Przed nami kolejny piątkowy mecz w tym sezonie, drugi na San Mames. Rywal chyba najlepszy z możliwych bo teoretycznie słabe Las Palmas pod wodzą Paco Jemeza, które gra bardzo chimerycznie i na przemian wygrywa i przegrywa. Jest to niezwykle istotne spotkanie dla Basków ze względu na ostatnie kiepskie wyniki i jeśli marzą o utrzymaniu się w walce o europejskie puchary to muszą to po prostu wygrać. Tyle że patrząc na mecze piątkowe w wykonaniu podopiecznych trenera Zigandy to trudno spodziewać się dobrego wyniku nawet z rywalem klasy Los Amarillos. Z kolei dla wyspiarzy każdy mecz jest na wagę złota bo desperacko walczą o utrzymanie. Jeszcze niedawno wydawało się że jest to rzecz nierealna ale ostatnio idzie im lepiej i są coraz bliżej wydostania się dołu tabeli. Ale dla nich również każdy mecz jest ważny bo rywale nie śpią. Trudno jednak spodziewać się emocji na La Catedral bo forma zespołów jest kiepska. Trudno też liczyć na powtórkę z ostatniego meczu jakie rozgrywali w piątkowy wieczór zespoły Athletic i Las Palmas, który był rozegrany 14 kwietnia 2017 roku na San Mames. Wtedy Los Leones pokonali swoich rywali aż 5-1. Teraz taki wynik to marzenie. Początek spotkania o godzinie 21.00 a poprowadzi je Pan Estrada Fernandez.

W poprzedniej kolejce o wiele lepiej spisała się ekipa Las Palmas, która rzutem na taśmę pokonała u siebie Malagę po strzale Haliovica w 90 minucie spotkania na Estadio de Gran Canaria. Wygrana ta pozwoliła na złapanie kontaktu punktowego z Levante, ostatniej bezpiecznej drużyny w La Liga, od której dzieli ich tylko jedna wygrana. Athletic z kolei pojechał na Estadio Montilivi i po kolejnym słabiutkim meczu przegrał 2-0 a katem Basków okazał się Stuani, który najpierw wykorzystał kontrowersyjny rzut karny a w drugiej połowie dobił rywali strzałem głową.

