Sytuacja w tabeli La Liga w obecnym sezonie staje się coraz bardziej ciekawa. Można w niej wyróżnić cztery grupy zespołów. Pierwsza, jednozespołowa, której przewodzi Barcelona pewnie zmierzająca po mistrzostwo, druga w której jest Atletico i Valencia bijące się o 2 i 3 miejsce, następnie potężna grupa aż 12 zespołów, której przewodzi Real Madryt i w której pierwszy zespół od ostatniego dzieli 9 punktów przy czym od miejsca 7 do 15 to różnica zaledwie 4 oczek. I w tej grupie poza Athletic znajdują się również nasi rywale, z którymi zainaugurujemy rundę rewanżową już w piątkowy wieczór. Przeciwnikiem Basków będzie beniaminek z Getafe, który sprawił niespodziankę na San Mames remisując 0-0 i świetnie radzi sobie w obecnych rozgrywkach gromadząc na swoim koncie 26 oczek. Tylko jeden mniej ma ekipa trenera Zigandy i to już pokazuje wagę tego meczu bo jakakolwiek strata kompletu punktów z bezpośrednim rywalem może skutkować jeśli nie wypadnięciem z walki o europejskie puchary to na pewno ograniczeniem szans na zajęcie wysokiego miejsca w tabeli. Gwoli jeszcze dokończenia wątku to ostatnią, czwartą grupę tworzą zespoły walczące o uniknięcie spadku i znajduje się tam na obecną chwilę 5 zespołów i która to grupa będzie zapewne zasilana o drużyny, które odpadną z wyścigu i górną połowę tabeli. Początek spotkania na Coliseum Alfonso Perez w piątek o godz. 21.00 a poprowadzi je Pan Gil Manzano.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zapunktowały. Getafe podejmowało na własnym obiekcie Malagę i dzięki bramce Juana Cali zainkasowało komplet punktów. Athletic poradził sobie nieco gorzej ale miał i groźniejszego rywal, którym był Espanyol. Wprawdzie Papużki zdobyły jako pierwsze bramkę autorstwa Gerarda Moreno ale bardzo szybko odpowiedział na nią Inaki Williams. A ponieważ nikt więcej nie znalazł sposobu na żadnego z bramkarzy to spotkanie zakończyło się remisem 1-1.

