Po niewiele ponad dwóch miesiącach wracamy na boiska drużyn rywalizujących w europejskich pucharach. Athletic rywalizując w 1/16 Ligi Europy wraca po sześciu latach do mroźnej stolicy Rosji by tym razem rywalizować z najbardziej utytułowaną drużyną tamtejszej ligi Spartakiem. Mecz ten będzie ekstremalnie ciężki nie tylko ze względu na bardzo trudnego rywala ale i fatalną formę Los Leones oraz ekstremalne warunki pogodowe. W minionym tygodniu przez Moskwę przeszły największa w historii miasta śnieżyca, której skutki władze usuwają do dzisiaj a w dniu meczu temperatura powietrza ma wynosić 13 stopni Celcjusza. Miejmy nadzieję że to zmusi naszych piłkarzy do ruchu na murawie bo ostatnio kiepsko z tym w drużynie trenera Zigandy. W sumie będzie to trzecia wizyta Basków w stolicy Rosji. Pierwsza miała miejsce w sezonie 1973/1974 kiedy na stadionie im. Lenina Athletic bezbramkowo zremisował z Torpedo a w rewanżu wygrał 2-0 dzięki bramkom Astraina i Lasy. Drugi raz Los Leones pojawili się w sezonie 2011/2012 i grali ze wspomnianą ekipą Lokomotivu, z którą przegrali wprawdzie 2-1 (bramki Glushakov i Caicedo dla gospodarzy oraz Muniain dla gości) ale w rewanżu grając w 10 wygrali 1-0 po trafieniu Muniaina. Oba poprzednie dwumecze zakończyły się awansami zespołu w Kraju Basków. Czy i tym razem będzie podobnie? To okaże się za tydzień ale na pewno część odpowiedzi na to pytanie otrzymany już po pierwszym spotkaniu. Początek o godz. 19.00 a mecz poprowadzi Benoit Bastien z Francji.

Spartak Moskwa to drugi najbardziej utytułowany klub ZSRR (12 tytułów oraz tyle samo pucharów kraju) zaraz za Dynamem Kijów oraz zdecydowanie najlepszy klub w historii nowej Rosji, który zgromadził w swojej gablocie 10 trofeów mistrzowskich oraz 3 krajowe puchary. Ponadto Spartak uczestniczył w półfinałach wszystkich trzech europejskich pucharów. Ekipa z Moskwy swoją nazwę wzięła z powieści Raffaello Giovagnolego „Spartakus", której wielkim fanem był twórca klubu Nikolai Petrovich Starostin, świetny hokeista i futbolista z czasów Związku Radzieckiego, który obecną nazwę klubu zaproponował w 1935 roku Alexandrowi Kosarevowi, sekretarzowi Konsomolca i została przyjęta. Starostin oddal wielkie zasługi Spartakowi i piłce nożnej w ZSRR ale nie uchroniło go to przed aresztowaniem (wraz z trzema braćmi) w 1942 roku i po dwóch latach spędzonych w więzieniu na Łubiance wylądował w Gułagu. Starostin opuścił miejsce zesłania w 1953 roku po śmierci Stalina i rewizji wyroku jako nielegalnego. Po powrocie objął stery reprezentacji ZSRR w piłce nożne ale tylko na niewiele ponad rok bo w 1955 roku wrócił do Spartaka i objął stery prezydenta klubu aż do 1992 roku. Zmarł w 1996 roku i jest pochowany na cmentarzu Vagankovo w specyficznym grobowcu, którego płytę nagrobną stanowi miniaturowe boisko do piłki nożnej. Wracając jednak do naszego dzisiejszego rywala. Spartak od początku był inny niż pozostałe kluby z ZSRR i tak pozostaje do dzisiaj. Podczas gdy pozostałe podlegały określonym resortom rządowym jak np. Dynamo (Milicja) czy CSKA (Armia) lub zakładom pracy to Spartak był stowarzyszeniem ludowym i stąd zyskał olbrzymią wręcz popularność, która trwa do dzisiaj i może się poszczycić największą liczbą fanów w Rosji. Generalnie czasy Związku Radzieckiego to olbrzymie wręcz pasmo sukcesów klubu, który aż 33 razy znajdował się na „pudle" w rozgrywkach ligowych. Brak przynależności do konkretnego rządowego organu czy też firmy powodował, że bardzo łagodnie wszedł w erę transformacji ustrojowych będąc niemal hegemonem w krajowych rozgrywkach. Po odejściu Starostina, stery klubu zarówno jako prezydent jak i trener przejął Oleg Romancew. Klub do 2001 roku co sezon lądował na pierwszym miejscu w krajowych rozgrywkach aż nagle wszystko runęło jak domek z kart. Romancew poczuł się chyba zbyt pewny siebie i nieomylny. Do tego stopnia, że skonfliktował się niemal ze wszystkimi w klubie łącznie z zawodnikami. Rozpoczął się eksodus najlepszych piłkarzy klubu na czele z Ilją Tsymbalarem i Andrejem Tichonovem. Wkróce Romancew sprzedał klub Andrejowi Czerwiczence. Ten wytrzymał w klubie rok i również sprzedał kluba a ten trafił w ręce Leonida Feduna, jednego ze współwłaścicieli Łukoila, którego majątek wyceniany jest na ok. 4 miliardy dolarów. To on z powrotem wyniósł na szczyt Spartaka, który w sezonie 2016/2017 zdobył tytuł najlepszej drużyny w kraju i w sezonie 2017/2018 grał w Lidze Mistrzów. Wprawdzie trochę zajęło Fedunowi odbudowanie Spartaka ale w końcu po 14 latach się udało. Właściciel klubu po latach autorskich pomysłów skorzystał ze sprawdzonych wzorców z niedalekiej Ukrainy z Szachtara Donieck. Kluczem do sukcesu były dwie rzeczy – dobry trener i odpowiednia grupa zawodników. Na trenera w 2016 roku mianował utalentowanego włoskiego szkoleniowca Massimo Carrerę, który swoją karierę trenerską rozpoczął w grupach młodzieżowych Juventusu aż doszedł do pierwszej drużyny gdzie był asystentem Antonio Conte i prowadził drużynę podczas czteromiesięcznego zawieszenia Włocha. Dwa lata pełnił funkcję asystenta selekcjonera Włoch. Fedun trochę ryzykował przyjmując debiutanta na ławkę trenerską ale po przebojach z poprednich lat tym razem jak widać dobrze ocenił sytuację. A Włoch w swoich pierwszych dwunastu meczach zdobył 28 punktów na 36 możliwych i w rezultacie 7 maja 2017 roku mógł świętować pierwszy od 2001 roku tytuł najlepszej drużyny w kraju. Nie było by tego sukcesy gdyby nie udane transfery, szczególnie zagranicznych zawodników jak Quincy Promes, Fernando, Luis Adriano (obaj pamiętają mecz Athletic – Szachtar w Lidze Mistrzów), Lorenzo Melgarejo. Do tego dokooptowano czołowych rodzimych zawodników jak Denis Głuszakow, Roman Zobnin czy też Ilję Kutepova. W sumie w zespole znalazło się aż 12 obcokrajowców – trzech Brazylijczyków, Niemiec, Włoch, Serb, Chorwat, Paragwajczyk, Hilender, Bułgar, Gruzin i reprezentant Zielonego Przylądka. Podobnie jak w Doniecku, również tutaj postawiono na nowy stadion, ultranowoczesną Okrytie Arenę mogącą pomieścić 45 tys. ludzi i która będzie jednym z obiektów goszczących cztery mecze Mundialu 2018 rozgrywanego w Rosji. Nowy obiekt miał już okazję gościć najlepsze drużyny Europy w ramach Ligi Mistrzów ale Spartak odpadł z rywalizacji w grupie ustępując Sevilli i Liverpoolowi. Spartak nie musi już grać na Łużnikach z których ma bardzo tragiczne wspomnienia o tragedii jaka miała miejsce 20 października 1982 roku (wtedy stadion nazywał się im. Lenina). Podczas meczu PUEFA z holenderskim Haarlem na trybunach doszło do stratowania się kibiców i w rezultacie śmierci co najmniej 66 z nich (nieoficjalnie mówi się nawet o 300 – 350 ofiarach śmiertelnych). Do dzisiaj nie wiadomo dokładnie jak