Las Palmas to bez wątpienia jedno z największych, jeśli nie największe rozczarowanie obecnego sezonu. Jest to też przykład jak można rozwalić klub w drobny mak w niespełna rok. Wszystko zaczęło się wiosną kiedy o zamiarze odejścia z klubu poinformował szkoleniowiec Quique Setien. Po jego odejściu władze zarzuciły swój projekt budowania drużyny w oparciu własnych wychowanków, kilku się pozbyły a w ich miejsce sprowadziły piłkarzy, którzy niby mieli wznieść klub na wyższy poziom. Stery powierzyli dotychczasowemu trenerowi rezerw Manuelowi „Manolo" Marquezowi Roca. Największą jednak stratą, która kompletnie rozbiła zespół było sprzedanie kapitana i prawdziwego przywódcy na boisku i poza nim – Roque Mesy. Dziwna to była transakcja bo za tej klasy zawodnika zespół zarobił zaledwie 12,5 mln euro, co jest bardzo małą kwotą. Później rozpoczęła się karuzela z trenerami. Marquez wytrzymał do 26 września i został wyrzucony, w jego miejsce przyszedł Pako Ayestaran i po sześciu porażkach z rzędu oraz remisie na Anoeta z Sociedad podziękowano mu wraz z końcem listopada. Miejsce na ławce zajął duet Paquito Ortiz i Rafa Cristobal. W międzyczasie szukano nowego szkoleniowca i w styczniu postawiono na Paco Jemeza, szkoleniowca dobrze znanego z pracy w Rayo Vallecano. Czy to był dobry wybór nie wiadomo ale nowy trener w pięciu spotkaniach zdołał wygrać 2 razy i zdobyć 6 punktów, co jest niezłym wynikiem zważywszy na to, że w poprzednich 17 meczach wyspiarze zgromadzili na swoim koncie zaledwie 11 oczek. Dodatkowo w styczniu władze klubu za wszelką cenę chciały wzmocnić zespół. Sprowadzono 7 nowych piłkarzy, głównie na wypożyczenia a także pozbyto się kilku teoretycznie zbędnych. Tyle że jakoś tych „wzmocnień" jest wątpliwa. Bo co można powiedzieć o 33-letnim Gabrielu Penalbie z Cruz Azul, 28-letnim Matiasie Aguirregarayu z Tijuany, 30-letnim Emenike z Olimpiakosu czy też 22-letnim Etebo z Feirense. Kibice z La Liga za to na pewno znają nazwiska Nacho Gila z Valencii czy też Alejandro Galveza w Eibar oraz Jairo Sampeiro z Mainz ale to również raczej trudno uznać za wzmocnienia. Za to pozbyto się kolejnych wychowanków, którzy umieraliby za klubu jak Hernan, Aythami czy też Borja Herrera, który również przeszedł przez zespół rezerw. Tak więc z zespołu, które siłę stanowili wychowankowie lub ludzie wypromowani z rezerw, który szczycił się tym, że miał w kadrze nawet 2/3 „swoich" piłkarzy stał się kolejną zwyczajną drużyną w La Liga. Klub stracił swoją tożsamość i ciężko będzie ją odzyskać. Widać to też po trybunach Estadio de Gran Canaria, które swego czasu często odwiedzane przez fanów, teraz świecą pustkami. No ale może Paco Jemez to zmieni, bo jego zespoły grają efektowną piłkę i zawsze pada w ich meczach sporo bramek. Tyle że najpierw musi nauczyć swój zespół nowego stylu, co idzie dość topornie. Na pewno kolejnym etapem będzie pojedynek z Athletic. Były szkoleniowiec Rayo wprawdzie miał tylko trzy dni na przygotowanie zespołu ale dysponuje szeroką kadrą. Jedynym kontuzjowanym piłkarzem jest Momo. Do ćwiczeń wrócił za to Bigas, który 6 stycznia skręcił kolano w meczu Copa del Rey przeciwko Valencii.
Zawodnik ten znalazł się na liście powołanych na ten mecz, które prezentuje się następująco:
Bramkarze: Chichizola, Lizoain,
Obrońcy: Aguirregaray, Ximo Navarro, Galvez, Macedo, Bigas, Dani Castellano,
Pomocnicy: Penalba, Viera, Etebo, Halilovic, Aquilani, Nacho Gil, Jairo
Napastnicy: , Toledo, Calleri. Tana
Na Gran Canarii pozostali Vicente, Simon, Javi Castellano, Emenike i David Garcia. Skła jaki wystawi Jemez na San Mames powinien być podobny do tego jaki wyszedł przeciwko Maladze. W bramce powinien pojawić się Chichizola. W obronie na środku zagrają Ximo Navarro z Galvezem a po bokach powinni się pojawić Macedo i Aguirregaray. W ataku Las Palmas pod kierunkiem Jemeza gra jednym defensywnym pomocnikiem i rolę tę będzie pełnić Penalba. Przed nim zagra dwójka ofensywnych pomocników – Viera oraz Etebo a w ataku Calleriego powinni wspierać Toledo i Tana. Athletic musi zwrócić szczególną uwagę na Argentyńczyka Calleriego oraz Viery. Ten pierwszy umie się doskonale znaleźć w polu karnym i bywa szalenie niebezpieczny. Wynik 8 bramek i dwóch asyst w tym sezonie mówi sam za siebie. Nasi obaj stoperzy będą musieli na niego mocno uważać. Trzeba również przypilnować Vierę i ograniczyć jego grę gdyż potrafi popisać się genialną asystą a jak się rozegra i dobrze wejdzie w meczu może być nie do zatrzymania.