Beniaminki są niezwykle mocne w tym sezonie czego najlepszym dowodem jest Getafe. Świetnie radzi sobie również Girona ale to właśnie ekipa Los Azulones mimo może nie tak spektakularnych występów i wyników jest najbardziej niebezpieczna. Kluczem do dobrej postawy są mecze na własnym stadionie. Aktualnie Getafe jest trzecię drużyną w lidze pod względem punktów na własnym obiekcie za Valencią i Barceloną i na równi z Sevillą. Zdobyli aż 19 oczek na co złozyło się 6 zwycięskich spotkań i jeden remis bezbramkowy z Eibarem. Poległy tutaj takie marki jak Valencia (1-0), Real Sociedad (2-1) raz Villarreal (aż 4-0). Tylko Sevilla (0-1), Real Madryt (1-2) i Barca (1-2) wywiozły komplety punktów. Można powiedzieć, że gospodarze zrobili ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę. Pomogła w tym niemal całkowita wymiana kadry po awansie, sprowadzenie może nie wybitnych piłkarzy ale na pewno ogranych i potrafiących walczyć. Trener Pepe Bordalas doskonale ustawił swoją drużynę, która gra naprawdę fajną piłkę. To na pewno nie jest to Getafe, które pamiętamy sprzed spadku do Segunda Division. Wtedy aby patrzeć na spotkanie z udziałem ekipy z Coliseum Alfonso Perez trzeba było być skrajnym masochistą. Ewentualnie sadyści mogli realizować swoje dewiacje. Swoją drogą dziwne że policja hiszpańska nie wpadła na pomysł by na przesłuchaniach puszczać spotkania Getafe bo każdy podejrzany szybko by się przyznał do winy nawet jakby jej nie popełnił. Oczywiście żartuję sobie ale fakt jest taki że spadek po prostu dobrze zrobił ekipie spod Madrytu. Wymienili całą kadrę, sprowadzili ciekawych zawodników oraz trenera, który to odpowiednio poukładał. No i najważniejsze – wyciągnięto odpowiednie wnioski, które teraz procentują. Skończyło się przepłacanie za zawodników, oferowanie bajecznych kontraktów za nazwisko itd. Postawiono na kolektyw, w którym każdy wie co ma robić, będzie walczył i zostawi serce na boisku. Jednym słowem jest to drużyna z charakterem a to często jest ważniejsze niż zlepek piłkarzy z umiejętnościami, którzy nie wiedzą co mają robić na murawie. Trafiają się tez prawdziwe perełki jak Djene Dakonam, który robi furorę w swoim zespole i Getafe na pewno na nim sporo zarobi. Dobre wyniki nie są więc przypadkiem a klub wcale nie zamierza na tym poprzestać bo wciąż myślą o wzmocnieniach. W przerwie zimowej ściągnięto doświadczonego Urugwajczyka Leandro Cabrerę – środkowego obrońcę z Crotone. Zawodnik grał już w La Liga w barwach Atletico i Saragossy i jest trzecim piłkarzem z tego kraju po Damianie Suarezie i Arambarrim. Głównymi aktorami są doświadczeni zawodnicy tacy jak Jorge Molina, Gaizka Bergara czy też Angel Rodriguez. Szczególnie ten pierwszy mimo już 35 lat (za trzy miesiące skończy 36) przeżywa swoją drugą młodość. Molina mimo że nie jest zbyt szybki i już nie strzela tyle bramek co choćby w Segunda Division gdzie jego 22 gole poprowadziły drużynę do awansu, to jednak jest nieoceniony przy akcjach ofensywnych gdzie po prostu gra z głową i wykorzystuje swoje olbrzymie doświadczenie. Cztery bramki i dwie asysty mówią same za siebie. Ostatnio idzie mu trochę słabiej gdyż od 18 listopada kiedy trafił do siatki Alaves (wygrana 4-1), nie może znaleźć drogi do bramki rywali. Można powiedzieć, że jest to taka miejscowa, nieco uboższa wersja Aritza Aduriza. Partnerem w ataku dla Moliny jest zwykle Angel Rodriguez, który ma na swoim koncie 6 trafień. Po powrocie z Realu Saragossa również odżył i spisuje się naprawdę dobrze. Innym weteranem, który należy do wyróżniających się zawodników na Coliseum Alfonso Perez jest Gaizka Bergara. Wypożyczony z Realu Sociedad zawodnik notuje swój najlepszy sezon na boiskach Primera Division. W 15 spotkaniach, które zagrał w pełnym wymiarze strzelił 4 bramki i zanotował 2 asysty co jak na defensywnego pomocnika jest świetnym wynikiem. To tyle samo co w 212 meczach Realu Sociedad jakie miał okazje zagrać. Bergara wie jak grać z Athletic bo brał udział w 9 spotkaniach derbowych. Zapewne jego wyniki byłyby lepsze gdyby nie kontuzja jakiej nabawił się na początku grudnia. Potrzebna była artroskopia kolana i ponad miesiąc pauzy. Na szczęście dla gospodarzy od początku tygodnia normalnie trenuje z zespołem i jest gotowy do gry. Zapewne znajdzie się w podstawowym składzie w miejsce Japończyka Shibasakiego. Kolejnym zawodnikiem, który może napsuć krwi Baskom jest skrzydłowy Fajr. Może nie jest zbytnio błyskotliwy w ofensywie ale jego stałe fragmenty gry są bardzo groźne o czym Athletic zdążył się przekonać w pierwszym meczu. Zatrzymanie tego kwartetu będzie kluczem do osiągnięcia dobrego wyniku na Coliseum Alfonso Perez. A kto uzupełni skład. Na pozycji ofensywnego pomocnika powinien się pojawic Portillo a obok Bergary Arambarri. Natomiast formację defensywną prawdopodobnie stworzą Suarz i Antunes po bokach oraz Dakonam i Cala na środku defensywy. Na bramce stanie Guaita.

