquez, N'Zonzi – Sarabia, Nolito, Muriel.
Trener: Vincenzo Montella

Athletic: Kepa – De Marcos, Yeray, Inigo Martinez, Saborit – Iturraspe, Benat – Williams, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 03.03.2018, godz. 16.15
Miejsce: Sewilla, Estadio Ramon Sanchez Pizjuan (poj. ok 48 tys.)
Sędzia: Undiano Mallenco