doszło do tragedii gdyż władze komunistyczne podawały sprzeczne teorie, główne obarczając winą kibiców Spartaka choć prawdopodobnie wina tkwiła po stronie organizatorów. No ale wróćmy do dzisiejszego meczu. Spartak zaczyna rundę jesienną dopiero na początku marca a ostatni mecz rundy jesiennej zagrał 10 grudnia z CSKA Moskwa. Prestiżowe derby Moskwy miały jednostronny przebieg i zostały wygrane przez ekipę Carrery aż 3-0. W jakiej formie jest więc ekipa Narodnei Komandy jak popularnie bywa nazywany zespół z Okrytie Arena (inne nazwy to Krasno-Belye czyli Czerwono-Biali oraz..... Myaso co oznacza Mięso) nie wiadomo. Drużyna po ostatnim meczu udała się na miesięczne wakacje i 8 stycznia wznowiła treningi, które rozpoczęły się od badań lekarskich prowadzonych przez doktor Victorię Gameevą (o Pani doktor w ostatnim akapicie). Do 22 stycznia drużyna przebywała w Dubaju a od 25 stycznia do 7 lutego w Marbelli w Hiszpanii. Patrząc na rozegrane sparingi wydaje się że forma idzie w górę bo po porażce z Shanghai SIPG (0-1), remisie z CSKA Sofia (0-0), kolejnę porażce z Hebei CFFC (1-2) w ostatnim meczu w Hiszpanii wygrali ze Spartą Praga 1-2. Tyle że to tylko sparingi i wiadomo jak zespoły do tego podchodzą. Ostatnie dni zespół spędził w Sochi ze względu na potężne śnieżyce jakie przeszły nad Moskwą i falę mrozu. W dniu meczu na Okrytie Arena może być nawet kilkanaście stopni mrozu. Zespół wrócił do stolicy Rosji w środę i wieczorem odbył ostatni trening przed dzisiejszym meczem. W zimowym okienku transferowym zespół znacząco się nie wzmocnił a raczej dokonano zmian kosmetycznych. Z Anderlechtu przyszedł ofensywny pomocnik Sofiane Hanni (8 mln euro) a z Napoli wypożyczono stopera Nikolę Maksimovica. Po stronie strat jest jedynie Ivelin Popov, którego wypożyczono do Rubina Kazań. Generalnie jak na klub ze sporymi możliwościami finansowymi władze dokonują dość niewielu transferów i za w sumie niewielkie pieniądze. Przed obecnym sezonem jedyna większa gotówka wydana na zawodnika to sprowadzenie Pedro Rochy z Gremio Porto Alegre za 12 mln euro. Wprawdzie kupiono jeszcze Georgi Tigieva ale 1 mln euro w obecnym futbolu to grosze. Trener Carrera przed meczem nie będzie miał też problemów z wyborem zawodników. Kontuzje doskwierają tylko trzem – Gruzinowi Ananidze, Tigievovi oraz Jikii. I strata tego ostatniego byłaby zapewne bardzo odczuwalna gdyż jest to reprezentant Rosji i miał jechać na mundial. Niestety już w pierwszym sparingu doznał zerwania więzadeł krzyżowych w lewym kolanie i sezon ma już stracony. Dlatego sprowadzono Maksimovica ale raczej bardziej była to profilaktyka bo w kadrze znajdują się inni naprawdę nieźli stoperzy jak Włoch Salvatore Bocchetti, Rosjanin Ilya Kutepov czy też Niemiec Serdar Tasci. Trener Carrera ustawia zespół w systemie 4-2-3-1 a więc dobrze znanym na Półwyspie Iberyjskim. A że ma do dyspozycji w zasadzie wszystkich swoich najlepszych zawodników to możemy spodziewać się optymalnego składu z trójką szalenie groźnych napastników – Promes, Luiz Adriano, Melgarejo. Za ich plecami powinni się pojawić wysunięty Samedov oraz dwójka pivotów – Fernando i Glushakov. Ten ostatni grał w pamiętnym meczu Lokomotivu z Athletic i zapewne teraz będzie chciał się odegrać Baskom za tamtą porażkę. W obronie powinni zagrać Zobnin, Kutepov, Tasci i Eshchenko. W bramce stanie Selikhov.

