Transfer Laporte odbił się szerokim echem w prasie i telewizji. Dla Athletic był to najdroższy zawodnik jaki kiedykolwiek odszedł z klubu. Kwota 65 mln euro wydaje się być astronomiczna i czyni z francuskiego stopera drugiego najdroższego obrońcę na świecie. Athletic wprawdzie wolałby zatrzymać go u siebie i nie mieć 65 mln euro ale skoro już tak się stało, klauzula została wpłacono a Los Leones nie mieli już nic do powiedzenia w kwestii transferu to pieniądze to jak wiadomo pieniądze te odpowiednio zagospodarowano kupując za 32 mln euro Inigo Martineza i na pewno starczy jeszcze na dodatkowe letnie wzmocnienia bo kolejne 30 mln euro jest wciąż do wydania. Athletic wprawdzie nie potrzebował gotówki ale jest taki zespół, któremu transfer Laporte'a do ManCity uratował „życie".

Athletic będzie musiał przekazać 1% zarobionej sumy do Sporting Union de Agen, klubu w którym Aymeric zaczynał swoją karierę. Na podstawie przepisów UEFA, które wprowadziły tzw. mechanizm solidarnościowy, każdorazowy transfer zawodnika z jednego klubu do drugiego powoduje to że kluby w których trenował od 12 do 23 roku życia otrzymują od 0,25% kwoty transferu do ukończenia 18 roku życia oraz bodajże 0,5 % od 18 roku życia do 23. Laporte przyjechał do Bilbao w 2010 roku po zaledwie jednym sezonie spędzonym w Bayonnais (które również otrzyma niewielki ekwiwalent za wyszkolenie). Do 2009 roku trenował jednak w Sporting Union de Agen a więc temu zespołowi przypadnie o wiele więcej a więc wspomniany 1% wartości transferu czyli 650 tys. euro. Dla niewielkiego klubu z Agen pieniądze te, byś może śmieszne dla niektórych są kwestią być albo nie być. Grający w trzeciej lidze regionalnej Francji (8 poziom rozgrywek) klub przeżywał olbrzymie problemy finansowe. W grudniu prezes Jean-Claude Brunel apelował do fanów o pomoc finansową gdyż groziła mu likwidacja jeszcze w trakcie sezonu i groźba niedogrania rozgrywek do końca. Długi, które należało natychmiast zapłacić sięgnęły ponad 100 tys. euro. Nawet jeśli udało by się część spłacić to po zakończeniu rozgrywek klub miał ogłosić bankructwo i przejść w stan likwidacji. Tak więc pieniądze te można powiedzieć spadły z nieba w najbardziej odpowiednim momencie i dzięki nim klub będzie mógł istnieć przez kilka kolejnych lat. Budżet SU Agen wynosi teoretycznie 180 tys. euro rocznie ale wskutek ciężkiej sytuacji finansowej został okrojony do 70 tys. Tak więc taki zastrzyk finansowy stanowi niemal czterokrotość rocznego budżetu klubu. Nie trzeba chyba wspominać że prezes klubu Jean-Claude Brunel był wręcz wniebowzięty z powodu tego transferu i trudno mu się dziwić. Jak powiedział regionalnej gazecie „Le Depeche du Midi" kwota ta rozwiązuje praktycznie wszystkie problemy klubu. Wszystkie główne zaległości zostały już właściwie uregulowane i pozostała jedynie kwota 22 tys. euro jaka została zdeponowana w banku jako rezerwa na ewentualne pokrycie zadłużenia u drobnych kredytodawców. Pozostała kwota ma być zainwestowana w zespół ma aspiracje by wspiąć się w hierarchii, co najmniej z 3 do 1 ligi regionalnej a docelowo do National. Jednak jak stwierdził prezydent klubu nikt nie wpada w euforię i nie zamierza już wydać tych pieniędzy ale stopniowo inwestować sezon po sezonie w zespół. Klub jeszcze czeka na jedną wpłatę i ma ona być od samego Aymerica Laporte, który w odpowiedzi na apel prezydenta o ratowanie klubu jeszcze w grudniu obiecał wpłacić 60 tys. euro jako wkład własny dla klubu w którym rozpoczynał swoją karierę. Te pieniądze jak stwierdził szef Agen mają być w całości przeznaczone na rozwój szkółki młodzieżowej, zgodnie z życzeniem samego zawodnika.

Kiedyś Athletic dzięki transferowi w 1960 roku Jesusa Garaya do Barcelony zdobył pieniądze na jedną z trybun San Mames a teraz transfer Aymerica Laporte uratował klub jego dzieciństwa od likwidacji. Oczywiście na tym zyskał też Athletic. Można więc powiedzieć że wszyscy są szczęśliwi, no może prawie bo zapewne fani Los Leones woleliby żeby francuski obrońca został na San Mames, tyle że pieniądze za niego na pewno będą dobrze spożytkowane. Właściwie już są.