Atmosfera w Athletic nie jest godna pozazdroszczenia. Wprawdzie klub zanotował niezłą serię 10 meczów bez porażki ale tylko trzy z nich były zwycięskie. Niestety po serii niezłych spotkań gdy forma miała rosnąć zanotowano spektakularny upadek połączony z kolejną serią beznadziejnych decyzji trenera Zigandy. Beznadziejna postawa w pojedynkach z Eibarem i przegrana z Gironą ponownie postawiły znak zapytania przy osobie obecnego szkoleniowca. Nawet prezydent Urrutia nie wypowiada się tak kategorycznie w sprawie Kuko jak jeszcze kilka tygodni temu dając do zrozumienia, że kredyt zaufania u władz klubu również jest na wyczerpaniu. Wszyscy zwracają uwagę na brak postępu w grze zespołu a nawet regres w tym co prezentował jeszcze kilka tygodni temu. Nie chodzi tutaj nawet o wyniki ale przede wszystkim lepszą grę bo wyniki mogą być słabsze ale musi być progres a nie gorsza gra z meczu na mecz. Przed kolejnymi wyborami na prezydenta klubu taka gra zespołu i ignorowanie niezadowolenia fanów mogą być zabójcze. Tak więc nieoficjalnie mówi się, że mecze z Las Palmas i Spartakiem mają być decydujące dla Kuko i jego pozostaniu na stanowisku trenera. I chyba zdaje On sobie z tego sprawę bo na ostatnich treningach po meczu z Gironą dał sobie spokój z testami nowych formacji i ustawień personalnych tylko wrócił do normalnej taktyki i ćwiczeń, szlifując to co zespół grał wcześniej. Wydaje się przesądzony udział Kepy w meczu z Las Palmas. Do treningów wrócił De Marcos i jest szykowany od pierwszej minuty w formacji ofensywnej. Bardzo pozytywnym zjawiskiem był udział w części treningów Ikera Muniaina, który w ekspresowym tempie wraca do zdrowia. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to możliwe, że wróci do gry jeszcze przed końcem marca, jednakże lekarze przy takiej kontuzji wolą być bardziej ostrożni. Jedynym piłkarzem nieobecnym na sesjach treningowych był Mikel Balenziaga. Ziganda jak zwykle mocno utajniał treningi zamykając większość z nich przed kibicami i dziennikarzami. W sumie nie wiadomo dlaczego bo zespół i tak prawie nic nie gra więc nawet otwarcie zajęć wielkiej szkody by nie przyniosło. A może nawet by pomogło bo rywale patrząc na „zawiłe" taktyczne „pomysły" Zigandy może by się nabrali i tak ustawili zespół że Los Leones w końcu by wygrali. Powinno być o tyle łatwiej że zespół wzmocni Oscar De Marcos a więc jedyny zawodnik, który wie co to gra pressingiem i stosuje ją w praktyce bo reszta zespołu jakby zapomniała. No i biega jak reszta się snuje po boisku. Po czwartkowy treningu Kuko wybrał na dzisiejszy mecz następujących zawodników:
Bramkarze: Kepa, Herrerin,
Obrońcy: Saborit, Inigo Martinez, Yeray, San Jose, Nunez, Lekue,
Pomocnicy: Benat, Iturraspe, Susaeta, Mikel Rico, De Marcos, Raul Garcia, Aketxe, Cordoba,
Napastnicy: Williams, Aduriz.
Ziganda odesłał do rezerw Andoniego Lopeza więc na lewej flance zobaczymy Saborita. Poza kontuzjowanymi piłkarzami na trybunach zasiądą jeszcze Kike Sola, Vesga, Etxeita i Sabin Merino. Tym razem powinno obyć się bez żadnych niespodzianek jeśli chodzi o ustawienie i skład. W bramce zagra Kepa, w obronie Martinez i Yeray na środku a po bokach Saborit z Lekue. W odrugiej linii obok Iturraspe powinien zagrać Benat. W ataku najbardziej wysuniętego Aduriza powinni wspierać de Marcos, Raul Garcia i Susaeta. Wydaje się że Williams powinien usiąść na ławce rezerwowych. Ewentualnie jeśli zagra na prawej flance Inaki to Oscar może zostać cofnięty do obrony a na rezerwę powędruje Lekue.

Dla Iturraspe mecz z Las Palmas może być spotkaniem nr 300 w barwach Los Leones, jeśli zagra w piątek. Debiutował 14 września 2008 roku w zremisowanym 0-0 meczu przeciwko Maladze na La Rosaleda. Na dotychczasową liczbę 299 spotkań, 216 przypada na rozgrywki ligowe (3 bramki), 31 w Copa del Rey, 7 w Lidze Mistrzów, 44 w Lidze Europy oraz 1 w Superpucharze Hiszpanii. W obecnym sezonie zagrał w 22 meczach i spędził na murawie 1200 minut co jest 9 wynikiem w zespole. Z obecnej kadry pierwszej drużyny tylko 5 zawodników ma więcej spotkań na swoim koncie w koszulce Los Leones i są to Susaeta (464), Aduriz (352), Muniain (340), De Marcos (333) i San Jose (332).

Dla Paco Jemeza Athletic nie jest zbyt dobrym rywalem. Jak dotychczas prowadził zespoły w 8 meczach przeciwko Los Leones z których wygrał 2, 1 zremisował i aż 5 przegrał. Obecnie ma passę trzech przegranych z rzędu i to na San Mames.. Jednakże w pierwszym swoim meczu na nowym obiekcie, za kadencji Marcelo Bielsy wygrał 1-2 (bramki Lass i Piti z karnego). Kolejne trzy już za kadencji Valverde kończyły się porażkami. Reszta spotkań odbyła się na Estadio Vallecas gdzie również tylko raz wygrał, raz zremisował i dwa razy przegrał. Stąd delikatnym faworytem wydaje się Athletic. Tyle że tak naprawdę możemy spodziewać się wszystkiego po zespole Zigandy. Prędzej będzie to raczej słaby mecz i wymęczone zwycięstwo niż dobra gra. Dla Kuko wydaje się że jest to „mały finał" bo jeśli prawdą jest to co piszę dziennikarze to może nie dotrwać do kolejnego spotkania w razie porażki z Los Amarillos.

Przewidywane składy:
Athletic: Kepa – Lekue, Nunez, Martinez, Saborit – Benat, Iturraspe – De Marcos, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Las Palmas: Chichizola – Aguirregaray, Ximo Navarro, Galvez, Macedo – Penalba – Toledo, Tana, Viera, Etebo – Calleri.
Trener: Paco Jemez

Data: 09.02.2018 r. godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53289)
Sędzia: Estrada Fernandez.