Miało być lepiej a jest coraz gorzej. Po grudniowych meczach w La Liga i początku stycznia wydawało się, że Los Leones zaczynają już łapać o co chodzi w taktyce Zigandy i lepsze wyniki wkrótce przyjdą. Niestety po chwilowej fali wznoszącej nastąpił gwałtowny i bolesny upadek a ostatnie mecze to po prostu tragedia. Tym bardziej trudno być optymistą przed meczem Ligi Europy ze Spartakiem. Tutaj nie ma już czasu na naprawdę błędów tak jak to było w pojedynkach grupowych gdzie dopiero w rundzie rewanżowej Los Leones zaskoczyli i zaczęli grać na miarę swoich możliwości. Piłkarze chyba zdają sobie z tego sprawę bo mobilizacja w drużynie jest naprawdę olbrzymia. Widać, że piłkarze chcą ale pewnych powodów po prostu nie mogą. Tym powodem jest najprawdopodobniej trener Ziganda. Wprawdzie nikt tego w wywiadach nie mówi ale widać że chyba nie ma linii porozumienia pomiędzy zawodnikami a Kuko. Niektórzy starają się go nawet bronić jak Raul Garcia ale brzmi to mało wiarygodnie. Jest to raczej przejaw profesjonalizmu piłkarzy i szacunku do klubu. Szkoda, że tego nie można powiedzieć o trenerze, który jakoś nie ma odwagi powiedzieć dość i przyznać się do porażki. Powinien to zrobić choćby z szacunku do klubu w którym grał w później trenował. Być może dwumecz ze Spartakiem, w razie porażki okaże się końcem kadencji Zigandy na ławce Los Leones. To jest chyba największe marzenie fanów z San Mames w tym sezonie. Tyle że tutaj chyba wszyscy mają spory dylemat. Bo żeby pozbyć się Kuko trzeba by dopingować drużynę przeciwną i cieszyć się z porażki własnego zespołu a to nie wchodzi w rachubę. Piłkarze też nie zgrają przeciwko trenerowi bo musieli by to zrobić również przeciwko klubowi a to również nie jest w ich stylu. Mogą nawet zagrać bardzo dobry mecz i kto wie czy nie osiągnąć naprawdę dobrego wyniku bo co jak co ale na europejskie puchary Baskowie jak nikt potrafią się zmobilizować. Trener Ziganda też przestał wydziwiać z powołaniami bo zabrał naprawdę mocną ekipę do Moskwy i co również jest dziwne jak na niego, to fakt że lista powołanych na to spotkanie pokazuje, że chce grać o jak najlepszy wynik. A we wtorkowe popołudnie na pokład czarteru do stolicy Rosji wsiadła następująca grupa piłkarzy:
Bramkarze: Kepa, Herrerin, Unai Simon
Obrońcy: Saborit, Yeray, San Jose, Nunez, Lekue, Etxeita,
Pomocnicy: Benat, Iturraspe, Susaeta, Mikel Rico, De Marcos, Raul Garcia, Cordoba,
Napastnicy: Williams, Aduriz, Sabin Merino.
W domu zostali Vesga, Aketxe i Sola – z przyczyn technicznych, Muniain z Balenziagą z powodu kontuzji oraz niezgłoszony do Ligi Europy z powodu gry w niej jeszcze w barwach Realu Sociedad – Inigo Martinez. Ziganda będzie musiał skreślić jedno nazwisko przed meczem i zapewne tym piłkarzem będzie trzeci bramkarz Unai Simon. Jak więc widać, w przeciwieństwie do meczu Gironą czy też Las Palmas mamy w składzie np.: Sabina Merino. Trener Ziganda bardzo intensywnie przygotowywał się do tego spotkania. Reagował na każdy nawet najmniejszy problem zdrowotny zawodników, dbając głównie o to żeby nie byli zbytnio obciążeni fizycznie. Tak więc pod tym względem powinno być wszystko w porządku. Pytanie jednak jak zareagują zawodnicy na warunki atmosferyczne. Pogoda jaka powitała Basków w Moskwie to -10 stopni celcjusza. Większość chodziła w ciepłych kurtkach poopatulana w co tylko się dało. Jedynym któremu nie przeszkadzała pogoda był, chyba już tradycyjnie Mikel Rico, który wyszedł z samolotu bez kurtki nie zważając na mróz. No ale do tego można się już przyzwyczaić bo nie raz w Lezamie gdy było zimno i na treningach zawodnicy ćwiczyli w dresach to Rico wychodził z krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem. Co ciekawe zawodnik póki co na razie nie chorował. We wtorek zawodnicy udali się na przechadzkę po Moskwie a w środę wieczorem odbyli trening na stadionie rywala. Po tym spotkaniu Kuko miał podać skład na dzisiejszy pojedynek. Raczej trudno spodziewać się jakichś niespodzianek. Jedyny problem z jakim trener musi sobie poradzić jest środek obrony gdzie nie można postawić na Inigo Martineza. Jego miejsce powinien zając Etxeita. A więc w bramce powinien pojawić się Iago Herrerin. W obronie poza wspomnianym Etxeitą zagra De Marcos, Yeray i Saborit, w drugiej linii Benat z Iturraspe a w ataku żelazna czwórka czyli Raul Garcia, Aduriz, Susaeta i Williams.