Mecz z Espanyolem, poza samym wynikiem na pewno nie zadowolił nikogo. Gra była co najwyżej średnia ale na szczęście dotyczy to tylko formacji ofensywnej, bo w tyłach zespół spisał się co najmniej dobrze. Pod nieobecność De Marcosa Baskowie mają wyraźne kłopoty z organizowaniem akcji ofensywnych. Zdecydowanie jest za mało ruchu w przedniej formacji i nad tym starał się pracować trener Ziganda. Jakie będą postępy przekonamy się już dzisiejszego wieczora. Poza tym zawodnicy nie mogli narzekać na względny sposób bo jak nigdy obecny tydzień był bardzo intensywny jeśli chodzi o wydarzenia w klubie. Zwykle w prasie na temat Basków wieje nudą a dziennikarze żeby cokolwiek napisać muszą się mocno napocić. Tym razem jedno wydarzenie następowało po drugim. Jedni przedłużali umowy, inni przechodzili badania przed transferem, ponownie Real pytał o Kepę, zgłaszały się kluby aby wypożyczyć kilku zawodników z pierwszej drużyny jak i rezerwowej. Ruch w interesie całkiem spory. A w tym wszystkim przygotowania do meczu z Getafe. Jednak poza dopracowaniem zagrań, taktyki czy też zgrania Ziganda prochu nie wymyśli i nie wymyślił, bo zarówno powołania na dzisiejszy mecz jak i podstawowa jedenastka będą takie same jak w pojedynku z Espanyolem. Ciężko wymagać żeby było inaczej bo chwilowo jest to najsilniejsza i będąca w najlepszej formie grupa piłkarzy. Tym bardziej, że grupa kontuzjowanych zawodników nie zmniejszyła się ani trochę i dalej obejmuje tą samą czwórkę a więc De Marcos, Balenziaga, Kepa i Muniain. Trudno też żeby nagle w kadrze znaleźli się Aketxe i Kike Sola skoro od początku sezonu są w niełasce i Zigandy. To samo można powiedzieć o dwójce kolejnych pominiętych a więc Yerayu, Vesdze i San Jose. Ten pierwszy wciąż wydaje się nie być gotowy a pozostała dwójka grała słabo przez pierwszą część sezonu mocno narażając się trenerowi tak więc raczej nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Meczowa 18 jest więc wyselekcjonowana i z niej Kuko będzie wybierał zawodników na najbliższe mecze. Pozostaje mieć nadzieję że tym razem zespół spisze się lepiej niż w pojedynku z Los Pericos. A reszta musi czekać na swoją szansę lub ewentualne potknięcia kolegów tudzież wykluczenia za kartki. A te niestety są bardzo realne bo nad Adurizem, Raulem Garcią i Iturraspe ciąży widmo wykluczenia w kolejnym meczu jeśli w dzisiejszym spotkaniu obejrzą żółtą kartkę.

Faworytem spotkania są gospodarze. Getafe świetnie spisuje się w rozgrywkach ligowych i jest niezwykle groźne na własnym stadionie. Athletic wprawdzie nie przegrał meczu od 5 listopada ale powiedzmy sobie szczerze, forma Basków jest nieprzewidywalna. Wprawdzie obecnie na Coliseum Alfonso Perez szło im bardzo dobrze bo trzy ostatnie sezony Los Azulones w La Liga przed spadkiem to seria wygranych ale wcześniej nie było już tak różowo. Bo po pierwszym awansie ekipy spod Madrytu do Primera Division przez dziewięć kolejnych sezonów Los Leones nie zaznali zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że historia się nie powtórzy i tym razem to Athletic będzie kontynuował swoją serię wygranych a Getafe nie rozpocznie nowej historii zwycięstw nad przybyszami z Bilbao. Może przełamanie po słabych występach zaliczy Aritz Aduriz, który nie grzeszy skutecznością i instynktem strzeleckim w ostatnich kolejkach. A nie ma lepszego zespołu do przełamania niż „ulubiona" ofiara, której najczęściej dziurawi się siatkę. Bo Los Azulones aż 12 razy tracili bramki po strzałach Aritza z czego aż trzykrotnie padały dublety. Tylko Ronaldo (21) i Messi (18) więcej razy byli katami drużyny z Coliseum Alfonso Perez.

Mały jubileusz czeka w tym meczu Aritza Aduriza. Nasz snajper, co jest raczej pewne że pojawi się na murawie, zagra po raz 350 w koszulce Los Leones. Tym samym Aritz stanie się graczem nr 27 w historii Athletic przekraczającym tą barierę spotkań i drugim pod względem spotkań w drużynie zaraz po Markelu Susaecie, który ma na swoim koncie 461 rozegranych pojedynków. Z 349 dotychczas rozegranych spotkań przez Aduriza 268 przypada na rozgrywki ligowe, 35 Copa del Rey, 7 w Lidze Mistrzów, 37 w Lidze Europy oraz 2 w Superpucharze Hiszpanii. Liczba bramek zamyka się liczbą 160 trafień.

Przewidywane składy:
Getafe: Guaita – Suarez, Dakonam, Cala, Antunes – Bergara, Arambarri – Fajr, Portillo, Angel Rodriguez – Molina.
Trener: Jose Borbalas

Athletic: Herrerin – Lekue, Nunez, Laporte, Saborit – Mikel Rico, Iturraspe – Williams, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 19.01.2018 r. godz. 21.00
Miejsce: Getafe, Estadio Coliseum Alfonso Perez (poj. ok 17 tys.)
Sędzia: Gil Manzano