Faworytem tego spotkania jest ekipa Spartaka. Jaka jest forma Basków każdy widzi i trudno być optymistą przed tym meczem. Dodatkowo podopieczni trenera Zigandy będą się musieli zmierzyć z naprawdę trudnymi warunkami pogodowymi, do których w żaden sposób nie są przygotowani. Zawodnicy z Moskwy będą też bardziej wypoczęci bo będą po dłuższej przerwie i są dopiero na etapie przygotowań do rozgrywek. Tutaj jednak pojawia się pytanie o formę zespołu ale trener Carrera raczej powinien odpowiednio przygotować zespół do tego meczu. A że ekipa potrafi grac u siebie to najdobitniej przekonała się o tym Sevilla doznając pogromu aż 5-1. Wydaje się więc, że jeśli Spartak sam sobie nie zaszkodzi to powinno być mu raczej trudno uzyskać zły wynik w tym spotkaniu. A że istnieje taka możliwość to można było się przekonać w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów kiedy drużyna z Moskwy potykała się z Liverpoolem o awans z grupy do fazy pucharowej, na którą wciąż mieli matematyczne szanse. Wtedy lekarz klubowy Victoria Gameeva przed meczem zarządziła kilkudniową wstrzemięźliwość seksualną u zawodników co miało rzekomo lepiej przygotować fizycznie i psychicznie ich do tego meczu. Teoria ta kompletnie się nie sprawdziła bo na Anfield Road ekipa Jurgena Kloppa rozbiła zespół Carrery aż 7-0. Szczerze powiedziawszy patrząc na Panią doktor (zdjęcia można znaleźć w internecie) i mając taki zakaz jakoś trudno sobie wyobrazić koncentrację na meczu i dawanie z siebie 100%. Zapewne zawodnicy myślami byli już daleko poza spotkaniem, co mnie wcale nie dziwi bo mając tak urodziwego lekarza trudno skupić się na futbolu. Pozostaje nam trzymać kciuki by urodziwa lekarka wpadła na identyczny pomysł przed meczem z Athletic. Na razie jednak z obozu rywala nie ma żadnych wieści na ten temat tak więc pozostaje nam liczyć na naszych zawodników, w szczególności Aduriza, który dzięki pięciu strzelonym bramkom w rozgrywkach grupowych został przez UEFA uznany za najlepszego zawodnika tej fazy Ligi Europy.

Przewidywane składy:
Spartak: Selikhov – Eshchenko, Tasci, Kutepov, Zobnin – Fernando, Glushakov – Melgarejo, Samedov, Promes – Luiz Adriano.
Trener: Massimo Carrera

Athletic: Herrerin – Lekue, Nunez Etxeita, Saborit – Benat, Iturraspe – De Marcos, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 15.02.2018 godz. 19.00
Miejsce: Moskwa, Okrytie Arena (poj. ok 45 tys.)
Sędzia: Benoit Bastien

Kilka ciekawostek dotyczących tego meczu:
- Athletic po raz piąty jest w 1/16 Ligi Europy. Tylko Ajax (7 razy) i Anderlecht (6) ś lepsi od Los Leones. Tyle samo awansów do tej fazy mają Liverpool, Napoli, Olimpiacos, Rubin Kazań, Sporting, Tottenham i Villarreal. W trzech przypadkach na pięć był eliminowany na tym etapie rozgrywek (Anderlecht (2010), Torino (2015) i APOEL (2017).
- Aduriz będzie miał okazję wskoczyć na czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Ligi Europy/PUEFA. Ma na swoim koncie 28 trafień. Jeśli uda mu się strzelić bramkę w dwumeczu ze Spartakiem to zrówna się z czwartym w tej klasyfikacji legendarnym Gerdem Mullerem. Przednim będą jeszcze Radamel Falcao (31 trafień), Klass-Jan Huntelaar (34) i Henrik Larrson (40). Jeśli chodzi o samą Ligę Europy w obecnej formie to zajmuje drugie miejsce (23 bramki) za Falcao (30 trafień),
- De Marcos, który raczej na pewno wystąpi w Moskwie przeskoczy w liczbie meczów w europejskich pucharach Muniaina. Będzie miał na swoim koncie 62 spotkania a Iker ma 61. Przed nim będzie już tylko Susaeta, który w Moskwie wystąpi po raz 72.